- Dołączył
- 3 Maj 2007
- Posty
- 8 989
- Punkty reakcji
- 206
Mordechai szykował się do kolejnego ataku. Już splatał dłonie w znak, powodujący wessanie obcej mocy, gdy nagle zakręciło mu się w głowie. Spojrzał na swoją pierś. Rana wyglądała wyjątkowo paskudnie, gdyż otaczała ją zgniłozielona obwódka. Seeker zapomniał o jednej rzeczy. Strzały Aeta były zatrute. Gdy tylko trucizna przedostała się do organizmu okultysty, zadziała natychmiastowo. Mordechai wierzgnął, zapienił się na ustach i runął jak długi. Williar rzucił się ku niemu. Pamiętał, że wiedźmiarz nosił przy sobie jakieś medykamenty. Zaaplikował odtrutkę oraz miksturę. Zaraz potem odmówił modlitwę. Odczekał chwilę na efekt.
Wiedźmiarz był blady jak ściana. Stracił wiele krwi, a w dodatku groziła mu choroba. W jednym momencie przestał oddychać. Uzu musiał wysłuchać modlitw egzorcysty, gdyż Seekerowi zdało się, że boski głos odzywa się w jego głosie. Był stanowczy i władczy, ale w dziwny sposób uspokajał. Chwalił za dzielną postawę, mówił że wszystko będzie dobrze. Jednocześnie gdzieś napomniał okultystę, by nie kontynuował waśni z Technoklanytą, bowiem tego dosięgnie sprawiedliwa ręka, jeśli zechce niesłusznie kogoś skrzywdzić. Sam Mordechai miał mieć jakieś zadanie do wykonania. Wiązało się to z Zakonem, ale Seeker nie bardzo rozumiał już ten przekaz. Całość stanowiła bardziej senną marę, niż dialog z drugą osobą.
Muadib zakrztusił się, splunął krwią i zaczął mrużyć oczy. Powoli, bo powoli, ale wracał do siebie. Spojrzał na Williara. Egzorcysta siedział obok, a jego oczy skrzyły się nienaturalnie. To właśnie przez natchnionego Nightorada objawiło mu się bóstwo. Jednakże kiedy Mordechai tylko uświadczył ledwie muśnięcie nieziemskiej mocy, jego kompana ta wręcz przeszywała. Chwilowo dała mu moce, o jakich mogli marzyć nawet Arcyśniący z Omamu (Ewentualne, dodatkowe efekty zostawiam w gestii Williara).
Do tego czasu Technoklanyta zdążył się ulotnić. Nim pozostała trójka zorientowała się w bieżącej sytuacji, ten już był schowany za licznymi wydmami. Potrafił poruszać się dobrze w każdym terenie, toteż wystarczyła mu ta chwila nieuwagi, aby oddalić się i obrać drogę powrotną. Dla zabezpieczenia swej duszy Aet rzucił jeszcze pod nosem zaklęcie.
Dawka mocy była niewielka, ale pokrzepiająca. Przepatrywacz ruszył dalej.
Tymczasem na polu niedawnej walki, napotkany mężczyzna przysiadł obok Mordechaia.
- Nie wiedzieć ktoście, ani tamten. Ale wy bracia. Sami bogowie stać po wasza strona.
Egzorcysta, widząc że życiu kompana nic nie zagraża, również podjął dialog.
- Gdzie pan widział te upiory? Proszę opowiedzieć co zaszło?
- Mamy niewielki obóz. My nomadzi. W nocy słyszeć hałasy nad głowami, dużo cieni. I wtedy zjawić się to. Niewidzialny przeciwnik. My posiadać magia od Rytualistów. Święte tablice. Układać je wokół obóz, tworząc tak duże okrąg, a upiory przejść wtedy nie móc. Jednak kto spróbował z obóz opuścić linia, tego niewidzialny w moment niszczył. My być w potrzasku, uwięzieni we własny dom, a z czasem też poczęli przymierać głodem. Wiadomo, głód to i strach, że Smakosz jeszcze przyjść. Ja dać radę uciec, bo jedyny w klanie okultysta. Wyciszyć swą moc i użyć teleportacja. Tak i szukam ratunku, ale Pustynia wielka, dzika a człowieka – spojrzał wymownie na dwójkę - napotkał pierwszy raz od dwóch dni.
- Pamiętaj inkwizytorze, że ty jesteś gościem w tej kompanii. Nie wydajesz rozkazów. Zostawiamy paru wojowników na dystans, będą nas osłaniać kuszami. Reszta schodzi w dół po czterech stronach. Wykonać.
Fiodor musiał zatem dostosować się do zmienionego zamysły. Amber dołączyła do innej grupy, a on dołączył do dwóch siepaczy. Razem zeszli do obozu tempem równym dla pozostałych grup.
Wszyscy zaczęli od ostrożnego zwiadu. Wojownicy chowali się za namiotami, podczołgiwali do wejść, zaglądali pod płachty. Nie znaleźli jednakże ani śladu ludzkiego ducha. Amber wyszła na środek obozu, skubiąc się w zastanowieniu po brwi.
- Mimo wszystko coś mi tu nie…
Piasek obok niej wybrzuszył się. Zjawisko zawtórowało w paru innych miejscach. Ruchome wydmy w liczbie trzech ruszyły na wojowników. Gdy zbliżyły się do najbliższego z nich, wszystkie rozprysły się, ujawniając swą plugawą zawartość.
Skargerowie. Te ohydne stworzenia były wynikami biomantycznych eksperymentów na ludziach przeprowadzanych przez Ebionitów w wysoce zaawansowanych technicznie laboratoriach. Stwory te rodziły się jako ludzie, jednak były szkolone na zabójców, a wypieranie ich emocji oraz wczepianie mechanicznych ingrediencji skutecznie pomagało w tym celu. Mutanci byli niezwykle silni, o wiele wytrzymalsi od zwykłych ludzi, a ponadto jedząc mięso swoich ofiar, błyskawicznie regenerowali swe obrażenia. Dzięki mechanicznym ścięgnom, potrafili ponadto gołymi rękoma (czy tym, co miały zamiast rąk) rozerwać człowieka na pół.
Fiodor stał przed jednym ze skargerów. Paszcza potwora natężyła się w bezmyślnej furii. Obydwaj błyskawicznie skoczyli ku sobie.
Inkwizytor mimo zaskoczenia zachował zimną krew. Widział jak kreatura jest wściekła i postanowił to wykorzystać. Dzięki swej profesji dobrze znany był mu fakt, jakoby każdy po wpływem silnego wzburzenia, zwykł popełniać błędy. Tak było i w tym przypadku. Pewny swego zwycięstwa skarger zaatakował, zupełnie odsłonięty. Soldat zaś kombinował: wykonywał wypady, szybkie cięcia, miarowe uniki. W wyniku jego akrobacji, monstrum tylko mieliło łapami powietrze, gdy jego oponent odcinał kolejne kawałki splugawionego ciała. Dzięki przewadze mógł również na chwilę odstąpić od pojedynku i przyjrzeć się ogólnej sytuacji. Dwóch Rytualistów padło ofiarami innego skargera, którego jednakże siły oraz stan ciała zostały już nadwątlone. Inny duet wojowników zmierzał ku Fiodorowi, w celu ewentualnej pomocy. Ostatni z wrogów zaś nie dawał do siebie podejść nawet na metr. Z jego ręki wystawała bowiem płonąca lufa, wystrzeliwująca co chwilę strumień płomieni, przed którymi musieli czmychać Amber i jej przyboczni.
- Możemy porozmawiać? - odezwał się znajomy głos.
To był Al-Daban, ciemnoskóry kapitan nomadów. Nie było z nim nikogo, toteż zamierzał podzielić się czymś z Aetem na osobności.
Test Zaklinania Materii
6 przebić (6 odnowionych punktów Zdrowia). Inkarnacja Duchów.
6 przebić (6 odnowionych punktów Zdrowia). Inkarnacja Duchów.
Muadib zakrztusił się, splunął krwią i zaczął mrużyć oczy. Powoli, bo powoli, ale wracał do siebie. Spojrzał na Williara. Egzorcysta siedział obok, a jego oczy skrzyły się nienaturalnie. To właśnie przez natchnionego Nightorada objawiło mu się bóstwo. Jednakże kiedy Mordechai tylko uświadczył ledwie muśnięcie nieziemskiej mocy, jego kompana ta wręcz przeszywała. Chwilowo dała mu moce, o jakich mogli marzyć nawet Arcyśniący z Omamu (Ewentualne, dodatkowe efekty zostawiam w gestii Williara).
Wymagający (3) test Przeprawy Aeta
Test udany.
Test udany.
Test Zaklinania Materii
Test udany.
Test udany.
Tymczasem na polu niedawnej walki, napotkany mężczyzna przysiadł obok Mordechaia.
- Nie wiedzieć ktoście, ani tamten. Ale wy bracia. Sami bogowie stać po wasza strona.
Egzorcysta, widząc że życiu kompana nic nie zagraża, również podjął dialog.
- Gdzie pan widział te upiory? Proszę opowiedzieć co zaszło?
- Mamy niewielki obóz. My nomadzi. W nocy słyszeć hałasy nad głowami, dużo cieni. I wtedy zjawić się to. Niewidzialny przeciwnik. My posiadać magia od Rytualistów. Święte tablice. Układać je wokół obóz, tworząc tak duże okrąg, a upiory przejść wtedy nie móc. Jednak kto spróbował z obóz opuścić linia, tego niewidzialny w moment niszczył. My być w potrzasku, uwięzieni we własny dom, a z czasem też poczęli przymierać głodem. Wiadomo, głód to i strach, że Smakosz jeszcze przyjść. Ja dać radę uciec, bo jedyny w klanie okultysta. Wyciszyć swą moc i użyć teleportacja. Tak i szukam ratunku, ale Pustynia wielka, dzika a człowieka – spojrzał wymownie na dwójkę - napotkał pierwszy raz od dwóch dni.
* * *
Fiodor był zdeterminowany do walki. Pułapka czy nie, soldacki duch nakazał mu iść przed siebie, zmierzyć się z wrogiem. Gdy Fiodor przedstawił swój plan, Amber skwitowała go następująco:- Pamiętaj inkwizytorze, że ty jesteś gościem w tej kompanii. Nie wydajesz rozkazów. Zostawiamy paru wojowników na dystans, będą nas osłaniać kuszami. Reszta schodzi w dół po czterech stronach. Wykonać.
Fiodor musiał zatem dostosować się do zmienionego zamysły. Amber dołączyła do innej grupy, a on dołączył do dwóch siepaczy. Razem zeszli do obozu tempem równym dla pozostałych grup.
Wszyscy zaczęli od ostrożnego zwiadu. Wojownicy chowali się za namiotami, podczołgiwali do wejść, zaglądali pod płachty. Nie znaleźli jednakże ani śladu ludzkiego ducha. Amber wyszła na środek obozu, skubiąc się w zastanowieniu po brwi.
- Mimo wszystko coś mi tu nie…
Piasek obok niej wybrzuszył się. Zjawisko zawtórowało w paru innych miejscach. Ruchome wydmy w liczbie trzech ruszyły na wojowników. Gdy zbliżyły się do najbliższego z nich, wszystkie rozprysły się, ujawniając swą plugawą zawartość.
Fiodor stał przed jednym ze skargerów. Paszcza potwora natężyła się w bezmyślnej furii. Obydwaj błyskawicznie skoczyli ku sobie.
Test Walki Bronią Fiodora i Skargera [Pentagram: Fiodor – Błyskawiczna Riposta, Skarger – Wściekły Atak; Fiodor +3 kości, zwycięzca testu +2 obrażenia] (Skarger +1 za zaskoczenie)
Fiodor zadaje 13 punktów obrażeń (2 są blokowane przez pancerz).
Fiodor zadaje 13 punktów obrażeń (2 są blokowane przez pancerz).
* * *
Gdy Aet wrócił do klanu, nie przyszło mu długo napawać się samotnością. Przechodząc między budynkami, zauważył w pewnym momencie czyjąś obecność za plecami. Nie była to kwestia kroków, czy innego dźwięku. Takie rzeczy po prostu czuł. Inaczej nie pożyłby długo jako przepatrywacz.- Możemy porozmawiać? - odezwał się znajomy głos.
To był Al-Daban, ciemnoskóry kapitan nomadów. Nie było z nim nikogo, toteż zamierzał podzielić się czymś z Aetem na osobności.