Najświętsze lub najprawdziwsze wyrazy jakie napisałeś Vesemirusie: ktoś nie zrozumiał sarkazmu i aż pcha się napisać: a nie mówiłam.
W kwestii formalnej uznałam Twoje IQ baaaaardzo wysoko i na sarkazm odpowiedziłam sarkazmem, ale dpiszę , ze zdanie poprzednie tyczy (podanego przykładu/Halo Ziemia, filozofii życiowej i o kułakach).
A teraz troszkę poważniej.
Nie upieram się za opcją, że kościoły mają należeć do państwa, rozważam co byłoby lepsze...skąd wziąć ma pieniądze państwo na łatanie dziury budżetowej. zastanawiam się nawet czy nie wpuścić księży do rządzenia, oni by pewnie pokonali trudności finansowe, ale pech w tym, że do polityki nie mogą się wtrącać, a właściwie czynnie w niej uczestniczyć (być politykiem).
W sprawie niszczenia dóbr (w tym przypadku wspomnianych muzeuów), to sprawa administratora. Z przykrością trzeba stwierdzić, że Polska nigdy w swej historii nie miała dobrych rządzących (jak jeden scalił, to drugi rozpierdzielił i tak jest do dziś).
Weź sprawę gazu łupkowego...jest własnością Polski, ale wydobywać "nie nada".
O oddawaniu/zwrocie dóbr zagarniętych przez władzę już gdzieś prowadziłąm rozmowę. Przypomnę swoje stanowisko...wszystko rozumiem i to przykre, że władze wówczas zachowywały się jak Robin Hood, ale w końcu aktualna władza powinna uporządkować tę sprawę raz na zawsze NIE MA ZWROTÓW.
Kośció rząda zagarniętych dóbr, prywatni posiadacze mieszkający poza granicami państwa lub nawet naszym państwie rządają zwrotów i odszkodowań za zniszczone dobra.
No...gdyby dobrze zarządzano...nie trzeba byłoby płacić odszkodowań (ale to na marginesie) i basta ze zwrotami.
Ooo i chyba w końcu się rozumiemy, chodzi o administrowanie i to co piszesz świadczy o dobrym zarządzającym...bo musi szukać pieniędzy.
Widzisz w latach transformacji zaczęły powstawać kościoły jak grzyby po deszczu i tu jest związek z tym co piszesz nowy budynek mniej kosztowny.
Do każdego przydzieleni są księża, którzy narzekają, że nie dają rady z posługą duszpasterską i wydatkami.
Powstaje pytanie dlaczego?
Moja odpowiedź brzmi.
Na siłę uszczęśliwiają...ba nawet weszła biurokracja (karteczki z podpisami bycia na mszy, u spowiedzi itp.)
Spotkałam się z takim stwierdzeniem, że jest za mało niedziel w m-cu, bo wierni zamawiają msze za swoich bliskich zmarłych w niedzielę, a nie chcą w tygodniu...mimo, że takie msze też się odprawiają, gdyby było więcek niedziel stwierdził ks, to wierni byliby zaspokojeni.
Inteligenty proboszcz, gdyby zapytał wiernych dlaczego?
No i wszystko byłoby jasne i nie trzeba byłoby mysleć o dodatkowych niedzielach.
Wydatki są ogromne...nie przeczę, ale spójrz, że na parafii każdy ksiądz jeździ nową wypasioną bryką, że każdy ma kasę na różnego rodzaju rozrywki i utrzymanie rodziny na dobrych poziomie (oczywiście tam gdzie zawieraja związek).
No i wrócmy w tym klimacie go ks. Bonieckego i Natanka.
Każdy z nich wybrał inną drogę, ale obie zmierzaja do tego samego celu...kasa.
W kwestii formalnej uznałam Twoje IQ baaaaardzo wysoko i na sarkazm odpowiedziłam sarkazmem, ale dpiszę , ze zdanie poprzednie tyczy (podanego przykładu/Halo Ziemia, filozofii życiowej i o kułakach).
A teraz troszkę poważniej.
Nie upieram się za opcją, że kościoły mają należeć do państwa, rozważam co byłoby lepsze...skąd wziąć ma pieniądze państwo na łatanie dziury budżetowej. zastanawiam się nawet czy nie wpuścić księży do rządzenia, oni by pewnie pokonali trudności finansowe, ale pech w tym, że do polityki nie mogą się wtrącać, a właściwie czynnie w niej uczestniczyć (być politykiem).
W sprawie niszczenia dóbr (w tym przypadku wspomnianych muzeuów), to sprawa administratora. Z przykrością trzeba stwierdzić, że Polska nigdy w swej historii nie miała dobrych rządzących (jak jeden scalił, to drugi rozpierdzielił i tak jest do dziś).
Weź sprawę gazu łupkowego...jest własnością Polski, ale wydobywać "nie nada".
O oddawaniu/zwrocie dóbr zagarniętych przez władzę już gdzieś prowadziłąm rozmowę. Przypomnę swoje stanowisko...wszystko rozumiem i to przykre, że władze wówczas zachowywały się jak Robin Hood, ale w końcu aktualna władza powinna uporządkować tę sprawę raz na zawsze NIE MA ZWROTÓW.
Kośció rząda zagarniętych dóbr, prywatni posiadacze mieszkający poza granicami państwa lub nawet naszym państwie rządają zwrotów i odszkodowań za zniszczone dobra.
No...gdyby dobrze zarządzano...nie trzeba byłoby płacić odszkodowań (ale to na marginesie) i basta ze zwrotami.
Jeśli chodzi o opłaty - nikt się nie zastanawia na co one są potrzebne? Dzięki tym 2, czy 3 zł ksiądz ma szanse dokonać napraw w kościele. Możesz mi wierzyć, że księża nie za bardzo się cieszą ze starego kościoła, każdy chciałby służyć w mieście w nowym góra 30letnim kościele, gdzie musi się martwić tylko o ciepełko i bieżące naprawy, mało któremu się uśmiecha unikalny romański kościółek który nie dość, że pochłania całą tacę, to jeszcze wymaga latania za sponsorami i dotacjami państwowymi, żeby się nie rozsypał.
Ooo i chyba w końcu się rozumiemy, chodzi o administrowanie i to co piszesz świadczy o dobrym zarządzającym...bo musi szukać pieniędzy.
Widzisz w latach transformacji zaczęły powstawać kościoły jak grzyby po deszczu i tu jest związek z tym co piszesz nowy budynek mniej kosztowny.
Do każdego przydzieleni są księża, którzy narzekają, że nie dają rady z posługą duszpasterską i wydatkami.
Powstaje pytanie dlaczego?
Moja odpowiedź brzmi.
Na siłę uszczęśliwiają...ba nawet weszła biurokracja (karteczki z podpisami bycia na mszy, u spowiedzi itp.)
Spotkałam się z takim stwierdzeniem, że jest za mało niedziel w m-cu, bo wierni zamawiają msze za swoich bliskich zmarłych w niedzielę, a nie chcą w tygodniu...mimo, że takie msze też się odprawiają, gdyby było więcek niedziel stwierdził ks, to wierni byliby zaspokojeni.
Inteligenty proboszcz, gdyby zapytał wiernych dlaczego?
No i wszystko byłoby jasne i nie trzeba byłoby mysleć o dodatkowych niedzielach.
Wydatki są ogromne...nie przeczę, ale spójrz, że na parafii każdy ksiądz jeździ nową wypasioną bryką, że każdy ma kasę na różnego rodzaju rozrywki i utrzymanie rodziny na dobrych poziomie (oczywiście tam gdzie zawieraja związek).
No i wrócmy w tym klimacie go ks. Bonieckego i Natanka.
Każdy z nich wybrał inną drogę, ale obie zmierzaja do tego samego celu...kasa.