a moim zdaniem maja calkiem sporo do roboty i wiekszosc z nich sie z niej wywiazuje. podatki placa. moze maja wiecej ulg niz przecietny obywatel, ale placa. przynajmniej nie robia przekretow na tym tle jak inni w tym spoleczenstwie. zreszta nie oni jedni sa grupa posiadajaca ulgi w tym wzgledzie.
a tak swoja droga jakos nieustannie nie moge sie pozbyc wrazenia, ze nie chodzi o pieniadze, celibat itp. tylko o to, ze ludzie nie rozumieja kosciola, jego przeslania, roli kaplanow, a z drugiej strony czuja wewnetrzy przymus poprzez wychowanie w srodowisku gdzie wazna role odgrywa kosciol, spoleczna presje na chodzenie do kosciola, i probuja sie jakos w tym odnalezc bez zrozumienia i wewnetrznie sie buntuja na to wszystko. np. ze spowiedzia - kochajac Boga czlowiek, gdy czuje ze Go mogl czyms obrazic, ze postapil nie fair ma naturalny odruch przeproszenie Go, wyznania Mu winy. ale nie rozumiejac/nie czujac jaka role w tym wszystkim pelni kosciol i kaplani zamiast odruchu sakramentalnej spowidzi ma watpliwosci "po co ja mam to gadac przed tym facetem" i sobie racjonalizuje "co ja bede do niego chodzic w sprawach rodzinnych, on na pewno sie na tym nie zna bo nie ma zony..." albo "co ja mu bede mowic o mojej nieczystosci (sexie przedmalzenskim, masturbacji, ogladaniu pornografii itd.) jak on zyje w celibacie pewnie tego nie skuma, ze to byla moja potrzeba i mnie jescze opieprzy a ja tu mowie o intymnych dla mnie sprawach" albo zeby nie czuc sie przy nim takim zlym czlowiekiem sie go demnizuje, ze on to na pewno jak nie ma oboiwazkow to lata na dziwki, oglada pornole itd. a ze jeden na milion potem taki przypadek "trefnego ksiedza" sie potwierdzi, to kazdy go sobie gorliwie powtarza, zeby sie utwerdzac, ze dobrze sie w ciemno domyslal. potem z jednego przypadku robi sie kilka, jak to zwykle z plotka bywa, przeksztalca sie ona czesto w przeogromna i miazdzaca dla obgadywanego... i potem czlowieczeka patrzy "ja tak myslalem, w szkole ktos mowil o tak przypadku, na podworku, w rodiznie, to kurde sami razwiazli ksieza zyja, a pewnie tylko nieliczni sa w poarzdku bo tak rzadko o nich sie mowi"
wiec wg mnie problem tkwi w tym, ze czesciej w braku zrozumienia a obowiazkiem duchowsci niz w faktycznym stylu zycia ksiezy.