eee tam Troll, ja troche bede bronil Doroti
jasne, ze potem jest coraz trudniej bo znajomi zakladaja rodziny i mowiac wprost zamykaja sie w swoich klatkach, ale ja jestem zdania, ze mimo wszystko liczba znajomych zalezy od czlowieka. Mam takiego kumpla zonatego - mimo tego, non stop ma przyjaciol, znajomych bo po prostu jest za:cenzura:iscie otwarty podobnie jak jego zona. Od razu to czulem od pierwszego spotkania, a dla odmiany drugiego kumpla "jeszcze nie zona" to ani be ani me, ani kukuryku i od razu sprawia, ze nawet nie mam ochoty jej poznawac bo sprawia wrazenie bardzo zamknietej osoby, zreszta podobnie jak ten gosc, ktorego gdyby nie praca to w normalnych okolicznosciach nigdy bym pewnie nie poznal - taki tym samotnik, zamkniety.
wydaje mi sie, ze nawet w pozniejszym wieku mozna znalezc znajomych. sam z pol roku temu spotkalem spoko "zioma" (i to nie w pracy, nie na uczelni). Szkoda, ze nie ziomalke, no ale coz hehe... Trzeba wychodzic do ludzi, jak ktos chce nas wyciagnac, a nam sie nie chce to tez od jakiegos czasu uwazam, ze mimo wszystko warto bo tam zawsze moze do kumpla wpasc kumpel, a obok tego kumpla przyjdzie kumpela itd. itp.