Vardamir
Sinner
tak sobie pomyślałem, największymi pozerami są twórcy metalu, bo oni najrzadziej się metalowo ubierają
M0st
Po co? Bo słowa na M są wspaniałe? M jest literą bliską śmierci i robi to z nas za:cenzura:iście mrocznych? A może mam taki kaprys? Nie, bo jest mi z tym za:cenzura:iście dobrze, i wygodnie.
Tak samo po co nosić glany? A po co nosić adidasy? Każdy nosi to, w czym jest mu wygodnie. Każdy jest tym, kim być jest mu wygodnie?
To że metal nie niesie ze sobą ideologi nie znaczy że nic ze sobą nie niesie. Metal dla każdego metalowca, metala, Metaliana jakby to na chama z anglika przerobić, czy metalheadsa, jak metal chcecie chemią tłumaczyć to i inne nazwy się znajdą, nie ważne, dla każdego z nas coś wnosi, dla mnie to rodzaj wolności, metal nie wniósł mi wiary w jakichś bogów, niewiary, nie zniszczył moich słabości, nie sprawił ze mnie ani anarchisty, ani patrioty, moja ideologia w trakcie słuchania metalu nie raz się zmieniała, poszukiwanie w tamtym burdelu miejsca dla siebie dalej trwa, więc to nie o nią chodzi. Ale metal zniszczył jedną moją ułomność, która polegała na wtapianiu się i przystosowywaniu się do otoczenia na zasadzie dopasuj się. Dzięki tej muzyce nauczyłem się kreować swoje otoczenia, nie przyjmować go, ale selekcjonować. Metal jako muzyka, to jedna z dwóch rzeczy które odmieniły moje życie. Czy nie byłoby tego gdybym, tylko słuchał a nie był metalem? Nie, bo metalowanie moje jest młotem, a muzyka ręką która go trzyma. Było mi potrzebne w życiu i jedno, i drugie. Dzięki tej muzyce poznałem ludzi, którym mogę ufać (co zabawne większość z nich nie znosi mojej muzyki), działać, sięgać po to co jest dla mnie wartościowe, zamiast wtapiać się tłum, bydło które tu mnie otaczało. Więc jak pomyśle sobie, ile zawdzięczam dzięki temu, że kiedyś przy piwie postanowiłem nie obcinać włosów, to mogę stwierdzić że warto było kiedyś nazwać się metalem. Inny człowiek znajdzie inne powody, ale znajdzie. Każdy inne. Każdy inne szczęście w tym odnajdzie.
M0st
Po co? Bo słowa na M są wspaniałe? M jest literą bliską śmierci i robi to z nas za:cenzura:iście mrocznych? A może mam taki kaprys? Nie, bo jest mi z tym za:cenzura:iście dobrze, i wygodnie.
Tak samo po co nosić glany? A po co nosić adidasy? Każdy nosi to, w czym jest mu wygodnie. Każdy jest tym, kim być jest mu wygodnie?
To że metal nie niesie ze sobą ideologi nie znaczy że nic ze sobą nie niesie. Metal dla każdego metalowca, metala, Metaliana jakby to na chama z anglika przerobić, czy metalheadsa, jak metal chcecie chemią tłumaczyć to i inne nazwy się znajdą, nie ważne, dla każdego z nas coś wnosi, dla mnie to rodzaj wolności, metal nie wniósł mi wiary w jakichś bogów, niewiary, nie zniszczył moich słabości, nie sprawił ze mnie ani anarchisty, ani patrioty, moja ideologia w trakcie słuchania metalu nie raz się zmieniała, poszukiwanie w tamtym burdelu miejsca dla siebie dalej trwa, więc to nie o nią chodzi. Ale metal zniszczył jedną moją ułomność, która polegała na wtapianiu się i przystosowywaniu się do otoczenia na zasadzie dopasuj się. Dzięki tej muzyce nauczyłem się kreować swoje otoczenia, nie przyjmować go, ale selekcjonować. Metal jako muzyka, to jedna z dwóch rzeczy które odmieniły moje życie. Czy nie byłoby tego gdybym, tylko słuchał a nie był metalem? Nie, bo metalowanie moje jest młotem, a muzyka ręką która go trzyma. Było mi potrzebne w życiu i jedno, i drugie. Dzięki tej muzyce poznałem ludzi, którym mogę ufać (co zabawne większość z nich nie znosi mojej muzyki), działać, sięgać po to co jest dla mnie wartościowe, zamiast wtapiać się tłum, bydło które tu mnie otaczało. Więc jak pomyśle sobie, ile zawdzięczam dzięki temu, że kiedyś przy piwie postanowiłem nie obcinać włosów, to mogę stwierdzić że warto było kiedyś nazwać się metalem. Inny człowiek znajdzie inne powody, ale znajdzie. Każdy inne. Każdy inne szczęście w tym odnajdzie.