Bishop986
King of Mars
Marco dzięki w miarę szybkiej reakcji zdołał jeszcze podjąć skuteczne działania. Dzięki wielkim skokom dostał się na balkony pomijając obstawione wejście. Tam rozpętało się prawdziwe piekło. Nielegalni nie chcieli łatwo się poddać. Walczyli zajadle nie raz dając się Deepowi we znaki. Ten jednak wykorzystywał swą zręczność odbijając się od ścian i balustrad tańczył w powietrzu zostawiając po sobie jedynie zapach prochu. Trwało to trochę, ale ostatecznie on i jego kompani pokonali napastników. Atena obficie krwawiła. Rana wyglądała na bardzo poważną. Na ich szczęście byli już nie daleko wyjścia do strefy. Tam odnaleźli ukryty w dżungli pojazd terenowy i udali się na tereny plemion.
-Cholerne sukinsyny - X3 cedził słowa - Prawie nas pozabijali. To pewnie mafia z Dune Town. Oni się wysługują nielegalnymi. Oby wytrzymała.
Marco siedział na tylnej kanapie i uciskał ranę. Droga nie była łatwa. Jechali szybko po właściwie nie przejezdnym terenie gdzie de facto nie było dróg. Po jakimś czasie wyjechali ze strefy. X3 skierował się w miejsce spotkania z ich kontrahentami:
Był to typowy gang banitów, którzy zapewne handlowali czym popadnie. Nic dziwnego poza metropoliami. Byli średnio uzbrojeni. Większość ich broni stanowiły tzw. składaki, które były robione na zamówienie lub składane przez samego właściciela. Nic specjalnego. Jedynie facet po lewej, noszący kaptur i jakiegoś rodzaju kombinezon bioniczny wyróżniał się na tym tle. X3 jak tylko udzielono Atenie pierwszej pomocy zagadał go:
-Ten koleś - wskazał Deep'a - to nasz znajomy. Chce się po cichu dostać do Nowego Toronto. Da się zrobić?
-Da się zrobić... da się zrobić - facet był jakby lekko "przymulony" - Nie daleko jest lotnisko Mantargów. Jak się tam włamać i :cenzura:ać jakiś statek to można. Ja i moi ludzie nawet chętnie pomożemy bo nas interesy w tamte rejony pchają.
-No widzisz. To masz transport - android poklepał Marco po ramieniu i podał mu rękę - Dobrze strzelasz. Poradzisz sobie.
Po wymianie towarów z banitami X3 odjechał zabierając nieprzytomną Atenę ze sobą.
-Nazywam się Spike. Imiona moich ludzi są mało istotne. To co piszesz się na to? Pomożemy sobie na wzajem. Inne opcje? No cóż możesz wrócić do Nowej Moskwy i próbować szczęścia. Albo ewentualnie 350 km stąd jest lotnisko bogatego banity, ale on ma ochrony jak na pęczki. Mantargowie to też nie pestka. Ciężko ich ubić, ale jest ich tam tylko 30 może.
[Deep - minus 30 naboi.]
*Jest 16.00
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
Ardolf, Broen.
Po chwile namysłu jeden z Manatrgów odezwał się:
-Właź. Jutro nad ranem przyjdziemy do waszych kwater. Jesteśmy też pilotami. Pomożemy wam, ale lepiej z nami nie pogrywaj - wojownik mocno zaakcentował ostatnie słowa - Potrafimy się mścić...
Mutanci weszli do pomieszczenia z głównym komputerem. Była to ogromna hala z licznym sprzętem po środku której stał panel administracyjny. Sam główny komputer był wielkości ludzkiej pięści, ale cała reszta różnorakiej maszynerii zajmowała prawie całą przestrzeń pozostawiając między sobą jedynie wąskie korytarze. Ardolf nie musiał używać haseł. Komputer z poziomu tego panelu był dostępny jedynie wybranym więc posiadał tylko hasła na "wejścia" z zewnętrznych sieci. Po przejrzeniu kilkunastu mniej znaczących plików z zapiskami dotyczącymi badań nad Piramidą mutanci odnaleźli potrzebne dane:
"Czerwona Piramida. Wyniki badań wskazują jednoznacznie, iż jest to konstrukcja służąca kontroli czasu i materii. Zbudowana przez Hitachi Sudaki prawdopodobnie miała umożliwić ludziom dalekie podróże w głąb kosmosu. Jej promień w założeniu ma otworzyć kontrolowaną czarną dziurę na orbicie ziemskiej, która jest tunelem do odległych zakątków kosmosu. Aktywacja następuje przez kontakt materiału, z którego zbudowana jest Piramida z DNA rodziny Sudaki (dane niepotwierdzone). Jednak to nie umożliwia kontroli nad urządzeniem. Nasi szpiedzy uzyskali dostęp do fragmentu Piramidy będącego jej centrum sterowania. Jest to część dolnej konstrukcji (2m x 1m) przechowywana w opuszczonym korsydzkim bunkrze w Ameryce Południowej (tutaj wymieniono koordynaty lotnicze). Lokalizacja jest znana jedynie najwyższym dowódcą i wodzom Mantargów. (następnie wymieniono kilka uwag co do lokalizacji samej Piramidy, ale ta była już wiadoma Lordom). Sekretem tej konstrukcji jest wykorzystanie pewnego związku chemicznego występującego w jednym z gatunków grzybów rosnących w dżungli. Z pozoru jest to zwykły kwas organiczny, ale w połączeniu z xeolitem daje on niesamowite właściwości umożliwiające nawet dokonywanie operacji z czasem i przestrzenią. Na szczęście prozaiczny związek nie stał się jak dotąd obiektem badań ludzi z metropolii oprócz Hitachiego Sudaki, który zarzucił badania po wydarzeniach związanych z jego córką - Freją. (dalej znajdował się opis mniej istotnych informacji i szczegółów przebiegu badań).
Status: Projekt zamknięty.
Cel: Archiwizacja.
Sugestie: Zachować w tajemnicy i wykorzystać gdy korsydzka wiedza na temat fizyki kwantowej i podróży międzygwiezdnych będzie wystarczająca by użyć Czerwonej Piramidy w skuteczny sposób.
Arson Muadib, Główny Naukowiec sekcji amerykańskiej.
Sporządzono: 300 lat po Wielkiej Wojnie z Wysłannikami."
Ta wiekowa notatka wiele wyjaśniała, ale odkrywała też zakamarki historii, które nie jeden wolałby zostawić w spokoju. Kiedy mutanci wychodzili z pomieszczenia strażnicy zagadali ich:
-Jutro nad ranem jak mówiłem. Przyjdziemy po was i lecimy. Weźmiemy trzy małe transportery. Mam nadzieję, że któryś z was jest pilotem. Teraz idźcie.
Broen i Ardolf wrócili do swych kwater dopiero około godziny 1:00 dnia następnego. Trochę to trwało, ale przynajmniej nikt ich nie zauważył.
*Jest 1:00 dnia następnego.
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
Izzy, Rivald.
-A niech wam będzie - rzekł Mike i przystąpił do przeszukiwania ciał - Mam 7 granatów. Wzmocnie je moimi specyfikami, ale nie gwarantuję, że ktoś tam w środku to przeżyje.
Mike "oporządził" granaty na sobie znany sposób i przymocował je zwykłym sznurkiem do drzwi po czym wybiegł nie oglądając się na nic. Izzy i Rivald zrobili to samo. Eksplozja była gigantyczna. Budynek dosłownie zatrząsł się w posadach a tynk począł się sypać z sufitu. Gdy wchodzili by sprawdzić jakie były efekty tego zamieszania słyszeli już w oddali odgłosy licznych kroków. Drzwi zostały powalone siłą eksplozji. Obawy były słuszne. Jedyną żywą duszą wewnątrz była Penelope Lotriusz, która miała na tyle szczęścia, że osłoniły ją ciała męża i policjantów.
[Izzy - twoich rzeczy tam też nie było.]
*Jest 19.25
-Cholerne sukinsyny - X3 cedził słowa - Prawie nas pozabijali. To pewnie mafia z Dune Town. Oni się wysługują nielegalnymi. Oby wytrzymała.
Marco siedział na tylnej kanapie i uciskał ranę. Droga nie była łatwa. Jechali szybko po właściwie nie przejezdnym terenie gdzie de facto nie było dróg. Po jakimś czasie wyjechali ze strefy. X3 skierował się w miejsce spotkania z ich kontrahentami:
Był to typowy gang banitów, którzy zapewne handlowali czym popadnie. Nic dziwnego poza metropoliami. Byli średnio uzbrojeni. Większość ich broni stanowiły tzw. składaki, które były robione na zamówienie lub składane przez samego właściciela. Nic specjalnego. Jedynie facet po lewej, noszący kaptur i jakiegoś rodzaju kombinezon bioniczny wyróżniał się na tym tle. X3 jak tylko udzielono Atenie pierwszej pomocy zagadał go:
-Ten koleś - wskazał Deep'a - to nasz znajomy. Chce się po cichu dostać do Nowego Toronto. Da się zrobić?
-Da się zrobić... da się zrobić - facet był jakby lekko "przymulony" - Nie daleko jest lotnisko Mantargów. Jak się tam włamać i :cenzura:ać jakiś statek to można. Ja i moi ludzie nawet chętnie pomożemy bo nas interesy w tamte rejony pchają.
-No widzisz. To masz transport - android poklepał Marco po ramieniu i podał mu rękę - Dobrze strzelasz. Poradzisz sobie.
Po wymianie towarów z banitami X3 odjechał zabierając nieprzytomną Atenę ze sobą.
-Nazywam się Spike. Imiona moich ludzi są mało istotne. To co piszesz się na to? Pomożemy sobie na wzajem. Inne opcje? No cóż możesz wrócić do Nowej Moskwy i próbować szczęścia. Albo ewentualnie 350 km stąd jest lotnisko bogatego banity, ale on ma ochrony jak na pęczki. Mantargowie to też nie pestka. Ciężko ich ubić, ale jest ich tam tylko 30 może.
[Deep - minus 30 naboi.]
*Jest 16.00
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
Ardolf, Broen.
Po chwile namysłu jeden z Manatrgów odezwał się:
-Właź. Jutro nad ranem przyjdziemy do waszych kwater. Jesteśmy też pilotami. Pomożemy wam, ale lepiej z nami nie pogrywaj - wojownik mocno zaakcentował ostatnie słowa - Potrafimy się mścić...
Mutanci weszli do pomieszczenia z głównym komputerem. Była to ogromna hala z licznym sprzętem po środku której stał panel administracyjny. Sam główny komputer był wielkości ludzkiej pięści, ale cała reszta różnorakiej maszynerii zajmowała prawie całą przestrzeń pozostawiając między sobą jedynie wąskie korytarze. Ardolf nie musiał używać haseł. Komputer z poziomu tego panelu był dostępny jedynie wybranym więc posiadał tylko hasła na "wejścia" z zewnętrznych sieci. Po przejrzeniu kilkunastu mniej znaczących plików z zapiskami dotyczącymi badań nad Piramidą mutanci odnaleźli potrzebne dane:
"Czerwona Piramida. Wyniki badań wskazują jednoznacznie, iż jest to konstrukcja służąca kontroli czasu i materii. Zbudowana przez Hitachi Sudaki prawdopodobnie miała umożliwić ludziom dalekie podróże w głąb kosmosu. Jej promień w założeniu ma otworzyć kontrolowaną czarną dziurę na orbicie ziemskiej, która jest tunelem do odległych zakątków kosmosu. Aktywacja następuje przez kontakt materiału, z którego zbudowana jest Piramida z DNA rodziny Sudaki (dane niepotwierdzone). Jednak to nie umożliwia kontroli nad urządzeniem. Nasi szpiedzy uzyskali dostęp do fragmentu Piramidy będącego jej centrum sterowania. Jest to część dolnej konstrukcji (2m x 1m) przechowywana w opuszczonym korsydzkim bunkrze w Ameryce Południowej (tutaj wymieniono koordynaty lotnicze). Lokalizacja jest znana jedynie najwyższym dowódcą i wodzom Mantargów. (następnie wymieniono kilka uwag co do lokalizacji samej Piramidy, ale ta była już wiadoma Lordom). Sekretem tej konstrukcji jest wykorzystanie pewnego związku chemicznego występującego w jednym z gatunków grzybów rosnących w dżungli. Z pozoru jest to zwykły kwas organiczny, ale w połączeniu z xeolitem daje on niesamowite właściwości umożliwiające nawet dokonywanie operacji z czasem i przestrzenią. Na szczęście prozaiczny związek nie stał się jak dotąd obiektem badań ludzi z metropolii oprócz Hitachiego Sudaki, który zarzucił badania po wydarzeniach związanych z jego córką - Freją. (dalej znajdował się opis mniej istotnych informacji i szczegółów przebiegu badań).
Status: Projekt zamknięty.
Cel: Archiwizacja.
Sugestie: Zachować w tajemnicy i wykorzystać gdy korsydzka wiedza na temat fizyki kwantowej i podróży międzygwiezdnych będzie wystarczająca by użyć Czerwonej Piramidy w skuteczny sposób.
Arson Muadib, Główny Naukowiec sekcji amerykańskiej.
Sporządzono: 300 lat po Wielkiej Wojnie z Wysłannikami."
Ta wiekowa notatka wiele wyjaśniała, ale odkrywała też zakamarki historii, które nie jeden wolałby zostawić w spokoju. Kiedy mutanci wychodzili z pomieszczenia strażnicy zagadali ich:
-Jutro nad ranem jak mówiłem. Przyjdziemy po was i lecimy. Weźmiemy trzy małe transportery. Mam nadzieję, że któryś z was jest pilotem. Teraz idźcie.
Broen i Ardolf wrócili do swych kwater dopiero około godziny 1:00 dnia następnego. Trochę to trwało, ale przynajmniej nikt ich nie zauważył.
*Jest 1:00 dnia następnego.
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
Izzy, Rivald.
-A niech wam będzie - rzekł Mike i przystąpił do przeszukiwania ciał - Mam 7 granatów. Wzmocnie je moimi specyfikami, ale nie gwarantuję, że ktoś tam w środku to przeżyje.
Mike "oporządził" granaty na sobie znany sposób i przymocował je zwykłym sznurkiem do drzwi po czym wybiegł nie oglądając się na nic. Izzy i Rivald zrobili to samo. Eksplozja była gigantyczna. Budynek dosłownie zatrząsł się w posadach a tynk począł się sypać z sufitu. Gdy wchodzili by sprawdzić jakie były efekty tego zamieszania słyszeli już w oddali odgłosy licznych kroków. Drzwi zostały powalone siłą eksplozji. Obawy były słuszne. Jedyną żywą duszą wewnątrz była Penelope Lotriusz, która miała na tyle szczęścia, że osłoniły ją ciała męża i policjantów.
[Izzy - twoich rzeczy tam też nie było.]
*Jest 19.25