Wysłannicy

Status
Zamknięty.

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Mniej więcej w tym samym czasie w Dune Town i jego okolicach…
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Broen Adler podczas swoich wieloletnich wędrówek wiele już widział i wiele doświadczył. Mimo że od tragicznych wydarzeń w jego wiosce minęło 20 lat ciągle pałał rządzą zemsty. W jego przypadku czas nie leczył ran. Los jakiś czas temu pchnął go w okolice Dune Town. W Europie mutanci dowiedział się że tutejsze złoża xeolitu mają specyficzne właściwości wzmacniające możliwości telepatyczne. Niestety kilkumiesięczne poszukiwania doprowadziły go do wniosku, że przepłacił za te informację.
Tutejszy xeolit nie wyróżniał się niczym szczególnym. Może oprócz tego że złoża były ponadprzeciętnie bogate, ale nie o to chodziło Broenowi. Przez jakiś czas kręcił się po okolicy bez większego celu a za nim wlókł się niewolnik. Pewnego razu stojąc na wzniesieniu w dżungli zauważył dość dziwny widok. Rzadko uczęszczanym szlakiem handlowym mutantów na wschód kierowała się karawana. To Gragowie pędzili niewolników, głównie Skarlingów i Michatan. Jednak to samo w sobie nie było niczym dziwnym.
Bardziej zastanawiający byli ludzie, którzy im towarzyszyli. Nie wyglądali na żołnierzy z Dune Town. Tych Broen już spotkał co zresztą o mały włos nie kosztowało go życia. Nie wyglądali też na żołnierzy innej metropolii. Nosili na głowie dziwne piuropusze, mieli dużo implantów i byli ciężko uzbrojeni. Z tego co policzył Gragów było 23. Poruszali się na piechotę. Natomiast ludzi było 7 i towarzyszył im czołg.

2eklqnq.jpg
1zbxszo.jpg

-Zaiste zastanawiające. Gdyby ci ludzie byli jakimiś renegatami to bym się nie dziwił, ale żołnierze w pełnym rynsztunku poza metropoliami? To jak policzek w twarz dla plemion. Co z warunkami zawieszenia broni? - myślał przyglądając się temu zjawisu z ukrycia.

Wzniesienie ciągnęło się kilkadziesiąt metrów wzdłuż szlaku a kończyło się w miejscu gdzie ścieżka przez dżunglę skręcała na chwilę w lewo. Korzystając z osłony roślin biegł co sił w nogach by wyprzedzić powolną karawanę. Zatrzymał się tylko na chwilkę by popędzić przytłoczonego tym wszystkim niewolnika. Kiedy dobiegł do miejsca dającego mu dobry widok na całość karawany zauważył, że na zakręcie czekali kolejni ludzcy żołnierze i jakiś Raptiloid, pewnie dobrze opłacony przewodnik.

adixvl.jpg

Ci żołnierze wyglądali bardziej znajomo. Gdzieś już ich widział. Nie mógł jednak skojarzyć z której metropolii pochodzą. Wtedy jeden z nich odwrócił się plecami do Broena i ten mógł zauważyć, że na plecach nosi herb Nowej Moskwy - dwugłowego ptaka. Kiedyś Boren pamiętał jak nazywano to wymarłe zwierze teraz jednak nie mógł sobie tego przypomnieć.
-To nie jest ważne. Ciekawsze jest co oni tu do cholery robią? Czyżby to co słyszałem w Europie było prawdą? Heh.. Może jednak nie będę musiał zabijać tego Mantarga, który sprzedał mi informacje, psia jego mać. - mamrotał do siebie podczas gdy niewolnik patrzył na niego nie ogarniając zbytnio złożoności sytuacji.
Bił się z myślami. Karawana była dość powolna, gdyż większość niewolników ociągała się a nawet opierała przed pędzeniem ich na spotkanie ze swoją nową przyszłością. Jednak decyzje trzeba było podejmować w miarę szybko.
-Jak myślisz, iść za nimi czy nie? - rzekł do niewolnika, który odpowiedział tylko przestraszonym spojrzeniem -Ehh... do niczego się nie nadajesz...
U spodu wzniesienia i przy samym zakręcie dżungla była rzadsza i roślinność dawała mniejszą ochronę. Jednak dalej wzdłuż szlaku znowu rozpoczynała się typowa leśna gęstwina.

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Ardolf Woolsey. Życie Korsyda na wygnaniu nie było łatwe. Nie była to rasa przystosowana do walki o przeżycie typowej dla tych czasów. Bez ochronny Mantargów Korsyda wędrujący po dżungli był łatwym celem. Dlatego Ardolf chwytał się różnych mozliwości, które utrzymywały go przy życiu. Od kilku lat mieszkał w okolicach Dune Town. Bliskość ludzkich osad była mu na rękę. Był chociaż pewien że nie spotka tutaj żadnego członka swego plemienia, gdyż trzymają się oni z daleka od skupisk ludzi i mutantów.
Zaszył się głęboko w dżungli w jakimś zrujnowanym starożytnym budynku jak to jego ziomkowie mieli w zwyczaju. Piwnicę tego budynku przystosował na laboratorium. Sporadycznie handlował z okolicznymi wioskami lub świadczył im usługi medyczne. W zamian otrzymywał złoto, jedzenie lub czasami jakieś obiekty badań. Tak życie schodziło mu na szukaniu ostatecznej odpowiedzi na pytanie które sobie zadał gdy eksperymentował na swych współplemieńcach - czy życie wieczne jest możliwe? Był coraz bliżej odpowiedzi.
Teraz dosłownie czuł już w rękach wydruki potwierdzające jego przypuszczenia. Brakowało mu jednak właściwego obiektu badań. Skarlingi i większość innych mutantów były zbyt słabe aby wytrzymać jego wymyślne badania a nic innego nie miał pod ręką. Sytuacja zmusiła go do tego czego nienawidził, mianowicie opuszczenia swego lokum. Wygasił lampy, zebrał kilka podstawowych rzeczy potrzebnych w podróży i ruszył w stronę wyjścia. Po drodze zobaczył jeszcze czy obiekt, na którym przeprowadzał wiwisekcję ciągle żyje. Mutant przypięty do stołu
operacyjnego miał otwartą klatkę piersiową i pluł krwią. Mamrocząc coś patrzył na Ardolfa. Cokolwiek mówił nie mogło być miłe i pewnie odnosiło się do matki naukowca. Widząc że Tirachita nie pociągnie już długo odłączył skaner od jego ciała i wyszedł.
Na zewnątrz tuż przed wejściem stał mech skonstruowany przez Ardolfa. Była to maszyna o około dwóch metrach wysokości. Wyposażona w broń potrzebną do zachowania bezpieczeństwa w dżungli.
-Czas poszukać kogoś godnego uwagi. O jak dobrze było by złapać jakiegoś Huskana albo Brala. - powiedział wsiadając do maszyny.
Wydawało się to mało prawdopodobne, ale przypuszczalnie wszystko było lepsze niż Skarlingi.
Po kilku godzinach wędrówki napotkał dziwaczny widok. Karawana z obstawą ludzi i mutantów pędziła niewolników na wschód. Co dziwniejsze zobaczył, iż jakiś Fidelita przygląda się im ze wzgórza leżącego tuż obok szlaku handlowego. Implant w oku pozwalał mu na całościową ocenę sytuacji z dość dużego dystansu. Dlatego mógł wiedzieć co się tam dzieje zachowując bezpieczną odległość. Nagle sięgnął do przedziału gdzie trzymał swój ekwipunek. Nerwowo szukał czegoś.
-Uff... - westchnął.
Kryształ, który wziął ze sobą był na miejscu. Zgubienie ostatecznych efektów jego pracy byłoby nie do przyjęcia. Tyle lat straconych.
Gdy upewnił się, że kryształ jest bezpieczny po raz kolejny rzucił okiem na Fidelitę i karawanę. Teraz mutant był już przy skraju wzniesienia. Stał i przyglądał się czemuś.

[Ardolf - kryształ mocy do ekwipunku]

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Deep Priest w swoich krucjatach objechał większość świata. Łatwiej byłoby mu pewnie wskazać miejsca gdzie go jeszcze nie było niż te do których zdążył dotrzeć. Tam gdzie był zostawiał po sobie mieszane uczucia. Jedni pamiętali go jako nawiedzonego człowieka, który mutantom mówił coś o jedynym Bogu a inni jako szalenie niebezpiecznego mordercę. Niestety dla Deepa wiele wskazywało na to, iż jego barwny życiorys miał się skończyć. Przebywając w głównej kolonii wydobywczej Dune Town, znajdującej się 29 km poza miastem wdał się w
barowe mordobicie z jakimiś górnikami. Sam wyszedł ze starcia bez obrażeń jednak swoich przeciwników wysłał na sąd ostateczny. Podczas aresztowania zabił jeszcze dwóch żołnierzy i trzech kolejnych ranił. Od kilku dni przebywał w mobilnym centrum dowodzenia kolonii Astoria.

ndpuuc.jpg

Czekał na transport do New Tokio ze względu na to iż tam wcześniej wydano na niego zaoczny wyrok śmierci. Lordowie miast doszli do porozumienia, że tam zostanie wykonana egzekucja.
Deep siedział w swojej celi i palił papierosa, którego podrzucił mu strażnik, z którym to czasami gadał o sporcie. Facet wydawał się równym gościem bo od czasu do czasu podrzucał więźniowi ekstra rzeczy typu papierosy czy jakąś piersiówkę. Deep nie mógł narzekać bo siedział w gorszych miejscach.
Paląc papierosa gapił się przez pancerną szybę na krajobraz. Kolonia Astoria była dużo większa od innych kolonii i to właściwie na tyle jeśli chodzi o jej oryginalność. Pełno sprzętu, górników, naukowców. Gdzieś w oddali widać było wielki szyb wydobywczy. Gdyby nie to że zaczął padać śnieg z deszczem będący dość sporą anomalią pogodową nie było by w tym dniu i miejscu nic ciekawego.
Koło południa przyszedł do niego kapitan stacji dowodzenia. Miał dziwną minę. Dwóch towarzyszących mu strażników otworzyło drzwi i nałożyło Deepowi magnetyczne kajdanki na ręce i nogi. Został odprowadzony do pokoju konferencyjnego. Pod jego drzwiami kapitan powiedział:
-Nie wiedziałem że masz tak wysoko postawionych przyjaciół.
Deep odpowiedział mu tylko miną wskazującą na to, że sam nie wiedział o tym że w ogóle jakiś przyjaciół posiadał. Dwóch strażników wprowadziło go do pomieszczenia a kapitan odszedł.
W pokoju, obok hologramu przedstawiającego kolonię Astorię i nieużywaną autostradę łączącą ją z Dune Town, siedział mężczyzna o typie wyglądu żołnierza. Miał na sobie cywilne ubrania, ale przeczucie mówiło Deepowi że facet dopiero co wylazł z koszar. Z drugiej strony przeczucia czasami go myliły. Tak było w przypadku jego chałupniczych interpretacji Biblii. Strażnicy bez ceregielii posadzili go na przeciw tajemniczego mężczyzny. Sami zaś stali za krzesłem na którym posadzili "kaznodzieję".
Starszy, łysiejący mężczyzna z kozią bródką przez dobre kilka minut przypatrywał się więźniowi. On natomiast gapił się na hologram. W końcu milczenie przełamały słowa jednego ze strażników:
-To jest major Jacobson. Ma do ciebie jakąś sprawę. Bądź grzeczny kiedy nas nie będzie.
Po tych słowach strażnicy opuścili pomieszczenie zamykając drzwi na zamek elektroniczny.
-Juz wiesz jak się nazywam. Nie będę owijał w bawełnę bo nie lubię długich wstępów. Nie musisz się niczego obawiać to pomieszczenie jest dźwiękoszczelne nikt nas nie usłyszy. Mam dla ciebie propozycję. Można powiedzieć, że w twojej sytuacji jest to propozycja nie do odrzucenia. Lord Dune Town przymknie oko na twoje występki jeśli zgodzisz się nam pomóc. Sprawa jest banalna. Dostaniesz środek transportu którym udasz się do pierwszego zjazdu z autostrady. Tam poczekasz na dwóch ludzi i udasz się z nimi na tereny plemion. Wiemy że umiesz
się poruszać po tych terenach i znasz mutantów lepiej niż większość ludzi. Do tego słyszeliśmy o twoich innych umiejętnościach. Myślimy że możesz się nam przydać. Pomożesz tym ludziom wypełnić pewne zadanie. Szczegóły przedstawią ci oni. Po wykonaniu misji będziesz wolnym człowiekiem. Do New Tokio wyślemy wiadomość, że popełniłeś samobójstwo w celi. Do tego nie wykluczam drobnej gratyfikacji od Lorda jeśli oczywiście misja skończy się powodzeniem. To jest krótka piłka - tak albo nie. Jeśli ty się nie zgodzisz to są dziesiątki więźniów, którzy z pocałowaniem ręki wezmą tę robotę. Więc jak będzie?
- po powiedzeniu tego
co chciał przekazać Deepowi patrzył mu prosto w oczy oczekując szybkiej odpowiedzi.

[Deep - ekwipunek w depozycie aresztu]

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Rivald Abricrow dwa tygodnie wcześniej wrócił do Dune Town. Przedtem przez kilka miesięcy przebywał z banitami na terenach plemion. Chciał tam przeczekać aż opadnie kurz po jego ostatniej akcji. Próbował wprowadzić do Dune Town Huskańskich wojowników, którzy mieli być jego swego rodzaju szwadronami śmierci. Niestety ktoś puścił farbę i podczas akcji przemytu zaskoczyli go żołnierze. Nie byli to też byle jacy żołnierze, ale Gwardziści samego Lorda. Do tego że rząd Dune Town wytaczał przeciw niemu ciężkie działa zdążył się już przyzwyczaić, ale taki komitet powitalny był dużą niespodzianką. Po intensywnej wymianie ognia udało mu się zniknąć z pola walki jednym z kanałów ściekowych.
Po powrocie do miasta zebrał swoją szajkę i rozpoczął dalsze działania w jak to nazywał "szarej strefie biznesu". Interesy znowu się kręciły. Przemyt dawał co raz to większe dochody aż do pewnego poranka...
Siedząc w magazynie, który był jego "biurem" i przechowalnią trefnych towarów usłyszał że ktoś wali do drzwi. Magazyn znajdował się w 15 dzielnicy, dzielnicy biedy więc zwalił te hałasy na jakiś wygłodniałych bezdomnych. Jednak hałas nie ustał. Ktoś dalej usilnie pukał do drzwi. Jeden z ludzi Rivalda podszedł do nich i otworzył żelazną zasuwę by zobaczyć kim jest ten gorliwiec walący w drzwi. W momencie gdy ją otworzył jego głowę rozsadziło uderzenie pocisku dużego kalibru. Rivald i jego ludzie natychmiast rzucili się do broni, ale było za późno. Z sufitu na linach zjeżdżali już Policjanci z jednostek uderzeniowych. Przez drzwi zaś
wtoczyło się całe stado różnej maści agentów. Byli tam zwykli policjanci, agenci do walki z przestępczością zorganizowaną, agencji kontroli dystrybucji środków chemicznych, urzędnicy ochrony miasta a nawet dwóch Gwardzistów. Rivaldowi brakowało tam do dopełnienia obrazu administracji Dune Town tylko kogoś z inspekcji weterynaryjnej. Policjanci dość sprawnie obezwładnili Rivalda i jego ludzi. Po chwili wszyscy oni już siedzieli pod ścianą zakuci w magnetyczne kajdanki. Stado policjantów zaczęło przeszukiwać magazyn. Rivald natomiast śmiejąc się rzekł do jednego z nich:
-Nic nie znajdziecie! Prowadzę uczciwy biznes. Broń którą mieliśmy przy sobie jest naszą prywatną własnością! Jak myślicie ile za to dostane? 500 kredytek grzywny? Haha!
Przestępca był pewny siebie bo szczęśliwie dla niego dzień wcześniej sprzedał cały towar jakimś facetom z Ocean City. Radość jego nie trwała długo. Do magazynu wszedł starszy mężczyzna z kozią bródką i lekką łysiną. Popatrzył na Rivalda świdrując go wzrokiem. Odwrócił się do policjantów i innych agentów mówiąc:
-Ma racje. Nie wiele możemy mu zrobić. Nic tu nie ma do cholery. Wychodzimy!
Na jego słowa cała wataha umundurowanych funkcjonariuszy wyszła powoli przez drzwi. Na moment zostali tam sam na sam Rivald i jego ludzie oraz starszy mężczyzna i dwóch Gwardzistów. Dziwny facet, który chyba wydawał tej zgrai polecenia przysiadł na przeciw Rivalda mówiąc:
-Przedstawienie czas zacząć.
Wtedy do magazynu tylnym wejściem weszło kilkunastu Gwardzistów niosących w rękach skrzynki. Postawili je na ziemi i zaczęli otwierać. W środku było chyba wszystko co nielegalne w Dune Town. Narkotyki, między rasowa pornografia, broń mutantów, niedozwolone ilości amunicji, materiały wybuchowe, kradzione narządy i mnóstwo innych rzeczy. Na domiar tego jeden z Gwardzistów popędzał Skarlinga.
Przestępcy nie dowierzali temu co widzą. Jeden z nich zwrócił się do swego szefa:
-Komu pan nadepnął na odcisk? Jak wlepią nam wyroki za to wszystko to resztę życia spędzimy na podnoszeniu mydła w pierdlu.
Rivald i jego ludzie zostali zabrani przez Gwardzistów do samochodów. Powiedzieli oni reszcie funkcjonariuszy, że jednak udało im się coś odkryć w magazynie i że pojmani ludzie posiedzą do końca życia. Szajkę Rivalda odstawiono do pancernej furgonetki. Jego samego wsadzono do samochodu razem ze starszym mężczyzną. Po chwili pędzili już trasą przelotową w stronę centrum, tam gdzie było więzienie i areszt dla podejrzanych.

2cndukn.jpg

Rivald zastanawiał się czy to czasami nie sprawka konkurencji, ale to raczej nie wchodziło w grę. Przestępcy inaczej załatwiają takie sprawy. Kto mógł go tak wrobić? Siedział osłupiały i gapił się przez szybę samochodu na zbiornik retencyjny w środku miasta. Byli już w centrum tuż obok więzienia. Nagle samochód zjechał z głównej drogi i skierował się w innym kierunku. Zaparkowali w jakiejś bocznej uliczce dość blisko wieży Lorda. Starszy mężczyzna obrócił się do niego ze słowami:
-Tutaj się nasze drogi rozstają. Jadę załatwiać inne sprawy ty natomiast spotkasz się z samym Lordem
Po chwili Gwardziści wieźli więźnia przez park otaczający wieżę Lorda. Po kilku chwilach znajdowali się już pod głównym wejściem. Przeszli punkt kontrolny i udali się do windy. Po wyjściu z niej ściągnęli Rivaldowi kajdanki.
-Nie próbuj nic głupiego. To jest najlepiej strzeżony budynek w mieście a Gwardziści to elita żołnierzy. Nie wyjdziesz stąd żywy jeśli odstawisz jakiś teatrzyk-rzekł jeden z nich.
Wprowadzono go do prywatnej sali Lorda. Tam siedział on sam. Był typem starszego człowieka po którym widać było jednak sporą tężyznę fizyczną. Gwardziści usadzili herszta bandy na fotelu zabiegowym obok którego stał jakiś facet w białym kitlu. Sami zaś stanęli przy drzwiach wejściowych. Wtem do Rivalda podszedł Lord mówiąc:
-Nie gustuje w takich metodach, ale czasy są ciężkie więc niestety musieliśmy się zniżyć do tego poziomu. Oboje wiemy że nie jesteś święty. Teraz akurat nie znaleźlibyśmy żadnych dowodów twojej działalności, ale jak sam widziałeś zabezpieczyliśmy się przed taką ewentualnością. Sprawa jest dość prosta. Potrzebuję kogoś zaufanego do wykonania pewnej misji. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że ironicznie tylko tobie mogę zaufać i tylko ciebie mogę wysłać z tą misją. Jeśli zgodzisz się przyjąć wykonanie tego zadania to twoje winy zostaną wymazane. Nie będzie ciążył na tobie żaden wyrok i będziesz wolnym człowiekiem. Jednak aby do tego doszło musisz mi wyświadczyć tę przysługę. Jakie jest twoje stanowisko w tej sprawie?
Lord odwrócił się plecami do więźnia i wziął głęboki oddech. Stojąc tak dodał:
-Wiesz z taką ilością dowodów, które cię obciążają dostaniesz poczwórne dożywocie w lochach więzienia. Pornografia, broń, narkotyki, handel niewolnikami i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze uda się nam wymyślić. Wątpię aby skład sędziów przekonało wyjaśnienie, że za długo siedziałeś wśród mutantów i nie wiedziałeś że w Dune Town to wszystko jest nielegalne.

[Rivald - Ekwipunek w samochodzie Gwardzistów, którzy przywieźli Cie do Lorda.]


><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Mniej więcej 10 godzin przed bieżącymi wydarzeniami.

Karr 98k ledwo wrócił z Afryki Środkowej gdzie rozprawiał się z bandą banitów a Lord już wysłał go z nowym zadaniem. Tym razem miał zbadać podziemia strażnicy Samson 1, która od wielu lat nie była już używana. W tych podziemiach miał przebywać naukowiec, którego Lord koniecznie chciał uratować. Do starych szybów wentylacyjny dostały się sofality i odcięły uczonego od drogi wyjścia.

Sofality:
9jkj02.jpg

Te nie duże bo ledwo 30 centymetrowej długości stworzenia były jak na swoją wielkość dość agresywne i zawsze poruszały się w stadach składających się z kilkunastu osobników. Karr bez większych problemów dostał się do podziemi stacji. Już na dzień dobry rozwalił kilka z tych latających monstrów. Schodził co raz to głębiej pokonując kolejne podziemne kondygnacje. Drogę zaznaczał sobie prostym sposobem - kostką kredy robił strzałki na ścianach które, wskazywały kierunek w którym się poruszał. Chciał być pewnym że będzie się potrafił wydostać z tego labiryntu gdzie ze względu na głębokość sprzęt elektroniczny nie zawsze działał. Wszystko szło jak po maśle aż do przedostatniego poziomu. Tam w głównym korytarzu napotkał zamknięte drzwi. Aby je otworzyć potrzebował hasła, którego jednak nie posiadał.
-Te gryzipiórki od planowania mogłyby się bardziej postarać. Su*insyny! - klną na analityków z biura Lorda.
Sprawa jednak nie była stracona. Na odprawie dostał komunikator o globalnym zasięgu. Mocny sprzęt. Zaczął majstrować coś przy opcjach zasilania i udało się. Całą moc baterii skierował na wysłanie tej jednej wiadomości. To sprawiło, iż na ekranie zobaczył potwierdzenie dostarczenia. Mógł już być spokojny. Odrobina mocy pozostała w urządzeniu nie pozwalała na nic innego jak odebranie jeden wiadomości, dokładnie tyle ile potrzebował. Humor od razu mu się poprawił, ale nie dna długo. Jego głośne przeklinanie zaalarmowało Sofality znajdujące się w pobliżu. Dwa z nich leciały prosto na niego wzdłuż lewej ściany. Karr reagując szybko wystrzelił w ich stronę.
Pierwszy pocisk udało się Sofalitom ominąć. Dwa następne okazały się jednak śmiertelne. Problem był tylko jeden - pierwszy strzał trafił w konsolę operującą drzwiami na początku korytarza co spowodowało, iż zamknęły się one na dobre. Próby grzebania przy przepalonej konsoli nie dały wiele. Kilkanaście minut po tych wydarzeniach otrzymał wiadomość z kodem.
-Otworzę te drzwi i dostane się do naukowca, może on będzie wiedział jako otworzyć zamek. - myślał.
Drzwi rzeczywiście dało się otworzyć jednak parę metrów za nimi znajdowała się śluza bezpieczeństwa zabezpieczona oddzielnym hasłem. Karr spojrzał na komunikator - bateria była zupełnie wyczerpana.
Przeszedł się wzdłuż korytarza. Plany zgadzały się z tym co widział na miejscu. Żadnych bocznych wejść. Same kable na ścianach. Złapał się ręką za głowę i westchnął:
-Skarling by sobie lepiej z robotą planisty poradził. Cholerni kretyni...

[Karr 98k - kostka kredy i komunikator globalny z rozładowaną baterią do ekwipunku]
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
- To jakiś żart - powiedział, oglądając swoją dużą klatkę, z której musiał znaleźć jakieś wyjście. Popatrzył na kable - biegły po obu stronach wzdłuż ścian, ginąc za grubą śluzą, której jak ocenił, nie był w stanie zniszczyć. Brak dostępnych rozwiązań siłowych kazał mu pomyśleć o czymś bardziej wyrafinowanym. Najłatwiej byłoby jakoś podłączyć komunikator do prądu i zaczerpnąć informacji. Zastanawiał się czy może bez konsekwencji zniszczyć któreś z kabli i spróbować z nich coś zrobić ale stwierdził, że nie chce ryzykować odcięcia zasilania drzwi. Odpowiedni impuls z mózgu sprawił, że jego brzuch otworzył się, uchylając drzwiczki do dołu. Sięgnął tam ręką - stwierdził, że musi znaleźć sobie inną skrytkę na przedmioty o dużej mocy jak ten, który wyjmował. Trzymał w jednej dłoni xeolit, kryształ dostosowany do wpasowania go w odpowiednie miejsce w prawym ramieniu a w drugiej komunikator z otwartą baterią. Jakoś nie widział szansy by tak łatwo połączyć te dwa przedmioty. Otworzył sobie przedramię i wyjął stamtąd trochę już napoczęty kryształ zasilający działko energetyczne. Pod nim odnalazł przewód i wyciągając go lekko do góry, odłączył od działka. Obejrzawszy, stwierdził, może istnieć szansa podłączenia komunikatora do swojego zasilania jeśli będzie w stanie trzymać go prawą ręką a lewą wykonać całą operację podłączania. Gdyby się powiodło miał nadzieję uzyskać informacje lub chociaż dać znać o swym statusie - był dosyć cenny dla wydających decyzje więc liczył, że nie zostawią go w tej dziurze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Atrybuty:
Siła:5
Zręczność:3
Wytrzymałość:5
Inteligencja:2
Implanty:
Elektromagnetyzowana sprzężona powłoka reaktywna (oprócz osłony przed penetracją zapewnia częściowe tłumienie ciosu) (+2 do wytrzymałości)
Kompatybilny (zdolny do zespalania niektórych części ze sobą), wspomagający układ hydrauliczny (+1 do siły)
Zdolności:
Implementacja broni do ramienia
Wysoki/daleki skok
Broń:
Działko szturmowe zespolone z lewym ramieniem (180 naboi)
Działko energetyczne, prawy nadgarstek (30 naboi)
Kontaktowy generator napięcia (bliskie starcia)
Inne: (przechowywane w brzuchu)
Nakładka na oczy (cyfrowa lornetka)
Zmodyfikowane 2 kryształy xeolitu (zapasowe źródło zasilania działka)
Gąbka
Dokumenty uwierzytelniające od lorda
Zapasowy wkład do działka (200 naboi)
Płyn biotyczny (1 fiolka metalowa)
Kostka kredy
Komunikator globalny
150 kredytek
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Jeszcze przed chwilą Deep podziwiał więzienne widoki a teraz wolnością machano mu przed nosem. Jeszcze nigdy tak łatwo nie wywinął się kłopotom. Zdawał sobie sprawę, że sprawa musi być ryzykowna. Nie to, żeby więzienie było nie wygodne. Dobrze go tu traktowano. Ale długo by się więzieniem nie nacieszył. To była jego szansa.
-Tak. Podejmę się tego. Potrzebuje jedynie moich rzeczy zabranych do depozytu. Kiedy mam ruszyć?
Deep zdawał sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. Jego pojawienie się w New Tokio byłoby nie korzystne dla Dune Town. Będzie musiał uważać na siebie. Choć ciekawiło go jak Lord miałby się odwdzięczyć. Ale teraz najważniejsze odzyskać co swoje. Potem będzie kombinował.
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Broen z uwagą obserwował karawanę. Czego oni szukają? Pomyślał. Może plotki o wzmocnionym xeolicie są prawdą.
Pójdę za nimi zobaczę dokąd zmierzają, jeśli się da uprowadzę jednego z nich i zasięgnę języka.
Dokładnie tak zrobię będę ich śledził. Ruszamy niewolniku! (Skarling wydał dźwięk sugerujący znużenie)
-Nie zmuszaj mnie bym Cię popędził.
Nagle Broena przeszły ciarki, czuł jakby był obserwowany, rozejrzał się do okoła, jednak nic poza karawaną nie widział.
-Za długo jestem w podróży i popadam w paranoje - Rzekł głośno Broen.
Ruszamy!
-----------------------------

Atrybuty:
Siła: 3
Zręczność: 3
Wytrzymałość: 3
Inteligencja: 6

Implanty:
Broen ma metalowe implanty na rękach które kumulują jego moc telepatyczną i zamieniają je w energię którą może razić swoich wrogów. (+2 do siły)
Zdolności:
Jak każdy Fidelita Broen potrafi czytać w myślach. Dzięki swoim zdolnościom może także wpływać na słabe jednostki i zmuszać je do wykonywania swojej woli (działa szczególnie na Skarlingi), jego wysoka inteligencja pozwala mu zręzcznie negocjować i manipulować otoczeniem.
Dzięki temu potrafi skutecznie udawać kogoś kim nie jest i dzięki temu wkupić się w łaski nawet największego wroga.
Ekwipunek : Miecz z xeolitu, pistolet, 6 granatów, 150 sztuk złota, Skarling którego Broen nabył na targu niewolników, racje żywnościowe.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Dzisiejszego dnia wiele emocji targało Rivaldem. Z początku gniew, później kompletne zakończenie, coś na rodzaj przestrachu (a więc to takie uczucie) i wreszcie kompletny szok. Sam lord miał do niego interes, najgrubsza ryba w tym mieście teraz przyjmowała go w swoim gabinecie. Rivald rozglądał się na boki słuchając słów gospodarza. Szukał ukrytych podsłuchów czy też kamer - a nuż to jakiś test czy sprawdzian? Wyglądało na to, że jednak mówi prawdę. W normalnych okolicznościach facet by już nie żył. Ktokolwiek podnosił rękę na Rivalda kończył z kilogramem śrutu w głowie. Ale tu miał do czynienia ze zgoła innym osobnikiem. Nie mógł sobie pozwolić, aby mu podpaść. Wreszcie wziął głęboki wdech i rzucił:
- Jestem do dyspozycji. Czym dokładnie mam się zająć?

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Atrybuty:
Siła: 2
Zręczność: 7
Wytrzymałość: 5
Inteligencja: 4

Implanty:
Zespolony ze skronią noktowizor (+1 do inteligencji; wychwytuje wahania w ciepłe ciała obserwowanego, co pozwala zidentyfikować gdy rozmówca się denerwuje)
Metalowe płyty (+2 do wytrzymałości; wszczepione w klatkę piersiową)

Zdolności:
Biegłość w obsłudze mechanicznych kusz – dotyczy zarówno walki jak i znajomości sprzętu od strony technicznej
Żyłka handlowa – obejmuje szerokie spektrum czynności związanych z handlem, od umiejętności targowania się do znajomości ,,odpowiednich osób”
 

Walt_Kowalski

Nowicjusz
Dołączył
27 Luty 2009
Posty
386
Punkty reakcji
1
- Cóż na niecodzienne zjawisko taka karawana to bogate źródło obiektów doświadczalnych - pomyślał Ardolf - jednak siła ognia jaką dysponują do za dużo dla samotnego naukowca i na dodatek ten podejrzany Fidelita, ciekawe co on knuje ?

Ardolf postanowił śledzić karawanę zachowując dużą odległość i unikając kontaktu z potencjalnym zagrożeniem, co prawda jego mech nie był największy jednak obawiał się że i tak może zostać wychwycone przez sprawne oczy strażników.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Karr 98k próbując zmontować prowizoryczne zasilanie dla komunikatora doszedł jednak do wniosku, że zmiana opcji zasilania w panelu administracyjnym komunikatora to o niebo prostsze zadanie niż grzebanie w jego podzespołach. Na jego nieszczęście nic się nie dało zrobić. Baterie należało naładować lub wymienić na nową. Jego xeolit nie był przystosowany do konstrukcji urządzenia komunikacyjnego. W obliczu braku możliwości porozumienia się ze światem zewnętrznym po raz kolejny zlustrował korytarz. Brak otwartych drzwi. Na ścianach pełno kabli o nieznanym przeznaczeniu. Plany konstrukcyjne były w komunikatorze, ale ten niestety nie działał. Przy suficie zauważył szyby wentylacyjne, te same którymi dostały się tu Sofality. Jednak były one zbyt małe aby mógł się nimi przecisnąć człowiek.
-Mam nadzieję że o mnie pamiętają. Lord mnie nie zawiódł do tej pory.- powiedział kopiąc metalową śluzę.

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Deep Priest przyjął zadanie. Major uśmiechnął się szczerze.
-Hehe - śmiał się - Takie odpowiedzi lubię. Widzę że jesteś konkretnym człowiekiem.
Starszy mężczyzna nacisnął jakiś guzik przy swoim komunikatorze osobistym i do pokoju wszedł facet w białym kitlu. Miał twarz typowego nerda. Tak przynajmniej odebrał jego wygląd Deep. Major zabrał głos:
-W ramach wykonywania tej misji musisz być świadomy, że może cie ona zaprowadzić w odległe rejony. Musisz tez wiedzieć, że Lord ma swoje sposoby na weryfikację twoich poczynań - kończąc zdanie dał znak ręką do naukowca będącego w pokoju.
Ten dość szybko jak na człowieka, który potencjalnie całe życie spędził za biurkiem wykonał ruch ręką, w której to trzymał przyrząd do iniekcji. Priest poczuł lekki ból w okolicach karku.
-Co jest do cholery! - wrzasnął łapiąc naukowca za kołnierz - Co to było? Co mi zrobiliście!?
-Spokojnie. Myślałeś, że wypuścimy cie stąd bez kontroli? - tajemniczy mężczyzna odpowiedział mu z wyrazem lekkiego pobłażania na twarzy. - Jak już mówiłem Lord będzie cie kontrolował. I to ma służyć jako zabezpieczenie. Wszczepiono ci kilka tysięcy nanorobotów, które normalnie są nieszkodliwe i egzystują w symbiozie z twoim organizmem. Natomiast jeśli nie będziesz wypełniał zdań przewidzianych do wykonania Lord aktywuje tryb anihilacji. Wtedy roboty zbiorą się w twoim sercu i zaczną je rozkrajać kawałek po kawałku.
Deep przypatrywał się mu rozcierając bolące miejsce na karku. Natomiast mężczyzna nie przestawał mówić:
-Tutaj masz hologram przedstawiający kolonię Astorię, starą autostradę do Dune Town i pierwszy zjazd. Jest on oznaczony tablicą na poboczu drogi. Trafisz bez problemu. Żołnierze z Astorii wypuszczą cie główną bramą i możesz jechać. Drogi nikt już nie używa więc dojedziesz tam w kilka minut. Tam spotkasz kobietę i mężczyznę. On będzie w podobnej sytuacji do ciebie ona natomiast jest waszym szefem. Wasza misja po pierwsze polega na tym by z podziemi Samsona 1 wydostać pewnego naukowca. Przy okazji odnajdziecie tam człowieka, który jako pierwszy miał tego naukowca dostarczyć do Lorda. Następnie wystarczy, że będziesz wykonywał polecenia kobiety, o której mówiłem wcześniej. Rozumiesz?

2aikeop.jpg


Deep wykonał ruch głową sugerujący, że rozumie sytuacje. Mężczyzna zaś wstał i ruchem ręki zaprosił Priesta aby mu towarzyszył. Naukowiec w lekkim szoku udał się w swoją stronę. Deep i jego "towarzysz" dotarli do depozytu gdzie wydano mu jego rzeczy. Wtedy major pokazał mu gdzie będą wychodzić. Stacja nie poruszała się byli gdzieś na uboczu Astorii. Wyszli tylnym wejściem i udali się za jakąś starą betonową budowlę. Za rogiem stał motor.

14nmxaf.jpg

-To należy do ciebie. Odpala się go na kod. Wprowadziłem hasło 1,2,3 bo tak prościej zapamiętać. W opcjach możesz je zmienić. - rzekł sięgając do skrytki pod siedzeniem - Tutaj masz komunikator o globalnym zasięgu. Będziesz go używał do komunikacji z Lordem, ale tylko w razie konieczności. Normalnie Lord kontaktować się będzie z kobietą będącą waszym dowódcą. Nie zgub go! Dodatkowo masz tu 150 sztuk złota na drobne wydatki. Otrzymujesz też papiery uwierzytelniające od samego Lorda. Nie machaj nimi na prawo i lewo. Szczególnie, że za coś takiego plemiona cię prędzej zabiją niż ugoszczą. No i to chyba na tyle.
Zanim jednak Deep wsiadł na motor major psiknął mu dziwną błyszczącą substancją w twarz mówiąc:
-To zniekształca rysy twarzy. Żołnierze cie nie poznają tylko się śpiesz bo efekt trwa tylko pięć minut.
Nie trzeba było mu tego dwa razy powtarzać. Odpalił moto i ruszył w drogę.


[Deep Priest - motor ze skrytką, komunikator globalny, papiery uwierzytelniające od Lorda i 150 szt. złota do ekwipunku]


><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><


Rivald nie mając zbytnio innych możliwości zgodził się przyjąć misję:
- Jestem do dyspozycji. Czym dokładnie mam się zająć?
Lord kiwnął na naukowca. Podszedł on do Rivalda i spojrzał na swego mocodawcę. On natomiast rzekł do swojego nowego podwładnego:
-Rozluźnij się. - kiedy wypowiedział te słowa naukowiec szybko wstrzyknął przestępcy jakiś płyn.
Rivaldowi się to nie spodobało, zaczął przeklinać i wściekłym wzrokiem spojrzał na Lorda. On natomiast jakby nigdy nic ciągną dalej:
-Nie patrz tak na mnie. Musze powziąć pewne środki ostrożności. Wszczepiono ci płyn z nanorobotami. Jeśli nie będziesz wykonywał moich poleceń te nanoroboty cie po prostu zabiją. Ja je kontroluje. Natomiast jeśli będziesz posłuszny nic ci się nie stanie. Kto wie może nawet będziesz bogatym człowiekiem?
W tym czasie Rivald zobaczył że pod jednym z filarów koło okna stała w cieniu kobieta. Stała przy jednym z mniejszych okienek na samym boku i wdychała świeże powietrze. Na tej wysokości było całkiem przyjemne, wręcz orzeźwiające. Na dole po prostu śmierdziało miastem.

358cl09.jpg

Lord zbliżył się do niej podając jej rękę. Podeszli to ciągle lekko oszołomionego Rivalda.
-Słuchaj mnie uważnie. To jest Luna de Viscani. Moja zaufana osoba z Nowego Toronto. Będzie twoim szefem i szefem twojego nowego kolegi. Nie wiem jeszcze kim ten twój kolega będzie, ale mogę ci obiecać że będziecie z podobnej gliny... - tutaj spojrzał badawczo na stół - O jest. To jest dla ciebie. Komunikator o zasięgu globalnym, 160 sztuk złota i kluczyki do samochodu.
Westchnął i powiedział:
-Idź już. Luna cie wtajemniczy w resztę szczegółów, które znać musisz. Ja nie chcę o tym mówić bo aż mi się nie dobrze robi, że dożyłem takich czasów.
Rivald wyszedł idąc za kobietą o imieniu Luna. Kiedy wychodzili zabrała spod drzwi pakunek i podała go nowemu podwładnemu. Rivald otworzył go i zobaczył, że jest tam jego sprzęt. Wszystko co potrzebował. Po krótkim spacerze dość rozległym korytarzem doszli do windy na jego środku. Była to winda towarowa.
-Wybacz za warunki, ale nie chcemy abyś wychodził stąd wolny głównym wejściem. To że nie wyszedłeś mimo że udało ci się wejść nie zostanie odebrane przez strażników za coś dziwnego - tutaj uśmiechnęła się ciut szyderczo - Twoje zadania polega na tym aby pomóc mi uwolnić z podziemi stacji Samson 1 pewnego naukowca, który został tam uwięziony. Jest to wyjątkowo ważny człowiek. Przy okazji wydostaniemy stamtąd pewnego człowieka Lorda. To jednak nie będzie koniec naszej misji. Resztę dowiesz się z czasem. Jeśli chodzi o twój komunikator to ma baterie naładowaną i sprawną do normalnego użytkowanie przez kilkanaście tygodni. Nie używaj go chyba że będzie to absolutnie konieczne. Ja kontaktuje się z Dune Town.
Rivald kiwnął głową. Idąc do tylnego wyjścia zobaczył scenkę, która poprawiła mu humor. Jakaś szycha wyzywała faceta, który dopiero co wyszedł z pokoju z tabliczką "Planiści":
-Ty kr*tynie! Za co ci płacą? Jak ty mogłeś studia skończyć!?
Po wyjściu na zewnątrz na otaczający wieżę ogromy parking za którym rozciągał się park zobaczyli nową furę Rivalda.

w893lg.jpg

Lśniący i szybki Neoclassic prosto z fabryki Sand Enterprises. Piękna maszyna. Wsiedli i ruszyli w stronę autostrady.

[Rivald - samochód, komunikator globalny i 160 sztuk złota do ekwipunku.]


><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Rivald, Deep i Luna
spotkali się przy zjeździe. Wzdłuż autostrady ciągnął się wysoki mur z automatycznymi wieżyczkami obronnymi. Zjazdy były po prostu bramami, które prowadziły na stare drogi wiodące do strażnic używanych setki lat temu do obrony autostrady przed dzikimi zwierzętami. Za murem ciągnęło się pole minowe ale ono jak i wieżyczki były w tym miejscu nieaktywne. Brama zaś otwarta. Bez większych ceregieli przeszli do rzeczy. Luna spytała się:
-To ciebie przysyła major? Masz dokumenty?
Deep odpowiedział twierdząco pokazując papier.
-Dobrze.- Luna wzięła dokumenty i podpaliła je zapalniczką - To miało ci tylko służyć pomocą w razie napotkania jakiegoś patrolu po drodze. Teraz już tego nie potrzebujesz. Do zakończenia tej misji nie istniejecie. Jeśli uda się nam zrealizować cel też zresztą nie macie się wychylać. Ok?
Kobieta nie wyglądała na zbyt rozwlekła w wypowiedziach. Przekazywała podstawowe informacje krótko i zwięźle.
Samson 1 był oddalony od bramy jakieś kilkanaście kilometrów. Nie byli daleko od stacji gdy przed nimi z lasu wyskoczył Zygur.

szisys.jpg

Te krwiożercze bestie występowały głównie na południ Afryki. Widać ten zawędrował aż pod Dune Town. Deep ledwo wyhamował. Aby uniknąć zderzenia ominął poczwarę i stanął kilkanaście metrów za nią. Rivald i Luna z kolei stali w podobnej odległości, ale przed potworem. Zagur patrzył się dziwnie. Był niby przestraszony, ale w jego wielkich oczach tliła się wściekłość. Ruszył on w stronę Deepa. Stanął jakby chwilę się zastanawiając a następnie podskoczył na około 1,5 metra i zamachnął się na niego swymi wielkimi pazurami.
-Wysiadamy. Niestety w dżungli takie niebezpieczeństwa są powszechne. - Luna krzyknęła do Rivalda. - Bierz broń! Trzeba mu pomóc!

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Tymczasem dalej od Dune Town.

Broen Adler
postanowił śledzić karawanę. Odczekał kilkanaście minut aby przeszła przez zakręt gdzie było mniej drzew. Gdy na chwile stracił ich z oczu zaczął pędzić. Śledził ich przez najbliższe kilka kilometrów. Dzień powoli się kończył. Natomiast karawana po prostu szła. Nic wielkiego. Kilku niewolników próbowało uciec, ale zostali zastrzeleni przez strażników. Z początku chciał iść przeszukać ciała, ale z drugiej strony co mogli mieć przy sobie niewolnicy? Poza tym musiał by przejść na drugą stronę szlaku. Wtem między dwoma strażnikami z plemienia Gragów wybuchła bijatyka. Reszta ich nie rozdzielała a jedynie przyglądała się całemu zajściu. Po długiej walce z udziałem noży jeden z nich padł na ziemię. Mimo iż wyciągał rękę do swych ziomków aby mu pomogli oni jedynie krzyczeli że jest słaby i zasłużył na śmierć. Karawana ruszyła i zostawiła umierającego Graga i jego rzeczy przy brzegu szlaku.

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Ardolf Woolsey starał się zachować bezpieczny dystans od Fidelity i karawany. Jednak stał się świadkiem tych samych wydarzeń co śledzony obiekt.
-Może któryś z niewolników jeszcze żyje? Warto by sprawdzić? - myślał
Widział jednak iż Fidelita patrzy w stronę umierającego Graga. Czyżby chciał tam zejść? Sytuacja nie była jasna. Nawet gdyby podszedł tylko sprawdzić czy niewolnicy żyją to i tak byłby za tyle blisko szlaku że Fidelita by go pewnie zobaczył. Jeśli zaś poczeka aż on sobie pójdzie może już nie być co zbierać.
-Ach te decyzje w realnym świecie... W laboratorium gdy nie chodzi o moje bezpieczeństwo jest o wiele łatwiej... - westchnął.
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Prymitywne istoty - rzekł Broen obserwując z daleka walkę Gragów, ale jakby spojrzeć na to z drugiej strony słabsza jednostka musiała zginąć. Broen mówiąc to szukał zrozumienia u swojego niewolnika, który jednak nie rozumiał rozważań Broena i tylko spoglądał tępym wzrokiem na niego.
- Jesteś bezużyteczny, przydałby się jakieś kompan z którym mógłbym kontynuować wędrówkę.
Widząc że karawana się oddala Broen postanowił podejść do umierającego Graga, kto wie może posiada on jakieś ciekawe informacje.
Kiedy Broen podszedł do Graga zobaczył że ten jeszcze żyje, postanowił go wypytać :
-Kim są Ci ludzie z wami w karawanie?
-Dokąd zmierza karawana?
-Wiesz coś o złożach xeolitu w regionie?
Broen doszedł do wniosku że przeszukać konającego Graga też nie zaszkodzi. Paskudna czynność ale cóż żyjemy w świecie bez zasad.
Kiedy Broen uporał się z tym zadaniem postanowił dogonić karawanę.
Cały czas czuł jednak że ktoś go obserwuje.
-Cholera wariuje już od tej samotnej wędrówki.

----------------------------------------------
Atrybuty:
Siła: 3
Zręczność: 3
Wytrzymałość: 3
Inteligencja: 6

Implanty:
Broen ma metalowe implanty na rękach które kumulują jego moc telepatyczną i zamieniają je w energię którą może razić swoich wrogów. (+2 do siły)
Zdolności:
Jak każdy Fidelita Broen potrafi czytać w myślach. Dzięki swoim zdolnościom może także wpływać na słabe jednostki i zmuszać je do wykonywania swojej woli (działa szczególnie na Skarlingi), jego wysoka inteligencja pozwala mu zręzcznie negocjować i manipulować otoczeniem.
Dzięki temu potrafi skutecznie udawać kogoś kim nie jest i dzięki temu wkupić się w łaski nawet największego wroga.
Ekwipunek : Miecz z xeolitu, pistolet, 6 granatów, 150 sztuk złota, Skarling którego Broen nabył na targu niewolników, racje żywnościowe.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Deep wsiadł na motor i ruszył. W pięć minut mógłby znaleźć się daleko. Gdyby nie te nanoboty. Pozostało mu wypełniać wytyczne. Miał nadzieję, że zostaną usunięte po zadaniu. Wściekły zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie kobieta będzie wiedziała w jakiej jest sytuacji.
-Czuję, że na niewinnym uwalnianiu się nie skończy. Postęp niestety niesie ze sobą kłopoty.-Rozmyślał w drodze. Droga była wygodna, a maszyna nawet odpowiadała lekko staromodnym gustom Deepa. Po drodze zmienił hasło na 'Hiob'.

Spotkanie lekko go zawiodło. Ludzie ani nie przykuli jego uwagi, ani otoczenie. Spalenie papierów też nie poprawiło mu humoru. Przez myśl przemknęło mu, że mógłby je wykorzystać. Ale szybko pogodził się z ich stratą. Sam mężczyzna nie pasował do niego. Nie widział w nim pokory i umiejętności spokojnego działania. Mężczyzna na pierwszy rzut oka wydał mu się człowiekiem który najpierw działa potem myśli.
Cóż, znając życie, będzie jeszcze okazja przekonać się jaki on jest. - Myślał. Kobieta też mu się nie spodobała. Nie podobało mu się, gdy ktoś zaczynał nim dowodzić. To był zły dzień.


Dalsza droga pewnie też by przebiegała w nudzie gdyby nie pojawienie się Zygura. Deepa nie interesowało to, w jakim stanie jest istota, i skąd się tu wzięła. Wiedział od razu, że skończy martwa. Automatycznie sięgnął po rewolwer. Celowanie właśnie się rozpoczęło, jednak strzelił dopiero gdy Zygur skoczył. W tym momencie strzał nie zagrażał jego przymusowym kompanom, a nie chciał jeszcze dodatkowo przy strzelaniu brać ich pod uwagę. Nie lubił się rozpraszać. Tak więc gdy napastnik znalazł się w powietrzu Automatyczna ręka nacisnęła spust, moment później Deep odepchnął się prawą nogą od ziemi, i lecąc w lewą stronę ruszył motorem, by wyminąć się z Zygurem.

`````````````````
Broń:
Rewolwer (72 naboje)
Strzelba (21 naboi)
Wielki Nóż
Ubranie:
Kapelusz
Płaszcz
Koszula z Koloratką
Dwa Pasy
Spodnie
Kowbojki
Rękawiczki
Inne
Zapalniczka
Papierośnica skrętami.
Sakwa z tytoniem
Biblia
Krzyż
Smukłe pudełko wtykane za pas z drobiazgami i swoimi notatkami, i kilkoma kartami papieru.
Zegarek
Długopis
Butelka Whiskey
Kawałek chleba i kilka burgerów.
Komunikator globalny
Pojazd: Motor ze skrytką
67 Kredytek i 170 Sztuk Złota
 

Walt_Kowalski

Nowicjusz
Dołączył
27 Luty 2009
Posty
386
Punkty reakcji
1
-ech co za marnotrawstwo, organy tych niewolników mogły by się okazać użyteczne - pomyślał Ardolf

Chciał sam chciał zająć się dogorywającym ciałem strażnika, ale uznał za zbyt niebezpieczne zbliżanie się do Fidelity.

-ten to ma szanse znaleźć coś ciekawego - pomyślał ze złością Ardolf - ale jeszcze nie wszystko stracone.

Ardolf postanowił zaczekać aż nieznajomy Fidelita odejdzie i zobaczyć czy na szybko da się zrobić coś przydatnego z tego strażnika jeśli jeszcze będzie żył, a może ma w ciele jakieś przydatne implanty, a może z jego mózgu da się wyciągnąć jakieś informacje?

-jeszcze nie wszystko stracone - pomyślał Ardolf czekając na odejście fidelity.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Do czego to doszło? Aby samym Rivaldem Abricrow kierowała kobieta. Postrachem Dune Town i szychą tamtejszego podziemia! Niestety nie miał teraz szansy oporu. Jego znajomy niegdyś handlował na lewo takimi nanobotami. Nosił je w szklanych tubach i gołym okiem były niewidoczne. Ale ponoć zabójcze cholerstwa. Ceny za kilka setek osiągały zawrotne wysokości nawet jak warunki czarnego ryneku.
Rivlad nie zdążył ocenić drugiego z towarzyszy. Implant w oku nie zdradzał, aby ten specjalnie się przejmował. Jednakże nieregularne zmiany w temperaturze ciała mogły świadczyć, że też jest tu z przymusu.
Gdy wszyscy zbliżali się do Samson 1, nagle na drogę wypadła jakaś kreatura. Rivald, który był typem mieszczucha nie znał się na dzikiej faunie. Nie musiał jednak dokonywać przesadnej analizy, co by dowiedzieć się, że bestyjka ma zamiary o drapieżnej naturze. Kusza momentalnie pojawiła się w dłoniach Abricrow'a. Wyskoczył z samochodu i oparł łoże broni o dach wozu. Cienki bełt szybko wskoczył na strzemię. Rivald moment tylko wpatrywał się w czerwony okular celownika. Stwór jeszcze wisiał w powietrzu, gdy wystrzelił do niego.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Atrybuty:
Siła: 2
Zręczność: 7
Wytrzymałość: 5
Inteligencja: 4

Implanty:
Zespolony ze skronią noktowizor (+1 do inteligencji; wychwytuje wahania w ciepłe ciała obserwowanego, co pozwala zidentyfikować gdy rozmówca się denerwuje)
Metalowe płyty (+2 do wytrzymałości; wszczepione w klatkę piersiową)

Zdolności:
Biegłość w obsłudze mechanicznych kusz – dotyczy zarówno walki jak i znajomości sprzętu od strony technicznej
Żyłka handlowa – obejmuje szerokie spektrum czynności związanych z handlem, od umiejętności targowania się do znajomości ,,odpowiednich osób”

Ekwipunek:
100 kredytów, 20 sztuk złota
Mechaniczna kusza (fotografia)
40 bełtów, 40 zatrutych bełtów, 20 trotylowych bełtów
Sztylet
Skórzany kaftan i spodnie, całość z metalowymi zdobieniami
Czarny płaszcz
Komunikator globalny
Kluczyki do samochodu
3x stymulanty bojowe (polepszające percepcję)
Notes z bieżącymi rachunkami i inwestycjami
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Rivald, Deep i Luna. Wybieg Deepa się udał. Kula przeszyła klatkę piersiową stwora. Natomiast gdy padł na ziemię Deep zobaczył, że jego nowy towarzysz przeszył Zygura bełtem kuszy. Kreatura leżała na ziemi w kałuży zielonego płynu. Niestety, ale to nie był koniec kłopotów. Zza krzaków znajdujących się kilka metrów za samochodem wybiegły kolejne dwa Zygury. Równie wściekłe jak poprzedni. Jeden z nich błyskawicznie doskoczył do Luny i powalił ją na ziemię z boku samochodu. Drugi natomiast pędził na Rivalda zaskoczonego atakiem z tyłu. Deep nie mógł oddać strzału z miejsca gdzie przebywał. Zbyt duże prawdopodobieństwo, że w tym zamieszaniu trafi kogoś z towarzyszy.
Tymczasem Luna całkiem dobrze radziła sobie z napastnikiem. Po krótkiej walce skręciła mu kark.

[Deep - jedną kule zużyłeś; Rivald - jeden bełt w ciele zwierzęcia]


><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Broen Adler po upewnieniu się że nikt go nie zobaczy wybiegł do umierającego Graga. Stanął nad nim i podtrzymując jego głowę zaczął pytać:
-Kim są Ci ludzie z wami w karawanie?
Grag kaszląc krwią odpowiedział:
-Hehe... jak mało wiesz... kim jesteś?...
Fideltia nie miał jednak zamiaru przedstawiać się. Nie uzyskując konkretnej odpowiedzi pytał się dalej:
-Dokąd zmierza karawana?
-Do obozu głupcze. Jesteś mutantem i nic nie wiesz? - Grag mówił co raz ciszej.
-Wiesz coś o złożach xeolitu w regionie? - Fidelita dalej drążył interesujący go temat.
-Gdybyś tylko wiedział, gdybyś to widział... xeolit... hehehe... o... t... - to były ostatnie słowa tego mutanta.
Gdy tylko Grag wyzionął ducha Broen przeszukał jego rzeczy. Znalazł trochę drobiazgów. Mały nóż, racje żywnościowe na 2 dni, 19 sztuk złota, talizman Gragów. Najcenniejsza zdobycz leżała jednak obok strażnika. Była to strzelba plazmowa. Dość potężna broń.
Po przeszukania ciała pogonił niewolnika i znów zniknął w zaroślach by dalej śledzić karawanę.

[Broen - jeśli coś zabierasz wchodzi do twojego ekwipunku.]

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Ardolf Woolsey przyglądał się całemu zajściu z dystansu. Gdy Fidelita opuścił Graga Ardolf odczekał chwilę i wyszedł z ukrycia. Stanął obok martwego już strażnika i wysiadł z mecha.
-Zdążył umrzeć. Nic się od niego teraz nie dowiem. Jeśli wziąłbym ciało do laboratorium mógłbym zeskanować jego mózg. Tutaj nic nie zdziałam.
Implantów Grag też nie posiadał. Tzn. nie takich o jakie chodziło Ardolfowi. Miał tylko sztuczny nadgarstek, pewnie skutek wypadku.
Postanowił jeszcze przeszukać ciało.

[Ardolf - możesz wziąść to co zostawił Broen]
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Deep ponownie ruszył motocykl, chowając rewolwer. Strzelanina byłaby ryzykowna dla Rivalda. Nie wiedząc, czy Rivaldowi uda się obronić staranował Zygura motocyklem. W tym samym czasie łapiąc za nóż, który do małych nie należał. Zeskoczył z pojazdu, wyłączając ruchem lewej ręki silnik, a następnie wykonał kilka bądź kilkanaście szybkich pchnięć nożem, przyspieszonych mechanizmem jego ręki. Zerknął w stronę Luny, która najwyraźniej dobrze sobie radziła. Powoli zyskiwała w jego oczach.
````````````````````
Atrybuty:
Siła: 3
Zręczność: 6
Wytrzymałość: 2
Inteligencja: 4
Implanty:
Mikro-komputer ukryty w oku (+1 do Zręczności, Automatyczne celowanie zintegrowane z drugim implantem - Dzięki wybraniu celu za pomocą tego implantu Mechanizm ręki automatycznie sam obiera cel)
Mechaniczna prawa Ręka (+2 do Zręczności, Asymilacja broni - Daje możliwość krótkotrwałego połączenia ręki z bronią, co pozwala wpłynąć na właściwości amunicji - np podgrzanie czy naładowanie elektrycznością.)
Zdolności:
Szybkostrzelność - Możliwość wykonania kilku wystrzałów w czasie tak krótkim, że zdaje się, że padł tylko jeden strzał.
Dynamiczna Walka Nożami - Walka w ruchu przy niesprzyjających teoretycznie warunkach daje przewagę walczącemu.
Broń:
Rewolwer (5 naboi w magazynku) (66 naboi w ekwipunku)
Strzelba (21 naboi)
Wielki Nóż
Ubranie:
Kapelusz
Płaszcz
Koszula z Koloratką
Dwa Pasy
Spodnie
Kowbojki
Rękawiczki
Inne
Zapalniczka
Papierośnica skrętami.
Sakwa z tytoniem
Biblia
Krzyż
Smukłe pudełko wtykane za pas z drobiazgami i swoimi notatkami, i kilkoma kartami papieru.
Zegarek
Długopis
Butelka Whiskey
Kawałek chleba i kilka burgerów.
Komunikator globalny
Pojazd: Motor ze skrytką
67 Kredytek i 170 Sztuk Złota
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Cholera, nic nie dowiedziałem się od tego przeklętego Graga. Mogłem użyć telepatii zanim wyzionął ducha ale teraz jest już za późno. Muszę działać mniej impulsywnie.
Wyjaśnienia tego Graga tylko bardziej mnie zaintrygowały. Pozostaje czekać na dalszy rozwój wypadków.
Niewolniku zabierz wszystko co zostało przy tym trupie. Ta strzelba plazmowa przyda nam się.
Po zebraniu łupów z Graga, Broen postanowił dalej śledzić karawanę.

------------------------------------
Atrybuty:
Siła: 3 (+2)
Zręczność: 3
Wytrzymałość: 3
Inteligencja: 6

Implanty:
Broen ma metalowe implanty na rękach które kumulują jego moc telepatyczną i zamieniają je w energię którą może razić swoich wrogów. (+2 do siły)
Zdolności:
Jak każdy Fidelita Broen potrafi czytać w myślach. Dzięki swoim zdolnościom może także wpływać na słabe jednostki i zmuszać je do wykonywania swojej woli (działa szczególnie na Skarlingi), jego wysoka inteligencja pozwala mu zręzcznie negocjować i manipulować otoczeniem.
Dzięki temu potrafi skutecznie udawać kogoś kim nie jest i dzięki temu wkupić się w łaski nawet największego wroga.
Ekwipunek : Miecz z xeolitu, pistolet, 6 granatów, 169 sztuk złota, Skarling którego Broen nabył na targu niewolników, 5 sztuk racji żywnościowych.
Mały nóż, talizman Gragów. Strzelba plazmowa.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Widząc nadjeżdżającego Deepa, Rivald odskoczył na bok. Wykonał efektowny przewrót i zaraz ponownie stał już na nogach. Bestia była chwilowo zaabsorbowana obroną przed kompanem Rivalda. To dało czas, aby zmienić broń. Abricrow położył kuszę na ziemi i szybkim ruchem wyszarpnął nóż ze skórzanej pochwy. Na w pół mechanicznym okiem skanował, które partie ciała potwora są najcieplejsze. Było jasne, że te są właśnie najbardziej ukrwione i czułe. Gdy wypatrzył jeden z takich punktów rzucił się na napastnika, wykonując głębokie cięcia prawą ręką.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Atrybuty:
Siła: 2
Zręczność: 7
Wytrzymałość: 5
Inteligencja: 4

Implanty:
Zespolony ze skronią noktowizor (+1 do inteligencji; wychwytuje wahania w ciepłe ciała obserwowanego, co pozwala zidentyfikować gdy rozmówca się denerwuje)
Metalowe płyty (+2 do wytrzymałości; wszczepione w klatkę piersiową)

Zdolności:
Biegłość w obsłudze mechanicznych kusz – dotyczy zarówno walki jak i znajomości sprzętu od strony technicznej
Żyłka handlowa – obejmuje szerokie spektrum czynności związanych z handlem, od umiejętności targowania się do znajomości ,,odpowiednich osób”

Ekwipunek:
100 kredytów, 20 sztuk złota
Mechaniczna kusza (fotografia)
39 bełtów, 40 zatrutych bełtów, 20 trotylowych bełtów
Sztylet
Skórzany kaftan i spodnie, całość z metalowymi zdobieniami
Czarny płaszcz
Komunikator globalny
Kluczyki do samochodu
3x stymulanty bojowe (polepszające percepcję)
Notes z bieżącymi rachunkami i inwestycjami
 

Walt_Kowalski

Nowicjusz
Dołączył
27 Luty 2009
Posty
386
Punkty reakcji
1
-Piepszony fidelita zabrał wszystko - rozzłościł się Ardolf

Wyjął laser chirurgiczny i odciął martwemu strażnikowi implant ręki, oraz mózg mimo iż postanowił nie wracać do laboratorium, miał nadzieje że śledząc karawanę minie miejsce gdzie będzie mógł dokonać scanu pamięci.

-czas ruszać dalej, może następnym razem będę miał więcej szczęścia.

---------------------------------------------------------------------

Atrybuty:
Siła: 2
Zręczność: 2
Wytrzymałość: 2
Inteligencja: 9

Implanty:

Implant HHD w głowie dający możliwość zapamiętywania dużej ilości informacji ( +2 inteligencja)
Cybernetyczny implant w oku powiększając zdolności analityczne i spostrzegawczość ( +1 inteligencja)

Zdolności:

Neuro-cyber chirurgia ( możliwość modyfikacji organizmów po przez wszczepianie implantów xeolitowych i chirurgiczne modyfikacje biologi organizmów)
Konstrukcja prostych robotów


Ekwipunek:

-Automatyczny mech do obrony osobistej (posiada ciężki karabin maszynowy i wyrzutnie granatów 6 naboi)
-Zestaw laserów chirurgicznych (mogą służyć do obrony na krótkim dystansie)
-160 sztuk złota
-4 baterie xeolitowe do mecha (1 na 2 tygodnie energooszczędnego użycia)
-racje żywnościowe na 4 dni
-zestaw opatrunkowy
-kryształ mocy
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Deep, Rivald, Luna.
Wspólna akcja Deepa i Rivalda okazała się skuteczna. Najpierw zwierzę mocno ranił Deep a dzieło dokończył Rivald uderzając nożem w jeden z organów wewnętrznych bestii. Zygur nie został zabity, ale ciężko ranny co skłoniło go do ucieczki w dżunglę. Martwy czy ledwo żywy nie stanowił już dla drużyny problemu. Luna wstała z ziemi zrzucając z siebie cielsko jednego z napastników. Po złapaniu oddechu wszyscy ruszyli w stronę strażnicy.
Luna otworzyła bramę zdalnie przy pomocy swego komunikatora. Samson wyglądał mniej okazale niż wyobrażali go sobie Deep i Rivald. Kilkanaście wystających ponad ziemię bunkrów otoczonych płotem pod napięciem. Większość sprzętu usunięto stąd lata temu. Obecnie stacja ta niczemu właściwie nie służyła. Wysiedli przed jednym z bunkrów po środku stacji. Drzwi były zamknięte, ale Luna znała odpowiednie hasła. Weszli do środka i windą zjechali na pierwszy poziom.

madtgh.jpg

Miejsce wyglądało na zupełnie opuszczone. Widać że od wieków tu nikogo nie było. Na szczęście stacja była nadal zasilana gdyż na bocznych ścianach zapaliły się lampy. Luna wyciągnęła komunikator.
-Dobra. Nasz człowiek wysłany tu wcześniej jest prawdopodobnie w korytarzu łączącym przedostatni poziom z poziomem stacji dowodzenia, czyli poziomem ostatnim. Aby mieć większą pewność, że go znajdziemy powinniśmy iść tą samą drogą co on dlatego poszukajcie jakiś śladów. Tutaj jest pełno kurzu może zostawił jakieś odciski po sobie lub coś podobnego. Musimy też uważać. Sofality wdarły się do budynku. Nie wiemy dokładnie ile ich jest ale możliwe że mamy do czynienia z więcej niż jednym stadem. Kiedy już znajdziemy człowieka Lorda udamy się po faceta przebywającego na poziomie dowodzenia. - zwróciła się do towarzyszy.
Deep i Rivald zaczęli rozglądać się po tym poziomie. Był to na dobrą sprawę długi korytarz na końcu którego znajdowało się pięć zejść prowadzących w różne miejsca niższego poziomu. Luna szła prosto w stronę końca korytarza. Deep kręcił się przy lewej ścianie bliżej wejścia. Natomiast Rivald oglądał filary przy windzie, którą tu zjechali. Wtedy Rivald poczuł lekkie ukłucie w szyję. To młody, kilkucentymetrowy Sofalit przyczepił się do jego karku i kuł go kłami.
-Cholera! - wrzasnął.
To niestety nie był jedyny problem. Kilka sekund później z szybów wentylacyjnych wyleciały całe chmary młodych Sofalitów. Zaczęły się one zbliżać do Deepa i Rivalda. Luna będąca już prawie na końcu korytarza nie była jeszcze świadoma tego co się stało.

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Broen nadal śledził karawanę. Teraz jednak był bogatszy o kilka drobiazgów. Karawana dalej podążała szlakiem handlowym na wschód. Niewolnicy nauczeni poprzednimi wydarzeniami nie próbowali już ucieczek. Kiedy słońce zaczęło zachodzić karawana stanęła. Ludzie i Gragowie rozbili obozy na przedzie i końcu karawany, niewolników zaś podzielono na dwie grupy i ulokowano po bokach szlaku tuż przy linii drzew. Dżunglę zaczęły patrolować oddziały strażników.
-Dalsze śledzenie ich może być niebezpieczne - Broen rozważał sytuację.
Kiedy przyglądał się strażnikom zauważył, że jeden z nieznanych mu ludzkich żołnierzy w pióropuszach oddalił się od obozu w głąb dżungli. Był dość daleko karawany. Zatrzymał się przy jednym z drzew, obejrzał przez ramie by sprawdzić czy nikt go nie śledzi i z kieszeni wyciągnął jakiś biały proszek, który aplikował sobie dożylnie aparatem iniekcyjnym.

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Ardolf dokonał czynności, która w osobach postronnych pewnie wywołałaby wymioty. Mózg był tymczasowo dobrze zachowany, ale Korsydiani zdawał sobie sprawę z tego że każda godzina powoduje jego powolny rozkład. Musiał się śpieszyć. Implant wyciągnięty z ręki Graga wydawał się na sprawny. Był to drobny xeolitowy mechanizm, który zastępował kości nadgarstka.
Po pewnym czasie Ardolf stał się świadkiem tych samych wydarzeń co Broen. Karawana rozbiła obóz.
-Może powinienem nawiązać kontakt z tym Fidelitą?-rozmyślał
Jego przemyślenia przerwane zostały jednak przez hałas, który usłyszał. Spojrzał w lewo. Tam w odległości 30 metrów zbliżało się do niego dwóch Gragów uzbrojonych w strzelby plazmowe. Ardolf miał pecha. Mutantom udało się skryć przed jego wzrokiem, gdyż zasłaniała ich linia drzew, która w tym miejscu z perspektywy Ardolfa biegła prawie w idealnie prostej linii. Jeden z Gragów zauważył mecha i zaczął krzyczeć:
-Brać go! Wróg!
Nie trzeba było długo czekać na reakcję. Obaj Gragowie natychmiast otworzyli ogień w stronę mecha.

[Ardolf - mózg i sztuczny nadgarstek do ekwipunku]
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Ach uzależniony! Niewolniku tu jest nasza szansa. To musi być człowiek o słabej psychice. Bez problemu powinienem opanować jego umysł przy użyciu swoich zdolności telepatycznych. Nie powinien się długo opierać.
W tym momencie Broen skoncentrował swoje moce telepatyczne na człowieku : Umysł Broena kierował do umysłu słabego człowieczka polecenia :
"Będziesz wykonywał polecenia Broena Adlera, podążaj w moim kierunku", Broen powtarzał to w nieskończoność popadając w trans.

------------------------------------
Atrybuty:
Siła: 3 (+2)
Zręczność: 3
Wytrzymałość: 3
Inteligencja: 6

Implanty:
Broen ma metalowe implanty na rękach które kumulują jego moc telepatyczną i zamieniają je w energię którą może razić swoich wrogów. (+2 do siły)
Zdolności:
Jak każdy Fidelita Broen potrafi czytać w myślach. Dzięki swoim zdolnościom może także wpływać na słabe jednostki i zmuszać je do wykonywania swojej woli (działa szczególnie na Skarlingi), jego wysoka inteligencja pozwala mu zręzcznie negocjować i manipulować otoczeniem.
Dzięki temu potrafi skutecznie udawać kogoś kim nie jest i dzięki temu wkupić się w łaski nawet największego wroga.
Ekwipunek : Miecz z xeolitu, pistolet, 6 granatów, 169 sztuk złota, Skarling którego Broen nabył na targu niewolników, 5 sztuk racji żywnościowych.
Mały nóż, talizman Gragów. Strzelba plazmowa.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
W obecnej sytuacji nie mógł pomóc Rivaldowi, strzał był zbyt niebezpieczny, mógłby zabić towarzysza. Liczył, że poradzi sobie sam. Postanowił zająć się chmarą, która właśnie się pojawiła. Zdjął rękawiczkę z prawej, mechanicznej ręki i zadarł ponad łokieć rękaw. Gdy wkładał rękawiczkę do kieszeni płaszcza prawą ręką złapał za rewolwer. Rozpoczął proces anihilacji broni. Ramię po chwili było zniekształcone z odsłoniętym mechanizmem, dłoń natomiast przypominała stertę drutów i prętów stalowych, które zaczęły rozkładać częściowo rewolwer i się z nim łączyć. Następnie z dłonie wysunęła się szeroka lufa, która zastąpiła starą lufę rewolweru, magazynek został pokryty dwiema tarczami osłaniającymi. Przeszedł w tryb pocisków rozpryskowych, po czym rozpoczął ostrzał za pomocą implantu ukrytego w oku, strzelając najszybciej jak mógł. Ten typ amunicji by zabić nie musiał trafić bezpośrednio w ważne narządy. W między czasie do ramienia podłączył pojemnik z resztą amunicji do rewolweru, którą ramię przetwarzało na bieżąco do wystrzału tylko w wymaganej ilości.

````````````````````
Atrybuty:
Siła: 3
Zręczność: 6
Wytrzymałość: 2
Inteligencja: 4
Implanty:
Mikro-komputer ukryty w oku (+1 do Zręczności, Automatyczne celowanie zintegrowane z drugim implantem - Dzięki wybraniu celu za pomocą tego implantu Mechanizm ręki automatycznie sam obiera cel)
Mechaniczna prawa Ręka (+2 do Zręczności, Asymilacja broni - Daje możliwość krótkotrwałego połączenia ręki z bronią, co pozwala wpłynąć na właściwości amunicji - np podgrzanie czy naładowanie elektrycznością.)
Zdolności:
Szybkostrzelność - Możliwość wykonania kilku wystrzałów w czasie tak krótkim, że zdaje się, że padł tylko jeden strzał.
Dynamiczna Walka Nożami - Walka w ruchu przy niesprzyjających teoretycznie warunkach daje przewagę walczącemu.
Broń:
Rewolwer (5 naboi w magazynku) (66 naboi w ekwipunku)
Strzelba (21 naboi)
Wielki Nóż
Ubranie:
Kapelusz
Płaszcz
Koszula z Koloratką
Dwa Pasy
Spodnie
Kowbojki
Rękawiczki
Inne
Zapalniczka
Papierośnica skrętami.
Sakwa z tytoniem
Biblia
Krzyż
Smukłe pudełko wtykane za pas z drobiazgami i swoimi notatkami, i kilkoma kartami papieru.
Zegarek
Długopis
Butelka Whiskey
Kawałek chleba i kilka burgerów.
Komunikator globalny
Pojazd: Motor ze skrytką
67 Kredytek i 170 Sztuk Złota
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
- Spod deszczu pod rynnę. - rzucił Rivald wspominając niedawna walkę.
Od kiedy tu przybyli miejsce wydawało mu się nieprzyjemne. Było tu zbyt spokojnie i tylko czekał, aż coś wypełznie z ciemności. Toteż, gdy pierwszy z sofilatów zaatakował, jego reakcja była natychmiastowa. Rzucił się do tyłu, aby zgnieść stworzenie siedzące mu na plecach między swoim ciałem a zimną ścianą. Dokończył mocnym uderzeniem kuszą. Broń była lekka, ale mocne drewno było wzmacniane metalowymi prętami. Dzięki temu cios prowizorycznym orężem był silny. Mając nadzieję, że przeciwnik jest tylko wspomnieniem odruchowo naciągnął bełt. Dopiero po paru sekundach zdał sobie sprawę, jak niezręcznym będzie strzelanie tutaj. Wąski korytarz, to raz. Dwa, musiał zważać na pozostałych kompanów. Doskoczył do Deepa i odwrócił się doń plecami zapewniając sobie i jemu obronę.
- Luna! Do nas, inaczej cię cholery rozszarpią! - rzucił.
Miał nadzieję, że kobieta usłucha. Jeśli cała trójka wzajemnie by się asekurowała mógłby z o wiele większą swobodą używać swojej kuszy.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Atrybuty:
Siła: 2
Zręczność: 7
Wytrzymałość: 5
Inteligencja: 4

Implanty:
Zespolony ze skronią noktowizor (+1 do inteligencji; wychwytuje wahania w ciepłe ciała obserwowanego, co pozwala zidentyfikować gdy rozmówca się denerwuje)
Metalowe płyty (+2 do wytrzymałości; wszczepione w klatkę piersiową)

Zdolności:
Biegłość w obsłudze mechanicznych kusz – dotyczy zarówno walki jak i znajomości sprzętu od strony technicznej
Żyłka handlowa – obejmuje szerokie spektrum czynności związanych z handlem, od umiejętności targowania się do znajomości ,,odpowiednich osób”

Ekwipunek:
100 kredytów, 20 sztuk złota
Mechaniczna kusza (fotografia)
39 bełtów, 40 zatrutych bełtów, 20 trotylowych bełtów
Sztylet
Skórzany kaftan i spodnie, całość z metalowymi zdobieniami
Czarny płaszcz
Komunikator globalny
Kluczyki do samochodu
3x stymulanty bojowe (polepszające percepcję)
Notes z bieżącymi rachunkami i inwestycjami
 
Status
Zamknięty.
Do góry