Luka Wars napisał:
Bardziej zacietrzewieni w swojej wierze teolodzy nazywają go ''religią ateistyczną'' (co dopiero jest pozbawionym logiki terminem)
Niekoniecznie. Buddyzm, jako religia, przedstawia człowiekowi koncepcję życia pozagrobowego bez udziału Boga lub bogów. Filozofia jednak w głównej mierze skupia się na tym co tu i teraz, więc nie jest ona religią (choć rozważania o Bogu/bogach występują).
W tym tkwi właśnie problem, że ludzie postrzegają buddyzm jako filozofię bezmyślnie przywdziewając pomarańczowe szaty, goląc się na łyso i nazywając buddystami bo potrafią usiąść w kwiecie lotosu. Prawdziwy buddysta, który rozumie sens tej religii, prawdopodobnie weźmie kogoś twierdzącego iż buddyzm jest tylko i wyłącznie filozofią za ignoranta.
Co do terminu "religia ateistyczna" - nie jest on pozbawiony sensu (to ciąg dalszy). Jest to religia, która mówi, że po śmierci człowiek się odradza w innej postaci i tak w kółko i w kółko aż do osiągnięcia stanu, w którym ta wędrująca dusza przestanie się poddawać recyklingowi i zwyczajnie *pyk* wyparuje, zniknie. Dlatego jest ona ateistyczna, bo za swój cel nie obiera Boga, lecz swoistą "śmierć" duszy. Tutaj już musiałbym się zapewne wtarabaniać w sfery poszczególnych odłamów, więc sobie daruję, lecz generalnie o to chodzi w buddyzmie, a drogą do zrealizowania celu jaki buddyzm zakłada jest właśnie "filozofia" tejże religii. Głównie medytacja.