Nigdy nie ufaj cieniom

Status
Zamknięty.

jacobbs

Pan Demonium
Dołączył
11 Sierpień 2007
Posty
6 077
Punkty reakcji
31
Miasto
Paradise
Haggard w jednej chwili uświadomił sobie w jak fatalne sytuacji się znajduje. Prawdopodobieństwo wzniecenia jakiegokolwiek ognia przed "rozpadnięciem się" na krwawe kawałki było znikome. Chyba, że... Haggard odwrócił się i zaczął uciekać ile sił w nogach w stronę, w którą wyruszyli jego towarzysze, licząc na to, że kreatura nie jest tak szybka na jaką wygląda. Biegnąc wygrzebał z sakwy krzesiwo i hubkę rozglądając się za strzępami suchej trawy, liści, lub czegokolwiek, co mogłoby się łatwo zająć. Miał nadzieję, że nawet najmniejszy płomyk zniechęci potwora. Potem będzie myślał co dalej.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​
Siła: 1, Wytrzymałość: 2, Zręczność: 4, Inteligencja: 2, Charyzma: 2

Umiejętności: spostrzegawczość, otwieranie zamków

Ekwipunek: sakiewka z 28 zł, 7 s
dwa średniej długości sztylety dobrej jakości | krótki nóż | noże-rzutki (24)
ciemny ubiór | skórzane rękawice | lekkie obuwie | czarna peleryna z kapturem | skórzany pas
flet | sakwa | rzemyki z niezidentyfikowanymi fragmentami | 8 amuletów | krzesiwo | hubka | lina (10 m) | szczur
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
-Draka draka... Mam nadzieję spotkać jeszcze tą pokrakę...- Sale żałował, że nie doszło do bójki. Nie był nawykły do takiego rozwiązywania spraw.

- Ja? Próbowałem tylko rozwiązać problem czyjegoś pochodzenia. Niestety tradycyjne metody rozwiązywania konfliktów Niektórym tu nie pasują. Mimo, że nie zamierzamy tu mieszkać. No przynajmniej ja. Chętnie wyruszyłbym jutro. Dzisiejszej nocy można by coś załatwić, ale o tym później.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 4, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 1, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: jeździectwo, kowalstwo

Ekwipunek:
zatruty, długi sztylet | zaklęty, długi miecz
proste, marynarskie ubranie (koszula, spodnie, bielizna, buty) | rękawiczki skórzane | stalowe rękawice
torba | mapa Gerathalli | lina | bochenek chleba | wywar ,,Kocie oko" (widzenie w ciemnościach/1 godzina) | amulet (+1 do siły) | krzesiwo | brzytwa | bukłak z wodą | stara fajka | tytoń | emblemat
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
-Ogarnij się człowieku-myślał starając się uspokoić.
Kiedy doszedł już do siebie i poukładał w głowie myśli, swoje myśli, zwrócił się do starca:
-Nazywam się Uzurk Chan i jestem... waszym sojusznikiem... mimo woli-powiedział-Mam pewien problem, który mam nadzieję pomożecie mi rozwiązać, gdyż najchętniej wróciłbym do swego domu, ale najpierw muszę załatwić tę sprawę. O tym może niech opowie Panu Faheild bo ja sam nie do końca rozumiem co się stało. Natomiast jeśli chodzi o moje pochodzenie to reprezentuje rodzaj magii, który w tych stronach jest jak widać niezbyt mile widziany.
Kiedy skończył dalej rozglądał się po komnacie. Jeszcze nigdy w takim miejscu nie był, gdyż zdecydowanie bliższe były mu dzikie ostępy. Przypomniał sobie też o tym co mówił Sale i kiedy zdarzyła się okazja szepnął do niego:
-Jeśli chcesz obrobić ten sklep w nocy to chętnie się dołączę. Sprzęt i kasa się przyda.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 1, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 3, Inteligencja: 2, Charyzma: 1

Umiejętności: tropienie, zastawienie pułapek

Ekwipunek:
łuk | 19 strzał | oszczep | dwuręczny miecz | duży nóż myśliwski | mały nóż
skórzane odzienie | skórzany hełm lekkiej piechoty Margod
elementy konstrukcyjne pułapek | szamański talizman
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Faheild postanowił przemówić za Uzurka.
- Obawiamy się, że to znamię cieni. Musieli go jakoś dopaść, ale transformacja na szczęście jeszcze się nie zaczęła.
Valsperias podszedł do myśliwego, w którego wzroku płonął żywy ogień. Ujął delikatnie rękę gościa. Mimo iż dłoń mężczyzny bardziej przypominała suchy gnat z naciągniętą nań skórą, uścisk miał pewny i silny niczym z żelaza. Uśmiechnął się.
- Nie będzie żadnej transformacji. Ten o to jegomość… Uzurk tak? …Otóż Uzurk właśnie mile mnie zaskoczył. Rana musiała być poważna, ale gdyby miało mu się coś stać – już dawno by się stało. Dobrze sobie radzić z tym cholerstwem chłopcze. – poklepał go przyjaźnie niczym syna.
Spotkanie nabrało mniej oficjalnego tonu. Uzurkiem zajęło się paru członków bractwa. Na ranę naniesiono dziwne płyny i nałożono śmierdzący okład. Ręka trochę kuła, ale sam Uzuk czuł się lepiej. Do kogokolwiek trafił, spotkał profesjonalistów. Wszystkich przeprowadzono do drugiej Sali pogrążonej w półmroku. Na stole służącym do obrad ustawiono szklanki z wodą. Gdy Valsperias zasiadł za największym z krzeseł wszyscy zawtórowali mu.
- Nie mamy czasu więc będę mówić szybko. W razie wątpliwości proszę się zgłaszać.
Nabrał tchu przed słowami, na które wszyscy czekali.
- Cienie. Nie istnieją od wczoraj. Tak właściwie owa organizacja hołduje mocy zrodzonej na samym początku dziejów, eony temu. Zapewne wszyscy czytali kiedyś świętą księgę Terdilli. Jeden z jej fragmentów mówi o powstawaniu świata i personifikacji dwóch zcierających się mocy Narean jako kobiety i Karraesh jako mężczyzny…

,,...po czym zwarli się w morderczym uścisku. Majestatyczna pani, zdaje się niczym kochanka, silnie oplotła członkami ogarniętego gniewem wroga. Zaraz jednak ten, objął ją silnym ramieniem i dusić począł, pokrzykując złowieszczo. A Cień opadł na nich i zespolił na chwil kilka...
Mrok w pomieszczeniu zdawał się zogniskować. Uzurk przysiągłby, że po jego plecach przesunął się delikatny zefir.
- Interpretatorów świętych pism zawsze zastanawiał symbol Cienia. Wygląda na to, że przy kreowaniu mocy znanych naszemu światowi pojawiła się jeszcze jedna. Podczas gdy Narean symbolizuje stagnację i spokój, Karraesh zmiany i dynamikę tak Cień… jest personifikacją innej części ludzkiej natury. To ślepe dążenie do władania innymi, a także prymitywna agresja.
Zgromadzeni popatrzyli po sobie z lekką nutą trwogi.
- Sami się zastanówcie moi drodzy. Ot tak z dnia na dzień wojna między naszymi królestwami się zaognia. Miast choć raz rozwiązać sprawy dyplomatycznie zabijamy siebie niczym ogarnięte furią zwierzęta. Tymczasem magia się zmienia. Te dwa fakty są ze sobą powiązane. Grupie hołdującej Cieniowi zależy na osłabieniu obydwu mocy, aby samemu zająć nasze miejsce. Od dawien dawna próbowali wzmocnić swoją siłę. Przodkom naszego bractwa udało się zaabsorbować z przyrody i zakląć ich moc w różnych przedmiotach blokujących dalszy dopływ. Część z nich to potężne monolity inne dla niepoznaki są zwykłymi rzeczami jak kubek czy łyżka.

Na te słowa długowłosy elf wstał zza heblowanego stołu.
-Witam najemne państwo, panów i panie. – skłonił się lekko, od razu widać, że był bardziej obyty niż sierżant. -Podlegli mi elfowie odkryli w lesie artefakty przypominające kształtem skrzynię (..) Jak mi przekazano, emanowała z niej magia w bardzo dużej częstotliwości. Nie udało nam się jednak jej zidentyfikować. Nie jest to Narean ani Karraesh.
- Niestety nawet nasi wspaniali przodkowie pozwolili sobie na nieuwagę. Poczęli wdawać się w waśnie z królestwami Karraesh, miast pamiętać że prawdziwy przeciwnik cały czas czuwa. Synowie przegranych cieni postanowili dokonać zemsty. Znaleźć kamienie, artefakty, wszelkie przedmioty, w jakie zaklęto moc cieni i zniszczyć je, aby z dnia na dzień wyzwalać znów nową moc. Co gorsze, ludzie pod jej wpływem często tracili zmysły i zamieniali w stwory, czego zapowiedzią były znamienia znaku cieni.

Stwór zrobił krok w kierunku Sale’a. Ten zaskoczony, zaczął się wycofywać. Starał się nawiązać kontakt z istotą, ale była zbyt odrażająca, aby był to kontakt fizyczny. Zapytany, czy zna jakąś mowę, stwór otworzył zrogowaciałe usta i tylko wciągnął powietrze z dziwnym odgłosem. Szedł dalej, lekko kuśtykając i wyciągając do przodu ręce.
- Cienie mają proste zadanie. Podjudzać wszystkie królestwa do wojny. Dobrze wiedzą, że pomiędzy Karraesh i Narean istnieje niezachwiana z teorii równowaga. Co oznacza, że walcząc pomiędzy sobą nigdy nie wygramy ani nie przegramy. Jednak ktoś trzeci może wejść i zgarnąć wygraną. Tutaj wkracza specyficzna umiejętność cieni. Potrafią oni wysysać życiową energię z umierających ludzi, karmiąc się ich przeszłymi emocjami. Wystarczy, że przeszliby po polach naszych bitew i uczynili z dogorywających jak to mówią ,,źródełka”.

Elf westchnął nie mogąc zdzierżyć ignorancji jaka cechowała kompana.
- Dość tej paplaniny. Mamy robaka w garści, w sam raz na świeże źródełko. Ty natomiast niepotrzebnie przedłużasz męki gościowi, którego zamierzasz niby chronić. Nonsens nonsensem pogania przyjacielu. – Iks wydobył miecz z pochwy.
Wulzo nie wiedział o co chodziło z owym źródłem i zapewne nie chciał się dowiedzieć.
- Wreszcie Manaar. Owa księga znajdowała się w posiadaniu garun z katedry. W ich księgozbiorze można odnaleźć najrzadsze tomy, wypełnione tajemną wiedzą o naszym królestwie. Manaar zostało zgrabione przez cienie z obawy przed poznaniem prawdy, jaką właśnie wam objawiłem. Gdyby lud uwierzył w te słowa, o co łatwiej gdy pochodzą z uczonej księgi, dwa razy zastanowiłby się na kogo podnosi oręż. Ale cienie są na to zbyt chytre, podjudzają pospólstwo do wojny, a nas przedstawiają jako wrogów stanu. Najgorsze jest, że karmią się silnymi, ludzkimi przywarami - ignorancją, egoizmem i pychą. Każdy akt ulegania emocjom jest początkiem przegranej i przyciąga wroga.

- Że niby Ty mnie żeglarzyno o kradzieży będziesz uczył? - spytał Haggard z kpiną w głosie (...) - Masz rację, wystarczy, że pokażesz im swoją tarczę, żeby urwali Ci łeb i wyciągnęli jelita przez gardło. Jak już powiedziałem, ja tu zostaję.
Zapadała cisza mężczyzna najwyraźniej skończył główną część oracji.
- Wyruszamy jeszcze dziś wieczorem. Parę mil stąd na granicy lasu Zangammon cienie szykują się do wmarszu na ziemie druidów. Trzeba będzie im pomóc. Coś jeszcze?

Po rozstrzygnięciu wszelkich kwestii Valsperias ku zdziwieniu Uzurka, podszedł do niego.
- Maść z ziół i okład powinny cię wyleczyć. Możesz czuć jakiś czas nieprzyjemności, ale nic więcej. Nie powiem, zaintrygowałeś mnie. Mało komu udaje się wyjść ze spotkania z tą mocą bez szwanku. Jesteś wolny i możesz odejść. Cienie zajęte są lasem i nie powinni się teraz tobą interesować. Z drugiej strony… twoja silna wola może okazać się pomocna. Słyszałeś historię, wiesz jakie mogą być następstwa dalszego brania udziału w tej aferze. Dobrze się zastanów. Nie obchodzi mnie jaką magię reprezentujesz. Bractwo skupia ludzi dobrej woli, nie segreguje ich na lepszych czy gorszych.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *​

Kreatura za plecami Haggarda zbliżała się do swego celu nieuchronnie. Stwór bez problemu przeskakiwał nierówności terenu, sycząc i wydając nieartykułowane odgłosy. Długimi kończynami rozrywał wystające pieńki i kępki wysokich krzaków. Łotrzyk był spanikowany. Jak na złość nie było nikogo na drodze, a sam zaczął łapać zadyszką od ciągłej gonitwy. Drżącymi rękoma próbował rozpalić ogień. Skończyło się na tym, iż krzesiwo i hubka niemal wypadły mu z rąk. Minął kupkę zaschniętych liści, mógł zaryzykować próbę ich zapalenia, ale miał już tylko sekundy do działania.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
-Dziś wieczorem. Czy najpierw znajdzie się chwila czasu na wywołanie zamieszania i co za tym idzie krótki spacerek w celu uzbrojenia się? A także jak liczny może być wróg? Do tej pory mieliśmy kontakt z drobnymi grupkami. Nawet jak ich powstrzymamy, to co z ich przywódcami? jak to zakończyć raz na zawsze? - Sale poza przyziemnymi sprawami jak uzbrojenie zaczął interesować się głębiej samą sprawą.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 4, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 1, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: jeździectwo, kowalstwo

Ekwipunek:
zatruty, długi sztylet | zaklęty, długi miecz
proste, marynarskie ubranie (koszula, spodnie, bielizna, buty) | rękawiczki skórzane | stalowe rękawice
torba | mapa Gerathalli | lina | bochenek chleba | wywar ,,Kocie oko" (widzenie w ciemnościach/1 godzina) | amulet (+1 do siły) | krzesiwo | brzytwa | bukłak z wodą | stara fajka | tytoń | emblemat
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
- Zamieszania, masz na myśli jakąś kradzież? Wiedz, że w razie problemów, bractwo nie będzie osłaniać recydywistów. - powiedział przełożony rzeczowym tonem.
Następnie starzec zaczął wyliczać coś pod nosem.
- Ich liczba z dnia na dzień się zwiększa wraz z trzecią mocą. Wiemy jednak, że w tej konkretnej misji do lasu bierze udział pięciu cieni oraz pracujący dla nich najemnicy.
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
- Jeżeli chodzi o mnie, to mogę wyruszać w każdej chwili. Oczywiście przydałoby się kilka drobiazgów... No ale. Przeżyję z tym co mam. - Powiedział.
- Przed bramą do fortu zostawiliśmy jeszcze jednego towarzysza, Haggarda. Może pójdzie z nami? - Zapytał się.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>

Siła: 2, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 1, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: spostrzegawczość, dowodzenie, pierwsza pomoc

Ekwipunek:
miecz jednoręczny, zdobiony | miecz półtorak
nowe odzienie lepszej jakości | tarcza z herbem mojego rodu | mithrilowa zbroja
3 racje żywnościowe | dwie gorzałki | emblemat
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Opuszczono salę obrad. Cała drużyna dostała pół godziny wolnego czasu, aby przygotować się psychicznie i sprawdzić ekwipunek. Przygotowując się do zadania, członkowie bractwa zrzucili odświętne stroje, a ubrali kirysy i skórzane kamizelki nabijane metalowymi guzami. Kto nie posiadał wierzchowca został wnet uposażony. Sale skonstatował, iż chłopcy stajenni dobrze zaopiekowali się jego rumakiem pod nieobecność właściciela. Zwierzę było pedantycznie wyczyszczone, grzywa świeciła niczym z włókna szklanego a sam koń miał zdrowszą i mocniejszą aparycję. Wszyscy mieli teraz kilka chwil, aby ostatni raz rozejrzeć się po forcie.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Uzurk był zdziwiony, że jego problemy rozwiązano w mgnieniu oka. Jedyne co zostało po cieniach to lekkie mrowienie ręki i smród maści.
-Szybko przyszło, szybko poszło - pomyślał z ulgą - Tylko co teraz? Pomogę im i cienie mogą skrócić mnie o głowę, nie pomogę to tak jakbym zaniechał pomocy własnej ojczyźnie... Uff... Te wybory...
Uzurk jeszcze chwilkę zastanawiał się nad całą historią. Przez kilka ostatnich miesięcy w jego życiu bardzo wiele się zmieniło.
-Raz kozie śmierć. Przeżyłem walki z niedźwiedziami to i chyba jakiegoś Cienia przeżyję - szepnął sam do siebie z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Słuchajcie - zwrócił się do ludzi z bractwa - pojadę z wami. Może ktoś nazwałby mnie głupcem, że piszę się na taką misję, ale co mi tam. Czasami warto być altruistą... Chyba...
Jeszcze raz sprawdził swój ekwipunek. Oprócz ubytku jednej strzały i kilku monet wszystko było na miejscu, ale przydało by się coś ekstra bo Cienie były wymagającymi przeciwnikami.
Przypomniał sobie o swoim szamańskim talizmanie, który otrzymał kiedyś za zabicie wilka nękającego rolników w jego rodzimych stronach. Do dzisiaj nie wiedział do czego służy. Mieszkańcy wioski mówili, że to "go ochroni". Zwrócił się do Valsperias'a:
-Mam pytanie. Wie Pan może co to jest?

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 1, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 3, Inteligencja: 2, Charyzma: 1

Umiejętności: tropienie, zastawienie pułapek

Ekwipunek:
łuk | 19 strzał | oszczep | dwuręczny miecz | duży nóż myśliwski | mały nóż
skórzane odzienie | skórzany hełm lekkiej piechoty Margod
elementy konstrukcyjne pułapek | szamański talizman
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
Igranhen usiadł na ławce niedaleko sklepów i zaczął jeść to co kupił. Zjadł jedną rację, przeciągnął się i sprawdził ekwipunek.
- Wszystko jest, jestem gotowy! - Powiedział w duchu.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>

Siła: 2, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 1, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: spostrzegawczość, dowodzenie, pierwsza pomoc

Ekwipunek:
miecz jednoręczny, zdobiony | miecz półtorak
nowe odzienie lepszej jakości | tarcza z herbem mojego rodu | mithrilowa zbroja
3 racje żywnościowe | dwie gorzałki | emblemat
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
- Głupcem? To kim ja jestem. Już nie pamiętam po jaką cholerę się w to wplątałem. - Sale był lekko nie zadowolony po rozmowie. Źle wpłynęła na jego humor reprymenda starca.

-A kto powiedział, że potrzebowalibyśmy ochrony bractwa... - Choć Sale nie bardzo już liczył, ze ktoś jednak by chciał podjąć próbę wypożyczenia sprzętu. Poza tym nie wiedział, jak wywołać tak wielkie zamieszanie, by się skupili na nim wszyscy z koszar, i jednocześnie samemu w tym nie utknąć. Po chwili Sale zaczął snuć plany co zrobi, gdy tylko się skończy cała ta afera.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 4, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 1, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: jeździectwo, kowalstwo

Ekwipunek:
zatruty, długi sztylet | zaklęty, długi miecz
proste, marynarskie ubranie (koszula, spodnie, bielizna, buty) | rękawiczki skórzane | stalowe rękawice
torba | mapa Gerathalli | lina | bochenek chleba | wywar ,,Kocie oko" (widzenie w ciemnościach/1 godzina) | amulet (+1 do siły) | krzesiwo | brzytwa | bukłak z wodą | stara fajka | tytoń | emblemat
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Rozmówca Uzurka od razu musiał rozpoznać przedmiot. Fachowym wzrokiem zmierzył talizman i pokiwał głową.
- Niezłe cacko, skąd to masz? Z resztą nieważne. Niektórzy wierzą, że takie talizmany mogą zaabsorbować wymierzony w ciebie cios, jeśli odpowiednio się skupisz. Ile w tym prawdy, tego nie wiem nawet ja.
Obydwaj jeszcze chwilę rozmawiali spoglądając na przygotowujących się do konfrontacji członków bractwa.
- A zatem do nas dołączysz. Dobrze, tego się właśnie po tobie spodziewałem. No ale pora już przejść do konkretów. - zatarł ręce po czym ruszył wydawać ostatnie rozkazy.

Późnym wieczorem kilkunastoosobowa grupa opuściła ostatecznie fort. Jakby będąc zwiastunem przyszłych zdarzeń, niebo zachmurzyło się, na jeźdźców spadły pierwsze krople deszczu. Pochód otwierał Valsperias, za nim jego straż i reszta bractwa. Wszyscy odziani w pancerze z pięknie zdobionymi mieczami i elfickimi łukami sprawiali wrażenie nie byle jakiej bandy. Okoliczni kupcy zmierzający właśnie do fortu musieli dojść do takiego samego wniosku. Schodzili w mgnieniu oka z drogi szepcząc coś między sobą i pokazując jeźdźców palcami. Sale, Uzurk i Igranhen jechali na tyłach. Żeglarz był trochę zirytowany, miał zamiar coś jeszcze ,,pożyczyć" z koszar, ale te były zbyt dobrze chronione. Kiedy tylko znów powędrował w tamte okolice, wszyscy wojacy jak jeden mąż baczyli na niego, mierząc groźnie wzrokiem i dając do zrozumienia, że nie jest tu mile widziany. Chcąc nie chcąc musiał już ruszać. Igranhen tymczasem zaproponował, aby zabrać Haggarda, który został gdzieś w pobliżu. Toteż on sam lub z Chanem i Sale'm skręcił na chwilę w odnogę, z której przybyli do fortu. Na nic zdały się pobieżne poszukiwania łotrzyka i nawoływania go. Jedynie rozkopana ziemia i ślady stóp oraz drugie - niezidentyfikowane, świadczyły że ktoś tu był. Igranhen musiał działać szybko jeśli nie chciał zgubić reszty pochodu. Nagle usłyszał skowyt. Odwrócił instynktownie głowę. Coś działo się gęstwinie po jego prawicy, jakieś trzydzieści metrów od rycerza. Szybko zdał sobie sprawę, iż nie przesłyszał się. Ponownie doszedł jego uszu ludzki krzyk, a zaraz za nim inny - potworny wrzask, na pewno nienależący do człowieka.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Uzurk całą drogę nie mógł wyjść ze zdziwienia, że górscy wieśniacy obdarowali go taką zapłatą. Zwykle kończyło się na kilku sztukach złota a tutaj tak niespodzianka. Mając w pamięci co powiedział mu mędrzec założył talizman na szyję. Czuł w kościach, że nadszedł czas by spróbować zrobić z niego użytek.
-Jedziesz po Haggarda? - spytał kompana
Słysząc pozytywną odpowiedź wybrał się z nim. Pomyślał że w dwójkę szybciej go odnajdą.
Uzurk stał zaraz przy rycerzu na prawo od niego gdy dobiegły ich dziwne dźwięki. Myśliwy nie czekając długo wyciągnął dwuręczny miecz, który znalazł w świątyni. Ta broń była zdecydowanie bardziej odpowiednia do walki prowadzonej na koniu.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 1, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 4, Inteligencja: 2, Charyzma: 1

Umiejętności: tropienie, zastawienie pułapek

Ekwipunek:
łuk | 19 strzał | oszczep | dwuręczny miecz | duży nóż myśliwski | mały nóż
skórzane odzienie | skórzany hełm lekkiej piechoty Margod
elementy konstrukcyjne pułapek | szamański talizman
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
- Haggard! - Krzyknął.
Wyciągnął szybko swój półtorak i jadąc na koniu szybko zmierzał w tamtym kierunku.
Scena wyglądała jak na obrazie jego ojca. Rycerz ubrany w ciężką zbroję jedzie na koniu podczas ciemnej pogody i deszczu.
Z daleka było widać jakiegoś potwora.
- Cholerne cienie! To na pewno ich sprawka! - Powiedział w myślach.
- Haggard, wytrzymaj jeszcze kilka sekund! - Krzyczał.
Gdy tylko dojechał zeskoczył z konia i biegnąc szybko zamachnął się mieczem tak, aby trafić potwora w łeb.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>

Siła: 4, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 1, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: spostrzegawczość, dowodzenie, pierwsza pomoc

Ekwipunek:
miecz jednoręczny, zdobiony | miecz półtorak
nowe odzienie lepszej jakości | tarcza z herbem mojego rodu | mithrilowa zbroja
3 racje żywnościowe | dwie gorzałki | emblemat
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Sale siedział na koniu zamyślony. Dopiero po chwili dotarło do niego co się dzieje, gdzie jest.
-Ech - westchnął, i dopiero zauważył, że Igranhen wybrał się w innym kierunku. Zawrócił i pojechał za nim. Już miał krzyknąć by zaczekał, ale uznał, że nie ma sensu. Już przyspieszał, by zbliżyć się do towarzysza, gdy zauważył jego poruszenie. Gwałtownie przyspieszył i złapał za miecz czując kłopoty.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 5, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 2, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: jeździectwo, kowalstwo

Ekwipunek:
zatruty, długi sztylet | zaklęty, długi miecz
proste, marynarskie ubranie (koszula, spodnie, bielizna, buty) | rękawiczki skórzane | stalowe rękawice
torba | mapa Gerathalli | lina | bochenek chleba | wywar ,,Kocie oko" (widzenie w ciemnościach/1 godzina) | amulet (+1 do siły) | krzesiwo | brzytwa | bukłak z wodą | stara fajka | tytoń | emblemat
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Haggard objawił się grupce atakowany przez obrzydliwe stworzenie. Potwór długim ogonem owinął ciało niedawnego towarzysza i począł go dusić. Ten miotał się, próbując zadać oponentowi cios. Niewiele jednak wynikało z jego usilnych starań. Skirvailg miał bardzo wytrzymałą powłokę, na jego ciele pozostawały ledwie draśnięcia. Haggard czuł, że jest naprawdę fatalnie, gdy nagle dobiegł go znajomy rycerz. Przez szok jaki przeżył w związku ze spotkaniem potwora nie zauważył, że trójka - Sale, Uzurk i Igranhen przybyła go odszukać.
Pierwszy runął na skirvailga rycerz. Wyciągnął nowy nabytek i mocno zamierzył się na stwora. Jego mięśnie naprężyły się pod połyskującą zbroją. Czuł przypływ energii. To nie był już ten sam wojownik opuszczający Samroug parę tygodni temu. Czuł, że od tamtego czasu nabrał tężyzny i siły. Teraz nadszedł czas ją wykorzystać. Oponent został trafiony równo w głowę, ale tylko zasyczał i wierzgnął. Na jego ciele jednakże nie pojawiła się poważniejsza rana. Ot lekka, czerwona linia. Wyjątkowo odporna bestia.
Na koniu zmierzał już Chan, obok niego podążał Sale. Obydwaj także czuli, że coraz lepiej radzą sobie podczas walki. Myśliwy wywinął efektownego młynka orężem, a żeglarz umięśnioną dłonią podniósł swój miecz do góry. Byli w pewien sposób pokrzepieni, ale wiedzieli, że nawet w czwórkę walka nie będzie łatwa.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
-To bydle trzeba spalić - krzyknął w stronę towarzyszy - Musimy uwolnić Haggarda i podpalić potwora.
Po wypowiedzeniu tych słów wymierzył w ogon napastnika. Chciał aby ten puścił Haggarda. Później Uzurk zamierzał zwrócić uwagę bestii na siebie aby pozostali mogli rozpalić ogień.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 1, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 4, Inteligencja: 2, Charyzma: 1

Umiejętności: tropienie, zastawienie pułapek

Ekwipunek:
łuk | 19 strzał | oszczep | dwuręczny miecz | duży nóż myśliwski | mały nóż
skórzane odzienie | skórzany hełm lekkiej piechoty Margod
elementy konstrukcyjne pułapek | szamański talizman
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
- Osz ty twarda bestio. Tak chcesz się bawić? Chodź tu! - Krzyknął Igranhen.
Szybko schował półtorak i wyciągnął nowy nabytek.
- Rozpalcie ogień, a ja zajmę się bydlakiem! - Rzekł do pozostałych.
Biegł w stronę potwora. Szybkim cięciem uderzył go, jednak uderzenie nie pozostawiło śladów.
Odsunął się. Bestia była skupiona na nim.
- No chodź! - Krzyknął i uśmiechnął się.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>

Siła: 4, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 1, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: spostrzegawczość, dowodzenie, pierwsza pomoc

Ekwipunek:
miecz jednoręczny, zdobiony | miecz półtorak
nowe odzienie lepszej jakości | tarcza z herbem mojego rodu | mithrilowa zbroja
3 racje żywnościowe | dwie gorzałki | emblemat
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Sale zeskoczył z konia. W locie ręką przejechał po jego karku, szybki akt czułości, pewnie nieświadomy. Szybko wyciągnął krzesiwo, i złapał za co suchsze zielsko i chrust, cokolwiek, co mogło się zapalić. Zastanawiał się, czy w razie problemów nie urwać kawałka koszuli i czy by nie użyć mapy do rozpalenia. Mapa szybko zapłonie, koszula przez jakiś czas by utrzymała ogień. Gdy już mu się uda rozpalić ogień, na czymkolwiek, planował potraktować to jako tarczę lub drugą broń, i zajść potwora od tyłu, który miałby walczyć z jego kompanami, jednocześnie osłaniałby się mieczem. Pamiętał walkę Devosa, nie chciał mimo wszystko tak jak były kompan ginąć w walce z jakąś żałosną kreaturą.

<> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <> <>​

Siła: 5, Wytrzymałość: 3, Zręczność: 2, Inteligencja: 2, Charyzma: 4

Umiejętności: jeździectwo, kowalstwo

Ekwipunek:
zatruty, długi sztylet | zaklęty, długi miecz
proste, marynarskie ubranie (koszula, spodnie, bielizna, buty) | rękawiczki skórzane | stalowe rękawice
torba | mapa Gerathalli | lina | bochenek chleba | wywar ,,Kocie oko" (widzenie w ciemnościach/1 godzina) | amulet (+1 do siły) | krzesiwo | brzytwa | bukłak z wodą | stara fajka | tytoń | emblemat
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Uzurk rozpędził się, napierając na przeciwnika. Potwór był chwilowo zajęty odganianiem się od Igranhena. Myśliwy miał więc dogodną sytuację. Mocno zamierzył się w długi ogon, mieniący się blaskiem od lepkiego śluzu na ciele stwora. Skirvailg zawył, choć ponownie nie objawiła się na jego powłoce poważniejsza rana. Chan przysiągłby nawet, że jego oręż odbił się z delikatnym brzdękiem. Cios był jednak dostatecznie silny, aby ten odwrócił się od rycerza. Chwilę tak stał między dwójką, jakby w prymitywnym móżdżku rozważał kogo zaatakować. W końcu wybrał Uzurka. Wciąż ściskając Haggarda, który zmieniał już kolory na twarzy, skirvailg rzucił się zwinnym susem na łowcę. Przygwoździł go do ziemi i zarył odsłaniając ostre siekacze. Nie zdążył jednak zaatakować. Na pysku potwora odmalowało się coś w rodzaju trwogi. Spojrzał na prawą stronę, gdzie zbliżał się już Sale z kilkoma suchymi badylami, po których pełgał płomień. Do rozpałki użył także mapy, który wnet podsyciła ogień. Kreatura nadal jednak trzymała dwóch mężczyzn. Niczym porywacz grożący ich śmiercią, jeśli żeglarz odważy się podejść.
 
Status
Zamknięty.
Do góry