Super, ale nazywanie tego dyscypliną naukową to kpina, jest różnica między wolnością wyznawania wiary (bądź jej niewyznawania), a tworzeniem państwa kościelnego podporządkowanego hierarchom, którzy są zepsuci do szpiku kości (zresztą samo państwo kościelne jest tworzone przez ludzi, którzy nic wspólnego z poglądami kościoła nie mają oprócz tych cech, które charakteryzowały średniowiecznych władców, rycerzy i kapłanów - żądza władzy i bat na ciemny lud, od którego możesz wymagać posłuszeństwa i życia w zgodzie z przykazaniami, samemu pławiąc się w luksusach i je łamiąc w myśl powiedzenia "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie", dla nich przynależenie do kościoła to cos jak przynależenie do dużego klubu, który daje władzę i poczucie bycia elitą).
Takie posunięcia serio skłaniają mnie do wyjazdu z Polski, póki jeszcze nie zapuściłem tu korzeni, choć jestem temu bliski (dla mnie to kwestia 4-5 miesięcy) i chciałbym żyć w Polszy, ale niekoniecznie rządzonej przez takie osoby, jak Rydzyk i mały dyktatorek.