Chciałem pozna opinię Katolików ,a nie im dopiec (przecież to nie ich grzechy )
Cytat:
Autor tekstu: Bogdan Motyl; W roku 1073 na papieskim tronie zasiadł Grzegorz VII (1073-1085). Papiestwo stanęło u szczytu potęgi. Napawa strachem nie tylko swoich poddanych, ale i książąt, królów, którzy w rzeczy samej są wasalami, bowiem papież, rozporządzający klątwą, może w każdej chwili wymóc posłuszeństwo względem siebie.
Zaczyna się era systematycznych prześladowań innowierców. Grzegorz VII w roku 1074 postanawia, a Urban II (1088-1099) w roku 1095 ogłasza w Clermont krucjatę przeciwko Turkom. W roku 1162 synod w Monpellier ekskomunikuje heretyków, ich stronników i obrońców. Papież Aleksander III (1159-1181) ogłasza, że "wszelkie zobowiązania prywatne względem heretyków są nieważne." Zachęca do ich wytępienia, a wykonawcom jego woli, obiecuje odpuszczenie grzechów, ułaskawienia, przywileje oraz odpusty.
W roku 1160 na soborze narodowym w Oxfordzie podkreślano nieustanną potrzebę nawracania heretyków. Rok 1163: zjazd w Tours z udziałem papieża, 17 kardynałów, 124 biskupów, 414 opatów i innych, spuszcza ze smyczy psy inkwizycji: zapada uchwała o wyszukiwaniu ukrywających się heretyków. Synod w Weronie z roku 1184 uchwala powierzenie biskupom kierowanie walką z herezją. Zaczyna się szał prześladowań!
W roku 1167 z rozkazu opata z Vezalay w dolinie Ecouan (Francja) w obecności biskupów Lyonu, Narbony i Nevers w święta wielkanocne, spalono żywcem kilkuset albigensów. Papież Aleksander III w roku 1180 posyła swojego legata, kardynała Henryka, biskupa z Albano do południowej Francji, aby stłumił powstanie albigensów. Do rzezi zachęca papież Innocenty III (1198-1216). Legaci papiescy byli dowódcami karnej ekspedycji. Po zdobyciu miasta Beziers, krzyżowcy nie wiedząc, który z mieszkańców jest kacerzem, a kto prawowiernym chrześcijaninem, usłyszeli rozkaz papieskiego legata: "Zabijcie wszystkich, Bóg wśród nich rozpozna swoich!" Padło wówczas ok. 20 tysięcy ofiar: mężczyzn, kobiet i dzieci. W kościele Marii Magdaleny bestialsko zamordowano ok. 7000 nieszczęśliwców, szukających w nim schronienia. Mniej więcej w tym samym czasie w Niemczech odbywa się palenie waldensów na wielką skalę. Za krwawe tępienie stedingerów, papież Grzegorz IX (1227-1241) nadaje odpusty równe krzyżowcom z Ziemi Świętej. Odnotowano przypadki, że kiedy nie pomagały ogień i żelazo, burzono tamy i groble, aby woda dokonała dzieła zniszczenia.
Sobór w Avignon z 1209 roku zaleca wszystkim biskupom "podniecanie" władz świeckich do tępienia heretyków, a sobór laterański z roku 1215 uchwala, że ktokolwiek "chce uchodzić za wiernego syna Kościoła, musi złożyć publiczną przysięgę, iż będzie tępić ogniem i mieczem heretyków". Wysyłano na stosy nie tylko kacerzy, ale nawet tylko podejrzanych o herezję. W samej tylko Prowancji ok. 1500 roku stracono przeszło 3000 osób. W Niderlandach, spalenie kacerza w Ultrechcie w roku 1164 rozpoczyna szereg rzezi.
Ale najgorsze miało dopiero nadejść...
*
Za panowania Karola V skazano na śmierć 50 tys. ludzi. (Grotius podaje liczbę 100 tysięcy.) Wydano rozkaz, aby kacerze byli paleni żywcem lub żywcem grzebani.
Prześladowania stały się obłędem Kościoła i sięgnęły zenitu...
"Dnia 16 lutego 1568 roku wyrok Świętego Oficjum skazał wszystkich mieszkańców Niderlandów na śmierć za herezję. Z ogólnego tego wyroku wyjęto kilka tylko osób. W dziesięć dni później proklamacja królewska zatwierdziła ten wyrok Inkwizycji i poleciła natychmiastowe jego wykonanie. Trzy miliony ludzi: mężczyzn, kobiet i dzieci skazanych zostało na szafot trzywierszowym dekretem." (Motley)
Ten wyrok trybunału madryckiej Inkwizycji zastrzegał, że "bez żadnej nadziei łaski, aby to po wszystkie przyszłe służyło za przykład i ostrzeżenie."
Krwawy Alba zabierał się w ten sposób do dzieła, że z jego polecenia w Gandawie w środową noc popielcową, "pachołkowie sądowi wśród nocnej ciszy weszli do domów i najmniej 500 obywateli wyciągnięto z łóżek i zawleczono do więzienia. Wszyscy oni zostali na śmierć skazani." Ten łotr, Alba, donosił królowi w tonie "przerażającego lekceważenia", że "nikt się nie wymknął."
Z biedakami nie robiono wielkich ceregieli! Nie wzywając ich nawet na sąd do Brukseli, rozstrzygano sprawy "od ręki": wieszano ich w mieście lub na przedmieściach.
Oprawcy pobudzani widokiem krwi oraz "miłością chrześcijańską", przypalali koniec języka rozpalonym do czerwoności żelazem, ściskając mocno dwoma metalowymi blaszkami. Nieludzki krzyk cierpiących nieszczęśników, którym w ten sposób kneblowano usta, artykułował się w dziwnych dźwiękach, które budziły wesołość katów. (Prescott)
- Słuchajcie, jak śpiewają! - zawołał wesoło jakiś mnich do tłumu. - Czyż nie należałoby ich puścić także w taniec?!
Liczba ofiar wcale nie stanowi miary tych chrześcijańskich okrucieństw, lecz zwierzęcy strach potencjalnych ofiar, nad którymi wisiała groźba śmierci w nieludzkich męczarniach, gdyż zgodnie z zasadami Alby, każdy kładący się spać lub wstając rano, powinien "czuć, iż dom jego w każdej chwili może runąć i przywalić go swoimi gruzami."
To pobożne życzenie nie wymaga komentarza, bowiem już w IV wieku poganie obserwując chrześcijan, stwierdzili, że wyznawcy Chrystusa różniąc się pod względem wiary (doktryn), są bardziej okrutni niż dzikie zwierzęta.
Książę Orański pisał: "Wściekłość prześladowania taką zgrozę sieje w całym narodzie, że tysiące, a pomiędzy nimi kilku przedniejszych papieżników uciekło z kraju, gdzie tyrania zdaje się być kierowana przeciwko wszystkim bez różnicy wiary."
Ale nie należy się dziwić, że takie okrucieństwa były na porządku dziennym, skoro sam Filip II mawiał, iż wolałby "raczej utracić 100 tysięcy żywotów, gdyby ich miał tak wiele, aniżeli pozwolić na najmniejszą w rzeczach religii, zmianę."
Kościół, który niemal od zarania swych dziejów nazwał się katolickim, czyli powszechnym, nigdy nie był monolitem, jak tego chcą niektórzy! Herezje oraz wszelkie odstępstwa spowodowane sprzecznościami nauk chrześcijaństwa, spowodowały, że w efekcie powstały: Kościół Wschodni (grecki) i Zachodni (rzymski). Na dodatek w obu Kościołach powstają sekty i herezje.
Jednak Kościół rzymski, na skutek wielu szczęśliwych (dla siebie) zbiegów okoliczności, ujął ster świata religii oraz polityki, narzucając Europie chrześcijański zamordyzm. I dziś, tenże Kościół ma czelność wzywać skrwawioną i sponiewieraną przez siebie Europę, do odwołania się do "tradycji" oraz "wartości" chrześcijańskich w jej konstytucji!
Era chrześcijańska zapisała się w Historii ludzkości jako kataklizm, który nawiedził świat. Trudno o inną opinię, mając na uwadze fakt, iż ten, od którego wywodzi się papieska religia, niedowiarkom "jeno się dziwował" i kazał być miłosiernym, oraz kochać bliźnich.
Ale już w kilka wieków po jego śmierci, edykt, głoszący śmierć heretykom i konfiskatę mienia, propagatorzy chrześcijaństwa odwołują, dlatego, że "jest nieprzyzwoitym, nieprawnym i całkiem przeciwny duchowi chrześcijaństwa", albowiem jest... za łagodny!
Chrześcijaństwo nie tylko zniewoliło czyny człowieka, ale wzięło pod swoją jurysdykcję ludzką myśl, która była jeszcze wolna. Penetrowało jej głębię, szukając w niej jakichś niewypowiedzianych głośno poglądów...
- Po tym poznają, że jesteście moimi uczniami, że się wzajemnie kochać będziecie - zapewniał Nazareńczyk.
Ale oto w kilka stuleci później, mnich z zakonu augustianów, niejaki Wawrzyniec de Villlancancio, w imieniu swojego Mistrza, pisze do króla, czerpiąc przykłady z biblii, "natchnionej" duchem bożym...
"Ponieważ Wasza Królewska Mość włada mieczem, jaki Mu Bóg wraz z boską nad naszymi żywotami mocą udzielił, niechże ten miecz wydobędzie z pochwy i skapie we krwi kacerskiej, jeśli nie pragnie, aby krew Jezusa Chrystusa, przez tych barbarzyńców rozlana, oraz krew niewinnych katolików, których ci uciskają, nie ściągnęła z Nieba pomsty na głowę Waszej Królewskiej Mości! (...) Święty król Dawid dla nieprzyjaciół Bożych nie okazywał żadnej litości, zabijał ich, nie oszczędzając ni mężczyzn, ni niewiast. Mojżesz i brat jego w jednym dniu zgładzili 3000 dzieci Izraela. Anioł w jednej nocy przeszło 60.000 nieprzyjaciół Bożych zatracił. Wasza Królewska Mość jesteś królem tak jak Dawid; tak jak Mojżesz wodzem ludu Jehowy, aniołem Pańskim, gdyż Pismo św., tak królów i wodzów ludu Bożego nazywa, a kacerze są nieprzyjaciółmi Bożymi!..."
Jedną z pierwszych rzeczy, jakich dokonał papież Pius V (1566-1572) po wstąpieniu na tron, było skazanie na spalenie żywcem trzech włoskich uczonych, "odznaczających się pobożnością, i którzy wielkie zasługi naukom we Włoszech oddali, ale wpadli w podejrzenie o zbytnią w rzeczach wiary, wolnomyślność."
Pisząc do księżnej Parmeńskiej, Pius V zachęcał ją do prześladowań, obiecując przysłać pomoc w ludziach oraz środkach finansowych. Napisał też do Filipa, aby plamę kacerstwa zmył krwią heretyków!
Taką działalność, przepojoną "chrześcijańską miłością" bliźniego, prowadziła w Niderlandach papieska Inkwizycja, o której nawet prawowierny katolik, Poullet napisał, że niderlandzcy inkwizytorzy otrzymywali wskazówki bezpośrednio ze Stolicy Apostolskiej.