To może teraz wtrącę swoje trzy grosze.
Gdybyśmy przyjęli, że przyczyną homoseksualizmu, jest gen, albo jego zestaw, to rzeczywiście homoseksualizm powinien być wyeliminowany z puli genowej jako czynnik drastycznie ograniczający możliwość posiadania potomstwa. Oczywiście tempo eliminacji (część homoseksualistów może posiadać dzieci, do czego nie skłania ich instynkt, gdyż ten jest skierowany gdzie indziej, a przyczyny kulturowe) może zostać opóźnione, gdyby znaleźć, jakiś czynnik który powodował, że homoseksualizm, albo skorelowane z tym samym genem inne zjawisko był cechą korzystną. Na przykład homoseksualistę bardziej ciągnęło do opieki nad dziećmi, niż do wojaczki w związku z tym, geny heteroseksualne ubywały z puli w zmożonym tempie. Konstrukcja jednak trochę karkołomna, wszak w Sparcie mieliśmy i homoseksualistów bardzo walecznych. Podobna sytuacja jest z anemią sierpowatą. To bardzo stara wada genetyczna, ale jej wyeliminowanie z puli jest niemożliwe dopóki ludzie umierają na malarię. Anemia sierpowata chroni bowiem przed tą chorobą i jest pod względem doboru naturalnego mniejszym złem. To wyjaśnia dlaczego dziedziczona w tak prosty sposób, tak poważna wada, jest ciągle tak rozpowszechniona. Rozpowszechniona może być także gen, który dziedziczy się w ten sposób jak gen hemofilii. Tek jak w odkryciu które przytoczył Keehl.
Jednak czy ten wywód jest tylko teoretyczny, ponieważ jak na razie hipoteza o genie (genach) homoseksualizmu broni się bardzo słabo. Badania na bliźniakach jednojajowych są chyba najlepszą próbą i jeżeli hipoteza tego testu nie zdała, to jeżeli chcemy w ogóle ciągnąc ten wywód, to możemy, mówić jedynie o genetycznej predyspozycji. Genetyczna predyspozycja, jest już trudniejsza, do zbadania. Właściwie ktoś posiadający taką predyspozycje, mógłby jej nigdy nie ujawnić i prawdopodobnie nawet, bez odpowiedniego czynnika kulturowego nie ma mowy o ujawnieniu danej skłonności. W wielu kulturach bowiem homoseksualizm jest nieznany. Dotyczy właściwie bardziej rozwiniętych kultur, zresztą w bardziej rozwiniętych ("bardziej rozwinięte", czy właściwiej bardziej zbliżone do naszej) kulturach, jest też więcej neuroz, w czym zresztą zdaje się, że to Freud znalazł taką prawidłowość i ja po swojemu wyjaśnił.
Jak we wszystkich zaburzeniach psychiki, predyspozycje fizjologiczne są ważne, tak podejrzewam, że i w przypadku homoseksualizmu istnieją. Weźmy alkoholizm. Przecież są ludzie, którzy mogli by pic wódkę co dzień i nigdy się od niej nie uzależnią, a są i tacy którzy popróbowali parę razy i się zatracili w nałogu. Jednak gen alkoholizmu, mimo, że alkoholizm jej mało korzystny jeśli chodzi o sukces reprodukcyjny, nie zaginął. W większości kultur bowiem substancje o silnym działaniu uzależniającym, nie są znane w skondensowanej formie (niskoprocentowe alkohole, zamiast destylowanych, liście koki, zamiast kokainy i.t.p.) a poza tym, istnieją mocne obwarowania kulturowe. Alkohol w prymitywnych kulturach spożywa się w formie rytuału. Tak więc geny predysponujące do różnych nie ciekawych zaburzeń, mogą spokojnie sobie dryfować, bo ich ujawnienie następuje tylko w wyników jakiś błędów w procesie socjalizacji, bądź jest wynikiem zatracenia umiejętności danej kultury do radzenia sobie z konkretnym zaburzeniem, lub nawet stanowi niemal normę w danej kulturze, ale to już bardzo rzadkie przypadki.
Z homoseksualizmem tez tak jest. Jeszcze sto lat temu na wsiach w Polsce nikt o niczym takim nie słyszał. Skłonności do homoseksualizmu mogły się więc rozpowszechniać ile wlezie. Możliwe też, że razem z tą skłonnością są też skorelowane cechy pozytywnie wpływające na sukces reprodukcyjny. Wtedy też w zależności od natężenia się ujawniania tych cech, przy odpowiednio rzadkim ujawnianiu się cech negatywnych, mogłoby dojść do znaczącego rozpowszechnienia tych genów, a nawet wyeliminowania innych (heteroseksualnych) jego alleli. Ciężko określić, jednak jak często mamy do czynienia z predyspozycją do homoseksualizmu, bo nie wiemy jakie geny za to odpowiadają. Gen przytoczony przez Keehla może być bowiem jednym z wielu genów. Nie wiemy też dobrze co sprawia, że tendencja genetyczna może się przerodzić w homoseksualizm. Nie wiemy w końcu co jest homoseksualizmem, ponieważ wiele osób deklaruje się jako homoseksualiści, mimo, że posiadają tylko skłonności do zachowań homoseksualnych. W niektórych środowiskach, na homoseksualizm modnie jest pozować, dlatego takie skłonności, nie są wypierane, a skłonności do zachowań homoseksualnych są powszechne na przykład w okresie dojrzewania, kiedy popęd nie jest jeszcze w pełni dojrzały i ukierunkowany. Nie dziwi więc, że w nowym Yorku, może być i 10 % homoseksualistów. Zdarzało się w starożytnej Grecji , że zachowania homoseksualne były jeszcze bardziej powszechne, ale nie homoseksualizm. Homoseksualizm jako popęd skierowany całkowicie na pleć własną, z niechęciom do zachowań seksualnych wobec płci obcej jest zaś bardzo rzadki. Nie zostł on zaobserwowany u żadnych zwierząt. zostały zaobserwowane, u nich zachowania homoseksualne, kiedy osobniki nie są w stanie wylądować napięcia seksualnego (pies może to zrobić równie dobrze na nodze człowieka, ale czasem robi to na innym psie. Zostały opisane zwyczaje gniazdowania na przykład dwóch samców, które stanowią, normalną rzecz u jakiegoś gatunku zwierząt. Nazywanie tego homoseksualizmem, to totalne nadużycie.
Co do przyczyn homoseksualizmu to istnieje wiele teorii. Za dużo się i tak rozpisałem, aby je przytaczac. Niestety nauka ma ostatnio tendencje patrzenia na człowieka tylko pod względem fizjologii. Jest to bardzo jednostronne. Fizjologia odpowiada w jakimś sensie za zaburzenia, ale bez zakłóceń oddziaływania środowiska na człowieka te fizjologiczne błędy nigdy, by nie miały szansy wyjść na wierzch.