Niezła hipoteza Lasek, ale ja bym wyjaśnił to jeszcze inaczej. Niechęć przed posiadaniem potomstwa, jest spowodowana tym, że człowiek zasadniczo nie potrzebuje już potomstwa, aby przetrwać. Dzieci nie utrzymują rodziców czy dziadków. Są emerytury. Dawniej dostatniość końca życia opierała się o ilość dzieci i wnuków, których człowiek się dochował. To o czym piszesz, może być związane, z brakiem nacisków na osoby bezdzietne. Bezdzietni nie są wytykani palcem, jak w większości kultur, bo istnieje raczej wyścig do miejsc pracy, miejsc w szkole, przedszkolach i.t.d. Gdyby zmieniła się sytuacja ekonomiczna, mogło by się i zmienić nastawienie kulturowe. Przeludnienie jest trochę uproszczeniem. Normalni ludzie nie działają, aż tak globalnie. Zasadniczo nikogo nie obchodzi kwestia starzenia się społeczeństwa, bo skutki są oddalone w czasie. Tak samo przeludnienie jest odczuwalne w dużych miastach być może, i to tylko wtedy kiedy np. nie można znaleźć mieszkania, albo stoi w korku.
Drugą stroną medalu są minusy posiadania dziecka. Dzisiejsze społeczeństwa nie są wbrew pozorom zbyt zamożne. Właściwie każdy musi pracować, a niekiedy więcej niż 8 h dziennie. Jedno dziecko to konieczność utrzymania przez jedną osobę, trzech osób, ponieważ matka przestaje pracować. To powoduje, że nie można pozwolić sobie na wiele dóbr, na które można sobie pozwolić, kiedy zarabiają dwie osoby i tylko dla siebie.
Po za tym, wychowanie dziecka wymaga pewnego poziomu dojrzałości psychicznej. Dawniej ta dojrzałość nadchodziła wraz z dojrzałością płciową, albo tuż potem. Dzisiaj ludzie mają problem z osiągnięciem dojrzałości. To wszystko sprawia, że jest korzystne i tolerowane w społeczeństwie, życie w związku który nie ma żadnych szans, na posiadanie potomstwa. Jednak daleko jeszcze do wytłumaczenia wszystkich przyczyn biseksualizmu czy homoseksualizmu. Raczej takie tło socjologiczne pod wytłumaczenie.