M
MacaN
Guest
Witajcie, to znów ja ze swoimi chorymi zamysłami
Zastanawiam się od dłuższego już czasu nad tym, do czego my, jako ludzkość dążymy. Otóż zauważcie, że jako ludzkość chcemy zrobić coś, przekazać to potomstwu, które przekaże następnemu potomstwu, do momentu, aż osiągnięty zostanie cel. No załóżmy nauka, jest przekazywana z pokolenia na pokolenie od zarania dziejów. Jednak dopiero nasze pokolenie może korzystać z wiedzy nt. położenia błękitnej planety we wszechświecie, jedynie my możemy korzystać z komputerów, itp.
To wszystko jest piękne jak się o tym mówi, pisze... Jednak patrząc na to z perspektywy zwykłego, pojedynczego człowieka to nie ma żadnego sensu, powiedziałbym nawet, że jest głupotą ze strony większości ludzi na ziemi to, iż opieramy swoje życie, swoje krótkie, szybko przemijające życie na komsunkcji i pracy dla dobra ogółu.
Zauważcie, że z perspektywy pojedynczej osoby dobro ogółu jest nie ważne. Ważne są nasze subiektywne odczucia, ulotne chwile radości, smutku, dumy, itp. Te chwile są jednak z góry skazane na to, że ustaną.
Zadajmy sobie wszyscy pytanie, czy nie byłoby lepiej przeżywać te chwile najdłużej jak to tylko możliwe, przecież to, co jest po śmierci nie jest wcale takie pewne, jak to mówią " lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu ".
Dlatego, czy nie byłoby rozsądniej, gdyby każdy z nas, zamiast marnować czas na głupie rozterki związane z życiem codziennym wziął się do nauki i zaczął myśleć, co by tu zrobić, aby móc mieć na to czas do końca świata ?
Zastanówcie się, czy do uczucia bycia całkowicie spełnionym w życiu człowiekiem wystarczy wam fakt, że posiądziecie potomstwo i ( albo ) będziecie dosyć dobrzy w tym, co robicie. Zadajcie sobie pytanie, kim będziecie dla następnych pokoleń, czy będziecie kimś godnym wspomnienia, czy zwykłym szaraczkiem, jednym z 7 miliardów ludzi żyjących sobie w jakichś tam zamieszłych czasach ?
Czy nie lepiej dążyć do czegoś, co da wam wieczną chwałę, albo co lepiej - da wam możliwość bycia w czasach następnych ? Czy wasze ambicje nie zostały aby zmiażdżone przez ludzi reprezentujących większość, ludzi, którzy jedynie potrafią grać przed innymi, że są " fajni ", przez ludzi, którzy myślą, że znaja realia świata i że twardo stąpają po ziemi, podczas gdy wy bujacie w obłokach ? Może jednak wasze początkowe ambicje były po prostu wejściem na szczyt pewnej góry, leżącej tuż obok obszaru depresji, z którego mieliście wyruszyć ? Mieliście, zanim ktoś wam nie wmówił, że już stoicie na szczycie dachu świata.
Zastanawiam się od dłuższego już czasu nad tym, do czego my, jako ludzkość dążymy. Otóż zauważcie, że jako ludzkość chcemy zrobić coś, przekazać to potomstwu, które przekaże następnemu potomstwu, do momentu, aż osiągnięty zostanie cel. No załóżmy nauka, jest przekazywana z pokolenia na pokolenie od zarania dziejów. Jednak dopiero nasze pokolenie może korzystać z wiedzy nt. położenia błękitnej planety we wszechświecie, jedynie my możemy korzystać z komputerów, itp.
To wszystko jest piękne jak się o tym mówi, pisze... Jednak patrząc na to z perspektywy zwykłego, pojedynczego człowieka to nie ma żadnego sensu, powiedziałbym nawet, że jest głupotą ze strony większości ludzi na ziemi to, iż opieramy swoje życie, swoje krótkie, szybko przemijające życie na komsunkcji i pracy dla dobra ogółu.
Zauważcie, że z perspektywy pojedynczej osoby dobro ogółu jest nie ważne. Ważne są nasze subiektywne odczucia, ulotne chwile radości, smutku, dumy, itp. Te chwile są jednak z góry skazane na to, że ustaną.
Zadajmy sobie wszyscy pytanie, czy nie byłoby lepiej przeżywać te chwile najdłużej jak to tylko możliwe, przecież to, co jest po śmierci nie jest wcale takie pewne, jak to mówią " lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu ".
Dlatego, czy nie byłoby rozsądniej, gdyby każdy z nas, zamiast marnować czas na głupie rozterki związane z życiem codziennym wziął się do nauki i zaczął myśleć, co by tu zrobić, aby móc mieć na to czas do końca świata ?
Zastanówcie się, czy do uczucia bycia całkowicie spełnionym w życiu człowiekiem wystarczy wam fakt, że posiądziecie potomstwo i ( albo ) będziecie dosyć dobrzy w tym, co robicie. Zadajcie sobie pytanie, kim będziecie dla następnych pokoleń, czy będziecie kimś godnym wspomnienia, czy zwykłym szaraczkiem, jednym z 7 miliardów ludzi żyjących sobie w jakichś tam zamieszłych czasach ?
Czy nie lepiej dążyć do czegoś, co da wam wieczną chwałę, albo co lepiej - da wam możliwość bycia w czasach następnych ? Czy wasze ambicje nie zostały aby zmiażdżone przez ludzi reprezentujących większość, ludzi, którzy jedynie potrafią grać przed innymi, że są " fajni ", przez ludzi, którzy myślą, że znaja realia świata i że twardo stąpają po ziemi, podczas gdy wy bujacie w obłokach ? Może jednak wasze początkowe ambicje były po prostu wejściem na szczyt pewnej góry, leżącej tuż obok obszaru depresji, z którego mieliście wyruszyć ? Mieliście, zanim ktoś wam nie wmówił, że już stoicie na szczycie dachu świata.