Do czego dążymy, a do czego powinniśmy dążyć ?

M

MacaN

Guest
Witajcie, to znów ja ze swoimi chorymi zamysłami :)

Zastanawiam się od dłuższego już czasu nad tym, do czego my, jako ludzkość dążymy. Otóż zauważcie, że jako ludzkość chcemy zrobić coś, przekazać to potomstwu, które przekaże następnemu potomstwu, do momentu, aż osiągnięty zostanie cel. No załóżmy nauka, jest przekazywana z pokolenia na pokolenie od zarania dziejów. Jednak dopiero nasze pokolenie może korzystać z wiedzy nt. położenia błękitnej planety we wszechświecie, jedynie my możemy korzystać z komputerów, itp.

To wszystko jest piękne jak się o tym mówi, pisze... Jednak patrząc na to z perspektywy zwykłego, pojedynczego człowieka to nie ma żadnego sensu, powiedziałbym nawet, że jest głupotą ze strony większości ludzi na ziemi to, iż opieramy swoje życie, swoje krótkie, szybko przemijające życie na komsunkcji i pracy dla dobra ogółu.

Zauważcie, że z perspektywy pojedynczej osoby dobro ogółu jest nie ważne. Ważne są nasze subiektywne odczucia, ulotne chwile radości, smutku, dumy, itp. Te chwile są jednak z góry skazane na to, że ustaną.

Zadajmy sobie wszyscy pytanie, czy nie byłoby lepiej przeżywać te chwile najdłużej jak to tylko możliwe, przecież to, co jest po śmierci nie jest wcale takie pewne, jak to mówią " lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu ".
Dlatego, czy nie byłoby rozsądniej, gdyby każdy z nas, zamiast marnować czas na głupie rozterki związane z życiem codziennym wziął się do nauki i zaczął myśleć, co by tu zrobić, aby móc mieć na to czas do końca świata ?

Zastanówcie się, czy do uczucia bycia całkowicie spełnionym w życiu człowiekiem wystarczy wam fakt, że posiądziecie potomstwo i ( albo ) będziecie dosyć dobrzy w tym, co robicie. Zadajcie sobie pytanie, kim będziecie dla następnych pokoleń, czy będziecie kimś godnym wspomnienia, czy zwykłym szaraczkiem, jednym z 7 miliardów ludzi żyjących sobie w jakichś tam zamieszłych czasach ?

Czy nie lepiej dążyć do czegoś, co da wam wieczną chwałę, albo co lepiej - da wam możliwość bycia w czasach następnych ? Czy wasze ambicje nie zostały aby zmiażdżone przez ludzi reprezentujących większość, ludzi, którzy jedynie potrafią grać przed innymi, że są " fajni ", przez ludzi, którzy myślą, że znaja realia świata i że twardo stąpają po ziemi, podczas gdy wy bujacie w obłokach ? Może jednak wasze początkowe ambicje były po prostu wejściem na szczyt pewnej góry, leżącej tuż obok obszaru depresji, z którego mieliście wyruszyć ? Mieliście, zanim ktoś wam nie wmówił, że już stoicie na szczycie dachu świata.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Ludzie zarabiają na swoich odkryciach, i to niemałe sumy. To dobra motywacja.

Druga sprawa jest taka, że ludzie mają świadomość tego, iż będą mieli dzieci, wnuki, lub już je mają - chcą dla nich jak najlepiej, chcą aby żyły w świecie idealnym. Kolejna motywacja.

Inną motywacją jest pasja sama w sobie lub pragnienie zaistnienia na kartach historii jako wielki odkrywca. Z logicznego sama pamięć o nas do niczego nam się nie przyda po śmierci, lecz czy myślimy o tym żyjąc?

Tak czy inaczej, ludzie mają rozmaite zainteresowania. Jeśli ktoś taki interesuje się astronomią, jest po odpowiednich studiach z rewelacyjnymi ocenami, być może będzie pracował w jakimś NASA - a to wiąże się już nawet z koniecznością prowadzenia badań, aby mieć za co żyć. Taka praca.
 
M

MacaN

Guest
Niech to pozostanie moim cichym celem, może kiedyś uda mi się zrealizować marzenia :) Zapewniam jednak, że moja ambicja wykracza daleko poza marzenia innych, tych bardziej " przyziemnych " ludzi. Stąd właśnie mój temat,

Oczywiście mam cele poboczne, jednak przykładam do nich mniejszą wagę, praktycznie wręcz żadną. ( jednym z takich celów, jak napisałem na forum jest pobicie rekordu świata w pompkach, ja, gdy coś robię - cokolwiek by to nie było, muszę to zrobić najlepiej. Bycie średniakiem mnie nie interesuje. )



Thyme napisał:
lecz czy myślimy o tym żyjąc
Ja myślę, naturalnie.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Myślisz o tym, że po śmierci Cię to nie będzie obchodziło? Tego rodzaju refleksje prowadzą donikąd.
 
M

MacaN

Guest
Thyme, piszesz o czym innym. Pasja pasją, ja miałem na myśli dążenie do tego, by Tobie było dobrze jak najdłużej. W końcu pieniądze dadzą radość - owszem, ale po jakimś czasie, w pewnym momencie zrównasz się ze zwykłym śmierdzącym menelem, stojącym na rogu i żebrzącym o 2 zł. na piwo. Same pienniądze nie czynią nas kimś. Nie czyni nas kimś również praca, jeśli pozbawiona jest tego celu, który sami jej nadamy, celu wyższego oczywiście.




Thyme napisał:
Myślisz o tym, że po śmierci Cię to nie będzie obchodziło?
Myślę o tym, co inni będą o mnie mysleć, gdy mnie tu nie będzie i o tym, że chciałbym wtedy usłyszeć ich myśli, jednak nie będę miał ku temu okazji.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
9macan5 napisał:
W końcu pieniądze dadzą radość - owszem, ale po jakimś czasie, w pewnym momencie zrównasz się ze zwykłym śmierdzącym menelem, stojącym na rogu i żebrzącym o 2 zł. na piwo.
Skąd ta pewność?



9macan5 napisał:
Same pienniądze nie czynią nas kimś.
Oczywiście. Jednak sam powiedziałeś:



9macan5 napisał:
miałem na myśli dążenie do tego, by Tobie było dobrze jak najdłużej.
Zatem może i "kimś" mnie nie uczynią, ale będę się bardzo cieszył.
 
0

03092010

Guest
9macan5 napisał:
Niech to pozostanie moim cichym celem, może kiedyś uda mi się zrealizować marzenia :)
Zdajesz sobie sprawe z tego jak wiele pracy bedzie to Ciebie kosztowalo? Masz w sobie tyle samozaparcia?

Wczoraj ogladalam pewien film. Nie pytajcie o tytul bo i tak nie zdradze. A wspominam o filmie, bo to on sprowokowal mnie do mysli podobnych w Twoim temacie. Czy chcialabym, by to co aktualnie robie mialo swoj 'zapis' w historii w konkretnej dziedzinie, a ktora akurat mnie pasjonuje. I wiesz, ze zabolalo mnie troche to, ze nigdy wczesniej w ten sposob nie myslalam o swoim zyciu? Bo wczorajsza odpowiedz na zadane w glowie pytanie brzmiala: tak, bardzo bym chciala.
Nie pytaj co z tym zrobie, bo...nie wiem.




9macan5 napisał:
Zapewniam jednak, że moja ambicja wykracza daleko poza marzenia innych, tych bardziej " przyziemnych " ludzi.
Stąd właśnie mój temat,
Domyslam sie. Stad moje powyzsze pytanie do czego dazysz.
 
M

MacaN

Guest
Thyme napisał:
Zatem może i "kimś" mnie nie uczynią, ale będę się bardzo cieszył.
Tak, z tym, że ciągle poruszamy się w kategorii życia chwilą :)
Thyme napisał:
Skąd ta pewność?
Jeśli nie będziesz dążyć do czegoś, co uczyni Cię kimś więcej, niż zwykłym człowiekiem, to nawet mimo tych pieniędzy w końcu skończysz tak jak on, zapomniany. Czy ktoś za 300 lat odróżni Pana Kulczyka od Pana Kowalskiego ? :)


Może inaczej. Możemy ( z grubsza ) podzielić ludzi na
- nie mających wpływów ( głównie biednych )
- wpływowych ( głównie bogatych )
- rządzących resztą ( głównie tymi, co nie posiadają wpływów )
- naukowców ( ale tych wybitnych, mądrych i głupich ludzi pomijamy, bo to nie ma znaczenia, są przeciętni )

Teraz tak, hierarchia wygląda następująco : Rządzący i co bardziej wpływowi mają władzę nad biednymi i naukowcami. Naukowcy jednak uzależniają od siebie rządzących i wpływowych, więc nie wchodzą sobie w drogę. Gdy naukowcy wynajdą coś całkiem " interesującego ", staną się również wpływowi, jednak nie za bardzo ( aby nie zaszkodzić tej górze ). Natomiast, jeśli wynajdą coś całkiem przełomowego, na tyle, że nie odważą się podzielić tym z górą, to oni będą wtedy stać na szczycie piramidy, mimo, że nikt o tym ic nie będzie wiedział, albo nie będzie wiedział o tym do czasu :)




03092010 napisał:
Masz w sobie tyle samozaparcia?
Nie mogę sobie pozwolić na to, by go nie mieć :)
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
9macan5 napisał:
Witajcie, to znów ja ze swoimi chorymi zamysłami :)
Ja też się nad tym zastanawiam i to już od dłuższego czasu, hm.

Myślę, że każdy z nas czuje się na swój sposób wyjątkowy (pewnie każdy jest) i na pewno nie chciałby być zapomniany. Zauważ jednak, że każdy ma inne priorytety. Przykładowo, dla jednej osoby posiadanie potomstwa to będzie szczyt marzeń, pomimo wszystkich problemów życia codziennego i taki człowiek będzie czuł się spełniony. Nieważne co nastąpi po śmierci, bo wie, że dla tej jednej osoby warto było się poświęcić. Dla innego byłoby to śmieszne i mijałoby się całkowicie z celem jaki sobie postawił w życiu (kariera, pieniądze, prestiż). Poza tym nie każdy może sobie pozwolić na zapisanie w kartach historii ze względu na bariery materialne.

Osobiście mam taki jeden cel wykraczający poza ramy "szaraczków", podobnie jak Ty, jednak wiem, że nie może on stać się rzeczywistością. Przynajmniej na obecną chwilę.



9macan5 napisał:
Ważne są nasze subiektywne odczucia, ulotne chwile radości, smutku, dumy, itp. Te chwile są jednak z góry skazane na to, że ustaną.

Zadajmy sobie wszyscy pytanie, czy nie byłoby lepiej przeżywać te chwile najdłużej jak to tylko możliwe, przecież to, co jest po śmierci nie jest wcale takie pewne, jak to mówią " lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu ".
Zapewne masz na myśli aspekt religijny. Czy życie ze świadomością tego, co będzie po nim, wyklucza możliwość przeżywania ulotnych chwil?
 
M

MacaN

Guest
Hailie napisał:
Zapewne masz na myśli aspekt religijny. Czy życie ze świadomością tego, co będzie po nim, wyklucza możliwość przeżywania ulotnych chwil?
Nie, tzn. chodziło mi o to, że lepsze jest długie, jeśli nie powiedzieć - wieczne życie na ziemii, pełne ulotnych chwil opływających w radość, ale i smutek, niż utopijne, piękne, lecz niepewne marzenia o wyśnionym niebie i zasiadaniu obok samego Boga.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Wieczne życie jest lepsze? No nie wiem. Koncepcja nieśmiertelności mnie wręcz, osobiście, przeraża.
 
M

MacaN

Guest
A jak z koncepcją bycia niczym i nikim, niebytem, nicością ? Co sądzisz o tym, że będziesz nic nie znaczącym pyłkiem we wszechświecie, działającym zgodnie z założeniami dotychczasowej fizyki, według której wszystko w końcu zamieni się w energię, każda rzecz przestanie kiedyś istnieć ?

Czy to nie jest bardziej przerażające ? Czy nie byłoby nawet ciekawsze danie kuksańca całej nauce i zaprzeczenie jej teoriom, poprzez uzyskanie wiecznej świadomości ? Czy nie byłby to cel godny człowieka, który działa w imię ludzkości, która poświęciła w przeszłości miliardy istnień, by w końcu stać się tą najyższą rasą w całym wszechświecie ?
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
9macan5 napisał:
Zapewniam jednak, że moja ambicja wykracza daleko poza marzenia innych, tych bardziej " przyziemnych " ludzi.
Zapewniam,że z wiekiem Ci to przejdzie :D

Oczywiście,życzę Ci ,abyś osiągnął swoje cele i wybił się spośród tłumu szaraków-zwykłych,nic nie znaczących ludzi-jednak obawiam się,że tak myśli wielu młodych ,każdy jest stworzony do wyższych celów,wyjątkowy-życie to szybko weryfikuje i wcale nie czujemy się zawiedzeni ,niespełnieni.Okazuje się,że to co zwyczajne,codzienne ,przeciętne jest całkiem fajne-zakochujesz się,zakładasz rodzinę,masz dzieci,psa ,kota,biegasz codziennie do pracy-żyjesz prawdziwym życiem i jest dobrze.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Ale nie pokazuje tych pozostałych-którym się nie udało lub odechciało.Żeby nie było nic złego w tym co piszesz,ale ...W każdym razie lepiej mieć ambitne cele,niż nie mieć ich wcale.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Nie jest. Jako nic nieznaczący pyłek raczej nie będę odczuwał żadnego dyskomfortu z tym związanego.

Życie wieczne to idea, koncepcja pełzająca w głowach ludzi wyznających jakieś metafizyczne wartości. Życie wieczne jest też ideą ludzi, którzy być może obawiają się śmierci i nie chcą skończyć jako wspomniany pyłek. Chcą odczuwać swe istnienie. Co jednak mają powiedzieć ludzie, którzy powiedzmy nie chcą żyć? Ani tutaj, ani w domniemanych zaświatach? Nieśmiertelność na Ziemi spowodowałaby prędzej czy później nic innego jak poważne problemy natury psychicznej. Taka nieśmiertelność mogłaby zostać porównana do egzystencji w Piekle. Widząc, jak zmienia się świat, odczuwając niemoc z tym faktem związaną, człowiek by, mówiąc kolokwialnie, ześwirował. Ześwirowałby nawet wówczas, gdy teraz twierdzi, iż chciałby żyć tutaj wiecznie. Nie tylko ci, którzy nie chcą.

Z kolei wieczne życie w innym wymiarze często jest opisywane jako cudowne. Otóż cudowne to pojęcie względne - nie da się zadowolić każdego. Dlatego istnienie takiego miejsca jest pozbawione sensu. Jednak aby nie wtarabaniać się na sferę duchową zapytam wprost: co jeśli ktoś nie chce być w Niebie? Ani nigdzie indziej?

Jako jeden z przykładów polecam wiersz "The Blessed Damozel" autorstwa Dante Rossetti'ego. W wersji polskiej, o dziwo, nie znalazłem niestety. Pozwolę sobie więc streścić: opisuje on kobietę zakochaną w mężczyźnie (uczucie odwzajemnione). Kobieta umiera, idzie do Nieba. Jest nieszczęśliwa - w miejscu gdzie powinna jednak być. Zwyczajnie tęskni za tym człowiekiem.

Podsumowując: wolę być pyłkiem.
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
9macan5 napisał:
Nie, tzn. chodziło mi o to, że lepsze jest długie, jeśli nie powiedzieć - wieczne życie na ziemii, pełne ulotnych chwil opływających w radość, ale i smutek, niż utopijne, piękne, lecz niepewne marzenia o wyśnionym niebie i zasiadaniu obok samego Boga.
Z czasem znudziłoby Ci się i paradoksalnie zacząłbyś się zastanawiać czy wieczne trwanie ma sens? Wszystko ma swój koniec, my też i taki jest właściwy i naturalny porządek świata.



9macan5 napisał:
Co sądzisz o tym, że będziesz nic nie znaczącym pyłkiem we wszechświecie, działającym zgodnie z założeniami dotychczasowej fizyki, według której wszystko w końcu zamieni się w energię, każda rzecz przestanie kiedyś istnieć ?
Skoro będziemy krążyć jako materia pomimo, że na ludzki rozum przestaniemy istnieć, to chyba jednak jest ma to jakiś sens? W pewnym stopniu :).

sewanna, zgdzam się. Życie weryfikuje.
 
Y

Yelonek

Guest
sewanna napisał:
Okazuje się,że to co zwyczajne,codzienne ,przeciętne jest całkiem fajne-zakochujesz się,zakładasz rodzinę,masz dzieci,psa ,kota,biegasz codziennie do pracy-żyjesz prawdziwym życiem i jest dobrze.
Dla mnie to jest czarny scenariusz, bo inaczej tego nie mogę nazwać. Zrobię (robię) wszystko, żeby moje życie tak nie wyglądało. Nie mam zamiaru być tylko pionkiem na tej szachownicy. Wcale nie muszę dokonać niczego wielkiego - wystarczy, że dokonam czegoś absolutnie niecodziennego. Może być to nawet coś, co osoby żyjące takim "prawdziwym życiem" uznają za głupstwo. Moje dziurki w nosie są w pełni gotowe, aby ich ugościć.

:sleep: :sleep: :sleep:
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Yelonek napisał:
Dla mnie to jest czarny scenariusz, bo inaczej tego nie mogę nazwać
Następny nawiedzony :lol:




Yelonek napisał:
. Nie mam zamiaru być tylko pionkiem na tej szachownicy.
Jesteś nim czy Ci się to podoba czy nie




Yelonek napisał:
osoby żyjące takim "prawdziwym życiem" uznają za głupstwo.
Myślisz,że głupstwo wystarczy,aby zostać kimś wyjątkowym?Co najwyżej może pokażą Cię w Uwadze.
 
Do góry