kdVer
Nowicjusz
- Dołączył
- 5 Kwiecień 2008
- Posty
- 1 609
- Punkty reakcji
- 27
- Wiek
- 35
21.45
Agenci spojrzeli po sobie; ona w odpowiedzi przewróciła oczami i odpowiedziała na niezadane pytanie:
- To twoja intryga, jeśli chcesz wmieszać więcej osób w niepotwierdzone naocznie teorie, proszę bardzo, mają chyba swój rozum.
Uśmiechnął się i uszczypliwie jej odpowiedział:
- Dana, zawsze ceniłem twoją wiarę w naszą pracę - Potem sam wyciągnął rękę - Agent Mulder a to agentka Scully. Nie zagłębiając się w poboczne tematy powiem, że prowadziliśmy pewne śledztwa aż wyłonił się w niej problem tej choroby. Słuchajcie tego: miasteczko na południowym-wschodzie padło ofiarą dziwnej zarazy czy czegokolwiek - widzimy to teraz. Gdy zaczęliśmy tam prace, zjawiło się wojsko, zabezpieczyło teren. Nasza kwatera została napadnięta, zniknęły wszystkie dowody, próbki, co tylko zebraliśmy. Minął miesiąc i zgadnijcie co - wybuchł na masową skalę ten sam problem. Od wtedy w wolnych chwilach między przedzieraniem się na zachód i trzymaniu się przy życiu staraliśmy się dostać dowód, że ta choroba to nie przypadek. Mój informator - zanim sam zamienił się w chorego - pokierował mnie właśnie tu. Dlatego chcemy przejść do George Town pod pozorem powrotu do siedziby Biura.
Przerwał nagle i patrzył na Snake'a, milcząc. Nachylił się i szepnął coś Scully. Ta sięgnęła lekko po broń ale powstrzymał ją ruchem ręki.
- Zdajesz sobie sprawę, że wydano na ciebie, między innymi na ciebie, list gończy? Jesteś terrorystą, co zrobiłeś, żeby zasłużyć na takie miano?
Wyjrzał przez drzwi i wrócił:
- Nie zdziwiłbym się gdyby zaroiło się tu szybko od szukających cię. Poza tym jak się tu dostaliście, ten teren miał być polem działania wojska, tu właśnie prowadził mój trop, miałem tu znaleźć jakiś dowód. Terrorysto- zaśmiał się cicho do siebie - Co taki zdziwiony, nie wiedziałeś też? - powiedział do Cornell'a.
Agenci spojrzeli po sobie; ona w odpowiedzi przewróciła oczami i odpowiedziała na niezadane pytanie:
- To twoja intryga, jeśli chcesz wmieszać więcej osób w niepotwierdzone naocznie teorie, proszę bardzo, mają chyba swój rozum.
Uśmiechnął się i uszczypliwie jej odpowiedział:
- Dana, zawsze ceniłem twoją wiarę w naszą pracę - Potem sam wyciągnął rękę - Agent Mulder a to agentka Scully. Nie zagłębiając się w poboczne tematy powiem, że prowadziliśmy pewne śledztwa aż wyłonił się w niej problem tej choroby. Słuchajcie tego: miasteczko na południowym-wschodzie padło ofiarą dziwnej zarazy czy czegokolwiek - widzimy to teraz. Gdy zaczęliśmy tam prace, zjawiło się wojsko, zabezpieczyło teren. Nasza kwatera została napadnięta, zniknęły wszystkie dowody, próbki, co tylko zebraliśmy. Minął miesiąc i zgadnijcie co - wybuchł na masową skalę ten sam problem. Od wtedy w wolnych chwilach między przedzieraniem się na zachód i trzymaniu się przy życiu staraliśmy się dostać dowód, że ta choroba to nie przypadek. Mój informator - zanim sam zamienił się w chorego - pokierował mnie właśnie tu. Dlatego chcemy przejść do George Town pod pozorem powrotu do siedziby Biura.
Przerwał nagle i patrzył na Snake'a, milcząc. Nachylił się i szepnął coś Scully. Ta sięgnęła lekko po broń ale powstrzymał ją ruchem ręki.
- Zdajesz sobie sprawę, że wydano na ciebie, między innymi na ciebie, list gończy? Jesteś terrorystą, co zrobiłeś, żeby zasłużyć na takie miano?
Wyjrzał przez drzwi i wrócił:
- Nie zdziwiłbym się gdyby zaroiło się tu szybko od szukających cię. Poza tym jak się tu dostaliście, ten teren miał być polem działania wojska, tu właśnie prowadził mój trop, miałem tu znaleźć jakiś dowód. Terrorysto- zaśmiał się cicho do siebie - Co taki zdziwiony, nie wiedziałeś też? - powiedział do Cornell'a.