Hah, nie ma to jak odpowiadać na stary temat w kąciku dla kobiet... Tak, tak, podobno jestem facetem.
Dla mnie nie ma znaczenia czy kobieta/dziewczyna jest szczupła/chuda/pełna/gruba, ważne, żeby była zdrowa i zadbana tzn. dbała o higienę, czesała się, myła ręce i zęby itp. itd. Ale TAK, gruba czy pełna kobieta/dziewczyna może być pociągająca. O, ho ho... I to jak. Mam kilka koleżanek, których rozmiar ubrań szacowałbym na 44-48, ale na ich widok i każdej z osobna mógłbym się rozpłynąć.
Teraz nastały takie czasy, że niektórzy "wolą", że "gusta się zmieniają" itp... W żadnym wypadku jednak nie chciałbym, żeby dziewczyny i kobiety się przez to katowały. Każdy człowiek przecież jest inny i jest idealny sam w sobie (zobaczysz potem czemu tak uważam, jeśli przeczytasz do końca).
Jeśli w ogóle kiedyś sobie pomyślisz "Boże, jaka szkarada ze mnie! Boże, jestem taka brzydka, nikt mnie nie chce, bo jestem brzydka!", to zrób mniej więcej tak. Sprawdziłem to na większej grupie przyjaciół i znajomych jakiś dłuższy czas temu i właśnie od tamtego dnia nie słyszałem w ogóle, żeby ktokolwiek na siebie narzekał. Pytałem się i tak dalej, z czystej troski, stwierdzili, że to pomaga, ale zobaczymy czy Tobie też, jeśli coś...
Stań przed lustrem nago/półnago czy ubrany/a. Załóżmy, że masz na imię Ala, tak żeby było.
Patrzysz tak na siebie z lustrze i sobie myślisz, że jesteś brzydka, że nie lubisz swojego nosa, swojego troszkę wystającego brzucha.
Spójrz na siebie raz jeszcze i tak jakby oczyść swój umysł. Popatrz na odbicie w lustrze jakby stał tam ktoś zupełnie obcy, a nie ty.
Powiedz sobie "To jest Ala". Gdyby ta Ala miała coś w sobie zmienić nie byłaby już tą samą osobą. Jest idealna sama w sobie, jest jedyną i idealną Alą, jaką w ogóle znam i ciesze się, że mogę na nią patrzeć.