Sama śmierć nie jest dla mnie straszna. Straszne jest czasem to co jej towarzyszy:choroba, ból, poniżenie i fizyczne cierpienie, rozstanie i tęsknota za bliskimi, którzy odeszli. Śmierć jest dla mnie tylko głębokim snem bez marzeń sennych, z którego w odpowiednim czasie zostanę zbudzona i znowu spotkam się z ludźmi, których kochałam i z którymi już nigdy się nie rozstanę. Jest nieprzyjacielem, ale takim z którym będę walczyła mimo, że o własnych siłach nie mam szansy jej pokonać. Jest nieprzyjacielem, bo chcę żyć jak najdłużej, jednak z drugiej strony nie będę trzymała się życia za wszelką cenę. Dopuszczam sytuację, kiedy byłbym gotowa oddać życie dobrowolnie, dla jakiejś bliskiej mi osoby, np.mojej córeczki, lub dla jakiegoś ideału: np. w sytuacji "idź zabijać, albo sam zostaniesz zabity"