Ateizm

gurtos91

Pospolity Troll
Dołączył
24 Czerwiec 2008
Posty
1 282
Punkty reakcji
9
Wiek
32
Miasto
kuj-pom
Gurtosie91, no więc ateistów jest więcej niż myślisz (wbrew pozorom) :p szczególnie w środowisku, w którym ja żyję, bo czy niewierzący katolik nie jest ateistą?
Niewierzący katolik to oksymoron. Nie przeczę, że ateistów jest niemało, ale wciąż stanowią mniejszość.

Co do tego czy ateizm jest wiarą. Nawet gdyby był nie musi to oznaczać, że jest opiera się na podobnych rzeczach. Więc w czym problemca ?
EDIT: Powiedzenie: wiara w Boga z wielu powodów wydaje mi się bezsensowna dlatego wierzę, że Bóg nie istnieje. Nie przeszkadzałoby mi. Chociaż słowo "wierzę" nie do końca mi pasuje.
EDIT2: Wyciąg ze słownika.
wierzyć 1. być przeświadczonym, że coś jest prawdą, faktem lub stanie się faktem(...)
Zatem jeżeli ktoś jest pewien, że Bóg nie istnieje. Prawdziwym będzie stwierdzenie, iż wierzy on w nieistnienie Boga.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
To arbitralne stwierdzenie. Ja tak samo mogę stwierdzić, że wszyscy tak naprawdę mieszkamy w wielkim kartonie i jest on Twoim domem czy w to wierzysz, czy nie.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Dokładnie Caleb, ale ten karton dotyczyłby także Przecajo. Zakładając, że Bóg jest tworem hipotetycznym, to nie jest on hipotetycznym Bogiem wierzących, a hipotetycznym Bogiem wszystkich. Przecajo ma racje.
 

Vesemirus

Christopheros
Dołączył
1 Marzec 2010
Posty
1 855
Punkty reakcji
38
Ma racje tylko, ale tylko ze swojej perspektywy - ja mogę mówić Ojcze nasz, ale z perspektywy ateisty jest to ciągle wasz Bóg.

Co do tego czy ateizm jest wiarą - nie jest. Pisałem już w innym temacie, że ateizm jest oparty na nauce, a ta wyklucza wszystkie zjawiska jeśli nie zostaną one udowodnione (w sposób pośredni, lub bezpośredni). I znów podam ten sam przykład co w innym temacie - czy jak powiem że zielone króliki w czerwone paski nie istnieją to ja wierzę w ich nieistnienie czy wiem, że one nie istnieją? Z racjonalnego punktu widzenia jest to wiedza - nie masz zdjęcia/ciała/okazu takiego królika, to znaczy, że on nie istnieje.

To jest właśnie główna różnica między nami a ateistami - my wierzymy, oni wiedzą.

Ale warto też zwrócić uwagę na to, że jeszcze nie tak dawno temu nic nie było wiadomo o cząsteczkach subatomowych, a teraz jest to ogólnie dostępna wiedza, szkoda tylko, że dopiero po śmierci ateiści będą mieli namacalny dowód na istnienie Boga, ale takie odkrycie będzie już trochę spóźnione...
 

przecajo

ja tetryk
Dołączył
22 Kwiecień 2009
Posty
3 329
Punkty reakcji
91
Wiek
64
Miasto
wielkamałopolska
Ma racje tylko, ale tylko ze swojej perspektywy - ja mogę mówić Ojcze nasz, ale z perspektywy ateisty jest to ciągle wasz Bóg.

Gdybym stwierdził "nasz Bóg" zachowałbym się egoistycznie pozbawiając "niewierzących"od-bożego pochodzenia.
Ateista mówiąc "wasz Bóg" przyznaje że Bóg jest tyle że on sam nie jest jego (Boga) pokora godna naśladowania.
 

Vesemirus

Christopheros
Dołączył
1 Marzec 2010
Posty
1 855
Punkty reakcji
38
Ech nie bawmy się w logiczne gierki :p Ateista mówiąc "wasz Bóg" ma na myśli nasze "zacofanie" i wierzenie w "bajki" które nie istnieją, ja z ateistami się nie kłócę, bo po co?
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Ma racje tylko, ale tylko ze swojej perspektywy - ja mogę mówić Ojcze nasz, ale z perspektywy ateisty jest to ciągle wasz Bóg.
Nie bo chrześcijanie nie wierzą w takiego Boga.
Pisałem już w innym temacie, że ateizm jest oparty na nauce, a ta wyklucza wszystkie zjawiska jeśli nie zostaną one udowodnione (w sposób pośredni, lub bezpośredni).
Ateiz nie jest oparty na żadnej nauce. Byc może większość ateistów kształtuje swój światopogląd opierając się wyłącznie na metodzie naukowej, ale nie oznacza to, że ateizm opiera się na metodzie naukowej. No może agnostycyzm?
I znów podam ten sam przykład co w innym temacie - czy jak powiem że zielone króliki w czerwone paski nie istnieją to ja wierzę w ich nieistnienie czy wiem, że one nie istnieją?
Wierzysz.

Z racjonalnego punktu widzenia jest to wiedza - nie masz zdjęcia/ciała/okazu takiego królika, to znaczy, że on nie istnieje.
Czyli w XVII wieku świat trwał mimo, że elektrony, protony i neutrony nie istniały?
 

Vesemirus

Christopheros
Dołączył
1 Marzec 2010
Posty
1 855
Punkty reakcji
38
Hmm... Zastanówmy się na czym polega nauka? Nauka polega na tym, że uznaje tylko takie rzeczy które są potwierdzone metodami badawczymi (bezpośrednimi, lub pośrednimi). Często pada określenie "obecny stan wiedzy" czyli w XVII wieku nie wiedziano o elektronach, a jakby ktoś zaczął o nich mówić od razu padłoby jedno stwierdzenie: "Udowodnij to".

Wracając do współczesności, ateiści to taka konserwa naukowa z XVII, którzy mówią do wierzących: "Nie ma Boga, bo nie potrafisz tego udowodnić".

Jeśli chodzi o te zielone króliki w czerwone paski to ja WIEM, że ich nie ma. Obecny stan wiedzy czyli wszystkie obserwacje naukowe, zdjęcia, próbki, okazy nie zawierają w sobie ani jednego w/w królika. To nie znaczy, że nigdy ich nie będzie, może jakiś naukowiec w Nepalu odnajdzie te króliki i udowodni nam, że się myliliśmy, na tym polega piękno nauki, jest ona zmienna.

Idąc Twoim tokiem rozumowania to my tak naprawdę niczego nie wiemy, tylko wierzymy...

Jak powiem - wiem że człowiek nie jest w stanie stworzyć czerni absolutnej, to jest to wiedza, czy wiara?

Mały OT: trochę to dziwne, że 2 chrześcijan (?) rozmawia o ateistach :p
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Problem w tym, że właśnie nauka się zmienia i jest przez to piękna, a świat się nie zmienia, to znaczy pewne prawdy o świecie się nie zmieniają. Nie ma właściwie człowieka, który oparłby swój światopogląd na metodzie naukowej, bo to była by bzdura. Wątpiłby we wszystko. Wiara w pewnym sensie jest potrzebna do życia. Wiedza jest zaś pewną abstrakcją, która jest potrzebna do budowania sobie naukowego obrazu świata. Jednak gdyby w XVII wieku kazano uzależnić czyjeś życie od tego czy elektrony istnieją czy nie, to nie było by miejsca na wiedzę, ale na wiarę. Ba wielu naukowców poświęciło swoje życie nauce jako pewnej idei, mimo że moglibyśmy podejrzewać, że poświecili się jakimś swoim teoriom, czy nawet hipotezom. Czyli zarówno wiedza jak i wiara to dwie strony tego samego medalu. Człowiek musi pragnąc posiadać obie i jedna bez drugiej nie jest wiele warta. Ateiści zaś negują istotę wiary, i usilnie próbują twierdzić, że czegoś takiego nie stosują. Owszem, że stosują. Tego się nie da zmienić. Ponieważ zarówno wiara jak i wiedza, nie są same w sobie wartościowe jeśli się nie uzupełniają.
 

Vesemirus

Christopheros
Dołączył
1 Marzec 2010
Posty
1 855
Punkty reakcji
38
Masz po części racje, ale mnie się wydaje, że stosują tą niemożliwą (i utopijną) zasadę oparcia swojego życia na właśnie metodzie naukowej, negując wszystko co nie jest objęte czystą wiedzą (czyli książkami zdjęciami itp.).
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Tak, tak. O to właśnie chodzi. Próbują, tylko nie można powiedzieć, że to osiągają. Nie osiągają bo to utopia. Teraz 100% zgody.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Dokładnie Caleb, ale ten karton dotyczyłby także Przecajo. Zakładając, że Bóg jest tworem hipotetycznym, to nie jest on hipotetycznym Bogiem wierzących, a hipotetycznym Bogiem wszystkich. Przecajo ma racje.
Tutaj trzeba by było określić, co rozumiemy jako rację. Jeśli czyjeś zdanie, zgadzam się. Jeśli kategoryczną prawdę, nie.

Co do reszty dyskusji, jeśli ktoś pojmuje naukę w ramach niezachwianej reguły, jest ignorantem i chowa się przed zawiłościami rzeczywistości tak samo jak fanatyczny wierzący. Po pierwsze nie ma czegoś takiego realnie jak nauka, bo to abstrakcyjne pojęcie wymyślone przez człowieka na ogół badań. Tym samym nic nie może być dogmatyczne ani pewne. Mówię to niemal na pewno ;).
 
S

spluwa666

Guest
nie byłem w kościele ponad 46 lat,bo nie czuję potrzeby.Kościół oszukuje mało inteligentne osoby tak jak polski rząd,bo motłochem łatwo rządzić.Polacy kradną,piją oszukują ale prawie każdy chodzi do kościoła.Klechy żyją jak pączki w maśle dzięki bezzębnym moherom,które narzekają na małe emerytury,ale co niedziela wspomaga 'bidaka'w czarnej kiecce.Tusk szuka milionów,niech opodatkuje kościół,wywali kapelanów z wojska,katechetów ze szkół.Co do istnienia Boga to ja za kasę mogę wierzyć np:w imadło albo podkład kolejowy i kto udowodni,że to nie jest Bóg?Ksiądz też pracuje za szmal i to dobry.Jesteśmy za:cenzura:em Europy.
 

lilly90lodz

Nowicjusz
Dołączył
19 Wrzesień 2010
Posty
73
Punkty reakcji
1
ja jestem ateistką i to już od jakichś kilku dobrych lat. Kiedy byłam w podstawówce wierzyłam w Boga, ale tylko dlatego, że najbliższi (rodzina, znajomi) wmawiali mi, że Bóg istnieje i pani katechetka w szkole też tak mówiła. Ale teraz patrze na to inaczej - po pierwsze nie uwierzę w to, dopóki nie będzie jakichś dowodów. Historia z Bogiem brzmi co najmniej nieprawdopodobnie. Wiem, że są rzeczy, których rozumowo udowodnić nie mozna lub jeszcze nie umiemy, ale pomimo wszystko, ta cała religia jakoś nie przemawia do mnie.
Po pierwsze - religia chrześcijańska powstała w 1 w. n.e. a wcześniej miliony lat wcześniej ludzie nie wiedzieli o istnieniu Boga? Nie wiedzieli o niczym, nie wierzyli i byli zbawieni? Zresztą, religia powstała w tym okresie, kiedy były czasy podziałów społecznych, niewolników, wykorzystywania niewinnych biednych ludzi do ciężkiej pracy... zabijania, terrorów, ci bogatsi mieli wszystko a ci najbiedniejsi musieli cierpieć, czasem byli zabijani, kto wierzył w Boga? Właśnie ci niewolnicy, ci którzy chcieli wierzyć w to, że skoro na ziemii nie mają sprawiedliwości, to że ta sprawiedliwość dosięgnie ich po śmierci... chcieli w to wierzyć i być może tylko ta wiara trzymała ich przy życiu? Wymyślili ją sobie, bo to jedyne co mogło ich podtrzymać na duchu.
Po drugie - co to znaczy, że po śmierci kazdy 'dobry' człowiek idzie do nieba do raju gdzie jest tylko szczęście i radość. jesli nie ma smutku i cierpienia, szczęście i radość musiałyby stać się nudne, egzystowanie bezcelowe, bezsensowne, w końcu i tak każdy ma to czego chce. Jaki to ma sens?
po trzecie czym jest ten niby sąd ostateczny, jak można ocenić osobę która całe zycie cierpiała, znosiła męki taką samą miarą jak osobę, która miała szczęście w życiu i wszystko czego chciała?
Po czwarte - zostało udowodnione, że człowiek powstał od małpy na drodze ewolucji a nie 'Bóg stworzył świat i człowieka'
Już nie wspomnę o kościołach, co do ktorych jestem baaardzo przeciwna.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Ostatnio podczas rozmów przyszła mi do głowy definicja ateizmu - konstruktywna negacja religii jako systemu. Z dodatkowym zastrzeżeniem iż większość ateistów to krypto agnostycy.

Pozdr.
YFM
 
Do góry