ja się ostatnio zastanawiam czy nie mam problemu alkoholowego,
otóż mam tak, że "na tygodniu" w ogóle nie chce mi się nawet piwa przy meczyku otwierać, bo potem trzeba w nocy do WC wstawać itp.,
ale na weekendzie lub gdy mam wolne prawie zawsze piję i to dużo: 8-10piw lub np. 1l wódki na 3os.,
gdy byłem mlodszy często przez to pakowałem się w różne kłopoty i było mi cholernie wstyd na drugi dzień,
teraz co prawda piję w bardziej cywilizowany sposób ale wcale nie mniej,
niby nie mam jakichś drgawek jak żule gdy nie piję, ale gdy np. jestem kierowcą a znajomi piją to w ogóle nie potrafię się dobrze bawić, najchętniej wróciłbym do domu, a gdy piję nigdy nie chcę wracać tylko gdzieś łazić, coś działać itp., ostatnio np. wpadłem na genialny pomysł by pojechać taksówką do innego miasta odwiedzić kumpla z LO (oczywiście on niczego nie widział, w ogóle nie był wtedy w domu, tylko wystraszyliśmy jego rodziców :/ ), za kurs zapłaciłem 400zł :/
generalnie mam tak, że jak coś postanowię to nie ma bata, w 99% przypadków dopnę swego(fajki rzuciłem po 9 latach kopcenia i wcale mnie do nich nie ciągnie, nawet po kieliszku), ale ograniczyć picia nie potrafię, gdy wypiję kilka piw to zwykle jadę już bez żadnego pomyślunku,
moja kobieta strasznie mnie za to opieprza, bo ma ojca alkoholika, ale nawet to na mnie nie za bardzo wpływa,
gdy nie piję na weekendzie jak np. teraz to odczuwam wielką dumę