Niestety sam ostatnimi czasy zdałem sobie sprawę, że jestem alkoholikiem... Stało się to w momencie gdy straciłem pracę(5 miesięcy temu) i od tamtego czasu zacząłem regularnie dzień w dzień pić alkohol. Wcześniej co prawda po pracy też piłem parę piw dziennie, na tygodniu zdarzały się mocniejsze trunki ale jeszcze wtedy mogłem to kontrolować w jakiś sposób bo miałem ten obowiązek jakim była praca. Wróćmy do ostatnich wydarzeń.. a więc piłem tak dzień w dzień, nie schodziłem praktycznie z fazy. Po pewnym czasie zauważyłem, że na drugi dzień to nie był już zwykły kac czyli nudności, zmęczenie etc. , tylko doszły do tego zawroty głowy, wymioty i paranoje. Jedynym lekarstwem na uśmierzenie tego bólu był alkohol.. i tak brnąłem w jeszcze większe gówno aż pewnego dnia stwierdziłem, że koniec... Coś muszę z tym zrobić i zmniejszałem dawki by w końcu całkowicie przestać. Było cholernie ciężko, pojawiły się paranoje, drgawki, lęki , wymioty i ogólne rozbicie... Poradziłem sobie z tym i wyszedłem jakoś... Może to był ostatni dzwonek... Mam wielu znajomych, którzy mają problem z alkoholem i sami mówią mi, że kiedyś byli w stanie kontrolować ten nałóg ale niestety w obecnej chwili tak choroba się rozwinęła, że te stare wypróbowane sposoby nie działają... Nie chcą iść na odwyk bo jak twierdzą duma im nie pozwala. Nie wiem jak im pomóc i czy w ogóle jest szansa by pomóc im w jakikolwiek sposób.