Jest kolejny ślad czarnoskórego powstańca warszawskiego. Przypomina go sobie Jan Radecki ps. "Czarny". Spotkał go w dowództwie batalionu "Iwo" przy Marszałkowskiej 74.
Wczoraj opisaliśmy nieznaną historię Augusta Agboli O'Browna, Nigeryjczyka, który od 1922 r. mieszkał w Warszawie. Był perkusistą jazzowym, grał w lokalach rozrywkowych. Dr Zbigniew Osiński z Muzeum Powstania Warszawskiego natrafił na jego kartę zgłoszeniową do ZBoWiD-u z 1949 r. Agbola zgłosił się jako b. powstaniec warszawski. - Wtedy powstańcy mogli obawiać się represji. Zgłaszając się, nie liczył na profity - mówi dr Osiński.
Jego historię dr Osiński opisał w jednym z rozdziałów książki "Afryka w Warszawie", którą wydała właśnie fundacja Afryka Inaczej. To zaledwie kilka stron, bo o Agboli wiadomo niewiele. Wiemy, że miał żonę Polkę. Nie jest znane jej imię ani nazwisko panieńskie. Miał z nią dwóch synów - Ryszarda (ur. 1928) i Aleksandra (ur. 1929). Po wojnie też grywał w knajpach. Był zatrudniony w wydziale kultury i sztuki Zarządu Miejskiego w Warszawie. Polskę opuścił z synami w 1958 r. Wyjechał do Wielkiej Brytanii. Tu ślad po nim się urywa.
- W karcie zgłoszeniowej do ZBoWiD-u podał nazwisko swojego dowódcy: Aleksander Marcińczyk. Podał też swój pseudonim: "Ali". Pisał, że walczył w Śródmieściu. Po nazwisku dowódcy ustaliliśmy, że chodzi o batalion "Iwo" i teren południowego Śródmieścia - stwierdza dr Osiński.
Przed publikacją wczorajszego tekstu pytaliśmy o Agbolę historyków. Nie słyszeli o czarnoskórym powstańcu. Wczoraj zapytaliśmy też samych powstańców.
- Widziałem czarnoskórego mężczyznę w dowództwie batalionu "Iwo" przy Marszałkowskiej 74. Wydaje mi się, że działał w łączności, w centrali telefonicznej. Więcej nie pamiętam. Nie znałem jego imienia, nazwiska - mówi Jan Radecki, w Powstaniu Warszawskim ps. "Czarny", dziś przewodniczący koła środowiskowego "Iwo - Ostoja" w Związku Powstańców Warszawskich. Pozostali powstańcy, z którymi rozmawialiśmy, o Agboli nie słyszeli.
- To bardzo dobra wiadomość, że ktoś z batalionu "Iwo" przypomina sobie czarnoskórego mężczyznę - cieszy się dr Osiński.
Wczoraj do redakcji przyszedł e-mail. "Stary Warszawiak" napisał: "Pamiętam, że w latach 1946-1948 słyszałem o jedynym wtedy Afrykaninie - perkusiście. Grywał w knajpie Huragan w częściowo zrujnowanej kamienicy po nieparzystej stronie ul. Marszałkowskiej, między Nowogrodzką a Żurawią, do której wchodziło się po stromych zewnętrznych schodach".
W rozdziale z książki "Afryka w Warszawie" poświęconym powstańcowi z Nigerii dr Osiński przywołuje wywiad z "Jazz Magazine" z Andrzejem Zborskim (historyk dysponuje tylko kopią wywiadu, nie wiadomo, z którego roku pochodzi). Zborski, też muzyk, mimochodem wspomina czarnoskórego perkusistę: "Opowiadał, że jest poliglotą i że zna pięć języków. Przed samą wojną spotykałem go dosyć często, ot tak, na ulicy, gdzieś na Marszałkowskiej, bliżej Ogrodu Saskiego. Zapamiętałem go jako faceta dość przystojnego, postawnego i eleganckiego. Chodził w jasnych garniturach i kolorowym krawacie. Nosił stosowne kapelusze, jakieś borsalino. Bez wątpienia był człowiekiem inteligentnym i bystrym". Zborski w wywiadzie mówi o "Mr Brownie". Czy chodzi o Augusta Agbolę O'Browna? Wspomina też, że w czasie okupacji handlował on sprzętem elektrycznym. - Ja trafiłem na informacje, że był odźwiernym w hotelu - mówi dr Osiński.
Jak wydostał się z Warszawy po Powstaniu? Dlaczego wyjechał do Wielkiej Brytanii? Jak potoczyło się tam jego życie? Może ktoś z czytelników wie więcej o powstańcu z Afryki.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna