ponownie wpisałem się u cynika:
nie lubię określeń "bezmózgowie" - bardzo silny ładunek negatywnych emocji z nich emanuje
wolę racjonalną analizę zjawisk (na podstawie dostępnego materiału)
nie jest dla analizy problemu 'sensowności' powstania akurat konieczna w tamtym momencie znajomość postanowień jałtańskich, a raczej prozaiczne, w tamtym momencie "tu i teraz"
siły własne nie zbyt duże, wyposażone słabiutko, Warszawa właśnie wzmocniona przez Niemców.. (tak jak napisałem na blogu, szansa i to niewielka, była albo wcześniej, albo później w tym konkretnym momencie równała się samobójstwu)
a bohaterstwo uczestników? atak na silniejszego przeciwnika i straty 90% stanu osobowego, to heroizm, ale bezsensowny w sytuacji, gdy nie osiąga się niczego militarnie, oczywiście możemy gdybać, że nikt raczej nie przypuszczał, że Niemcy zachowają się aż tak barbarzyńsko, nie mniej jednak, dowództwo powstania, w normalnych warunkach trafiło by pod sąd polowy ...
ps Sprawdzam, a poprzednie powstania? za wyjątkiem poznańskiego klęski? nie skutkowały tym samym?
ja niestety "heroicznie" ufam ludziom, na czym się nie jeden raz zawiodłem, co nie zmienia i tak faktu, że obraz naszego społeczeństwa to w dużej mierze sukces sowieckiego urabiania umysłów...
podobno historia ma czegoś uczyć, nie uczy niestety...
Pasado co do postawy czerwonych, dla nich, krytyka tego co miało cokolwiek wspólnego z okresem przedwojennym to esencja systemu wartości (lub antywartości) więc nie ma powodów aby się dziwić...