Wprowadzenie Frung

Status
Zamknięty.

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Zabawiałeś właśnie tłum na targu. Grałeś na lutni, ludzie wrzucali ci drobne pieniądze do kapelusza. Majątku na tym nie zbijesz ale wystarczy by przenocować gdzieś i kupić coś do jedzenia, właściwie nic innego nie było ci potrzebne bo czego może chcieć bard w podróży, oprócz inspiracji, strawy i kawałka posłania? Wtem twoim oczom ukazała się twoja matka. ‘To nie możliwe!’ -pomyślałeś- ‘Przecież ona nie żyje!’. Zjawa jednak nie chciała zniknąć a wręcz przeciwnie stawała się coraz wyraźniejsza. W pewnym momencie zaczęła kiwać na ciebie ręką abyś poszedł za nią…
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
-Iiiii... panowie i panie pozwólcie na moment - zapiszczał Frung po czym zebrał swój kapelusz i ruszył za zjawą. Zastanawiał się tylko czy nie zrobił źle lecąc tak na złamanie karku, jednak po chwili przestał już o tym myślec. Zebrał wszystkie pieniądze do ręki i szybko je przeliczył -Iiiii! - zapiszczał z radości, jednak zaraz po chwili podniósł wzrok szukając znów zjawy, a pieniądze schował gdzieś głęboko do kieszeni.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Zjawa zatrzymała się i spojrzała na ciebie. Uśmiechnęła się jakby z zadowoleniem. Nagle zaczęła znikać. Widząc to przestraszona wykonała gwałtowne gesty abyś szedł za nią i pobiegła w dół ulicy...

Kiedy doszliście do ślepego zaułka, wskazała na przed ostatni dom. Próbowała chyba chwycić cię za rękę jednak poczułeś tylko przeraźliwe zimno wewnątrz siebie. Twoja matka zniknęła…
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Kobold popatrzył zdziwiony... Słyszał dużo o magii, zwłaszcza od swojego pana, ehhh... to był pasjonat, aż miło było patrzec jak całymi dniami próbował rzucic jakieś zaklęcie, mimo, że w ogóle nie miał do tego predyspozycji. Ta zjawa, to musiał byc efekt magii. Popatrzył na dom i już miał się wracac gdy coś go tknęło, po co ktoś miałby sobie sprawiac tyle problemu żeby go tu przytargac -Iiii tam! - zaskrzeczał pod nosem i podszedł do drzwi, chwile konsternacji i już otworzył je na oścież. -Eeee... Jest tu ktoś? - starał się mówic twardszym głosem, jednak za nic nie udawało mu się to, z gardła wydobywał się wciąż ten sam skrzek.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem, były tak stare że miałeś przez chwilkę wrażenie że zraz rozsypią się w proch. Kiedy zajrzałeś do środka domu zobaczyłeś ciemny korytarz, usłany kurzem, światło nie gościło tu od dawna przynajmniej takie miałeś wrażenie, dzięki twojemu otwarciu drzwi w domu pojawił się oczekiwany od tak dawna blask. Dzięki odrobinie tej jasności zobaczyłeś ze wszystkie okna są zasłonięte zielonymi zasłonami w kratę.
Na twoje zawołanie : "Jest tu ktoś?" odpowiedziała martwa cisza...
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
-Czyli nie ma - kobold uśmiechnął się sam do siebie i postąpił pierwszy krok, z kolejnymi było już łatwiej. Szedł więc kobold ciemnym korytarzem, jednak bojąc się ciemności co rusz starał się odsunąc zasłonę... Gdy znalazł już odpowiednie sposób odsłaniał każdą z kolei. Zastanawiał się po co tu wlazł -Tu jest ciemno... Ja już się boje... Możecie wyłazic... - przeciągał słowa i mówił lekko rozdygotanym głosem.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
-Iiiiiiiii!! A co ty tu robisz?!- słyszysz przeciągły krzyk i zza ściany wyskakuje przed ciebie starszy kobold z mieczem w łapce ostrzem wycelowanym na wprost w ciebie.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
To była jedyna rzecz, której się nie spodziewał. Spodziewał się duchów, strzyg, szkieletów, bandytów, nekromantów, krwiożerczych apaczów, a nawet złowrogich klaunów, jednak nie kobolda. -Yyy... To ja... Ja już pójdę- zaczął wycofywac się, najpierw powoli, krok po kroczku i znów kroczek i jeszcze jeden, nagle obrócił się i biegiem ruszył ku drzwiom, skoro tamten kobold miał miecz, to go nie dopadnie, w końcu musiał by go ustrzelic z dystansu -Hasta La Vista - krzyknął gdy już prawie dopadł drzwi.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Drzwi za Tobą zamknęły się z głośnym hukiem a wszystkie okna w jednej chwili zasłonięto. Dom pogrążył się w swoim półśnie...
Przebiegłeś tak wystraszony jeszcze kilka uliczek aż nie zatrzymało cię cielsko wielkiego mężczyzny- wpadłeś na niego, odbiłeś się a twój koboldzi tyłek dość gwałtownie przywitał się z kostką brukową.
Mężczyzna odwrócił się mrucząc z niezadowoleniem...
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
-Ja? Ja przepraszam... - Kobold wstał, skłonił się nisko i odszedł od przechodnia. Nie wiedział co miał ze sobą zrobic, w końcu zdecydował ruszyc do karczmy, może karczmarz przyjmie go do zabawiania gości, a nawet gdyby to będzie miał gdzie złożyc głowę. Uśmiechnął się gdy grzebiąc po kieszeniach odkrył pokaźną sumkę. Dlatego też prawie biegiem ruszył w stronę najbliższej karczmy.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Udałeś się do niezbyt dużej, przytulnej ale popularnej karczmy. Gdy wszedłeś do środka powitał cię gwar, pijackie krzyki, śmiech dziewek karczemnych i muzyka jakiegoś nieudolnego barda. Większość stolików była zajętych jednak znalazłeś jeden wolny w kącie sali. Nie było to najlepsze miejsce, nie docierał tu blask paleniska ani tym bardziej jego ciepło. Nie było też co liczyć na świece od karczmarza więc zacisnąłeś zęby w myśli przeklinając taki wybór miejsca do noclegu. Wtem zza siebie usłyszałeś głos a właściwie szept: Przeszłość nigdy cię nie opuści...
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
-Iii? - obrócił się piszcząc. Gdy nic nie zauważył znów odwrócił się znów i zaczął zastanawiac co dalej począc. Nie miał zamiaru tu siedziec... Zwłaszcza, że było tu tak zimno... Podszedł do karczmarza -Iii... Proszę pana? Siukam pokoju, znajdzie się coś dla mnie? - popatrzył na karczmarza ogromnymi oczami z proszącym wyrazem. -Yyy... Ja mógłbym grac tutaj, za granie pokój... - zapiszczał po czym zdjął z pleców swoją lutnie.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Stary karczmarz popatrzył na ciebie dobrotliwie, jego tłusta twarz przez chwilę wydała ci się sympatyczna, w każdym razie wiedziałeś że czasy świetności tego człowieka przeminęły już dawno. 'Oczywiście mały Kolego. Możesz przenocować w kuchni lub w stajni na sianie, ale za pokój musiałbyś zapłacić połowę stawki. Idziesz na to? Jeśli tak zaraz wyrzucę tego grajka od którego goście uciekają z mojej karczmy... mam nadzieję, że okażesz się lepszy...' -Karczmarz odwrócił się by podać jakiemuś krasnoludowi piwo a ty znów usłyszałeś za swoją głową ten sam szept: ' i nigdy od niej nie uciekniesz...' Karczmarz spojrzał na ciebie znowu: 'Coś ci dolega Maluchu? To jak idziesz na ten układ?'
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Kobold popatrzył ogromnymi oczami na karczmarza -Na... Naprawde? - nie wierzył własnym uszom, których zresztą nie miał -Iiii! - wręcz podskoczył z radości -Kiedy mogę zacząc? Kiedy mogę... - podskakiwał w miejscu i powtarzał te słowa jak mantrę, gdy znowu pojawił się ten głos, obrócił się przez ramię, znów nic nie zobaczył. To wszystko zaczynało go przerażac, znów zwrócił wzrok na karczmarza, tym razem trochę przestraszony.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
-Naprawdę! Od zaraz!- mówiąc to karczmarz starał się podskoczyć tak jak ty od czego zadudniła podłoga w całej karczmie. - Tylko wyrzucę tego niewydarzonego grajka.
Po chwili przekonujesz się, że karczmarz kiedy chce wcale nie jest taki łagodny i dobry- chwycił chłopaka z tył kapoty i wyrzucił go za drzwi karczmy zamykając je za nim z trzaskiem. Po czy odwrócił się w twoją stronę, wyszczerzył zęby i wskazał krzesełko po środku sali.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Kobold zrobił wielkie oczy widząc, co robi karczmarz z grajkiem, uf... będzie musiał się przyłożyc to roboty. Wstał z trzęsącymi się tak nogami jak i rękami. Doszedł powoli do krzesła, które okazało się o wiele za wysokie, nie zraził się tym jednak Frung i szybkim ruchem ściągnął z pleców swoją lutnie. Po chwili już gramolił się na krzesło, rozsiadł się wygodnie i uderzył w struny. Po sali rozniósł się dźwięk jego lutni, nie spodziewał się zbytniego zainteresowania więc cicho zaczął coś szeptac w smoczym języku przy tym grzebiąc coś przy swoim instrumencie. Po chwili ustawił się już odpowiednio i znów uderzył w struny... Położył palce na kilku strunach ustawiając odpowiednio dźwięk i zaczął wygrywac, szybką ale dostojną melodię skrzecząc coś przy tym jednak, tak niewyraźnie, że mało kto rozumiał, a przede wszystkim słyszał słowa. Najwyraźniej bał się podzielic los tamtego grajka.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Przed twoim krzesełkiem usiadła po chwili mała dziewczynka. Miała około 5 lat, drobnej budowy, mysie włoski zawiązane w dwa warkoczyki, uśmiechniętą buźkę, duże poważne oczy koloru jezior. Przyglądała Ci się zasłuchana.
Spojrzałeś na karczmarza. Wydawał się być zadowolony z Twojej gry, a przynajmniej nie miał boleściwego wyrazu twarzy.
Nagle poczułeś za sobą nagłe zimno i usłyszałeś szept: Wspomnienia…
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Kobold przerwał na moment piszczenie i odwzajemnił uśmiech, w jego wykonaniu była to dośc krzywa karykatura, ale zawsze coś. Po chwili jednak Frung wył znowu, podobnie jak to wilki mają w zwyczaju.
Poczuł zimno na plecach, zadziwiło go to... Czyżby przeciąg? Nie... przecież nikt nie wchodził. Po chwili kobold poznał sprawce problemu, widmowy głos znów rozbrzmiał w jego głowie. Przerwał sobie na chwilkę grę i spojrzeniem przeprosił dziewczynkę siedzącą przed nim, swoją drogą, była chyba jego pierwszą 'fanką'. Frunt, obrócił się powoli na krześle i zajrzał za nie, gdzie ten cholernik się ukrywa? Te żarty przestają byc śmieszne... hmmm... o ile w ogóle były... Po chwili zszedł z krzesła idąc do karczmarza i szukając wymówki, którą mógłby usprawiedliwic przerwę -Ja iii.... ja muszę się czegoś napic - powiedział kobold wyraźnie ucieszony jakością swojej wymówki, po czym zaczął grzebac w kieszeni wyjął kilka monet, które zdobył wcześniej i miał już uderzyc nimi o ladę gdy po chwili namysłu zapytał -Ma pan coś bez alkoholu? - naiwnie patrzył się na górującą nad nim postac karczmarza.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Karczmarz spojrzał na ciebie ze zdziwieniem. Kilku pijaków obok przycichło i spojrzało na ciebie z otwartymi ustami, jeden czknął. Wodę… - wymamrotał karczmarz, po chwili podał ci niezbyt czysty kufel napełniony
wodą której ‘szczególny’ zapach uderzył w twoje nozdrza.

Dziewczyna przytuptała za tobą wygramoliła się na jakiś stołek w pobliżu i spoglądając na ciebie wskazała na lutnie i powiedziała : Daj mi.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
-Iiii... to ja zrezygnuje chiba... - popatrzył wymownie na karczmarza i wrócił na swoje miejsce.
Zaiste rozśmieszyła go ta dziewczynka, jednak zdecydował się dac jej spróbowac gry na instrumencie. Podniósł swą lutnie i przyniósł do niej, bał się jednak, że uszkodzi ona jego instrument, więc podtrzymywał go ręką. Przypomniała mu się podobna sytuacja gdy jeszcze w kopalni, został poproszony o podobny gest, wtedy też nie odmówił, jednak nie myślał wtedy aby się 'zabezpieczyc' w ten sposób. Kilka godzin później znalazł swoją piszczałkę w głównym korytarzu w kawałkach, uh... to nie było przyjemne. Nie mógł grac przez tydzień!
 
Status
Zamknięty.
Do góry