eee to co lepiej powiedzieć, że sama go wyrwała niż, że on ją :> ?
I tak potem nigdy nie wiadomo kto zaczął
Facet może i podszedł, ale ona powie, że specjalnie tam usiadła i zgrywała niedostępną i tym sposobem tak naprawde to ona go poderwała bo zatrzepotała rzęsą w odpowiednim momencie i to jej big podryw był
a co do samego tekstu to wprawdzie nie jest wybitnie błyskotliwy, ale też nie oceniałbym go pejoratywnie
Może to nie był szczyt elokwencji, ale tak w sumie to i tak wprawiło mnie to w dobry nastrój i tak naprawdę to się liczy
Ona skoro miała na tyle powera, aby spróbować to pewnie mocne z niej dziewczę i jakoś przeżyła tą życiową
porażkę
Inna sprawa to to, że bardziej jestem przyzwyczajony do swojej standardowej roli - czyli do dostawania koszy
Jakąś tam skuteczność mam więc kosze spływają po mnie (choć czasem jest sportowa złość i jęk zawodu w stylu: "oj jak ładnie jej nogi komponowałyby się na mojej sofie"
). A czy po tych adoratorkach to spływa to tak do końca nie wiem. Bardziej emocjonalne są więc pewnie w myślach ślą na mnie joby, albo co bardziej przekonane o swojej niebanalnej urodzie myślą, że frajer, gej itd.
mi mama ostatnio podesłała kilka porcji, to jak u Ciebie stary tak krucho to mogę coś tam do Szczecina przesłać <ma się ten gest>
No u mnie pierogi są tylko raz na rok. Ale dzięki - prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie
natomiast otwarte karty na starcie nie jarają mnie zbytnio i jak słyszę (od czasu do czasu) od jakieś dziewczyny na początku znajomości jaki to ja niby przystojny jestem no zupełnie na mnie nie działa (pewnie też dlatego, że owymi tekstami sypią <przynajmniej w moim przypadku> panny ze 'środkowej półki'). wolę usłyszeć coś konkretniejszego, na co sam zapracowałem, np. "byłeś najlepszy na boisku" czy "fajnie, że jesteś taki żywiołowy".
Też to tak widzę. Np. jak na początku znajomości zacznie mnie macać
, gdzieś tam wyczuje mięśnie i powie: "ależ ty jesteś silny" to tylko mi się z tego zachce śmiać. No ale jeśli np. w późniejszym etapie znajomości da mi słoik, abym otworzył, ja otworze i wtedy powie: "ależ ty jesteś silny", no to będe dumny, że podołałem zadaniu
Głupie ?
Lubie być chwalony za konkretne czynności, za coś co zrobiłem. natomiast samo ocenianie mnie jak np. stoje przy ścianie i nic nie robie to jakoś kompletnie na mnie nie działa. Jakieś teksty w stylu: "ale ciacho" , "przystojny", czy tam, że masz super oczy kompletnie mnie nie ruszają no bo i tak przecież na to nie miałem wpływu. Oczy mam jakie mam, jakąś tam twarz też - zbyt dużego wpływu na to nie miałem
To już prędzej komplementy należą się ojcu i matce
Lubie komplementy sytuacyjne bo takie są po prostu zasłużone i prawdziwe. Inna sprawa, że nie lubię jak tak na początku mi się słodzi bo nie do końca wiem jak się zachować. Można się zrewanżować komplementem, ale wtedy dość często mam wrażenie, że to jest takie wymuszone, sztampowe.
No cóż, chyba komplementami trudno mnie zdobyć
. Później jak już jestem zdobyty (albo ja zdobyłem) to łatwiej, ale na początku raczej nie bardzo, chyba, że to naprawdę będzie coś prawdziwego, coś odnoszącego się do jakiejś konkretnej sytuacji.
Prawda też jest taka, że moje nastawienie tak naprawdę diametralnie różni się w zależności od tego co widze w pierwszych sekundach. Jak mi się bardzo podoba to co widzę to od razu poprawia mi się nastrój i wtedy nawet na jakieś małe durnoty jestem głuchy i znacznie bardziej tolerancyjny. Niestety (albo i stety), uroda ma u mnie duże znaczenie jesli chodzi o odbiór kobiety / dziewczyny. Przynajmniej na początku. Te co próbują tak bardziej bezpośrednio, w większości przypadków nie trafiają w moje gusta. nie są brzydkie, ale poza fajnymi wyjątkami (zdarzaja sie, ale rzadko) to tak naprawdę no jakoś się nie mogą wstrzelić
ps. no to macie dziewczyny materiał poglądowy choć nie wiem czy przypadkiem nie jestem jakimś spaczonym egzemplarzem