Nie nazwałabym pierwszego razu niebiańskim doświadczeniem, ale na pewno niezwykłe.
Mnie nie bolało ani trochę, ale uczucie (albo odczucie ) było dość dziwne. Obyło się bez fajerwerków, za to z odrobiną krwi.
Tez przeżyłam swój pierwszy raz z kimś kto już miał to za sobą i nie miało to dla mnie jakiegoś wielkiego znaczenia.
Myślę, że jesli chodzi o odczucia to każdy ma inne, dla mnie to było trochę strachu, trochę ekscytacji, radości i troche rozczarowania na koniec (bo myślałam że bedzie jakoś fajniej, przyjemniej że coś się zmieni(?), jakis szał a było tak po prostu, po ludzku), ale chyba nie ma co gadać bo to naprawde indywidualna kwestia i po prostu trzeba to przeżyć.
Z perspektywy czasu powiem jeszcze, że tak naprawdę prawdziwą przyjemność z seksu zaczęłam czerpać sporo później, spróbowałam tego i tamtego, teraz wiem co lubię, czego nie, jestem bardziej otwarta, sama wiem jak można pokombinować i urozmaić całość.
Wydawałoby się że to takie wielkie jednak w tamtym okresie czasu przeżycie będzie odgrywało jakąś ważną rolę teraz, że będzie niezapomniane a z tym chłopakiem będzie mnie łączyło coś wyjątkowego, ale wcale tak nie jest. Gdzieśtam jest nutka sentymentu, ale nie aż taka żebym uznała to za przełomowe wydarzenie w życiu, ot po prostu kolejne doświadczenie