Jasne, że second-handy to żaden obciach. Można tam wykopać prawdziwe cudeńka... Mam gwarancję, że nie zobaczę tego samego ciucha na koleżance. W dziadeksach można nabyć nie tylko markowe ciuchy za mniej niż pół darmo. Jakieś 3 lata temu kupiłam w takim sklepie bluzeczkę hipisowską. Jakoś tak wyszło, że każdego roku od tej pory w wakacje jej fason należy do najmodniejszych. Koleżanki mi zazdroszczą, a ja się w głębi duszy śmieję, bo dałam za nią 1,80 zł (słownie: jeden złoty osiemdziesiąt groszy) :lol: .