[prolog: Władca Marionetek] - Karimon

Status
Zamknięty.

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Pogoda była, zaiste, paskudna.

Karimon wyjrzał smętnie za pokryte zwierzęcą błoną okno a następnie rozejrzał się wokoło. Tawerna w której aktualnie przebywał nie była obskurna, ale do statusu "luksusowej" sporo też jej brakowało.

Karczma położona przy gościńcu prowadzącym do Akaby wypełniona była ludźmi i nieludźmi po brzegi. W głównej sali gdzie siedział Karimon przy kominku grzało się kilkanaście osób - w większości kupcy. Deszcz uderzał rytmicznie o dach budynku. Karczmarz uwijał się jak umiał by zrealizować wszystkie zamówienia.

Zapadał wieczór i właśnie tu wypadło mu spędzić najbliższą noc. Ponadto - jak na złość - aura załamała się nagle i na zewnątrz rozszalała się burza.

Gnom spojrzał z niejaką tęsknotą na swój pusty talerz. Wiedział doskonale, że być może zjadł właśnie swój ostatni ciepły posiłek w tym tygodniu - wynajęcie pokoju w tawernie na noc pozbawiło go resztek jego oszczędności. Szybko się przekonał, że "wyruszenie w świat na poszukiwanie przygód" brzmi pięknie i dumnie tylko w opowieściach bardów - rzeczywistość bywa bowiem znacznie mniej świetlista.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon rozejrzał się wokół, tłumy w karczmie, jakby bawiły go, ponieważ lekko się uśmiechnął, zresztą czy ktoś widział go kiedyś nie uśmiechającego się? Raczej nie, nawet brak pieniędzy i brak opcji zarobków nie popsuł jego wiecznie dobrego humoru. Jeszcze raz rzucił okiem na gości karczmy po czym spojrzał na karczmarza. Ten człowiek był najbardziej zapracowanym człowiekiem jakiego kiedykolwiek widział, zresztą on nie znał wielu ludzi. Kierowany dobrym sercem ruszył pod kontuar. Chciał zawadiacko o niego oprzec jednak gdy doszedł do lady zauważył, że jest stanowczo za wysoka do takiego 'przedsięwzięcia'. Obrócił się w na pięcie w strone jakiegoś krzesła. Znalazł odpowiednie i zaczął na nie mozolnie włazic. Gdy już usadził się na siedzisku oparł się łokciami o lade i powoli zapytał -Dużo roboty, nie?- przechylił lekko głowe w prawą stronę i uśmiechnął się do zapracowanego karczmarza.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Karczmarz, jakby zdziwiony widokiem gnoma, uśmiechnął się w odpowiedzi. Widać było jednak, że był to uśmiech osoby bardzo zmęczonej. Pstryknął palcami na jednego ze służacych i wskazał mu dwa kolejne talerze stojące na kontuarze. Ów bez słowa szybko zebrał je i odniósł do odpowiednich klientów.

- Jak rzadko kiedy, proszę ja takiego pana... - odparł karczmarz, wyraźnie zadowolony, że może z kimś porozmawiać choć przez chwilę. Gwar i hałas na sali utrudniały nieco słyszalność. - takie czasy, mrowie ludu do miasta ciągnie. A jak idą to i spać muszą. Zwłaszcza w taką pogodę chciałoby się w cieple.

Drzmi do budynku otworzyły się z hukiem i momentalnie zawiało chłodem. Weszła kolejna grupka trzech lub czterech (Karimon ze swojego miejsca nie był w stanie określić dokładnie) podróżnych. Znów posypały się zamówienia i karczmarz musiał na chwilę odejść od gnoma.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimona bardzo ucieszyło przyjazne nastawienie karczmarza. Widział jaki człowiek był zapracowany i zechciał mu pomóc... a przy okazji zarobic. Poczekał aż karczmarz upora się ze swoimi zadaniami, dobre wychowanie nie pozwalało mu przerwac pracy temu człowiekowi. Gdy tylko doczekał się jego powrotu odrazu zagadał -Widzę, że ma pan tu naprawdę dużo roboty, może mógłbym pomóc - w tym momencie gnom zorientował się, że nie wygląda na najlepszego pracownika -Jestem może mały, ale... silny - tu podwinął rękaw i zgiął ramię aby pokazac swój 'monstrualny' biceps. W rzeczywistości miał tam malutki wzgórek, jednak czego możnaby się spodziewac po gnomim magu?
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Propozycja wyraźnie zaskoczyła karczmarza. Przez chwilę milczał, jakby oceniając wzrokiem nie tyle siłę ewentualnego pracownika, co jego wzrost. Był jednak człowiemiem życiowym i szybko zorientował się, dlaczego Karimon tak chętnie garnął się do pracy. Potarł silnie porośniętą jednodniowym zarostem żuchwę - najwyraźniej ruch panował tu już od rana i nie miał nawet czasu na ogolenie się. Gwar i smiechy dochodzące ze wszystkich sal karczmy zdawały się tylko tę hipotezę potwierdzać.

- Z reguły nie pozwalam gościom pracować... Dzisiaj jednak, zaiste ciężki mam dzień. - rzekł - Jesteś pewien, że dasz radę? Jeśli tak, proszę ja takiego pana, to zrobimy może w ten sposób... pomożesz mi przy nalewaniu piwa, roznoszeniu kufli i talerzy a ja oddam ci twoje pieniądze za posiłek i dzisiejszy nocleg, zgoda? Coś mi mówi, że dobry z ciebie czło... - zająknął się i uśmiechnął przepraszająco - gnom.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon zeskoczył ze stołka lekko przykładając głową o lade, nie specjalnie, ale przypadkiem, zresztą - on zawsze miał takie szczęście. Energicznym krokiem przeszedł lade wzdłuż i otworzył drzwiczki lekkim pchnięciem. Stanął przed karczmarzem i uśmiechnął się krzywo -To co mogę robic? - i zaczął rozglądac się za jakimś zajęciem godnym swojego... wzrostu. Szukał i szukał ale pierwszy raz miał pracowac w karczmie, mimo tego starał się nie zdradzic i podszedł do pierwszego lepszego talerza z jadłem, podniósł go i spojrzał na karczmarza -Gdzie mam to zanieśc?
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Zagadnięty przerwał na chwilę nalewanie piwa do kufla. Spojrzał na gnoma z rozbawieniem, ale i uwagą.

- Tam, tuż przy wejściu - wskazał dla pewności miejsce ręką - Ta grupka dopiero co przybyła i ma zamiar wyruszyć w dalszą drogę ku Akabie jeszcze tej nocy. Ten talerz to dopiero pierwsza porcja, będziesz musiał przyjść po trzy kolejne talerze i po piwo.

Wrócił do przerwanej czynności, lecz rzucił jeszcze przez ramię.

- Uważaj tylko, żeby ktoś cię nie przewrócił po drodze. I jeszcze jedno... - uśmiechnął się przepraszająco - jak mam się do ciebie zwracać?
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon lekko się zmieszał, od tego powinien zacząc -Oh... Jestem Karimon - miał nadzieje, że karczmarz nie będzie miał mu za złe tego, że nie przedstawił mu się wcześniej. Jednak po chwili odpuścił sobie te rozważania i pewnym krokiem ruszył na koniec sali, uważał na nogi tak jak przestrzegł go karczmarz. Miał zamiar przed odstawieniem talerza na stół podsłuchac trochę rozmowy gości. Akaba, to musi byc wspaniałe miasto. Trochę o nim słyszał od swojego mentora, jednak to mu nie wystarczało. Zresztą Karimon lubiał dużo wiedziec a wiedza o tak wielkim mieście miała napewno dużą 'wartośc'.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Gnom gładko i bez problemu lawirował pomiędzy gośćmi. Lata ćwiczeń i wrodzona zręczność bardzo mu się w tym przydały. Szybko dotarł do wskazanego stołu i bąknął coś pod nosem o zamówieniu. Trójka rosłych mężczyzn i krasnolud uśmiechnęli się do niego, wyraźnie zadowoleni z myśli o ciepłej strawie. Karimon szybko pospieszył po kolejne porcje.

Tłum rozmawiał głośno i chaotycznie. Po tym jednym przejściu przez salę gnom zdążył się jednak zorientować, że głównym tematem jest perspektywa konfliktu z Louth. Goście - w większości kupcy i drobni szmuglerzy wymieniali się swoimi poglądami politycznymi i wizjami przyszłości. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakładał (tak jak za czasów Wielkiej Wojny) bezpośrednią interwencję bractwa Szarych Magów. Nikt jednak nie był w stanie tego potwierdzić. Każdy jednak liczył, że ewentualne dostawy dla wojska, lub też przemyt przez ogarniętą wojną granicę przyniesie krociowe zyski.

Zdażały się też osoby uciekające z miasta. Te najcześciej siedziały ciszej niż reszta gości. Przebąkiwały pod nosem coś o niepotrzebnej wojnie, strachu przed poborem i niepewnym losem żołnierza. Karimon miał przez chwilę wrażenie że słyszy coś o kłopotach w samej Akabie. Już jednak zbliżał się ponownie do kontuaru.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon szybko wszedł za kontuar i zebrał kolejną strawę. Ruszył z powrotem i znów zaczął przysłuchiwac się rozmowom, to było niesamowicie ciekawe. Szarzy Magowi, Ci to musieli byc potężni, płomyczki i sopelki Karimona wydawały się dziwnie małe przy wyobrażeniach o zaklęciach tego bractwa. Swoją droga, ciekawe jak wygląda wojna? Miliony ciał kotłujących się w walce, nienaturalnie powyginane ciała na ziemi, i to wszystko przez widzimisie jakiegoś władcy. Ehhh... ludzie są śmieszni. Karimon zorientował się, że od dłuższego czasu stoi w miejscu pogrążony w myślach. To chyba nie spodoba się karczmarzowi. Ruszył więc szybkim krokiem w stronę stolika i odłożył jadło z podwojoną szybkością wrócił na miejsce i odebrał następny posiłek.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Karimon bez większego problemu uporał się ze zleceniem. Niemal całą następną godzinę spędził na bieganiu i roznoszeniu po całej sali różnych sprawunków. Karczmarz był z jego pracy najwyraźniej zadowolony, gdyż pozwalał sobie nawet na nazywanie go po imieniu i wygłaszanie przyjaznych uwag utrzymanych w stylu: "uważaj Karimonie, teraz porcja - gigant!". Tłum szybko też zorientował się, że mały gnom jest pomocnikiem własciciela zajazdu. Mag bez problemu mógł teraz dostać się w pobliże każdej grupy - ludzie sami bez proszenia ustępowali mu drogi i ułatwiali poruszanie się.

Część gości albo wyruszyła już w dalszą drogę, albo poszła do swoich pokoi. Pogoda nie poprawiła się, więc mało kto wybrał pierwszą możliwość. Tak czy inaczej, główna sala przerzedziła się wyraźnie i Karimon wraz z resztą obsługi znalazł chwilę na uspokojenie się. Usiedli razem (gnom i dwóch służących - ludzki chłopców) przy kontuarze. Karczmarz, wyraźnie odprężony, zaczął nalewać dla siebie piwo i wymownie spojrzał na swojego nowego pomocnika. Deszcz monotonnie bębnił o dach, a wiatr zawodził we framugach drzwi. Niebo było smoliście czarne i wszyscy poczuli nagle ulgę, że mogą siedzieć właśnie tu, przy radośnie trzaskającym ogniu i smacznym trunku.

- Nieźle, jak na taką małą osóbkę - rzekł, podsuwając mu kufel - bez obrazy, oczywiście. Jestem naprawdę pod wrażeniem. Chyba źle cię początkowo oceniałem, proszę ja takiego....
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon uśmiechnął się, pochlebstwo miło łechtało jego ego. Zresztą równie miłe było to, że wszyscy ludzie w karczmie usuwali mu się z drogi. Praca w karczmie była zaiste pracą ciekawą, ale... nużącą. Karimon z nieskrywaną ulga usiadł przy kontuarze i miłym uśmiechem podziękował za pochlebstwo, zresztą to było coś! Karczmarz wyróżnił go przy aż... echh... dwóch służących. Mimo niezbyt wielkiej 'publiki' Karimon podziękował -Dziękuje, to nic takiego - po czym znów dziecinnie szczerze się uśmiechnął. Złapał za kufel z piwem powąchał zawartośc, lekko potrząsnął i zaczął wpatrywac się ciecz jakby oceniając je, po chwili podniósł głowę wyraźnie zadowolony, wychylił kufel i za pierwszym razem wypił całą zawartośc. Zadowolony odstawił kufel na lade z donośnym stuknięciem. Z brody spływały mu jeszcze krople trunku, który przed chwilą spożył. Uśmiechnął się do karczmarza i podziękował. Rozsiadł się wygodniej na krześle, miał zamiar posiedziec tu dłużej, podobał mu się ten tłum, i ten miły karczmarz... tak, z tego karczmarza to naprawdę równy gośc.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Główne drzwi karczmy z potężnym hukiem wyrżnęły o ścianę niemal wylatując z zawiasów. Mroźny wiart momentalnie wdarł się do środka sali, roznosząc drobinki deszczu i drgając niepokojąco w kominku. Karimon i pozostali pracownicy a także czwórka podróżnych pijących cicho gdzieś w kącie aż drgnęli na swych miejscach, nie potrafiąc ukryć zaskoczenia.

Sprawca nagłego zamieszania był w opłakanym stanie. W innych okolicznościach można go było nazwać wysokim, przystojnym i dobrze zbudowanym człowiekiem. Teraz jednak garbił się, a jego twarz wykrzywiona była groteskowo w grymasie bólu i desperacji. Jego pierś poruszała się ciężko w rytm urwanych oddechów. Postąpił kilka kroków wewnątrz sali i szybko spojrzał po wszystkich zgromadzonych. Jego twarz brudna była od błota. Lewą rękę trzymał kurczowo przyciśniętą do boku. W drugiej trzymał wyciągnięty miecz. W półmroku Karimon nie miał pewności, ale wydawało mu się, że broń nieznajomego była ubroczona we krwi.

- Pomocy! - Stęknął głośno. Jego głos był chrapliwy i drżący. - Obudźcie wszystkich zdolnych do noszenia broni i... błagam, pomóżcie!
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon szybko obrucił się na krześle, ehhh ten człowiek wyglądał żałośnie. Heh, gnom był na tyle naiwny, że myślał, że to jedyna karczma w okolicy, w której można się pożądnie upic. Jednak ta postac zaciekawiła go, wyjął z kieszeni swoje szkiełko i zaczął się przyglądac. Zamurowało go... rozdziawił szeroko usta i siedział wpatrzony jak sroka w kośc. Pierwszy raz widział ludzkiego żołnierza, a na dodatek rannego ludzkiego żołnierza. Zawsze uważał ludzi za tchórzliwą rasę, choc sam zbyt odważny nie byl. Jako prawdziwego żołnierza wyobrażał sobie silnego krasnoluda z ogromnym toporem w ręku. Ot stereotyp... Nie miał jednak zamiaru nie pomóc człowiekowi z racji na swoje dośc wygurowane poglądy. Podbiegł do niego. Facet był wyraźnie rozstrzęsiony. Złapał go za ręke, ponieważ uważał, że ten człowiek i tak by go nie zauważył, i mocno pociągnął do lady. Odciągnął mu ramię od piersi, ciekawe co tam skrywa...
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Człowiek był na tyle wyczerpany, że prowadzenie go sprawiło Karimonowi niemały problem. Szybko z pomocą pospieszyła mu reszta osób na sali. Karczmarz - wykazując niezwykły refleks i zaradność - położył mężczyznę na stole i wyjął mu z ręki miecz. Teraz istotnie dało się zauważyć, że plamy które go pokrywały były plamami krwi.

Gnom wiedzony ciekawością odciągnął rękę żołnierza od boku. Zdumione "och" wyrwało mu się z piersi. Ułamany kikut strzały sterczał na wysokości płuca. Pocisk przeszedł przez stalową kolczugę i warstwę ubrania, którą miał na sobie trafiony z potężną siłą. Każdy ruch musiał paskudnie go uciskać i uwierać. To wyjaśniało chrapliwy oddech i trudności z mówieniem rannego.

- Trzeba mu pomóc! - karczmarz zaklął nad wyraz paskudnie - Migiem, przynieście prześcieradło i gorzałki!

Wskazany pomocnik biegiem udał się na zaplecze. Drugi patrzył się w otwartą ranę i krew, kapiącą już ze stołu na drewnianą podłogę. Zbladł potwornie na twarzy i wyglądał tak, jakby za chwilę miał zemdleć. Czterech mężczyzn, którzy do tej pory trzymali się z boku teraz otoczyli żołnierza półkolem, czekając tylko na znak do bójki. Ranny jęknął rozdzierająco.

- Ja... to może poczekać - stęknął - ale tam są... jeszcze nasi. Napadli nas na trakcie, dosłownie o pół minuty galopu na południe stąd. Ale... to nie są ludzie. To gobliny! Byliśmy kompletnie nieprzygotowani. Byliśmy zmęczeni... padało. Harrim, dowódca ochrony kazał mi sprowadzić pomoc, ale skurczybyki trafili mnie... pomóżcie nam! Karawana... to tylko dwa wozy, ale jest tam sporo ludzi. Pięciu z ochrony i ponad osiem osób cywilnych. Merrik wyruszył z całą rodziną, na bogów, tam jest jego malutka córka!

Zakaszlał ciężko. Krew spłynęła mu po policzku. W pomieszczeniu zapadła martwa cisza przerywana jedynie świszczącym oddechem rannego. Długa przemowa wyczerpała go w najwyższym stopniu. Po chwili wbiegł służący z prześcieradłem i alkoholem. Karczmarz bez słowa zaczął rozbierać żołnierza i przygotowywać się do wyjęcia odłamka strzały.

- Zbierzemy kogo się da i w konie! - rzekł jeden z milczących do tej pory czterech zabijaków.

Karczmarz spojrzał na Karimona.

- Umiesz walczyć? Gobliny to przeciwnik w sam raz na twój wzrost, ale czy umiejętności? - spytał - Chyba że jesteś uzdorwicielem, wtedy przydałbyś mi się bardzo tutaj - parsknął śmiechem.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon podniósł głowę na karczmarza. Jego oblicze zdobił lekko udawany i krzywy usmiech -Pojechałbym ale... nie wsiąde na konia-szczerze mówiąc nie uśmiechało się gnomowi walka z jakimiś... jak on to określił? Aha... goblinami. Może i są małe ale co z tego? Mogą przecież byc bardzo silne... Po chwili jednak przypomniał sobie z wykładów swojego 'profesora', że gobliny to dośc niskie i głupie stwory, niezbyt niebezpieczne. Hmmm... w takim razie w jaki sposób przebiły kolczugę żołnierza? To pozostanie zagadką jeśli ruszy razem z poszukiwaczami przygód pomóc karawanie. Po chwili ciekawośc wzięło górę nad strachem, zresztą... czego można się bac mając jako towarzyszy takich zabijaków? Karimon popatrzył z respektem na stojących obok niego ludzi. -Wrzuci mnie któryś na tył siodła?- rzucił naiwnie i od niechcenia, póki co przypominał sobie czy nie zna jakiegoś zaklęcia uzdrawiającego.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Jeden z zagadniętych zmierzył gnoma wzrokiem. Teraz bił z tego spojrzenia spokój i rozwaga, jednak Karimon nabrał nagle pewności, że nie chciałby spotkać tego mężczyzny po zmroku w jakimś ciemnym zaułku. Wyglądał na dobrze obeznanego z niejedną bitwą.

- Widzę, że masz przy sobie kuszę - rzekł, wskazując Miotacz VI - wygląda dość niezwykle, ale zgaduję że jest to prawdziwa broń. Dobrze strzelasz? Jeśli tak, to przydasz nam się, mały. Gobliny to niezbyt wymagający przeciwnik, lecz ich siła zwykle tkwi w liczebności. Jeden walczący więcej zawsze się przyda.

Nie tracąc czasu wyszli całą piątką przed karczmę. Jeden z chłopców już przyprowadzał konie. Traf chciał, że Karimonowy przypadło siedzieć właśnie za owym nieformalnym "przywódcą" czwórki awanturników. W kilku zdawkowych słowach przedstawił siebie i swoich kompanów jako "wolnych strzelców". Była to grupa poszukiwaczy przygód jakich wiele ściągnęło w te tereny z myślą o zarobieniu trochę grosza na nadchodzącej wojnie. Jeździec kazał nazywać się imieniem obco brzmiącym dla uszu gnoma - Karr. Pozostali trzej nazywali się Milo, Oluh i Arkir. Wsyzscy uzbrojeni byli w miecze, krótkie toporki i małe kusze.

- Trzymaj się mocno! - krzyknął Karr.

Ruszyli z miejsca, galopem. Karimon z trudem utrzymywał się w siodle. Była to jego pierwsza jazda na koniu i z pewnością nie mógł zaliczyć jej do udanych. Trzęsło okropnie, wiatr gwizdał w uszach a drobinki deszczu boleśnie zacinały po twarzy. W przeciągu kilku chwil był cały mokry. Wiedzieli jednak, że każda chwila jest ważna. Kopyta koni rytmicznie uderzały o błotnisty gościniec.

- Czekają cię kłopoty, jeśli nie użyjesz swoich talentów - odezwał się bezosobowy głos, który nie należał do nikogo z pięciu jeźdźców. Karimon w jednej chwili zrozumiał, że słyszy go tylko on. Ktoś kontaktował się z nim telepatycznie.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon rozejrzał się, a więc ktoś rozmawiał z nim telepatycznie... Kiedyś próbował tego, tak jak próbował spiryztymu i przyzywania demonów, jak był widac po idealnym stanie jego ciała, wszystkie przypadki kończyły się fiaskiem. Po chwili zaczął się zastanawiac co chciał powiedziec mu ten ktoś... Ma użyc magii? Przy tych zabijakach? To by zupełnie zmieniło obraz stron - ich i goblinów na Karimona przeciwko goblinom i zabijakom. Nie, nie na to nie może sobie pozwolic. Jeśli ma użyc magii musi wyzwolic ją bezszelestnie i najlepiej tak aby wydawało się, że to efekt jakichś nieznanych sił przyrody lub kogoś ukrytego. Po chwili jakiś wrzask przerwał jego rozwarzania. Chyba dojeżdzali...
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
- Jesteś gnomem. Tworzenie iluzji i złudzeń jest w twojej krwi, to twoja druga natura, mój drogi Karimonie - tajemniczy głos zdawał się kpić, lecz gnom wiedział, że mówi prawdę.

Na miejsce walki panował mrok. Deszcz rozmazywał kontury i nie pozwalał ocenić dokładnie liczby walczących. Dwa ogromne wozy z towarami stały obok siebie w poprzek drogi. Konie je ciągnące zostały zamordowane i leżały bezwładnie w rosnących kałużach zmieszanej z błotem krwi. Spora grupka (może dziesięciu lub więcej) drobnych, pokracznie poruszających się istot otoczyła miejsce. Gobliny, uzbrojone w zębate sztylety i proste łuki zaciekle atakowały skrytych w wozach ludzi. Ci skutecznie odpowiadali strzałami. Wokoło leżało mnóstwo ciał napastników. Gobliny niepewne swych szans nie wiedziały zbytnio w jaki sposób przeprowadzić skuteczny atak. Zbliżały się bezwładnymi kupami do wozów tylko po to, by ginąć od strzał i morderczych ciosów ochrony i kupców.

Przybycie czwórki koni przywitały okrutnym, szyderczym rykiem. Obrońcy z kolei chyba jeszcze nie zauważyli Karimona i jego towarzyszy.

- Uwaga! - krzyknął Karr wyjmując miecz z pochwy. Jego towarzysze uczynili podobnie. Nie mieli czasu na załadowanie swoich kusz, gobliny już na nich ruszyły. Od jeźdźców dzieliło je zaledwie pięćdziesiąt metrów. - Musimy się przebić i dostać pomiędzy wozy!

Miotacz VI Karimona dał się szybko i sprawnie załadować. Mała, do tej pory siedząca spokojnie w plecaku wyjrzała z niego ciekawskim łebkiem i zasyczała groźnie szczerząc kiełki. "Walka", "strach" i "gniew" były jedynymi emocjami, które gnom odbierał od swego chowańca. W duchu liczył na to, że jego kompani nie zauważą Małej.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon w tej chwili zaczął żałowac, że wybrał tak nietypowego chowańca. Nie mógł wybrac sobie psa? Albo kota? No dobra ostatecznie pantere... Ale czemu zieloną surykatke? Jednak nie czas był na takie rozważania bo jego towarzysze już ruszyli do ataku, po chwili i Karimon zsunął się z konia i załadował Miotacz, cicho szepnął do Małej aby ruszyła do ataku, miał nadzieje, że pod osłoną nocy i podczas deszczu, ludzie nie zauważą, inności jego zwierzątka. Oddał kilka strzałów po czym zdecydował się na użycie magii... Po raz pierwszy, odkąd uczył się u 'Profesora'. Szybko przypomniał sobie formułkę zaklęcia i po cichu zaczął wypowiadac inkantacje dopomagając sobie nieznacznymi gestami. Po chwili uformował małą płonącą kulkę i posłał ją w strone najbliższego goblina, choc nie... było przed nim jeszcze kilku, zresztą... Gnom nie widział najlepiej...
 
Status
Zamknięty.
Do góry