[prolog: Władca Marionetek] - Karimon

Status
Zamknięty.

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Dwa kolorowe i z pozoru niegroźne pociski wystrzelone zostały w rekordowym tempie. Pierwszy z szarżujących goblinów trafiony został prosto w korpus. Magiczny ogień, płonący przez dłuższą chwilę nawet pomimo deszczu nie pozostawił mu żadnych szans. Stwór błyskawicznie zamienił się w żywą pochodnię.

Grupa patrzyła w przerażeniu, jak bezkształtne już cielsko wrzeszczy przeraźliwie, upada i milknie. Gobliny stały przez dłuższą chwilę kompletnie ogłupiałe nie wiedząc, co jest przyczyną tego przerażającego zjawiska. Zarówno obrońcy wozów jak i czwórka po dowództwem Karra również nie połączyli tego co się stało z osobą Karimona. Wychodząc z założenia, że to co atakuje wrogów jest przyjacielem, zakrzyknęli tryumfalnie i przystąpili do ataku. Zdezorientowane gobliny dały się mordować bez większego oporu. Pod szybkimi ciosami mieczy i gradem strzał z miejsca zabito ich co najmniej siedem, lub sześć.

Drugi pocisk nie trafił już żadnego przeciwnika. Kulka wybuchła płomieniami na jednym z przydrożnych krzaków, momentalnie spopielając go i czyniąc jeszcze większe zamieszanie w szeregach goblinów. Tańcząca gra płomieni oraz kropelki deszczu wirujące w powietrzu nadawały obrazowi całości makabryczny posmak. Karimon nie musiał już nawet używać swojej magii. Potwory rzuciły się do panicznej ucieczki. Konni pognali za nimi, zaś obrońcy wozów nieśmiało zaczęli wychodzić zza swych osłon. Efekt, jaki wywołały tylko dwa pociski z Miotacza zaskoczył nawet jego twórcę.

Mała, niezmiernie z siebie zadowolona przybiegła do swego pana. Co prawda podczas bitwy była w stanie jedynie pałętać się między goblinami i gryźć ich w kostki, ale i tak gnom wyczuwał bijącą od niej dumę. W kilku skokach znalazła się na jego ramieniu i otrząsnęła mokre futerko.

Deszcz padał wciąż miarowo, choć powoli słabł. Ciało goblina, który miał nieszczeście otrzymać cios z Miotacza lekko tliło się jeszcze, gdy jeden z kupców podszedł doń i trącił go butem.

- Ścierwo - rzekł z obrzydzeniem.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon popatrzył na gęsto ścielone trupy goblinów. Ehh... spodziewał się czegoś ciekawszego, nie tylko dwóch pocisków, które tak przeraziły przeiwników. Nagle na jego barku wylądowała Mała, uśmiechnął się gdy poczuł, że jej małe ciałko osiada na jego ramieniu, chociaż ona było tu mniejsza od niego. Obrócił głowę w stronę surykatki i uśmiechnął się beztrosko. Kilkoma lekkimi ruchami pogłaskał jej zmoczone futerko po czym kazał jej się schowac do plecaka. Przewiesił kuszę przez plecy i szybkim krokiem ruszył w stronę karawany. Zaczął słuchac, co mówią tam ludzie, heh... ludzie, to naprawdę ciekawe stworzenia, jedni są silni i aż strach z nimi podróżowac, a drudzy chowają się w karawanie przed atakiem goblinów. Haha, gobliny... to dopiero tchórze, niby podziurawiły tego posłańca jak sito, ale... Karimon nagle przypomniał sobie żołnierza i jego słowa, zaczął bardzo martwic się o jego małą córeczkę. Podszedł trochę bliżej do kupców, zadarł głowę do góry aby lepiej widziec ich twarze -Przepraszam... No Przepraszam... Ej, tu trochę niżej- Karimona zaczęło denerwowac to, że kupcy nie zwracają na niego żadnej uwagi -No nareszcie...- prawie zakrzyknął gdy w końcu ktoś na niego spojrzał -Proszę pana, gdzie jest córeczka posłańca, którego wysłaliście po pomoc - mrugał swoimi dużymi oczami z zaciekawieniem.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Barczysty mężczyzna z twarzą porośniętą kilkudniowym zarostem mógł uchodzić za każdego, tylko nie za kupca. Spojrzał na gnoma z niepokojem i nieskrywanym zaciekawieniem.

- Posłańca? - spytał zaskoczony - Nie wysyłaliśmy nikogo! Jest nas tu tylko piątka, te paskudy wzięły nas z kompletnego zaskoczenia. Gdyby nie wy.. byłoby już po nas. Nie mieliśmy nawet czasu na porządną obronę a co dopiero na wołanie o pomoc!

Faktycznie, jakby na potwierdzenie jego słów z wozów zaczęli wychodzić obrońcy. Karimon zauważył trzech dorosłych mężczyzn.

- Art oberwał - ponuro stwierdził jeden z nich - wykrwawił się, nie zdążyliśmy mu pomóc.

Zapadła znacząca cisza. Przywódca kupców fachowo oceniał straty.

- Jak sam widzisz, panie gnomie - rzekł - nie ma wśród nas małych dziewczynek, córeczek czy innych panienek. Co to za pomysł, brać dzieciaka na szlak? Widzi mi się, że choć z przypadku, to uratowaliście nas od nieciekawego losu. Konie nam padły. Czy myślisz, że twoi kompani mogliby nam pożyczyć swoich i odwieźć nas do gospody? Sam zobacz jak to wygląda - ręką wykonał zapraszający ruch jakby chciał, żeby gnom podszedł bliżej i samodzielnie dokonał oględzin.

Zanim Karimon zdążył odpowiedzieć, znów poczuł impuls energii. Bezosobowy głos rozległ się w jego głowie.

- Uważaj! - ostrzegł - Im chodzi o ciebie i Małą. Zwłaszcza ją musisz chronić! Karr i jego grupa zaraz tu będą. Przeciągaj rozmowę jak tylko to możliwe. Musisz mi zaufać.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon podszedł i okiem znawcy zaczął przyglądac się wszystkiemu w około. Wyglądało to fatalnie... Zadarł głowę i starając się tłumic zdziwienie i strach po dopiero co skończonym telekinetycznym przesłaniu powiedział -Hmmm... wygląda to naprawdę źle... - rozejrzał się do okoła i zaczął udawac, że uważnie nasłuchuje -...Moi kompani zaraz tu będą, słyszy pan? - zaczął to rozpoczynajac to ucinając wątek. -Skąd wzięły się te gobliny? Tak po prostu wyskoczyły zza krzakow? - chcąc nie chcąc zapytał nie musząc udawac zaciekawienia. Interesowały go zwyczaje tego zacofanego ludu, może dowie się czegoś co przyda mu się podczas ataku tych istot. Po chwili jednak zobojętniał na odpowiedz i starając się nie obrazowac tego zewnętrznie wytężył w pełni swój umysł aby odpowiedziec telepatycznie swojemu 'przyjacielowi' -Jakżeś taki mądry to ich pośpiesz - nie chciał aby zostało to odebrane jako brak wdzięczności jednak bardzo pragnął byc juz w bezpiecznym kręgu swoich towarzyszy. Jednak musiał podtrzymywac rozmowę... -Kim był ten Art? ten, który... -to słowo zupełnie nie chciało mu przejśc przez gardło -zginął... - dokończył dośc smutnym głosem. Swoją drogą ten 'kupiec' był niesamowicie szpetny...
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
- No z nieba nie spadły - rzekł kupiec, wykrzywiając ironicznie usta - to była świetnie przygotowana pułapka... aż zbyt świetnie, rzekłbym. Gobliny ogólnie nie grzeszą zmysłem taktycznym, panie gnomie. Pójść w kupę, przytłoczyć wroga liczbą, wystraszyć szarżą, to ich taktyka. Ale żeby zasadzały się na ludzi przy traktach... to do nich niepodobne.

Pozostali kupcy zaczęli uwijać się przy wozach sprawdzając resztę zniszczeń. Karimon nie był w stanie tego ocenić rzeczowo, lecz wozy (nie licząc zabitych koni) wyglądały na zupełnie sprawne. Mimowolnie poczuł się bardzo zdenerwowany. Nie wyczuwał jednak od tych ludzi złych zamiarów. Owszem, zachowywali się trochę dziwnie i jakby nieufnie - może była to wina tej dziwnej historii z posłańcem?

- Szkoda tylko dobrego chłopa. Tar był naszym kompanem od samego początku wędrówki. Pech, padł już tak blisko Akaby! Mówisz, że zaraz będą tu jeźdźcy... - pogładził brudnymi rękoma szczecinę na brodzie - Czyli nie mamy dużo czasu.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon miał coś mówic, jednak zatrzymał się w pół słowa. Czyli nie mamy dużo czasu? Co to ma znaczyc? Lekko cofnął się, jednak nieznacznie, nie chciał urazic kupców jeśli źle zrozumiał ich słowa... Ale... Lepiej się przygotowac... Lekko chrząknął chcąc przywołac do porządku śpiącą w jego tobołach Małą... Napiął wszystkie mięśnie, oczyścił umysł... Po chwili zorientował się, że kupcom może chodzic o przygotowanie się do dalszej drogi... Uśmiechnął się najpierw po cichu, w środku, do siebie, a następnie życzliwie do kupców -Może mogę w czymś Wam pomóc? - popatrzył znów na brodatych jegomościów. -Umiem trochę z rzemiosła, może coś uda mi się poprawic...

Karimon miał coś mówic, jednak zatrzymał się w pół słowa. Czyli nie mamy dużo czasu? Co to ma znaczyc? Lekko cofnął się, jednak nieznacznie, nie chciał urazic kupców jeśli źle zrozumiał ich słowa... Ale... Lepiej się przygotowac... Lekko chrząknął chcąc przywołac do porządku śpiącą w jego tobołach Małą... Napiął wszystkie mięśnie, oczyścił umysł... Po chwili zorientował się, że kupcom może chodzic o przygotowanie się do dalszej drogi... Uśmiechnął się najpierw po cichu, w środku, do siebie, a następnie życzliwie do kupców -Może mogę w czymś Wam pomóc? - popatrzył znów na brodatych jegomościów. -Umiem trochę z rzemiosła, może coś uda mi się poprawic...


//Aha, zapomniałbym, DaMi może umówimy się na jakiś termin? Bo trudno mi się tak gra. Jeśli nie masz nic przeciwko to ja w tygodniu mam czas po 20 a w weekend to kiedy chcesz. Zostaw swoje propozycje w następnym poście//
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
- Nie! - impuls telepatyczny rozbrzmiał w głowie Karimona z taką siłą, że gnomowi na chwilę wręcz pociemniało w oczach. Nieznajomy szybko też zorientował się że nieco przesadził z emisją energii i następne słowa wypowiedział już spokojnie. - Błagam.. nie podchodź do nich. To pułapka, cała ta sytuacja to pułapka i iluzja. Zaufaj mi! Mamy wspólny interes byś Ty i Mała wyszli z tego cało. Wyjaśnię Ci, wszystko Ci wyjaśnię ale potrzebuję czasu! Jesteś gnomem, tworzenie i rozpoznawanie fałszu masz we krwi! pozwól mi sobie pomóc. Błagam, powiedz na głos słowo "tak". Gdy to zrobisz, wytworzysz między nami rodzaj więzi magicznej dzięki której pomogę ci rozwiać otaczającą cię iluzję. I chroń Małą! Na demony Dołu, chroń ją za wszelką cenę!

Choć ta długa przemowa wypowiedziana normalnie trwałaby dłuższą chwilę, w głowie Karimona pojawiła się i znikła z niespotykaną mocą w ułamku sekundy. Gnom wciąż stał, uśmiechając się do trójki barczystych kupców pośrodku pola bitwy. Gdzieś w oddali krzyki zwiastowały dalszą walkę. Zapewne Karr i jego ludzie wyrzynali pozostałe gobliny.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Jeszcze raz kur... Jeszcze raz mi się tak wydrzyj to jak Cię znajde, to Ci wszystkie kości porachuje... Gnom rozejrzał się, no cóż jeśli ma byc to pułapka to to, że nie będzie zbliżał się do tych 'niby-kupców' nie spowoduje niczego złego. Wyjął tylko z kieszeni mały kamyczek i z daleka zaczął przyglądac się uszkodzonemu kołu -Tak, tak ciekawe... - No jak tego nie wychwycisz to ch*j z Ciebie a nie telepata... Gnom wciąż przyglądał się urwanemu kołu, w pamięci jednak szukał jakiegoś zaklęcia, które mógłby wykorzystac teraz aby wykrycie, te niby iluzje, albo chociaż rozproszyc magię... Kto wie... może to ten telepata na niego dybie, wolał rzucic rozproszenie na własną rękę, byle cicho... byle z jak najmniejszą liczbą gestów, oczywiście tak aby dało się je ukryc.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Zaklęcie było skomplikowane. Karimon w duchu zdawał sobie sprawę z tego, że miałby spore trudności z rzuceniem go w normalnych warunkach, a co dopiero teraz - ukradkiem i świezo po emocjach walki. Głos umilkł, lecz mimo to, gnom zdołał wyczyć jeden z jego ostatnich impulsów. Nie były to słowa, lecz złożona i trudna do odczytania warjacja barw i myśli. Nie był pewien jak to zinterpretować - czuł już kiedyś takie emocje, gdy Mała bardzo się czegoś obawiała.

Efekt zaklęcia okazał się zdumiewający nawet dla samego maga. Karimon wątpił nawet, czy było to jego dzieło, czy po prostu starsze zaklęcie straciło już swą moc.

Ciała goblinów po prostu zniknęły, martwe konie ożyły i zarżały radośnie, zaś zdemolowany wóz lśnił nowością kilka kroków od miejsca w którym stał gnom. Cała walka i dramatycznie wyglądające pobojowisko okazało się iluzją!

Gdzieś w oddali krzyki przybrały na sile. Karimon w jednej, okropnej chwili zdał sobie sprawę z tego, że to nie gobliny były mordowane. To były krzyki ludzkie.

Przywódca kupców nie wyglądał na zdziwionego nagłą zmianą scenerii. Raczej wściekłego - najwyraźniej cała maskarada wydała się zbyt wcześnie.

- Pójdziesz nami, mały. - warknął.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
-O żesz Ty!- gnom tylko tyle zdołał wydusic z siebie... W życiu nie widział tak złożonej iluzji, czuł się jak koneser wina, który ledwo co przed chwilą wypił najlepszy trunek w swym życiu. Rozejrzał się z niedowierzaniem no i, że on tak dał się nabrac, zdziwił się niesamowicie. -Aleś mi pomógł! - mruknął pod nosem, mając nadzieje, że 'usłyszy' to ten telepata. Szybko się zastanawiał jak wyjśc z sytuacji, myśli krążyły mu po głowie w podobnym mętliku co przed chwilą informacje od telepaty. Znalazł wyjście! - Karr! - zawył żałośnie. Nie wiedział co robic, cofał się powoli, jednak nie aż tak powoli, no powiedzmy, że średnio szybko. Zdjął wtenczas z pleców kuszę i w rekordowym czasie załadował ją -Stój, bo strzelam! - sam nie wiedział po co to powiedział. W myślach zastanawiał się nad zaklęciem, które odrzuciło by przeciwników i dało mu chwile czasu na... ucieczkę...
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
- Wreszcie coś do ciebie dotarło? - warknął telepata, choć wyczuć się dało ulgę w jego głosie - ci ludzie nie żartują. Czasu mamy bardzo mało i chciałbym, dla naszego dobra, byś postępował według moich wskazówek.

Mężczyźni jak na komendę wyjęli broń. Ich przywódca uzbrojony był w nadziak, pozostała dwójka miała krótkie miecze. Dopiero teraz, uzbrojeni, naprawdę przestali wyglądać jak kupcy tylko jak typowe zbiry.

- Nie masz szans. - szczekliwie odezwał się jeden - jest nas więcej. Wiemy, kim jesteś i nie chcemy byś zrobił komuś krzywdę. Pójdź z nami a nikomu nic się nie stanie.

- Już się stało - parsknął wyraźnie zdenerwowany głos - Karr i jego ludzie już nie żyją. Za chwilę nadbiegną tu spłoszone konie bez jeźdźców. To jest twoja szansa. Musisz być szybki i zwinny. Wiem, że nigdy nie jeździłeś samodzielnie konno. Wystrzel z miotacza, rzuć jakiś czar, cokolwiek. I uciekaj.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Zatańczyc też mam? Może jeszcze zaśpiewac coś dla nich? Gnomowi nie uśmiechała się ponowna jazda konno, zwłaszcza, że miał jechac sam. Nie miał jednak za bardzo czasu na myślenie, zebrał się szybko w sobie wycelował miotacz po czym wystrzelił. Starał się trafic w przeciwnika, który najlepiej zająłby się ogniem, miał nadzieje, że go to na chwile odciągnie, na bardzo krótką chwile, bardzo bardzo... W końcu deszcz padał... Po chwili jednak zaczął zastanawiac się nad odpowiednim zaklęciem, chciał przewrócic, no... może tylko odepchnąc oprychów i dac sobie więcej czasu na uspokojenie konia, swoją drogą, ciekawe jak to się robi? Nie mógł jednak przypomniec sobie żadnych tego typu 'uderzeń' więc szybko zdecydował się na inne zaklęcie. Tłuszcz - on powinien załatwic sprawę. Wywołał jego dużą kałuże rozciągającą się mniej więcej od jego aż pod stopy bandytów, no to teraz zacznie się zabawa...
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Sam nie był pewien jak to mu się udało. W jednej chwili odpalił pocisk z miotacza a już w nastepnej wykrzyczał, na przekór wrzaskowi trafionego i szumowi zacinającego deszczu formułę zaklęcia.

Choć wystrzelony niedokładnie, pocisk trafił jednego z "kupców" w jakąś część ciała. Gnom nie miał nawet czasu, by dokładnie przyjrzeć się, w którą. Płomień momentalnie ogarnął człowieka. Ów, mimo potwornego bólu, jaki musiał doznawać, rzucił się na ziemię, starając się piaskiem ugasić trawiący do żar.

Jego towarzysze zdecydowani byli pochwycić Karimona za wszelką cenę. Ignorując skowyt nieszczęsnego kompana, rzucili się na gnoma z wyciągniętymi brońmi. W tym momencie mag dokończył inkantację i kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie.

Śluzowaty tłuszcz, pojawił się pod stopami szarżujących mężczyzn dosłownie znikąd. Obydwaj stracili równowagę i klnąc na czym świat stoi, wylądowali na ziemi, zupełnie zdezorientowani (tłuszcz nie objął miejsca, gdzie leżał płonący kupiec). W ułamek sekundy potem, na drogę wyskoczyły trzy osiodłane konie, pozbawione wierzchowców, tak jak to zapowiedział telepata.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
No chociaż jeden jest ze mną! Gnom podbiegł do najbliższego konia, tzn. w jego przypadku bieg równał się chodowi przeciwników ale co z tego? Złapał się za 'plecy' konia i zaczął się wciągac na wierzchowca, jak najszybciej... Z niemałym trudem wlazł na niego... Zaczął kopac konia w boki i krzyczec, -Wiśta, wio, a pudziesz Ty! - żałował, że są jeszcze dwa konie, jednak na to niestety nie miał wpływu, chociaż... chociaż... szybko załadował miotacz i wystrzelił, chciał trafic w ledwo co wywołany tłuszcz, unieruchomi to bandytów, a dodatkowo ogień przestraszy konie. Nie czekał na efekty, zaraz gdy tylko wystrzelił znów zaczął drzec się w niebogłosy aby koń wreszcie ruszył.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Nie wiadomo co wywołało większy efekt - czy okrzyki jeźdźca, czy nagłe wywołanie buchającego ognia i wrzask podpalonych ludzi. Tak czy inaczej, konie zerwały się do opętanego galopu wzdłuż gościńca. Nieszczęśliwie dla Karimona, wybrały one drogę głębiej w las, oddalając się od gospody i traktu w kierunku Akaby. Karimon nie oglądał się za siebie. Był pewien, że żadna pogoń mu nie grozi. Wrzask, jaki wydali z siebie ci ludzie przyprawiał go o dreszcze i nudności. Mała była również wyraźnie przestraszona.

Mały gnom nie był w stanie powozić koniem na którym się znajdował. Jego energię całkowicie pochłaniało utrzymanie się w zbyt dużym siodle podczas galopu. I tak był pewien, że gdyby nie stres i potężna dawka adrenaliny, nigdy nie zdołałby wgramolić się na grzbiet olbrzymiego zwierzaka w tak krótkim czasie.

Nagle konie zwolniły i uspokoiły się wyraźnie. Z galopu przeszły w lekki kłus, aż wreszcie w zwykły chód. Nawet deszcz jakby przycichł.

- Pozwól mi pokierować wierzchowcami. - telepatyczny sygnał był łagodny i kojący, brzmiał niezwykle kontrastowo w stosunku do zgiełku bitwy jeszcze przed chwilą - Skoro potrafię komunikować się z Tobą, dlaczego z nimi bym nie mógł?
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Się pyta jeszcze... Karimon mimo, że zdziwiony nadgorliwością telepaty zgodził się i na to -Rób co chcesz, mnie boli tyłek - powiedział pod nosem. Tyłek bolał go istotnie, niestety to siodło było za duże, a przede wszystkim za twarde. Oparł się wygodniej, chciał chwilę odpocząc -Mała! Wyłaź, nie mam co robic! - zawołał surykatkę, która najwyraźniej dostosowała się gdyż Karimon poczuł jak coś przestawia mu się w ekwipunku. Gdy tylko ta wylazła zaczął ją głaskac -No, widziałaś? Nawet ktoś taki jak ja czy Ty, może poradzic całej takiej zgiętej inaczej zgrai - popatrzył na zielone zwierze -Ciekawe gdzie nas te konie powiozą? - gnom najwyraźniej przekładał myśli na słowa i jakby rozmawiał ze stworzonkiem, mimo, że ono, nawet jako magiczne stworzenie, nie mogło mu odpowiedziec.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
- Zdziwiłbyś się, gdybyś mógł usłyszeć, co Mała moglaby Ci powiedzieć o sobie - rzekł wyraźnie rozbawiony Głos - Jestem pełen podziwu dla tego, co przed chwilą dokonałeś, Karimonie. Ale widzisz... pokonanie trzech uzbrojonych ludzi, brawurowa ucieczka, wygranie bitwy z goblinami... dla ciebie to tylko początek możliwości. Podobnie, jak dla niej tylko początkiem jest przekazywanie ci najprostszych emocji.

Konie spokojnie dreptały po trakcie. Deszcz przestał padać, a zza chmur wyjrzały niewyraźnie gwiazdy. Nawet las wokoło przestawał być tajemniczy i groźny a stał się obietnicą nowej, jeszcze wspanialszej przygody. Karimon, leżąc właściwie, na grzbiecie wierzchowca poczuł nagle ogromne zmęczenie. Mógł przewidzieć, że takie zużycie energii może skończyć się wyczerpaniem organizmu. Wiedział jednak, że głos miał swego czasu rację - bez magii nigdy nie wydostałby się z opresji. Wciąż nie wiedział jednak właściwie, dlaczego ktoś go w nią wpakował.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
-Hej, tak swoją drogą... Co to było? Ta zasadzka? Skąd ona się wzięła? - powiedział znów jakby do siebie, haha, patrzący z boku człowiek, mógłby uznac go za obłąkanego, Karimon co chwile mówił do siebie albo do swojego chowańca, który schował się teraz gdzieś w jego ubraniu i najwyraźniej zasnął. Był bardzo zmęczony, jednak na koniu nie mógł spac, żałował, że nie leży teraz w karczmie, tam gdzie miał wykupiony pokój... Tam gdzie została jego... kasa, o żesz psia mac, straciłem niezłą sumkę w złocie, przez ten wypad... No i weź bądź teraz szczęśliwy z wygranej... Gnom na chwilę spochmurniał -Ej słuchaj, skoroś taki wszechmocny, wszechwiedzący i Bóg wie co jeszcze to znajdź mi jakieś miejsce na obozowisko, wydaje mi się, że za chwilę z konia spadne - powiedział znów do siebie i jeszcze bardziej rozłożył się na koniu. Oczekiwał odpowiedzi telepaty.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Konie zatrzymały się łagodnie tak, by wstrząs nie zrzucił gnoma i jego chowańca z siodła. Podświadomie czuł nadchodzące emocje ze strony psychicznego przekaźnika. Karimon wiedział, że jego rozmówca długo zastanawia się nad swoimi następnymi słowami i że mają one dla niego wielką wartość.

- Jestem w stanie ci to w miarę prosty sposób wytłumaczyć. Jesteś magiem, Karimonie. To był podstawowy powód. Mag, a przede wszystkim samotny mag, niezwiązany w jakikolwiek sposób z Gildią Szarych Magów to cenny i rzadko spotykany łup. Samotny mag posiadający chowańca to łup tym cenniejszy. Im chodziło przede wszystkim o nią, a właściwie o jej krew, która jak wiesz zapewne posiada dość niezwykłe właściwości magiczne.

Karimon zadrżał, przytulając Małą mocnej do siebie. pomiędzy magiem i jego chowańcem zawsze tworzy się niezwykła więź, silniejsza nawet niż u rodziców z ich dziećmi. Gnom wiedział, że krew chowańców jest składnikiem najpotężniejszych mikstur. Wiedział jednak też, że śmierć chowańca wiąże się z nieodwracalnymi zmianami w psychice jego właściciela.

- Tu dochodzimy do sedna całej naszej przygody - Głos stał się mocniejszy i bardziej rzeczowy - ci ludzie zostali nasłani przez pewnego maga, który pragnął krwi Małej. Jest on nekromantą, jeśli to cię interesuje, niezwiązanym z Szarymi Magami. Tak się jednak składa, że ja również nie należę do Bractwa. I choć sprawiło mi wiele radości przeszkodzenie w planach mojemu konkurentowi, nie pomogłem ci zupełnie bezcelowo. Również zależy mi na Twojej osobie, choć jak widzisz, mam nieco inne metody w pozyskiwaniu przyjaciół niż reszta magów..
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Karimon wzburzył się -Spróbuj coś tylko zrobic małej to... - wolał nie kończyc, wiedział, że konie są pod kontrolą tego maga, no cóż musiał się podporządkowac. Zsiadł z konia i rozejrzał się -Eeee? Ja tu mam spac? - lekko zdziwiony zaczął przyglądac się raczej pustkowiu niż miejscu na odpoczynek. -No cóż, nie mam wyjścia... - gnom rozejrzał się za jakimś kamieniem, ostatecznie drzewem... Ułożył się tam wygodnie po czym złapał Małą, która gdzieś sobie biegała -Słuchaj, ja chyba spac pójdę więc weź mnie popilnuj, jakby co to mnie ugryź - po czym postawił chowańca na swoim brzuchu i zasnął o ile nie przeszkadzał mu ten telepata. Swoją drogą, ciekawa to umiejętnośc, telepatia... trzeba będzie się kiedyś tego nauczyc...
 
Status
Zamknięty.
Do góry