Polityka pieniężna a potrzeby społeczeństwa

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
vik123 napisał:
bluesia,
Po swietach przesle Ci na Twoja skrzynke liste zakladow sprzedanych do 2010 albo 2011. Na internecie tego nie znajdzisz.
Przeczytam z zainteresowaniem. Mogą być nawet Twoje ukierunkowania czy wskazówki. Lubię być edukowana i chętnie poznaję poglądy innych.


Dork napisał:
Nie chciał bym się wcinać między wódkę, a zakąskę ale o ile ta lista nie jest z jakiegoś powodu niejawna to może by ją oficjalnie w temacie umieścić.
Ja na przykład byłbym piekielnie ciekawy takiego zestawienia
Nie wtrącasz się. Cieszy mnie fakt, iż nie tylko mnie w tym temacie co nieco interesuje. Nie widzę żadnych przeciwwskazań. Wszystko zależy od Vika

btw
Spokojnych Świąt Panowie :)
 

danielr9

Wyjadacz
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
6 519
Punkty reakcji
321
Wiek
40
Miasto
KRAKÓW
vik123 napisał:
daniel,

Przeczytaj raz jeszcze wlasny post i pomysl - przeciwko komu strajkowaly zalogi? przeciwko sobie?
Zaklady ktore byly nierentowne albo ktorych rentownosci nie mozna bylo przywrocic w pare lat na palcach mozna policzyc,.

Co do KGHM to calkiem dobrze znam jego finanse, geologie zasobow itp itd a dochody skarbu panstwa z wiadomych wzgledow znacznie mniejsze niz moglyby byc.


bluesia,
Po swietach przesle Ci na Twoja skrzynke liste zakladow sprzedanych do 2010 albo 2011. Na internecie tego nie znajdzisz.

pozdrawiam,
Podaj mi proszę zakłady które Twoim zdaniem niesłusznie zostały sprzedane prywaciarzom....
KGHM dobrze funkcjonuje bo prezes firmy to jeden z lepszych ekspertów od wydobycia w Polsce - Herbert Wirth. Studenci AGH w Krakowie dobrze go znają - Mega fachowiec.
Podobnie Bogdanka S.A - sprywatyzowana przynosi ogromne zyski. Zarząd firmy jest nowoczesny i nastawiony na optymalizację procesu.
Wejście na giełdę dało kapitał na inwestycje - firma jednym słowem hula.
Podaj mi proszę jaką państwową firmę, która przynosi dobre dochody?
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
Witaj Bluesiu,

pytasz, czy należy oszczędzać w czasie kryzysu? I czy Polska powinna przyjąć wspólną walutę?

Nie ma jednej odpowiedzi na powyższe pytania, gdyż ekonomia, czy nauki społeczne, nie należą do kategorii nauk ścisłych. W ich przypadku 2+2 nie musi równać się 4. Równie dobrze wychodzi 5, jak i 3.
Wszystko zależy od uwarunkowań społecznych, czyli psychologii tłumów.

Chętnie porównywałaś naszą sytuację z innymi krajami. Należy to robić, ale uwzględniając kontekst. Jeśli porównasz polski PKB z lat 1989-2012 z krajami Unii, stajemy na podium jako jeden z trzech najszybciej bogacących się narodów w Europie.
Czy to zaspokaja nasze ambicje? Oczywiście, nie. Czy możemy przyspieszyć ten proces? Jasne, że tak.
Tylko, gdy wysyłasz sportowca na Igrzyska Olimpijskie aby rywalizował tam z innymi, nie zakładasz mu na nogi butów z wkładkami z ołowiu. ;) Wyposażasz go w najlepszy sprzęt, jaki możesz zdobyć.
Tymczasem, MY naszych przedstawicieli w światowej rywalizacji biznesowej i handlowej obciążamy podatkami, daninami, przepisami. Gdyż społeczeństwo domaga się tego od polityków. A oni nie odpowiadają za obiektywnie dobry stan państwa, ich los zależy od zadowolenia mas. Mamy więc igrzyska, zamiast dobrej roboty. I całe mnóstwo przywilejów dla kolejnych grup, gdyż wiadomo, a to dzieci nie dojadają, a to firma kuleje i trzeba ją wesprzeć. Wszystko jakoś się kręci w czasach prosperity, gdy zawsze znajdzie się chętny by pożczyć kasę na zbilansowanie budżetu, wali się w czasach kryzysu. I to obserwujemy w Grecji, Hiszpanii czy we Włoszech.

Sprawa Euro. Tak się składa, że im mniejsze społeczeństwo, tym lepiej rozumie jaką wartością jest stabilny pieniądz. Nie mieli obaw przed przyjęciem Euro, Słoweńcy, Estończycy, czy Słowacy. Sprawdź gdzie te kraje znajdują się w rankingu najszybciej rozwijających i najbogatszych społeczeństw Europy. Tylko my, nie chcemy się rozstać ze złotówką. Gdyż czyjm kursem będą wówczas manipulować nasi rządzący? ;)
 

danielr9

Wyjadacz
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
6 519
Punkty reakcji
321
Wiek
40
Miasto
KRAKÓW
Iron Duke napisał:
Sprawa Euro. Tak się składa, że im mniejsze społeczeństwo, tym lepiej rozumie jaką wartością jest stabilny pieniądz. Nie mieli obaw przed przyjęciem Euro, Słoweńcy, Estończycy, czy Słowacy. Sprawdź gdzie te kraje znajdują się w rankingu najszybciej rozwijających i najbogatszych społeczeństw Europy. Tylko my, nie chcemy się rozstać ze złotówką. Gdyż czyjm kursem będą wówczas manipulować nasi rządzący? ;)
Słowacja/Estonia/Słowenia - Trzy lwy europejskiej gospodarki.
Słowacja w 2007 roku miała wzrost PKB na poziomie 10%....w 2008 było 9%....w 2009 po wprowadzeniu Euro - 5%.
Słowacki export zmniejszył się o 25%, import o 22%. Mam tam dobrego znajomego, który prowadzi stok narciarski. Cieszył się, że przez Euro turystom będzie swobodniej korzystać z jego usług. Szkoda tylko, że tak mało ich było.

Słowenia - to już prawdziwy tygrys!!!
Zadłużenie kraju wzrosło po wejściu w strefy euro z 21,9% do 47%.
Kryzys uderzył w takim stopniu w gospodarkę, która została pozbawiona ruchów walutowych, że poprosiła o zapomogę z UE.

Estonia pomimo że mały kraj to kryzys uderzył z ogromną siłą. Gospodarka zaledwie rok po wprowadzeniu Euro skurczyła się o ponad 18%.
To więcej niż w Grecji czy Włoszech.
Jedyne co zrobiono to obcięto pensje na posadach państwowych od 10 do 20% w zalezności od poziomu wynagrodzenia.
To spowodowało, że budżet jakoś spięto na rok 2012.
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
fdanielr9,
Słowacja/Estonia/Słowenia - Trzy lwy europejskiej gospodarki.
Jak najbardziej! Sprawdź sobie, jakie pozycje zajmują te gospodarki w rankingach najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie?
Ja w ciemno biorę wyniki wzrostu PKBpc takiej np. Słowacji, poziom zamożności Słowenii, czy organizację państwa z Estonii.
Słowenia - to już prawdziwy tygrys!!!

Zadłużenie kraju wzrosło po wejściu w strefy euro z 21,9% do 47%.
Ble, ble, ble. Ta informacja miałaby jakąkolwiek wartość, gdybyś ją porównał z anlogicznymi danymi dotyczącymi innych gospodarek w tym czasie. Bez nich, jest jedynie niczym nieuzasadnioną sugestią, że przyjęcie przez Słowenię waluty Euro(najszybciej wśród wszystkich krajów poskomunistycznych!), było przyczyną kłopotów gospodarczych.
Poproszę o udowodnienie tej ryzykownej tezy. ;)
Estonia pomimo że mały kraj to kryzys uderzył z ogromną siłą. Gospodarka zaledwie rok po wprowadzeniu Euro skurczyła się o ponad 18%.

To więcej niż w Grecji czy Włoszech.

Jedyne co zrobiono to obcięto pensje na posadach państwowych od 10 do 20% w zalezności od poziomu wynagrodzenia.

To spowodowało, że budżet jakoś spięto na rok 2012.
Podobnie w tym przypadku, jaki jest związek przyjęcia przez Estonię wspólnej waluty z zapaścią gospodarczą? I czy szybkie wyjście estońskiej gospodarki z kryzysu jest zasługą posługiwania się Euro?

Jeśli dyskutujemy o ekonomii wypadałoby popierać swoje argumenty statystykami.
 

danielr9

Wyjadacz
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
6 519
Punkty reakcji
321
Wiek
40
Miasto
KRAKÓW
O czym my rozmawiamy!

Dlaczego Szwecja i Dania nie przyjęła Euro....i dlaczego ostatnio Finlandia chciała się wycofać ze strefy Euro?
To podobnie wielkością kraje i znacznie silniejsze gospodarki.
Porównujesz mi tu Słowienie, Słowacje i Estonie, które ssają z Euro-Cyca ile tchu....i dalej mało....
Gdyby nie ta Cycowa stymulacja to już dawno by się te kraje rozsypały.
Cyc ma jedno zadanie w całej tej polityce....sprawdzić wrażenie krajom, które wchodzą do UE, że ich nie rozkradają....
Potem jak Cyc się urywa....a chęci obywateli rosną bo ich wcześniej rozpieszczono....zaczynają się problemy.

Akurat doskonale znam sytuację ekonomiczną Słowacji bo tam bywam bardzo często z racji biznesu.
Nie ma nawet do czego porównywać z tą Słowacją sprzed 2008 roku. Porozmawiaj ze zwykłymi ludźmi to się prawdy dowiesz.

Ryzykowną jak to nazywasz tezę łatwo jest udowodnić chociażby tym, że nie możesz analogicznie zestawiać różnych gospodarek ze sobą.
Każda gospodarka jest bowiem inna. Norweska jest inna....Polska jest inna a Estońska inna.
Kryzys owszem spowodował wszędzie obniżki PKB i wzrost zadłużenia vs PKB, ale to właśnie brak możliwości sterowania walutą podczas kryzysu jest gwoździem do trumny. Na taki brak zostały wystawione te trzy kraje i różnice w skutkach kryzysu były dla nich ogromne.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Iron Duke napisał:
Witaj Bluesiu,
Miło Cię znowu czytać. Mam nadzieję, że to nie tylko świąteczna wizyta ? ;)

Piszesz, że : "Tylko my nie chcemy rozstać się ze złotówką"

Podajesz też powód - może i słuszny. Ale też jak dla mnie słuszne są obawy jego przyjęcia. Nie wszystkim wyszło to na dobre. Ponadto czy musimy ciągle być jak gęsi ? Albo jak wolisz papugi ? Ponadto patrząc na pensje nasze, a w innych krajach, to chyba euro nie będzie nam za bardzo służyło. Nie zawsze można włożyć na siebie kogoś strój, gdyż możemy w nim wyglądać gorzej, niż źle. Chociaż na tej drugiej osobie leży jak ulał.
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
danielr9,

O czym my rozmawiamy!
No właśnie, o czym? :D
Dlaczego Szwecja i Dania nie przyjęła Euro....i dlaczego ostatnio Finlandia chciała się wycofać ze strefy Euro?
Finlandia chciała wyjść? A złożyła dokumenty w tej sprawie? Nie słyszałem o żadnym kraju chcącym wyjść ze strefy Euro, nawet zbankrutowana Grecja tego nie chce, choć w jej przypadku byłoby to racjonalne rozwiązanie. Tylko, bardzo bolesne.
Szwecja i Dania nie przyjęły wspólnej waluty, gdyż tamte społeczeństwa jej nie chciały. Ale kto twierdzi, że ludzie zawsze podejmują racjonalne decyzje?
Powinniśmy pytać nie dlaczego nie przyjęły, ale kiedy przyjmą. Gdyż nikomu nie opłaca się pozostawać na marginesie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Strefa_euro
Porównujesz mi tu Słowienie, Słowacje i Estonie, które ssają z Euro-Cyca ile tchu....i dalej mało....

Gdyby nie ta Cycowa stymulacja to już dawno by się te kraje rozsypały.
A to wiesz, gdyż przyśniło Ci się, czy może wróżka Ci to powiedziała?
Posłużyłem się przykładem krajów o zbliżonym do polskiego poziomie rozwoju, które razem z nami wyszły z komuny i przystapiły do UE. Z kim niby mam Polskę porównywać, jeśli nie z nimi?
Na starcie, w 1989 roku mieliśmy ogromne zaległości w stosunku do większości byłych "demoludów":
1. Słowenia - 11 907
2. Estonia - 11 762
3. Łotwa - 9 623
4. Czechy - 8 999
5. Litwa - 8 992
6. Słowacja - 7 989
7. Węgry - 6 903
8. Bułgaria - 6 216
9. Polska - 5 684
10. Rumunia - 3 941

Takie wielkości PKB pc w USD z 1990r osiągały kraje sąsiedzkie w 1989.
W 2007 tabelka wygląda następująco:
1. Estonia - 22 524
2. Słowenia - 17 362
3. Łotwa - 15 025
4. Czechy - 12 404
5. Słowacja - 12 045
6. Litwa - 11 274
7. Polska - 9 622
8. Węgry - 9 488
9. Bułgaria - 8 341
10.Rumunia - 4 658

Co prawda, wyprzedziliśmy zaledwie Węgry i Bułgarię, ale tempo bogacenia stawia nas na drugiej pozycji.
Wzrost PKB pc w latach 1989-2007:
1. Estonia - 91,5%
2. Polska - 69,3%
3. Łotwa - 56,1%
4. Słowacja - 50,8%
5. Słowenia - 45,8%
6. Czechy - 37,8%
7. Węgry - 37,4%
8. Bułgaria - 34,2%
9. Litwa - 25,4%
10. Rumunia - 15,9%

Jak widzisz, porównywanie nas ze Słownią, Estonią, czy Słowacją, jest jak najbardziej uprawnione.
W latach 2007 - 12, gospodarka Słowacji(z Euro) rosła szybciej od naszej z wyjątkiem roku 2009, krytycznego także dla pozostałych krajów europejskich.

Cyc ma jedno zadanie w całej tej polityce....sprawdzić wrażenie krajom, które wchodzą do UE, że ich nie rozkradają....

Potem jak Cyc się urywa....a chęci obywateli rosną bo ich wcześniej rozpieszczono....zaczynają się problemy.
"Cyc" ma wyrównać poziomy rozwoju, tak by wspólny organizm nie przypominał pachworkowego dywanika, a był w miarę jednolity. Jeśli społeczeństwa wolały przeznaczyć kwoty większe od tych z Planu Marschala, na poprawę poziomu życia i zwiększanie konsumpcji, mają problem. I ja ich nie żałuję.
Akurat doskonale znam sytuację ekonomiczną Słowacji bo tam bywam bardzo często z racji biznesu.

Nie ma nawet do czego porównywać z tą Słowacją sprzed 2008 roku. Porozmawiaj ze zwykłymi ludźmi to się prawdy dowiesz.
Mam rozumieć, że swój obraz ekonomii kraju, budujesz na podstawie kilku rozmów ze zwykłymi ludźmi? Rozmawiałem ze Słowakami, przed i po wprowadzeniu Euro i opinie na ten temat(ku mojemu zdziwieniu) były na tak.
Ryzykowną jak to nazywasz tezę łatwo jest udowodnić chociażby tym, że nie możesz analogicznie zestawiać różnych gospodarek ze sobą.

Każda gospodarka jest bowiem inna. Norweska jest inna....Polska jest inna a Estońska inna.

Kryzys owszem spowodował wszędzie obniżki PKB i wzrost zadłużenia vs PKB, ale to właśnie brak możliwości sterowania walutą podczas kryzysu jest gwoździem do trumny. Na taki brak zostały wystawione te trzy kraje i różnice w skutkach kryzysu były dla nich ogromne.
Owszem, każda gospodarka jest inna i inne są społeczeństwa, ale porównywać można, jeśli porównujemy to samo.
Zgadzam się, że istnieją pozytywy posiadania własnej waluty. Są też negatywy i ryzyka, choćby wahania kursowe, czy spekulacyjny atak na narodową walutę. Posiadacze kredytów we Franku mogliby coś na ten temat powiedzieć. Ale nie tylko oni, także polscy przedsiębiorcy, czy zwykli turyści.
Wszystko wskazuje na to, że pozytywy przyjęcia Euro, przewyższają koszty.


Witaj Bluesiu :) ,

nie mogąc edytować, dopisuję:
Mam nadzieję, że to nie tylko świąteczna wizyta ?
Nie to tylko w ramach Prima Aprilis......Ja także mam taką nadzieję. :D
O ile opanuję nowy forumowy interface. ;)
Podajesz też powód - może i słuszny. Ale też jak dla mnie słuszne są obawy jego przyjęcia.
Pamiętam, jak ludzie obawiali się unijnej akcesji. To normalne, zmiany zawsze rodzą niepokój. Dlatego, należy uruchomić rozsądek.
Nie wszystkim wyszło to na dobre
Owszem, ale nie z powodu wspólnej waluty. Argument, że w kryzysie rządzacy mogą manipulowac kursem waluty narodowej, oznacza ni mniej, ni więcej, tylko zgodę na okradanie nas.
Stabilna, bezpieczna waluta jest dobrodziejstwem zwłaszcza dla ludzi mniej zamożnych.
Ponadto patrząc na pensje nasze, a w innych krajach, to chyba euro nie będzie nam za bardzo służyło.
Obecnie, nasze pensje są także niższe o połowę w stosunku do krajów bogatszych. Euro, pozwoli szybciej niwelować owe różnice.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Iron Duke napisał:
Nie to tylko w ramach Prima Aprilis......Ja także mam taką nadzieję.
O ile opanuję nowy forumowy interface.
Ja Ci zaraz dam Prima Aprillis - dasz radę opanować nowości na forum, zwłaszcza, że bardzo ułatwiają człowiekowi życie. Do czegoś dobrego człowieka ciągnie.


Iron Duke napisał:
Obecnie, nasze pensje są także niższe o połowę w stosunku do krajów bogatszych. Euro, pozwoli szybciej niwelować owe różnice.
Obyś miał rację, bo ja mimo wszystko mam obawy.
Iron Duke napisał:
zmiany zawsze rodzą niepokój. Dlatego, należy uruchomić rozsądek.
Mój działa non stop ( tak mi się przynajmniej wydaje), ale mimo to niepokój i rozważania "za" i "przeciw" nie opuszczają mnie.
Nie ma się co dziwić, że dość spora grupa ludzi zwyczajnie się martwi. Nie wszystkim jest dobrze i nie każdy żyje sobie lekką ręką. Większość zaciska pasa.
 

danielr9

Wyjadacz
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
6 519
Punkty reakcji
321
Wiek
40
Miasto
KRAKÓW
Iron Duke napisał:
danielr9,

O czym my rozmawiamy!
No właśnie, o czym? :D
>
Dlaczego Szwecja i Dania nie przyjęła Euro....i dlaczego ostatnio Finlandia chciała się wycofać ze strefy Euro?
Finlandia chciała wyjść? A złożyła dokumenty w tej sprawie? Nie słyszałem o żadnym kraju chcącym wyjść ze strefy Euro, nawet zbankrutowana Grecja tego nie chce, choć w jej przypadku byłoby to racjonalne rozwiązanie. Tylko, bardzo bolesne.
Szwecja i Dania nie przyjęły wspólnej waluty, gdyż tamte społeczeństwa jej nie chciały. Ale kto twierdzi, że ludzie zawsze podejmują racjonalne decyzje?
Powinniśmy pytać nie dlaczego nie przyjęły, ale kiedy przyjmą. Gdyż nikomu nie opłaca się pozostawać na marginesie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Strefa_euro
Porównujesz mi tu Słowienie, Słowacje i Estonie, które ssają z Euro-Cyca ile tchu....i dalej mało....

Gdyby nie ta Cycowa stymulacja to już dawno by się te kraje rozsypały.
A to wiesz, gdyż przyśniło Ci się, czy może wróżka Ci to powiedziała?
Posłużyłem się przykładem krajów o zbliżonym do polskiego poziomie rozwoju, które razem z nami wyszły z komuny i przystapiły do UE. Z kim niby mam Polskę porównywać, jeśli nie z nimi?
Na starcie, w 1989 roku mieliśmy ogromne zaległości w stosunku do większości byłych "demoludów":
1. Słowenia - 11 907
2. Estonia - 11 762
3. Łotwa - 9 623
4. Czechy - 8 999
5. Litwa - 8 992
6. Słowacja - 7 989
7. Węgry - 6 903
8. Bułgaria - 6 216
9. Polska - 5 684
10. Rumunia - 3 941

Takie wielkości PKB pc w USD z 1990r osiągały kraje sąsiedzkie w 1989.
W 2007 tabelka wygląda następująco:
1. Estonia - 22 524
2. Słowenia - 17 362
3. Łotwa - 15 025
4. Czechy - 12 404
5. Słowacja - 12 045
6. Litwa - 11 274
7. Polska - 9 622
8. Węgry - 9 488
9. Bułgaria - 8 341
10.Rumunia - 4 658

Co prawda, wyprzedziliśmy zaledwie Węgry i Bułgarię, ale tempo bogacenia stawia nas na drugiej pozycji.
Wzrost PKB pc w latach 1989-2007:
1. Estonia - 91,5%
2. Polska - 69,3%
3. Łotwa - 56,1%
4. Słowacja - 50,8%
5. Słowenia - 45,8%
6. Czechy - 37,8%
7. Węgry - 37,4%
8. Bułgaria - 34,2%
9. Litwa - 25,4%
10. Rumunia - 15,9%

Jak widzisz, porównywanie nas ze Słownią, Estonią, czy Słowacją, jest jak najbardziej uprawnione.
W latach 2007 - 12, gospodarka Słowacji(z Euro) rosła szybciej od naszej z wyjątkiem roku 2009, krytycznego także dla pozostałych krajów europejskich.

Cyc ma jedno zadanie w całej tej polityce....sprawdzić wrażenie krajom, które wchodzą do UE, że ich nie rozkradają....

Potem jak Cyc się urywa....a chęci obywateli rosną bo ich wcześniej rozpieszczono....zaczynają się problemy.
"Cyc" ma wyrównać poziomy rozwoju, tak by wspólny organizm nie przypominał pachworkowego dywanika, a był w miarę jednolity. Jeśli społeczeństwa wolały przeznaczyć kwoty większe od tych z Planu Marschala, na poprawę poziomu życia i zwiększanie konsumpcji, mają problem. I ja ich nie żałuję.
Akurat doskonale znam sytuację ekonomiczną Słowacji bo tam bywam bardzo często z racji biznesu.

Nie ma nawet do czego porównywać z tą Słowacją sprzed 2008 roku. Porozmawiaj ze zwykłymi ludźmi to się prawdy dowiesz.
Mam rozumieć, że swój obraz ekonomii kraju, budujesz na podstawie kilku rozmów ze zwykłymi ludźmi? Rozmawiałem ze Słowakami, przed i po wprowadzeniu Euro i opinie na ten temat(ku mojemu zdziwieniu) były na tak.
Ryzykowną jak to nazywasz tezę łatwo jest udowodnić chociażby tym, że nie możesz analogicznie zestawiać różnych gospodarek ze sobą.

Każda gospodarka jest bowiem inna. Norweska jest inna....Polska jest inna a Estońska inna.

Kryzys owszem spowodował wszędzie obniżki PKB i wzrost zadłużenia vs PKB, ale to właśnie brak możliwości sterowania walutą podczas kryzysu jest gwoździem do trumny. Na taki brak zostały wystawione te trzy kraje i różnice w skutkach kryzysu były dla nich ogromne.
Owszem, każda gospodarka jest inna i inne są społeczeństwa, ale porównywać można, jeśli porównujemy to samo.
Zgadzam się, że istnieją pozytywy posiadania własnej waluty. Są też negatywy i ryzyka, choćby wahania kursowe, czy spekulacyjny atak na narodową walutę. Posiadacze kredytów we Franku mogliby coś na ten temat powiedzieć. Ale nie tylko oni, także polscy przedsiębiorcy, czy zwykli turyści.
Wszystko wskazuje na to, że pozytywy przyjęcia Euro, przewyższają koszty.

Człowieku - Ty widzisz co piszesz?
Pokazujesz jakieś procentowe dane i porównujesz wyjście z komuny? Kogo...Słowenii która ma mniej ludzi niż Warszawa?
Zdajesz sobie sprawę co znaczy budować choćby infrastrukturę w takim kraju jak Polska? U nas jedna A4 pokryłaby całe terytorium Słowenii.
Skończ z tą manipulacją!!! To jakieś kosmiczne bzdury!!!!
Nawet w tych durnych tabelkach jakimś dziwnym trafem im większy kraj tym niżej w statystyce. Poza tym podajesz dane z lat 1989-2007 gdzie wszystkie wymienione przez Ciebie "LWY" gospodarcze nie miały waluty euro.

Nie podałeś mi żadnych danych, że strefa euro pomogła jakiemukolwiek krajowi w gospodarce.
Akurat bywam często w Europie gdyż współpracuje z koncernami spożywczymi. Wiesz za czym najbardziej tęsknią Niemcy? Za Marką.
Poziom życia Niemców od czasów wejścia do strefy euro mocno się obniżył bowiem wpływ na ich walutę mają czynniki nie zależące od nich.
To najgorsze co Cie może spotkać z ekonomicznego punktu widzenia.

Posiadacze kredytów we frankach to kupa idiotów....
Ja w latach 2006 kupowałem Franki a nie brałem kredyt!! Wiadomo jest, że kryzys w strefie Euro wzmocni Franka gdyż inwestorzy uciekną w stronę stabilnej i bezpiecznej waluty. Branie kredytów w 2007-2010 we Frankach to szczyt idiotyzmu.
Szwajcarzy się śmiali do rozpuku z tej cycowej waluty. Dopiero potem uderzyło to w nich, gdyż wartość waluty zaczęła nabierać niebezpiecznych wartości dla szwajcarskiego eksportu. Dlatego Rząd Szwajcarii sztucznie zwiększał podaż Franka. Dzięki temu tym idiotom spadły trochę raty kredytowe.
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
Mnie zastanawia jaki jest w ogóle sens podawania wzrostu PKB jako wskaźnika "bogacenia się narodu. Po pierwsze wskaźnik ten sztucznie zawyżają wszystkie inwestycje publiczne nawet te nieopłacalne i wykonywane na kredyt, a po drugie to ile dochodu narodowego się wypracuje nijak się ma do tego jak ten majątek rozkłada się w społeczeństwie. Znacznie lepiej naszą sytuację pokazuje mediana płac w naszym kraju która wynosi z tego co kojarzę około 3 tys złotych, czyli połowa zarabia jak by nie patrzeć poniżej tej kwoty.

Co do wprowadzenia euro nie widzę ani jednej racjonalnej przesłanki dla której mieli byśmy oddawać narzędzia kontroli naszej polityki walutowej w ręce jakichś międzynarodowych instytucji które w pierwszej kolejności kreują tą politykę pod kraje że się tak wyrażę "dominujące". Przykład Grecji doskonale pokazuje co się może stać w razie jak tych narzędzi w sytuacji kryzysowej zabraknie.
 

danielr9

Wyjadacz
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
6 519
Punkty reakcji
321
Wiek
40
Miasto
KRAKÓW
Dork napisał:
Mnie zastanawia jaki jest w ogóle sens podawania wzrostu PKB jako wskaźnika "bogacenia się narodu. Po pierwsze wskaźnik ten sztucznie zawyżają wszystkie inwestycje publiczne nawet te nieopłacalne i wykonywane na kredyt, a po drugie to ile dochodu narodowego się wypracuje nijak się ma do tego jak ten majątek rozkłada się w społeczeństwie. Znacznie lepiej naszą sytuację pokazuje mediana płac w naszym kraju która wynosi z tego co kojarzę około 3 tys złotych, czyli połowa zarabia jak by nie patrzeć poniżej tej kwoty.
PKB jest wskaźnikiem obrazującym trend gospodarczy w skali kraju.
Mediana płac nie uwzględnia siły nabywczej pieniądza/inflacji. Innymi słowy dziś za 3000zł kupisz telewizor a za rok pudełko zapałek.
Bogaceni się narodu to przede wszystkim wskaźik siły nabywczej pieniądza - realnej wartości per podstawowe potrzeby/usługi.
Bardzo często ludzie podają jak to w Polsce jest niska płaca....kiedyś na Facebooku furorę robiła taka tabelka, która pokazywała że Polak zarabia średnio 800 euro brutto a np. Norweg 4000 euro brutto.
Większość tępych głów oczywiście się tym podniecała.
Niewielu potrafi zauważyć w tym manipulację. Po pierwsze pensje brutto nie przekładają się we wszystkich krajach jednakowo na pensje netto.
Po drugie różna jest siła nabywcza pieniądza w różnych krajach. W Tajlandii za 700 dolarów miesięcznie można lepiej żyć niż w Norwegii za 4000 euro.
Dwa lata temu jak byłem w Norwegii to za dwie kanapki i kawę na stacji benzynowej zapłaciłem 200 koron (100zł).
Także miłych statystyk!
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
danielr9 napisał:
PKB jest wskaźnikiem obrazującym trend gospodarczy w skali kraju.
Nie wiem czy to jest rzeczywiście takie dobre wskazanie trendu, zakładając przykładowo że sfinansujemy kilkaset inwestycji publicznych, a w międzyczasie upadnie kilka firm które się na tych inwestycjach utopiły (jak chociażby sytuacja miała miejsce z naszymi nowiutkimi autostradami) to wskaźnik PKB tak czy inaczej będzie na plusie, mimo że trend na moje oko jest ujemny. (przynajmniej jak na moje pojmowanie) :)


danielr9 napisał:
Mediana płac nie uwzględnia siły nabywczej pieniądza/inflacji. Innymi słowy dziś za 3000zł kupisz telewizor a za rok pudełko zapałek.
Bogaceni się narodu to przede wszystkim wskaźik siły nabywczej pieniądza - realnej wartości per podstawowe potrzeby/usługi.
Pełna zgoda, niemniej po uwzględnieniu siły nabywczej mamy już znacznie bliższy obraz poziomu egzystencji społeczeństwa niż przy PKB per capita. A ten w sytuacji gdy połowa żyje poniżej średniej krajowej nie powala na kolana, szczególnie biorąc pod uwagę ciągły wzrost kosztów życia.

Mój komentarz z resztą co do wiarygodności wskaźnika PKB odnosił się głównie do postu Iron Duke'a który przytoczył tą ładną listę danych statystycznych z PKB w roli głównej.
Wiadomo, że idealnego wskaźnika nie ma, ale łatwość w jaki możne być zakłamany wzrost PKB jakoś nie działa szczególnie na jego korzyść.
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
Dork,

Mnie zastanawia jaki jest w ogóle sens podawania wzrostu PKB jako wskaźnika "bogacenia się narodu. Po pierwsze wskaźnik ten sztucznie zawyżają wszystkie inwestycje publiczne nawet te nieopłacalne i wykonywane na kredyt, a po drugie to ile dochodu narodowego się wypracuje nijak się ma do tego jak ten majątek rozkłada się w społeczeństwie.
Masz wiele racji, ale nie ma lepszego wskaźnika bogactwa społeczeństw, niż PKBpc. Inwestycje publiczne wpływają na jego wielkość, choćby zapewniając dochód prywatnym firmom i ich pracownikom. Jakie to ma znaczenie, widać gdy państwo na kilka miesięcy zawiesiło finansowanie inwestycji drogowych.
Co do wprowadzenia euro nie widzę ani jednej racjonalnej przesłanki dla której mieli byśmy oddawać narzędzia kontroli naszej polityki walutowej w ręce jakichś międzynarodowych instytucji które w pierwszej kolejności kreują tą politykę pod kraje że się tak wyrażę "dominujące".
"Kreowanie" polityki finansowej zawsze jest w czyimś interesie, a szkodzi innym. Także, gdy robią to politycy lokalni.
Nie rozumiem takiej postawy, jaką zaprezentowałeś. Stworzenie obszaru rozwoju ekonomicznego wymaga kilku rzeczy: zapewnienia bezpieczeństwa, stworzenia reguł i ich egzekwowania, oraz, jednolitej waluty. Bez względu na to, czy są nią muszelki Kauri, złote Denary, czy Dolar, lub Euro! Jeśli własna waluta jest takim dobrodziejstwem, czemu nie emituje jej Kraków, Wrocław, Poznań i Warszawa?

W ostatnich dniach byliśmy świadkami zgłoszenia nowej inicjatywy ekonomicznej - stworzenia wielkiego obszaru wolnego handlu, obejmującego USA i UE;
http://tygodnik.onet.pl/0,79643,atlantycki_wspolny_rynek,komentarz.html
Tam rodzi się wspólny rynek prawie miliarda konsumentów, który prędzej czy później wprowadzi jednolitą walutę, jakiegoś Eurodolara, a my, po staremu będziemy sobie złotóweczkę skrobać?

Jest jeszcze jeden aspekt, którego dotąd nie podnosiłem - nasze znaczenie i możliwość wpływania na unijną politykę. Mamy niepowtarzalną szansę, dzięki kryzysowi gospodarczemu unijnego Południa, dołączyć do grona 5, 6 państw decydujących o kierunkach rozwoju Unii. Pod warunkiem, że będziemy członkiem Eurostrefy.
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
Iron Duke napisał:
"Kreowanie" polityki finansowej zawsze jest w czyimś interesie, a szkodzi innym. Także, gdy robią to politycy lokalni.
Nie rozumiem takiej postawy, jaką zaprezentowałeś. Stworzenie obszaru rozwoju ekonomicznego wymaga kilku rzeczy: zapewnienia bezpieczeństwa,stworzenia reguł i ich egzekwowania, oraz, jednolitej waluty.
Nie rozumiem skąd ten pociąg do centralizmu. Im dalej ośrodek sterujący tym gorzej odpowiada na potrzeby lokalne, stara jak świat zasada.
Poza tym patrząc na to co się dzieje w strefie Euro jakoś nie jestem przekonany co do tego "zapewnienia bezpieczeństwa".

Wszystkie kraje wysokorozwinięte osiągnęły obecny poziom bez wspólnej waluty.


Iron Duke napisał:
Jeśli własna waluta jest takim dobrodziejstwem, czemu nie emituje jej Kraków, Wrocław, Poznań i Warszawa?
W tak niedużej skali takie rozdrobnienie oznaczało by chaos, no i wpływ podatków do budżetu centralnego był by "nieco" utrudniony.
Z resztą to chyba jasne, że jest różnica między specyfiką rynku krajowego i międzynarodowego.

Z jakichś powodów Wielka Brytania twardo trzyma się swojego funta, a Brytyjczyków o brak rozsądku w polityce międzynarodowej bym nie osądzał.


Iron Duke napisał:
Tam rodzi się wspólny rynek prawie miliarda konsumentów, który prędzej czy później wprowadzi jednolitą walutę, jakiegoś Eurodolara, a my, po staremu będziemy sobie złotóweczkę skrobać?
Za przeproszeniem, szybciej mi kaktus na dłoni wyrośnie niż Stany odejdą od dolara. Posiadanie we własnych rękach głównej waluty rozliczeniowej jest samo w sobie ogromnym atutem, po co mieli by z niego rezygnować.


Iron Duke napisał:
Jest jeszcze jeden aspekt, którego dotąd nie podnosiłem - nasze znaczenie i możliwość wpływania na unijną politykę. Mamy niepowtarzalną szansę, dzięki kryzysowi gospodarczemu unijnego Południa, dołączyć do grona 5, 6 państw decydujących o kierunkach rozwoju Unii. Pod warunkiem, że będziemy członkiem Eurostrefy.
Ja w kryzysie państw południowych widzę niepowtarzalną szansę dla krajów będących wierzycielami tych państw. My co najwyżej możemy się starać by tego grona nie dołączyć o jakimkolwiek "wpływie na unijną politykę" mowy nie będzie.

Trzeba być naiwnym by myśleć że samo przyjęcie euro przy potencjale naszej gospodarki da nam cokolwiek do gadania, już szybciej dojdzie do sytuacji odwrotnej i kraje bardziej rozwinięte będą miały większy wpływ na nas. Nie sądzę by w ich interesie była jakakolwiek konkurencyjność naszej gospodarki, wprost przeciwnie.
 

shogu

Nowicjusz
Dołączył
13 Czerwiec 2011
Posty
2 148
Punkty reakcji
22
Dork napisał:
Mnie zastanawia jaki jest w ogóle sens podawania wzrostu PKB jako wskaźnika "bogacenia się narodu. Po pierwsze wskaźnik ten sztucznie zawyżają wszystkie inwestycje publiczne nawet te nieopłacalne i wykonywane na kredyt, a po drugie to ile dochodu narodowego się wypracuje nijak się ma do tego jak ten majątek rozkłada się w społeczeństwie. Znacznie lepiej naszą sytuację pokazuje mediana płac w naszym kraju która wynosi z tego co kojarzę około 3 tys złotych, czyli połowa zarabia jak by nie patrzeć poniżej tej kwoty.
I tu jest caly pies pogrzebany.
Co po tym przecietnemu kowalskiemy jak PKB wrosnie o 10% jak cala nadwyzke zabierze kilku Panów u gory.

Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz zwiazana z dzisiejsza anty-ekonomia.

Jak to jest że gdy wzrost PKB wyjdzie zero - dla przecietnego obywatela warunki życia sie pogarszaja ( chocby bezrobocie wzrasta - prawo Okuna), ( nawet 1% wzorstu nie wystarczy czyli teoretyczny przyrost populacji , chociaż w realiach Polski kraj nasz sie wyludnia )

Ukazuje to dobitnie jak caly system jest ustawiony na permenantny przeplyw bogactwa od dolu do gory.
Jedynym sposobem kompensacji jest wlasnie ciagly wzrost PKB ( jeszcze doglebniejsza sprawa jest ze dzieje sie to glownie na kredyt ), a jak by poobserwowac nature , nic nie rosnie ciagle a po pewnym czasie jedyne rosnie jedyne co rosnie to "rak".
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
danielr9,

Człowieku - Ty widzisz co piszesz?

Pokazujesz jakieś procentowe dane i porównujesz wyjście z komuny? Kogo...Słowenii która ma mniej ludzi niż Warszawa?
Dlatego, posłużyłem się PKBpc jako w miarę obiektywnie oddającego średni poziom zamożności danego społeczeństwa.
Skończ z tą manipulacją!!! To jakieś kosmiczne bzdury!!!!

Nawet w tych durnych tabelkach jakimś dziwnym trafem im większy kraj tym niżej w statystyce. Poza tym podajesz dane z lat 1989-2007 gdzie wszystkie wymienione przez Ciebie "LWY" gospodarcze nie miały waluty euro.
Mały kraj łatwiej i szybciej jest w stanie zwiększyć poziom zamożności, gdyż nawet kilka inwestycji istotnie go podnosi. I tak było z krajami "pribałtyki", a zwłaszcza z Estonią, mającą bliskie związki ekonomiczne ze Skandynawią.
Dane z lat 1989-2007 udostępniłem aby porównać sytuację wyjściową byłych "demoludów" i dynamikę wzrostu jaką udało im się osiągnąć. Jak słusznie zauważyłeś, bez Euro, uzyskane wyniki znacznie się różniły w poszczególnych krajach.
Owe "LWY", czyli Słowenia, Estonia i Słowacja weszły do strefy Euro z wielu powodów. Także dlatego, że ów godny pozazdroszczenia wzrost gospodarczy był zagrożony atakami spekulacyjnymi wobec skali których ich Banki Centralne były zupełnie bezradne. Ten aspekt zupełnie ucieka przy ocenie naszej sytuacji, gdyż pamięć ludzka jest krótka i zapomnieliśmy rok 2009 i huśtawkę kursową zafundowaną złotówce przez światowe zjawiska kryzysowe,
Przyjęcie Euro jest także rodzajem polisy ubezpieczeniowej dla mniejszych gospodarek, do których i nasza się zalicza.
Nie podałeś mi żadnych danych, że strefa euro pomogła jakiemukolwiek krajowi w gospodarce.
Zależy o co pytasz? Dla starych krajów Unii Euro było sposobem zmniejszenia tarć i dodatkowych kosztów prowadzenia biznesu. Bez niego, byłoby im znacznie trudniej. Bardzo zyskały Niemcy, będące największym beneficjentem wspólnej waluty. Dlatego, przeciętny Niemiec, zwłaszcza starszy, może tesknić za Marką, ale niemiecki rząd będzie bronił Euro jak niepodległości.
Trzy kraje naszej strefy, które przyjęły Euro, zrobiły to w wyjątkowo niesprzyjającym momencie, na progu światowego kryzysu. Stąd trudno udowowdnić, czy zapaść gospodarcza Estonii, spadek PKB Słowacji i Słowenii wyniknęły z tej właśnie przyczyny. Ważne, jak te gospodarki radziły sobie w kolejnych latach;

Estonia wzrost PKB w roku:
2008 - 4,2%
2009 -14,1%
2010 + 3,3%
2011 + 8,3%
2012 + 3,2%

Słowenia: 2008 +3,4%
2009 -7,8%
2010 +1,2%
2011 +0,6%
2012 -2,3%

Słowacja: 2008 +5,8%
2009 -4,9%
2010 +4,4%
2011 +3,2%
2012 +2,0%

i dla porównania Polska;
2008 +5,1%
2009 +1,6%
2010 +3,9%
2011 +4,3%
2012 +2,0%
i Czechy bez Euro;
2008 +3,1%
2009 -4,5%
2010 +2,5%
2011 +1,9%
2012 -1,3%

Jak widzisz o żadnej korelacji nie ma mowy. Trudno udowodnić, że Euro wywołało kryzys lub, że pomogło go przezwyciężyć. Dlatego, nie sprowadzałbym jego roli wyłącznie do prowadzenia bieżącej polityki monetarnej. Jest czymś znacznie ważniejszym i tego się obawiają przeciwnicy głębokiej integracji.
(dane pochodzą z Eurostatu, wcześniejsze od Conference Board)


Dork,

Nie rozumiem skąd ten pociąg do centralizmu. Im dalej ośrodek sterujący tym gorzej odpowiada na potrzeby lokalne, stara jak świat zasada.
Widzę to w ten sposób, dzielimy kompetencje na co najmniej trzy poziomy: lokalny oparty o region i tu powinno być wydawanych najwięcej środków, pozostałe kwoty podzielone równo między poziomami państwowym i unijnym.
Poza tym patrząc na to co się dzieje w strefie Euro jakoś nie jestem przekonany co do tego "zapewnienia bezpieczeństwa".
Jeśli bezpieczeństwa nie zapewni Euro, tym bardziej nie da go lokalna waluta. Projekt wspólnej waluty jest pionierskim przedsięwzięciem, siłą rzeczy niedoskonałym. Poprawiajmy go, ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą!
Był pomyślany jako jeden z elementów systemu integracji kontynentu. Nie ostanie się w sytuacji gdy ta wyhamuje, lub zwyciężą tendencje odśrodkowe.
Wszystkie kraje wysokorozwinięte osiągnęły obecny poziom bez wspólnej waluty.
Owszem i osiągnęły granice wzrostu. Potrzebowały impulsu pobudzającego dalszy rozwój i Euro jest odpowiedzią na tą potrzebę.
Z jakichś powodów Wielka Brytania twardo trzyma się swojego funta, a Brytyjczyków o brak rozsądku w polityce międzynarodowej bym nie osądzał.
Gdy się było światowym Imperium, jakś europejska Unia nie musi być specjalnie atrakcyjna. Jeśli się miało najsilniejszą walutę świata, trudno się z nią rozstać, nawet wobec oczywistych faktów.
Za przeproszeniem, szybciej mi kaktus na dłoni wyrośnie niż Stany odejdą od dolara. Posiadanie we własnych rękach głównej waluty rozliczeniowej jest samo w sobie ogromnym atutem, po co mieli by z niego rezygnować.
Chociażby po to, aby nie doprowdzić do bratobójczej walki konkurencyjnej pomiędzy Euro i Dolarem. Kilka lat temu, gdy Euro osiągneło apogeum swojej potęgi, poważnie zagrażało pozycji Dolara w międzynarodowej wymianie handlowej. Miedzy innymi Arabowie grali na zastapienie dolara walutą europejską w obrotach na rynku ropy.
Trzeba być naiwnym by myśleć że samo przyjęcie euro przy potencjale naszej gospodarki da nam cokolwiek do gadania, już szybciej dojdzie do sytuacji odwrotnej i kraje bardziej rozwinięte będą miały większy wpływ na nas.
Nasz potencjał nie jest taki mały, a Oni, to znaczy Niemcy, Francja i GB, Holandia potrzebują partnera do europejskich rozgrywek. Musimy tylko zgłosić to nich akces.
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
daniel,
dzis tylko oplacalnosci produkcji KGHM bo rwa kulszowa mnie meczy

Majac wlasna walute, kontrolowany kurs wymiany waluty, kontrolowane ceny i w zanacznym stopniu place i niska inflacje (dopiero Jaruzelski zalozyl spolki nomenklaturowe i zrobil inflacje we wiadomym celu) przy jednoczesnym popycie wymiatajacym z polek niemal wszystko nie moglo sie nie oplacac produkowac. To nie znaczy, ze struktura produkcji byla optymalna z punktu widzenia interesu wiekszosci obywateli czy jakosc wszystkich towarow i uslug zadowalajaca. Tym nie mniej podstawowe reformy (pierwszy krok) majace na celu uzdrowia tej sytuacji oraz uzaleznienia placy od jej wartosci sprzedanej byly czescia proramu z jakimi Solidarnosc stanela do wyborow przeciwko Jaruzelskiemu i PZPR a szczegolnie jej nomenklaturze. Po wygraniu wyborow postapiono dokladnie odwrotnie a Balcerowicz dopiera rozkrecil inflacje!!!

Oburzasz sie slusznie na wymagania placowe zwiazkowcow (tez ludzie aparatu wladzy i zwiazkowacmi sa praktycznie fikcyjnymi), ze maja zarabiac 10x tyle co srednia wszystkich pracownikow, ktora jak sie odejmie przezesow, dyrekcje i kierownictwo jest bardzo skromna i tylko nadgodziny i praca w swieta pozwala na podnisienie zarobkow do niewiele ponad 4.000zl netto. Ciekawym dlaczego nie oburzasz sie na place prezesow czyli czlonkow zarzadu KGHM. Ci trzej zupelnie niepotrzebni nikowmu panowie wyplacili sobie ostanio 6mln zl podstawowej i funkcjonalnej o opcjach nie wspominajac (coroczne podwyzki to kilkadziesiat procent, raz nawet 80%) gdy gornicy musieli walczyc o 3.600zl podwyzki rocznej (ok 4%).

Wyborcza:
„ ... Nie rozumiem takiej retoryki. Państwo dziwicie się, że ktoś z załogi (dzialacz zwiazkowy) może mieć taką pensję. Ale to, że ludzie, którzy do zarządu wchodzą niemalże z ulicy i zarabiają jeszcze więcej, zupełnie nikogo nie dziwi.

Ma pan na myśli kogoś konkretnego?

- Nie chcę wskazywać palcem. Ale niestety, w wielu przypadkach ważniejsza od kompetencji była i jest przynależność partyjna...”

KGHM i jej zarzad reprezentuje interesy swych wlascicieli i swoj wlasny (zarzad spolki) a nie interes wiekszosci polskich obywateli. Mimo, ze 27% akcji spolki nalezy do skarbu panstwa obywatele prawie nic z tego nie maja a to za ich kase i prace polska miedz zostala stworzona. Sama sprzedaz wiekszosci spolki za grosze przynosi corocznie miardowe straty (w euro) nie wpominajac o strukturze sprzedazy srebra i zlota, ktorego to (zlota) cala produkcja pownna ladowac w skarbcu NBP a srebra polowa pomijajac sama optymalizacje wielkosci produkcji miedzi. Dodam tylko, ze wplywy dewizowe KGHM obecnie przekraczaja 3mld euro i gdyby KGHM byla wlasnoscia spoleczenstwa to cala tak kasa bylaby do ich dyspozycji a nie znikala za granica.

pozdrawiam,
 

danielr9

Wyjadacz
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
6 519
Punkty reakcji
321
Wiek
40
Miasto
KRAKÓW
vik123 napisał:
KGHM i jej zarzad reprezentuje interesy swych wlascicieli i swoj wlasny (zarzad spolki) a nie interes wiekszosci polskich obywateli. Mimo, ze 27% akcji spolki nalezy do skarbu panstwa obywatele prawie nic z tego nie maja a to za ich kase i prace polska miedz zostala stworzona. Sama sprzedaz wiekszosci spolki za grosze przynosi corocznie miardowe straty (w euro) nie wpominajac o strukturze sprzedazy srebra i zlota, ktorego to (zlota) cala produkcja pownna ladowac w skarbcu NBP a srebra polowa pomijajac sama optymalizacje wielkosci produkcji miedzi. Dodam tylko, ze wplywy dewizowe KGHM obecnie przekraczaja 3mld euro i gdyby KGHM byla wlasnoscia spoleczenstwa to cala tak kasa bylaby do ich dyspozycji a nie znikala za granica.

pozdrawiam,
Vik123,

Czy naprawdę uważasz, że tak wysoka rentowność KGHM to zasługa tego 27% udziału polskiego kapitału?
Jak funkcjonują i jak funkcjonowały państwowe giganty to wszyscy wiemy. Dopiero prywatyzacja (nawet częściowa) dawała zwykle efekty.
Otóż KGHM jak słusznie napisano w większości jest spółką prywatną. Te 27% udziału Państwa o nazwie Polska to tylko figurant po to, żeby umieścić w Zarządzie dochodowej spółki "kolesiów". Podobnie jest z Orlenem i wieloma innymi spółkami. Te 27% to żadna decyzyjność w spółce - chodzi tylko o stołki. To wiesz Ty....wiem też ja i nie oszukujmy się wzajemnie :)

Natomiast przy tych całych machlojach prywatyzacyjnych - bo taki owszem też były to warto dodać, że duża część tych spółek po prostu chyliła się ku upadkowi z podstawowej przyczyny - złodziejstwa i marnotrawstwa czyli zwyczajnej niegospodarności.

To troszkę tak jak z Ziemią palestyńską. Najpierw Palestyńczycy sprzedali dużo ziemi Żydom gdyż był tam sam piach i pustka.
Potem gdy Żydzi zrobili tam nawodnienie, rozpoczęli uprawę np ziemniaków to nagle zazdrosnemu sąsiadowi przypomniało się jaki to oddali "święty" dobytek. Oddajcie natychmiast bo to nasza Ziemia!

To samo z polską prywatyzacją. Jak spółki upadały - wybuchały strajki to Rząd próbował ratować miejsca pracy i zaprosił prywatnych inwestorów do rozmów. Gdy oni pociągnęli swoją ciężką pracą te spółki do góry a ich prezesi zaczęli jeździć w Polsce pierwszymi mercedesami S klasy to nagle gazety się rozpisały....achaa....a za ile oni to kupili?...za tyle?....takie wielkie firmy!!!!??? Toż to skandal!!!! Ile zarabiają??!!!...Tyle??!!! Złodzieje!!!!!

Taka jest polska mentalność. Tego nie zmienimy w ciągu najbliższych 100 lat.
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
daniel,

KGHM tworza inzynierowie, technicy i wykwalifikowani gornicy i nikt wiecej bo oni robia cala produkcje w czym wspiera ich personel pomocniczy, ktorego umiejetnosci juz sa znacznie latwiejsze do opanowania przez wielu a wiec mozna ich latwo zmoeniac. Wszystko co wyprodukuja jest calkowicie sprzedawalne. Za grosze i lapowki sprzedano udzialy w firmie ograbiajac narod i zaloge z ogromnych zyskow. Inaczej mowiac, kapital prywatny kupil sobie za grosze ogromne zyski.

Tak sie sklada, ze moj wujek w czasach PRL byl przez iles lat szefem laboratorium zajmujacym sie opracowywaniem technologii odzyskiwania metali towarzyszacych. Ma pare patentow miedzynarodowych za ktore wzial niezla kase jak na owe czasy. Tak wiec wiem z pierwszej reki jak powstawal kompleks miedziowy a chetnych do brania pieniedzy za nic zawsze bylo i jest pelno.

Caly kapital jaki jest potrzebny do tworzenia czegokolwiek to umiejetnosci ludzi a przedwszystkim umiejetnosci techniczne i naukowe o wynalazczosci nie wspominajac. Co do umiejetnosci organizacyjnych to kazdy dobry inzynier nauczy sie ich w rok. Zreszta tego tutaj ucza na studiach. Poza tym dobry otwarty i interaktywny program optymalizacji operacyjnej jakiejkolwiek instytucji czy zakladu zrobi to jeszcze lepiej. Jesli do tego takie powiedzmy "stowarzyszenie wynalazcow, naukowcow, inzynierow i technikow itd plus personel pomoczniczy" zalozy wlasny bank emisyjny to moze osiagnac wszystko co zechce bo staje sie suwerennym panstwem. Poczytaj prace Veblena sprzed stu lat. On dobrze opisuje jak to wszystko dziala, kto co tworzy i jaka jest roznica w mentalnosci miedzy inzynierem a kupcem/kapitalista.

Niemal wszystkie panstwowe zaklady przemyslowe, szczegolnie przemysl ciezki, maszynowy, chemiczny i stoczniowy i gornictwo zawsze zarabialy na siebie i reszte spoleczenstwa i dlatego oplacalo sie i nalezalo je ukrasc. Wiesz dlaczego japonski przemysl odnosil takie ogromne sukcesy i dawno zawojowalby swiat gdyby nie narzucone przez USA restrykcje badawcze i produkcyjne oraz mentalnosc finansitow japonskich (Hongbing nazywa to ich naiwnoscia)? Bo praktycznie japonskimi koncernami kierowaly "samorzady" pracownicze.

Tak dla lepszego uswiadomienia sobie: zdarzylo sie, ze w II wojne alianci zbombardowali jedna z hut koncernu Kruppa calkiem dokladnie. Ocalalo tylko biuro. Dyrekcja i administracja mialy pelne rece roboty. Krupp junior wyrzucil wszystkich dajac szanse wyboru: lopata albo ulica. Wiekszosc wybrala lopate. Nikt z wyrzuconych juz do biura nie trafil poza sprzataczkami. W niemieckim przemysle zakladem rzadzil glowny technolog i dlatego niemiecki przemysl tak dobrze sobie radzil. Ale dzis to juz w znacznej mierze historia.

pozdrawiam,

PS skrocona lista wyprzedazy majatku narodowego do 2010 roku chyba.

Rząd Mazowieckiego i Balcerowicza (UW) od 12.09.1989 r., rządził 16 m-cy. Przygotował ustawę o tzw. restrukturyzacji i prywatyzacji, która od 22 lat zabija gospodarkę;
- Rząd Bieleckiego (KLD) od 12.01.1991 r., rządził 11 miesięcy i 11 dni. Sprzedał obcym 1209 zakładów;
- Rząd Olszewskiego (ROP) od 23.12.1991 r., rządził 6 miesięcy i 18 dni. Sprzedał 1 zakład i dlatego został odwołany;
- Rząd Suchockiej (UD) od 11.07.1993 r., rządził 15 miesięcy i 14 dni. Sprzedał obcym 21 zakładów;
- Rząd Pawlaka (PSL) od 26.10.1993 r., rządził 16 miesięcy i 12 dni. Sprzedał 2269 zakładów;
- Rząd Oleksego (SLD) od 7.03.1995 r., rządził 14 miesięcy. Sprzedał 598 zakładów.
- Rząd Cimoszewicza (SLD) od 7.02.1996 r., rządził 20 miesięcy i 18 dni. Sprzedał 992 strategicznych zakładów;
- Rząd Buzka (AWS+UW) od 31.10.1997 r., rządził 47 miesięcy i 19 dni. Sprzedał 1311 strategicznych zakładów;
- Rząd Millera (SLD) od 19.10.2001 r., rządził 30 miesięcy i 15 dni. Sprzedał 548 strategicznych zakładów;
- Rząd Belki (SLD) od 02.05.2004 r., rządził 17 miesięcy i 29 dni. Sprzedał 477 strategicznych zakładów;
- Rząd Marcinkiewicza (PiS) od 31.10.2005 r., rządził 8 miesięcy i 15 dni. Sprzedał 271 strategicznych zakładów;
- Rząd Kaczyńskiego (PiS) od 14.07.2006 r. W okresie 15 miesięcy i 24 dni sprzedał 18 strategicznych zakładów, w tym 4 huty warte minimum 100 miliardów złotych za 380 milionów złotych;
- Rząd Tuska (PO) rządzi od 7.11.2007 r. Sprzedał 724 zakłady.
 
Do góry