ja miewam czesto nastroj melancholijny i bardzo to lubie
a kiedy dopada mnie glebsza depresja, moze to nie jest juz przyjemne, ale ja...wiem po co czlowiek cierpi, rozumiem to i jestem na to gotowa. chociaz nie spotkalo mnie w zyciu jakies ogromne cierpienie, wiem, ze gdyby mnie spotkalo juz by mi to tak latwo nie przyszlo...jednak grunt to probowac to wszystko zrozumiec i wiedziec ze to jest zamierzone, ze dzieki temu sie uczymy. poczytajcie Ksiege Hioba
A odnosnie bezprzyczynowej chandry (bo rozpisalam sie na temat cierpienia, chyba nie do konca na temat
) to zycie w stale dobrym humorze byloby nudne