pan k - Ciekawe spostrzeżenia, nie wiem tylko czy sama postać Kapitana Ameryki nie jest taką reklamową zabawą Amerykanów.
Bohater jest przecież groteskowo amerykański z nazwy, wyglądu- stroju. Już Iron Man ma przynajmniej jakieś własne motywy, swoje państwo w państwie, bo przecież jest właścicielem wielkiego korpo.
Ja tam Kapitana nigdy nie lubiłem, do czasów nowych filmów.
Byłem w weekend na Listach do M2. Coś polskiego i fajnego, bo można było się wzruszyć i pośmiać. Trochę upiękniony film, albo taki z przepychem, ale wciąż familijny i dobry - jak "To właśnie miłość", tylko polskie i w drugiej części chyba nawet ambitniejsze niż "Love actualy".