po roku spędzonym na Grochowej w sumie jestem ..zadowolona. dopisali ludzie ; ) wychowawcy są w porządku, no poza paroma czarnymi końmi (strzeżcie się pani J. ! brr...), acz od września dwójka (tych najlepszych) odchodzi, ktoś przychodzi, no nie wiem czego się będzie można spodziewać. pani dyrektor jest mega, naprawdę stara się pomóc, a nie ud***ć i wyrzucić za te drobne i te WIĘKSZE grzeszki.
generalnie, większość ludzi z XXILO i Lart'u, także atmosfera dosyć ciekawa ; )
gdy chce się imprezować i być niegrzecznym (był taki jeden pokój na trzecim piętrze
) to można, gdy ma się zamiar uczyć i chodzić spać przed 22gą to też się da. każdy zajmuje się swoją d*pą acz klimat swojski, pomoc, dzielenie się ostatnią bułką i fajką i takie tam..
pokoje są spoko w sumie, trzyosobowe (a że jest mało ludzi to często mieszka się w nich w 2 osoby), parę dwójek, parę jedynek dla maturzystów. sprzęty przestarzałe (soory
), w szafie portal do Narnii
D), w czajniku do gotowania wody mieszka dżin
D), kuchenka nagrzewa się w 10 minut (pst. gdy nie ma kasy na bilet do domu to inwestuje się w ziemniaki, "pożycza" olej i potem handluje frytkami
).
największym i GIGANTYCZNYM minusem tego przybytku mieszkaniowego jest lokalizacja - daleko wszędzie (a najdalej na przystanek, spacerkiem jakieś 6-15minut), tramwaje 11stka i 20stka, na rondo Grzegórzeckie jedziemy gdzieś 15 minut, na Mogilskie koło 20stu, dworzec koło 25ciu, acz kursują często i sprawnie. autobusy też jakieś są. na dworcową (w kierunku Ruczaju) spacerkiem 25 minut - kilka osób na tym końcu świata miało szkoły, rozwiązanie najlepsze dla nich.
poza tym, z okien na Grochowej widać zalew Bagry. Bagry są generalnie kozackie, spacerki, opalanie się i moczenie tyłka w wodzie (okolice letnie), w zimę "na naszej kładce" imprezowania. dwa sklepy spożywcze obok bursy, jeden monopolowy (zbrodnia! do 23ciej otwarty!) ;> poza tym, obok bursy ośrodek dla głuchoniemych (jak się dobrze zaczaruje, to można się do nich na stołówkę wkręcić na darmową zupę albo i cały obiad; do tego nauczyłam się klnąć po migowemu), akademik (w akademiku ..ciekawi ludzie mieszkają
) i schronisko młodzieżowe (mhehe
te weekendy wyjezdne w internacie
).
pościel, kołdry, koce są na stanie bursy (ja miałam swoje). bardzo tani czynsz. mimo braku wyżywienia nie przymiera się głodem (ale przez jakieś 5 tygodni odżywiałam się zupkami z proszku, bigosem w słoikach od mamy i kaszkami instant z Biedronki, hardkor).
coś ktoś chce jeszcze wiedzieć?
generalnie polecam