Odnośnie tematu. Nie ma czegoś takiego jak muzyka hip-hop, taniec hip-hop czy hip-hopowiec. To wszystko to efekt mediów i... wielu raperów. Istnieje tylko kultura hip-hop. I o ile człowieka który reprezentuje tą kulturę można nazwać hip-hopowcem, to przykładowo nie każdy raper nim jest.
Ogólnie hip-hop składa się z czterech elementów - Graffiti, Dj-ingu, Break Dance i MC-ingu czyli inaczej rapu.
Więc jakby nie patrzeć hip-hop to jest sztuka, kultura - Graffiti(obraz), Break Dance (Taniec), DJ-ing (muzyka), Rap (Śpiew).
Pozwolę sobie przedstawić jeden cytat odnośnie ideologii hip-hopu:
Wraz z hip-hopem rodził się ruch zwany Universal Zulu Nation; jego twórcą był Kevin Donovan, alias Africa Bambaataa. Doktryna Zulu Nation, oparta na Biblii i Koranie, stawiała na szacunek względem dla człowieka, równość praw, jedność, pracę, zabawę i pokój. "Ruch Zulu Nation był dominującą hip-hopową organizacją, która szerzyła miłość, pokój i radość. Zulu Nation budowało pozytywny hip-hop"
Czyli już wiadomo co ze sobą niesie kultura hip-hop - szacunek, jedność, pracę, zabawę i pokój.
Idźmy dalej. Mówicie że raperzy nawijają o biedzie, o tym jak jest ciężko, o :cenzura:. policji.
To teraz zadam pytanie, większości z was - ile przesłuchaliście rapowych płyt ? I czy w ogóle jakąś ? Bo tak na moje oko to sugerujecie się tylko tym co leci na "Vivie" czy "MTV". Najśmieszniejsze jest to że większość z was, wie że w radiu czy telewizji nie ma obecnie dobrej muzyki.
Wrzućcie na audio jakąkolwiek nowszą płytę dobrego składu lub wykonawcy i posłuchajcie. Raperzy nawijają o tym że cieszą się że wybili się z tego stania pod klatką i o tym nawijają. O rodzinie, o Bogu, o miłości, o wspomnieniach, o problemach globalnego świata, czy o tym jak piękne jest życie. Wcześniej też nie narzekali jak to im ciężko, tylko rapowali z wiarą że będzie lepiej, dając dzieciakom wiarę we własne możliwości. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ilu młodych chłopaczyn wszyło na ludzi dzięki rapowi. Tak, jest też wiele kawałków o narzekaniu. Ale o narzekaniu na to co się dzieje w kraju. Bo w naszym kraju jest powiedzmy "śmiesznie", skoro nie można zbudować autostrady. A narzeka każdy - ja, ty, ty i ty. Raperzy także. Ale tylko mówiąc o czymś głośno można ludziom otworzyć oczy na wiele spraw, niekoniecznie nawołując do nienawiści.
Natomiast śmieszy mnie ocenianie całego gatunku muzycznego przez pryzmat kilku wykonawców, którzy chociaż są raperami to nie mają całkowicie nic wspólnego z hip-hopem (np. Firma czy PiH). Nawijka o reprezentowaniu biedy ? Słyszycie tą muzykę ale nie słuchacie jej wcale. Peja w kawałku "Reprezentuje biedę" nawija o tym że wybił się z getta, że się w końcu czegoś dorobił, a przy tym nie zapomniał skąd jest, nie wyrzeka się swoich korzeni. Jest pozytywnym reprezentantem biedy, pokazuje że nie mając nic, można być kimś. Wystarczy wziąć się za siebie a nie siedzieć tylko na tyłku i płakać jak to nie jest ciężko. I wy się możecie z tego śmiać, skoro mieliście od urodzenia wszystko co wam rodzice pod nos podali, a dzisiaj macie po cztery fakultety. Tylko że on jest szczęśliwym człowiekiem, bo robi to co kocha, zarabia na tym nie mało i może spełnić wiele swoich marzeń. A wielu z was mimo że była "ustawiona" od początku, dzisiaj co najwyżej pracuje na zmywaku w Anglii.
Zresztą o rapie mógłbym tu mówić i mówić, bo płyt wiele przesłuchałem. Zarówno wykonawców którzy reprezentują kulturę hh, jak i tych którzy nie mają z nią nic wspólnego. A nie moją winą jest to że większość widzi 20 złych płyt, nie widząc 120 dobrych.
Podobna sytuacja jest z graffiti. Nie każdy grafficiarz reprezentuje kulturę hh. Bo na dobrą sprawę, mogę wziąć puszkę i wrzucić na ścianie napis CHWDP albo Resovia Rzeszów i będę writerem. Ale writerzy którzy reprezentują hip-hop wnoszą coś więcej niż tylko bazgroły na ścianach czy demolowanie pociągów. Graffiti ma być sztuką i dobre graffiti niesie zawsze ze sobą jakiś przekaz. Podobnie jak obrazy.
Zresztą chcę jeszcze na koniec zauważyć że kultura hip-hop nie jest dla każdego. Hip-hop wywodzi się głównie z kręgów miejskich i jest w większości dla ludzi z miasta, bo tworzą ją ludzie z miasta. Więc nie dziwny jest dla mnie fakt że wielu nic z tego nie rozumie. Wszak raperzy nie nawijają o dojeniu krów i zbieraniu ziemniaków, a graffiti nie jest malowane na drzewach w lesie.
A propos dresów - "Nie dres czyni Cię dresiarzem".
A tzw. "dresiarze" w zdecydowanej większości nie mają nic wspólnego z hip-hopem.