Dopalacze

Sunray

Bywalec
Dołączył
30 Lipiec 2008
Posty
3 574
Punkty reakcji
60
Wiek
34
Miasto
pomorskie
Co sądzicie o tzw. 'dopalaczach' i sklepach z dopalaczami w kwestii rozwiązań prawnych i skutków społecznych?
Ja mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony jest pewna wolność, ale patrząc z innej strony to może tylko jej złudna namiastka?

http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100821/REGION/589120640
Do szpitali i ośrodków uzależnień trafia coraz więcej nastolatków, którzy zażywali wcześniej legalne, łatwo dostępne środki. Od początku roku lekarze pomogli już 100 osobom.(...)

Ja bym powiedział że tak jakby działa selekcja naturalna na głupkach którzy biorą takie chemikalia- ale przecież leczą się za nasze pieniądze, a i nieletnich może być szkoda.

Na pewno nie podoba mi się pewna niekonsekwencja ze strony rządzących, ponieważ sklepy je rozprowadzające są legalne, ale jednocześnie w praktyce podlegają ponadprzeciętnie częstym kontrolom z różnych błahych powodów; próbom zaszczucia.

Co Wy o tym wszystkim sądzicie, dobrze jest, jak jest, czy potrzebne są dalsze zmiany- i w którym kierunku?
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Moim zdaniem trzeba być konsekwentnym. Albo się narkotyki delegalizuje, albo nie. Uważam, że to sprawa człowieka co zażywa, jednak przy twardych dragach mógłbym się jeszcze zgodzić, aby tego nie sprzedawać. A to co w Dopalaczach można kupić to również mocne używki.
Generalnie teraz mamy takie nie wiadomo co, gdzie część narkotyków jest legalna, a to dlatego że nikt się nie zajmował wcześniej akurat tymi, konkretnymi substancjami. No i jeszcze nazwa: ,,produkty kolekcjonerskie". Śmiech na sali.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Zaznaczyłem "bardziej rygorystyczne". Też uważam, że albo w jedną stronę, albo w drugą. Skoro heroina czy kokaina są nielegalne, to albo zalegalizować wszystko, zlikwidować szarą strefę i pozwolić ludziom odpowiadać za siebie, albo zdelegalizować wszystkie narkotyki, oprócz klasycznie dostępnych, typu alkohol.
 

elpablo

Tyran Okrucieństwa
Dołączył
6 Luty 2008
Posty
2 980
Punkty reakcji
53
Wiek
38
Miasto
Dark Wood
Nie zaznaczę żadnej opcji bo też mam mieszane uczucia. Dla mnie stado tych baranów moze się pozabijać tym szajsem tylko ze wszyscy zapłacimy za ich leczenie a tego już nie chcę. O ile trawa mi nie przeszkadza bo nie powoduje zachowań agresywnych to podobno ta chemia wali w dekiel porządnie. Być moze jest tak ze szum wokół tego zrobil się dlatego ze ktos traci na tym niezłą kasę. A kto na tym traci to każdy inteligentny człowiek się domyśli.
 

master6x6

Słowianin
Dołączył
25 Lipiec 2007
Posty
6 636
Punkty reakcji
129
Miasto
Rzeszów
Wypowiem się jako moderator: nie wiem czy jest sens istnienia tego tematu, ponieważ drugi o tym samym tytule istnieje w Używki i nałogi, może wydawać się, że większość postów to "recenzje dopalaczy", ale większość topicu zajmuje dyskusja (łącznie z ostatnią) właśnie związana z legalizowanie czy delegalizowaniem i ogólnie całym tym problemem. Dlatego Qon, ja zaraportuję Ci ten temat (a raczej mój post) i zrób co uważasz, moim zdaniem nie potrzebny jest drugi.

Link do tematu w Używki i nałogi

Co prawda nie miałem wypowiadać się w sprawie dopalaczy tutaj, ponieważ ostatnio dość sporo napisałem w temacie do którego link daję wyżej, ale dorzucę 1-2 zdania tutaj, które właśnie nasunęły mi się. Ostatnio mamy nagonkę medialną (temat na fali) i z rządu na dopalacze, niestety mówi się tylko o tym, że zabijają, trzeba delegalizować, ale nic się nie mówi od 2 lat, w jaki sposób zakończyć zabawę w kotka i myszkę...
Dlaczego nie piszą gazety o zgonach po alkoholu, które zdarzają się częściej niż po dopalaczach?
 

Sunray

Bywalec
Dołączył
30 Lipiec 2008
Posty
3 574
Punkty reakcji
60
Wiek
34
Miasto
pomorskie
Ale w wymienionym przez Ciebie przeplatają się 'recenzje' z ogólnymi poglądami o dopalaczach, które to jednak nie stanowią głównej osi tematu i tworzą pewien harmider. Zresztą nie każdy przegląda wszystkie działy, a do porozmawiania o sytuacji prawnej ten jest najlepszy. Myślę, że nie ma co szukać dziury w całym. To tak na marginesie...

o zgonach po alkoholu, które zdarzają się częściej niż po dopalaczach?
W ilości bezwzględnej, czy procentowej?
 

master6x6

Słowianin
Dołączył
25 Lipiec 2007
Posty
6 636
Punkty reakcji
129
Miasto
Rzeszów
W ilości bezwzględnej, czy procentowej?

A czy to ważne w tej dyskusji? W sumie nie bierzmy nawet pod uwagę tylko zgonów, ale zatrucia alkoholowe itd. Bo przecież w przypadku dopalaczy jak ktoś trafi do szpitala to też to się od razu nagłaśnia.

Co do tematu: Qon tutaj jest szefem, zrobi co uważa za słuszne, dla mnie to zdublowany temat.
 

Sunray

Bywalec
Dołączył
30 Lipiec 2008
Posty
3 574
Punkty reakcji
60
Wiek
34
Miasto
pomorskie
A czy to ważne w tej dyskusji? W sumie nie bierzmy nawet pod uwagę tylko zgonów, ale zatrucia alkoholowe itd. Bo przecież w przypadku dopalaczy jak ktoś trafi do szpitala to też to się od razu nagłaśnia.
Oczywiście, że ma znaczenie.
Podałem przykładowy artykuł mówiący- o nawet jeszcze nie w jeden rok- trzycyfrowej liczbie schorowanych po dopalaczach nieletnich (!) w jednym tylko (!) szpitalu. A zauważmy, że to specyficzne środki, w przeciwieństwie do alkoholu niedostępne w tak wielu punktach i względnie 'nowe' na rynku, porównując z obecnym od zawsze w społeczeństwie alkoholem.
A co do szerokiego 'nagłaśniania' podchodziłbym sceptycznie, prędzej wyrywkowo.
 

chaos_n

Deep in the darkest jungle of the Amazon
Dołączył
2 Listopad 2008
Posty
1 599
Punkty reakcji
44
Wiek
37
W ilości bezwzględnej, czy procentowej?

Zarówno bezwzględnej, jak i procentowej. Co nie zmienia faktu, ze dopalacze to syf, a im więcej substancji będzie delegalizowanych, tym nowe substancje będa mniej przebadane i potencjalnie bardziej szkodliwe od poprzednich.
 

aumgn

Nowicjusz
Dołączył
15 Sierpień 2010
Posty
107
Punkty reakcji
5
Mimo że brzydzi mnie działalnosc tych placówek z "artykulami kolekcjonerskimi",wydaje mi się że walka z nimi nic nie da, jak ktoś się będzie chciał odurzyć to zawsze znajdzie odpowiednią do tego substancje, tak sie zastanawiam czy juz nie byłoby mniejszym złem jak ktoś wezmie sobie porcje dopalacza, niż nażre sie muchomorów, przedawkuje lek na kaszel, albo nawdycha butaprenu.
Trzeba raczej postawić na edukacje, sprobować sprawić żeby te środki nie były "trendi" ale to łatwiej powiedziec niz wykonać.
 

Julka89

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2010
Posty
2 342
Punkty reakcji
79
Miasto
mój kawałek podłogi
Zarówno bezwzględnej, jak i procentowej. Co nie zmienia faktu, ze dopalacze to syf, a im więcej substancji będzie delegalizowanych, tym nowe substancje będa mniej przebadane i potencjalnie bardziej szkodliwe od poprzednich.


o witam pana który kiedyś sprzeczał się ze mną na temat narkotyków :] w temacie o dopalaczach w dziale nałogi, czy coś takiego ;)
 

chaos_n

Deep in the darkest jungle of the Amazon
Dołączył
2 Listopad 2008
Posty
1 599
Punkty reakcji
44
Wiek
37
Nie rozumiem tylko, po co pogrubiłaś ten fragment, jak mam to rozumieć? :)
 

Julka89

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2010
Posty
2 342
Punkty reakcji
79
Miasto
mój kawałek podłogi
Pamiętasz jak w temacie o dopalaczach kłóciłeś się zemną?
Tylko wtedy przyczepiłeś się marihuany i jej legalizacji.
Ja zaś początkowe swoje wypowiedzi tyczyłam jedynie do dopalaczy i ogólnie można było je opisać w tych słowach co pogrubiłam. Tylko, ze później doszło cały ogół innych narkotyków niedozwolonych i dozwolonych....

:)
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Dopalacze to bardzo szerokie pojęcie. Są to po prostu przeróżne zioła z całego świata, które mogą mieć jakiś wpływ na ośrodkowy układ nerwowy. Niektóre z nich są dostępne normalnie w aptekach w niektórych krajach na zachodzie, i ich szkodliwości nie jest większa od waleriany, a niektóre to rzeczywiście narkotyki. Nie podoba mi się więc sam ten termin.
Druga rzecz to nie podoba mi się jak państwo pokazuje swoją słabość. Sejm co chwile nowelizuje prawo ponieważ bawi się z dzieciakami w kotka i myszkę. Jak mamy tworzyć prawo pod dzieci, to prawo będzie dziecinadą i już powoli jest.
Podobnie pani minister Kopacz, która chce załatwić, aby leki przeciwkaszlowe były na receptę. Dorosły człowiek będzie musiał lecieć po receptę (Kopacz chyba uważa, że kolejki do lekarza są za krótkie), aby złagodzić sobie kaszel, bo ktoś nie potrafi przypilnować sobie dziecka, albo ma po prostu gdzieś co to dziecko robi. Podobnie szkoła. Nie będzie można prowadzić sklepów kolekcjonerskich w okolicach szkoły (rozumiem, że filatelistyczne też każą zlikwidować), ale nikomu nie przeszkadza to, że nauczyciele mają gdzieś, co dzieciaki robią na przerwach. Ale oczywiście rodzice się cieszą, bo nikt nie łamie prawa ich dzieci do prywatności. Zresztą nawet jak by nauczyciel przyłapał zgraje uczniów, na zażywaniu jakiegoś halucynogennego kaktusa, to nie bardzo może cokolwiek zrobić. Nawet do kąta nie może dziecka wysłać, bo by chyba wybiórcza z niego zrobiła nazistę. Dzieciak musi złamać prawo, a więc trzeba zrobić tak, aby wszystko co źle robi było nielegalne, bo dopiero wtedy można mu pokazać nu! nu!

Podsumowując.
Powoli wszyscy zaczynamy być traktowani przez państwo jak dzieci, co jest nieuchronnym skutkiem tego, że dzieci traktujemy jak dorosłych.
 

Julka89

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2010
Posty
2 342
Punkty reakcji
79
Miasto
mój kawałek podłogi
Moim zdaniem to walka z wiatrakami, czy czegoś zakaże się czy nie. Jeśli rodzice nie umieją panować nad swoimi pociechami to kto ma? Nauczyciele? To co wznowi się z domu jest najważniejsze. Szkoła? Nie zwalajmy winę na szkołę, bo z tego co ja pamiętam nauczyciele i detektor wcale nie byli obojętni na to co dzieje się na przerwach. Natomiast trudno by kontrolować non stop każdego ucznia. Dla mnie to jest chore!

To co dzieje się obecnie jest wynikiem amerykanizacji społeczeństwa. Wzorujemy się na gwiazdach z Hollywood'u, na produkcjach hollyoodzkich i są tego efekty. Człowiek niedojrzały siąknie wszystko jak gąbeczka nie zdając sobie z tego sprawy czy coś jest dobre, czy złe. Młodość to głupota i naiwność. A wielu nastolatków obecnie nie ma co robić i jakoś umila sobie czas, a to alkoholem, a to papierosami, a to seksem, a to narkotykami... wszystko co wali w łeb i od czego można się uzależnić, wyjałowić mózg i stoczyć na dno.

Do tego dodać, że rodzice nie mając czasu dla swoich pociech tyrają na nowy samochód, dom i w miarę godne życie by niczego nie brakowało... zapominają o dziecku, który pozostawiony sam sobie. Póki dziecko nie przeszkadza i nie stwarza żadnych kłopotów nie interesują się jego życiem, co robi, czym interesuje się... a później problem i wieszanie psów na szkołę.

Narkotyki to dobry biznes więc czarny rynek na pewno będzie istniał, ale państwo powinno zwalczać szarą strefę.
Dopalacze również powinny zniknąć z ulic!!!!
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
To, że kiedyś durnoty w stylu wąchania kleju, były domeną marginesu. Młodzieży która nie miała co ze sobą robić, bo pochodziła z patologicznych rodzin, generalnie nie dostała szansy na wyrobienie sobie zainteresowań. Oczywiście zawsze młodzież piła wino, paliła fajki bo to normalne przywileje dorosłości, w których chcą mieć udział, uważają się uprawnieni. Paliła trawę, bo szukała nowych doznań. Ciągnęło młodzież przeciwnych płci do siebie w sensie fizycznym. To są rzeczy normalne. Natomiast obecnie te rzeczy nie tylko istnieją, ale zdają się wypierać to, co przede wszystkim zawsze interesowało młodzież czyli rozwój próba stania się dorosłym. Jak widzę dzieciaki dobrze ubrane i wyglądające na inteligentne, które zażywają całą paczkę acodinu na raz to raczej widzę analogię do alkoholika, który musi zapomnieć, że mu się w życiu nie powiodło. Zaskakujące u młodzieży, przed którą całe życie otwarte. Wiec trzeba by się zastanowić nad przyczynami. Przyczyny są dużo bardziej skomplikowane niż wpływ Hollywood, ale jest to po części racja. Dzieciaki nie mają wzorów osobowych i wybierają sobie najprymitywniejsze puste wzory o pustym bezsensownym życiu. To nie przez dostępność Paris Hilton i innych koszmarów na każdym kroku, ale przez brak alternatywy. Mamusia cały czas w pracy, robi coś o czym dziecko nie ma pojęcia, wiec jako wzór odpada. Babcie i ciotki, gdzieś daleko, bo życie rodzinne zamarło. Nauczycielka autorytet straciła, kultura wysoka i promowane przez nią wzorce, gdzieś na marginesie, a jeśli to jest to kultura zdegradowana promująca antywzorce (bo tak ambitniej). Zostaje wzorować się na laleczce, o bezsensownym życiu zagubionej w materializmie, i jak ona posiadając bezsensowne życie i nie posiadając przyszłości, otumaniać się używkami i seksem.

Co zaś się tyczy szkoły. Nie zganiam wszystkiego na szkołę i na nauczycieli. Poziom nauczycieli mnie nie zachwyca, ale to nie jest ich wina. Szkoła pełniła ważną rolę w kształtowaniu postaw, nie służyła nigdy tylko do nauki, jak się teraz tego chce. Dziś kiedy poza szkołą jest coraz mniej wartościowych rzeczy, powinna jeszcze bardziej. Tylko, ze nauczyciele stracili szanse na zrobienie czegokolwiek. Za komuny szkoła straciła swój charakter. Normalnie szkoła jest narzędziem w rękach rodziców. Tak było dawniej tak jest jeszcze w wielu normalnych krajach. Rodzic posyła dziecko do szkoły, aby szkoła pomogła mu zrobić z niego wartościowego człowieka. Dziś to szkoła zabiera dziecko, a rodzic chodzi i broni dziecka przed szkołą. Poplątanie z pomieszaniem. Nauczyciel wobec tego stracił mandat i nie ma prawa pilnować tego co dziecko robi na przerwie. Co z tego że jakiemuś nauczycielowi chce się jeszcze interesować tym co dzieci robią, skoro przyjdzie rodzic, i powie mu, żeby się odwalił, bo jego dziecko jest dobre. Rodzice nie cedują już żadnych praw na nauczyciele, bo nie mają do niego żadnego zaufania. I nie jest to głównie wina nauczyciela, a wina tego, że szkoła jest częścią aparatu państwowego a za komuny miała oczywisty charakter represyjny. Rodzice nie mieli wpływu na program, nie mieli wpływu, na to jakie wzorce się będzie kształtować i tak się utarło, a są jeszcze tacy co twierdzą, że to normalne do dziś.
 

Julka89

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2010
Posty
2 342
Punkty reakcji
79
Miasto
mój kawałek podłogi
co do tego
Co z tego że jakiemuś nauczycielowi chce się jeszcze interesować tym co dzieci robią, skoro przyjdzie rodzic, i powie mu, żeby się odwalił, bo jego dziecko jest dobre.

z tym akurat zgodzę się. Rodzice raczej bronią swoje pociechy, rozchylają nad nimi parasol ochrony nie pozwalają na zderzenie z rzeczywistością, nie pozwalają mu rozwijać się i dojrzewać, a przede wszystkim odpowiadać za swoje błędy!
Możliwe, że traktują to jako rodzaj obrazy. Nie umieli wychować dziecka i nadal tego nie umieją, bo nie chcą przyznać się do błędu, który mogli popełnić. Bronią go, bo bronią siebie.... a później? wchodzą takie kwiatki co wszystko im wolno, bo maja pieniądze i władzę....
 
Do góry