Do wszystkich Pań

Status
Zamknięty.

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Wiesz Hauser... zarzucasz mi insynuacje, samemu robiąc to samo :D Nie znasz wszystkich kobiet na świecie, a z łatwością przypinasz im etykietkę "do odstrzału". Nie wiem, na jakiej zasadzie twierdzisz,że czegoś tam nie mogę znieść. Spokojnie, wojowniku, trochę dystansu. Akurat tak się składa,że nie jestem z tych,które się pieklą, gdy mężczyźni nazywają kobiety "zgubą ludzkości". Przeraziła mnie tylko forma Twoich wypowiedzi - to wszystko. Ach, może jeszcze to okropne porównanie kobiet do pedofilów (że niby faceci to takie małe dzieci, niewiniątka krzywdzone przez zwyrodniałe, zezwierzęcone baby, potwory, przed którymi nie sposób się obronić). Analiza płytka, bo nie miała być analizą, tylko luźnym odniesieniem, kilkoma zdaniami, ad hoc zresztą,bo i czasu niewiele ostatnio.

Dobrze,że jesteś szczęśliwy, tego Ci zresztą życzę, ale dobrze też,że o tym napisałeś. Naprawdę, wierz mi, że człowiek czytający taki temat, postrzega jego załozyciela jako zbuntowanego, sfrustrowanego, skrzywdzonego i nieszcześliwego faceta, który bluzgami chce zakryć swoja słabość wobec kobiet. Ten pancerz odpada przy, jak to mówią, bliższym poznaniu. Teraz mi łatwiej spojrzeć na ów temat z większym dystansem do Twojej osoby. Cóż jeszcze mogę rzec w tej sprawie,żeby odeprzeć Twoje zarzuty w moim kierunku...jesteś dość częstym bywalcem forum, może jeszcze wielokrotnie trafisz na moje wypowiedzi, dotyczące kobiet - wtedy zobaczysz, ze czytając mój post i dopuszczając go do wiadomosci, użyłeś zbyt mocnego filtru.

Pozdrawiam serdecznie :papa:
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Wiesz Hauser... zarzucasz mi insynuacje, samemu robiąc to samo :D Nie znasz wszystkich kobiet na świecie, a z łatwością przypinasz im etykietkę "do odstrzału".

Nie znam też marek wszystkich samochodów na świecie, ale mogę z całą pewnością rzec, iż koła posiadają. Tu nie chodzi o charakter kobiet, który jest zmienny co jednostkę, ale o mentalność, która jest identyczna w niemal każdym przypadku, nie licząc tych z Atlantydy.

Przeraziła mnie tylko forma Twoich wypowiedzi - to wszystko.

Nienawiść i chaotyczność? Czy to, że nie umiem ubrać myśli w słowa, z powodu braku odpowiedniego zasobu słów, a może jedno i drugie?

Ach, może jeszcze to okropne porównanie kobiet do pedofilów (że niby faceci to takie małe dzieci, niewiniątka krzywdzone przez zwyrodniałe, zezwierzęcone baby, potwory, przed którymi nie sposób się obronić). Analiza płytka, bo nie miała być analizą, tylko luźnym odniesieniem, kilkoma zdaniami, ad hoc zresztą,bo i czasu niewiele ostatnio.

Nie, nic z tych rzeczy. Wbrew pozorm faceta nie wali zdrada, wykorzystanie, oraz to, że jego uczucia zostały zdeptane i okazały się niepotrzebne. Nie ma podejścia "jak nie ta to inna". Potrafi to naprawdę przeżyć. To jest blizna, jaka nigdy nie zniknie.

Dobrze,że jesteś szczęśliwy, tego Ci zresztą życzę, ale dobrze też,że o tym napisałeś.

Uważam, że dzielenie się prywatnym życiem nie powinno mieć miejsca, zobacz sobie na Monikę. Każdy jej post to pieprzenie o jej facecie. <_< Nie miałem po prostu wyjścia, ponieważ zapewnienia, że moje rzekome niepowodzenia to nic nie warte domysły, mijające się z prawdą nic nie dały. <_< Bo ja siebie przecież nie znam tak dobrze jak ktoś kto mnie na oczy nie widział <_<


Naprawdę, wierz mi, że człowiek czytający taki temat, postrzega jego załozyciela jako zbuntowanego, sfrustrowanego, skrzywdzonego i nieszcześliwego faceta, który bluzgami chce zakryć swoja słabość wobec kobiet.

Rozumiem raz, ale nie po 20 próbie wyjaśnień <_<

Ten pancerz odpada przy, jak to mówią, bliższym poznaniu. Teraz mi łatwiej spojrzeć na ów temat z większym dystansem do Twojej osoby. Cóż jeszcze mogę rzec w tej sprawie,żeby odeprzeć Twoje zarzuty w moim kierunku...jesteś dość częstym bywalcem forum, może jeszcze wielokrotnie trafisz na moje wypowiedzi, dotyczące kobiet - wtedy zobaczysz, ze czytając mój post i dopuszczając go do wiadomosci, użyłeś zbyt mocnego filtru.

Pozdrawiam serdecznie :papa:

Niestety nic nie odparłaś. A co do postów, wystarczyła mi jedna rozmowa kiedyś. Przeczytałem po niej więcej Twoich postów i znam Twoje zdanie na ten temat. Niemniej, swojego nie zmienię. Papa :)
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Akurat Moniki postów nie czytam, z wiadomych, myślę powodów.. :]

Nie miałem po prostu wyjścia, ponieważ zapewnienia, że moje rzekome niepowodzenia to nic nie warte domysły, mijające się z prawdą nic nie dały. Bo ja siebie przecież nie znam tak dobrze jak ktoś kto mnie na oczy nie widział

Bo to jest forum i jak Cię czytają, tak Cię widzą. Czasem walniesz komuś komplement, a on to odbierze jako atak, albo na odwrót. Forma, słownictwo czy tam ton wypowiedzi, jeśli da się go wyłapać, robią swoje - wszystko tutaj jest kwestią odbioru, a zrozumienie...cóż. Różnie z tym bywa.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Akurat Moniki postów nie czytam, z wiadomych, myślę powodów.. :]

Z bardzo wiadomych :) :eek:k:

Bo to jest forum i jak Cię czytają, tak Cię widzą. Czasem walniesz komuś komplement, a on to odbierze jako atak, albo na odwrót. Forma, słownictwo czy tam ton wypowiedzi, jeśli da się go wyłapać, robią swoje - wszystko tutaj jest kwestią odbioru, a zrozumienie...cóż. Różnie z tym bywa.

Chore podejście <_< Jak napiszę, że nienawidzę pomidorówki, to... będzie to oznaczało, że w dzieciństwie zaatakowały mnie wściekłe, zmutowane pomidory? <_<
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Moze i chore, ale tak jest - to jest ogólny problem for dyskusyjnych. Co do tej pomidorówki...znowu nietrafione porównanie. Kobiet nienawidzisz, bo takie, a nie inne są Twoje obserwacje/doświadczenia/wnioski. Pomidorówki nie lubisz, bo Ci nie smakuje - proste?




@EDIT: Chociaż nie, jednak jest coś, co łączy nienawiść do kobiet i do pomidorówki: i pierwsze, i drugie zapewne może zbrzydnąć :D
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Moze i chore, ale tak jest - to jest ogólny problem for dyskusyjnych. Co do tej pomidorówki...znowu nietrafione porównanie. Kobiet nienawidzisz, bo takie, a nie inne są Twoje obserwacje/doświadczenia/wnioski. Pomidorówki nie lubisz, bo Ci nie smakuje - proste?

Nie porównałem kobiet do pomidorówki, tylko pomidorówkę do debilnych domysłów na mój temat. Brzmi to jakbyś uważała, że facet zraniony to zaślepiony i nie ma prawa mieć takiego zdania jak moje. Otóż ma prawo, to wcale nie znaczy o bezpodstawnym oskarżaniu. Takie doświadczenia na własny rachunek są bolesne, ale nie wszystkim odbierają zdrowy rozsądek. Naprawdę jeśli was pozbawić odwracania kota ogonem nie macie nic sensownego, aby oponować <_<
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Ja tam lubię pomidorówkę - jedna z moich ulubionych zup. Lubię też ogórkową z kwaśnych ogórków (nie hiszpańskich) ;)

Co do forum to zawsze istnieje szansa, że jak opiszemy jakiś schemat, zachowanie, które nam się nie podoba to zostaniemy uznani za frustratów (albo flustratów jak tu kiedyś na forum w temacie pisało hyhy) :) Ja tam staram się podchodzić do takich sprawa na chłodno. Choć tak naprawde prawie zawsze nasze przekonania wynikają z jakichś tam doświadczeń, przez co często można takiego rozmówcę sprowadzić do parteru stwierdzając, że np. "masz pecha, skoro trafiasz na takie kobiety, albo zwyczajnym cieniasem jesteś" :)
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Greeg, masz rację , jest dużo kobiet, które nawet nie chcą nauczyć się gotować, sprzątać. Choć i nie mniej jest takich facetów. Lenistwo i tylko żerowanie, by ktoś za nich zrobił, a przecież różnie bywa. Wtedy faktycznie jeśli facet, nie chce nauczyć się gotować itp, to często dochodzi do sytuacji, że żona potrzebna mu praktycznie tylko do tego -i na odwrót, analogicznie.
On wtedy z piwkiem przed tv, a ona zasuwa, albo ona piłuje paznokietki, a on w kuchni , haruje.
Dlatego najlepiej dzielić się obowiązkami, a nie wykorzystywanie kogoś. Obie płcie mają dwie ręce i już. A niektórzy to i mają uprzedzenia, że kobieta, to w domu ma robić wszystko i często kobieta właśnie na obronę mówi : " Nie będę kurą domową " i popada w skrajność, bo nie robi NIC.


Cytuję:
[font="arial][size="2"]Tu akurat mam trochę mieszane uczucia - mówisz, że to, iż facetom kobieta musi się podobać jest inne od tego, że kobietom musi się partner podobać. Ja się nie zgadzam - uważam, że oboje muszą się sobie podobać, ale nie w sensie, że jak widzę kobietę to kwiczę, a oczy mi świecą jak znicze, ale w takim sensie, że fizyczność A nie jest nieprzyjemna dla B. Ja przynajmniej tak podchodzę do tego problemu. Mi wystarczy, że dziewczyna jest z wyglądu po prostu normalna, co znaczy dla mnie tyle, że jej aparycja jej nie odrzuca. I uważam, że to całkiem dobre podejście, bo trzeba brać poprawkę na to, że jak się z kimś spotyka to człowiek przyzwyczaja się do wyglądu tej drugiej strony. [/size][/font]


Tu mam podobnie krzysztofandraszak. Nigdy nie przykładałam dużej wagi do wyglądu, nawet kiepski wygląd nie odrzucał mnie na tyle, by nie poznać danej osoby. A na przykładzie mojego byłego można powiedzieć, że u potencjalnego partnera wygląd też nie jest dla mnie ważny, bo przecież on urodą nie grzeszył. Oczywiście, nie mam nic do ludzi, którzy przywiązują większą wagę do wyglądu, co ludzie to charaktery. Czasem można pomyśleć, że to kwestia własnego wyglądu, lecz też nie do końca, ja niby nieurodziwa specjalnie, lecz wielu facetów też nie ma wyglądu powalającego, lecz i tak wymagania mają, że chcą pieknej modelki, często tak bywa, więc nie ma co uogólniać :)


----------------------------------------------------------

Cytuję:
Ta... Bo to facet był zły... Pił, bił, zostawił z dzieckiem, długami, etc. Tylko czy w większości wypadków to nie jest tak, że same sobie takich wybrałyście? Czy to nie jest tak, że gdybyście pomyślały wcześniej i zamiast idealizować, postarały się danego faceta ocenić obiektywnie, to uniknęłybyście tego nieszczęścia? Myślę, że tak.





No cóż... to prawda, że sami wybieramy sobie partnerów. To nie jest kwestia przypadków. No ale faceci też czasem wybierają nieodpowiednie partnerki, więc nie wolno demonizować.
Nie krytkuję kogoś kto wszedł w związek z nieodpowiednią osobą, bo każdy ma prawo do błędu, tym bardziej jak niedoświadczony i niektórzy umieją oj umieją się maskować. Najważniejsze, żeby z tej lekcji wyciągnął wnioski i następnym razem wybierał partnera roztropniej, w końcu jakąś wiedzę już na ten temat posiada :)
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
No cóż... to prawda, że sami wybieramy sobie partnerów. To nie jest kwestia przypadków. No ale faceci też czasem wybierają nieodpowiednie partnerki, więc nie wolno demonizować.
Nie krytkuję kogoś kto wszedł w związek z nieodpowiednią osobą, bo każdy ma prawo do błędu, tym bardziej jak niedoświadczony i niektórzy umieją oj umieją się maskować. Najważniejsze, żeby z tej lekcji wyciągnął wnioski i następnym razem wybierał partnera roztropniej, w końcu jakąś wiedzę już na ten temat posiada :)

Pomijasz jedną rzecz. Agresję i porywczość faceta można zauważyć za wczasu. Jednak tego, że kobieta zrobi sobie z partnera zabezpieczenie, aby móc szukać jednocześnie lepszego niż on sam, przewidzieć często nie sposób. Chybione porównanie z Twojej strony.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Tak, ale przez pierwsze miesiące można nie zauważyć. Wtedy często nawet ludzie niezrównoważeni często potrafią się maskować. Dużo takich przypadków. A potem pokazują "prawdziwe oblicze". Co nie zmienia faktu, że gdy tylko zauważy się u swojego partnera zbyt wielką porywczość, przesadę, to powinno się odejść, bo inaczej na swoje życzenie wybieramy sobie beznadziejne życie .
 
Dołączył
13 Luty 2010
Posty
627
Punkty reakcji
38
Wiek
31
Miasto
There's a hole in the world like a great black pit
Nie czytałem całego tematu, tylko pierwsze parę postów i wypowiem się tylko do ogólnego sensu tematu.

Otóż uważam, że Hauser ma wiele racji w swoim pierwszym poście. W dzisiejszym świecie, kobiety, jako ogół (zaznaczam, ze cały czas będę pisał jako ogół i pomijam poszczególne wyjątki, które różnią się od przedstawionego ode mnie modelu), się zwyczajnie zk**wiły.

Sytuacja ta wynika stąd, że od "zarania dziejów" mężczyźni byli postrzegani jako Ci, którzy są świniami, zdradzają, rozbijają rodziny, wykorzystują itd. Oczywiście nie ma wątpliwości, że była to, w ogóle (zaznaczam ponownie, że tylko w ogóle, a nie w poszczególnych przypadkach) prawda. Wtedy jednak, to mężczyzna był "panem domu", a kobieta byłą na jego usługach. Teraz jednak, kobiety wyszły z cienia i uzyskały równouprawnienie, lecz stereotyp "mężczyzny-potwora", pozostał żywy. W obliczu tego wszystkiego, radykalne feministki, wykorzystując do swoich celów media, zaczęły się mścić na mężczyznach za ten właśnie stereotyp. Uznały, że one również mogą zaliczać wielu facetów, uwodzić ich i porzucać itd, i to będzie w porządku. Media, jak już wspomniałem, zostały przez nie wykorzystane i rozgłosiły model "wolnego seksu", a miłość zdegradowały do popędu seksualnego, a "szara masa" to wszystko zaakceptowała.

Wynik jest tego taki, że kobiety w swoim okrucieństwie wobec mężczyzn, przebiły wspomnianego wcześniej "mężczyznę-potwora" bardzo mocno.

Zasada jest jedna: mężczyzna nie będzie mógł nigdy tak skrzywdzić kobiety (oczywiście w kwestiach uczuciowych), jak kobieta może skrzywdzić mężczyznę. Wynika to z tego, że może i kobiety zakochują się szybciej, jednak to mężczyźni zakochują się mocniej.

Porzucona zakochana (oczywiście zakochana prawdziwie, w rozumieniu tym pierwotnym, a nie promowanym przez dzisiejsze media, oraz inne źródła) kobieta, będzie potrafiła poradzić sobie z odejściem ukochanego. Będzie ją to boleć, będzie cierpieć, jednak ona znajdzie sobie jakiś powód do dalszego funkcjonowania. Natomiast porzucony zakochany (ponownie zaznaczam, że zakochany prawdziwe, w rozumieniu pierwotnym) mężczyzna sobie z odejściem ukochanej nie poradzi. Nie będzie potrafił on znaleźć pocieszenia, a jego świat się zawali, ponieważ (w przeciwieństwie do tego co jest w przypadku zakochania się kobiety) to ukochana jest jego całym światem. Zakochany mężczyzna, jest tak naprawdę niewolnikiem swojej ukochanej, dla której zrobi wszystko i której odejście zniszczy jego świat od podstaw.

Podsumowując: kobiety w swojej zemście na stereotypie "mężczyzny-potwora" zwyczajnie się zk**wiły i stały się jeszcze większymi potworami niż on.
 
S

Spamerski

Guest
Media, jak już wspomniałem, zostały przez nie wykorzystane i rozgłosiły model "wolnego seksu", a miłość zdegradowały do popędu seksualnego, a "szara masa" to wszystko zaakceptowała.

Moim zdaniem to właśnie owe media wylansowały to nieistniejące zjawisko określane jako "miłość", przez co dały pole do popisu kobietom, o których toczy się temat. Mogą one dowolnie definiować swoje potrzeby, podpinając je pod "miłość". Przykładowo, kiedy facet chce ładnej kobiety, żeby ją wyruchać, to nie jest to "miłość", lecz coś złego. Natomiast kiedy kobieta chce "rycerza na białym koniu, który będzie spełniał jej zachcianki", w tym - a jakże - seksualne, to już jest to "miłość".

Wynika to z tego, że może i kobiety zakochują się szybciej, jednak to mężczyźni zakochują się mocniej.

Nie, nie i jeszcze raz nie. Kobiety po prostu wykorzystują tworzone przez siebie "definicje" do usprawiedliwiania swych dewiacyjnych zachowań. Kiedy kobieta zdradzi, usprawiedliwi się, że z owym partnerem "to nie była miłość". Dlatego o wiele łatwiej sobie z tym radzą.

Jeżeli facet będzie grał na zasadach, które dyktują kobiety, to niech się nie dziwi, że przegrywa... ;)
Miej rozum i korzystaj z niego, a nie patrzaj w serce, tylko idź do kardiologa :D
Kobietom też racjonalność nigdy nie zaszkodzi, ba, nawet pomoże, bo czasami bazowanie na tych mechanizmach, które opisałem, jest zgubne, bo zatraca się własną tożsamość :)
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Nom , niby jest udowodnione, że mężczyzni zakochują się mocniej , mnie samą to kiedyś zdziwiło, nie wiem , mozę coś w tym jest, bo tak dużo np stalkerów, którzy nie mogą pogodzić się z rozstaniem, że popadają w obsesję, że kto wie, ale wiadomo, obie płcie potrafią kochać i to nie ulega wątpliwości żadnej.
No niektóre kobiety chyba faktycznie chciały "dorównać" facetom , oni zdradzają , to my też, oni śpią bez zobowiązań , to my też. Potem wychodzą różne "kwiatki". Mnie tam nigdy na to nie wzięło, żyję wg swoich zasad i jest mi dobrze, choć do ideału mi daleko.

Ale z tłumaczeniami po zdradzie to jet różnie. Czasem ludzie nadal niby coś do siebie czują i chcą to odbudowywać, choć zazwyczaj sens jest niewielki, czasem po prostu rozumieją, że skoro zdradzili, to nie jest miłość. Niektórzy mają gorsze wymówki niż " To nie była miłość" a np tak słyszałam, że np : " Twój balsam do ciała mi nie pasował , więc Cię zdradziłam" ( tak i ponoć tak powiedział partnerce dorosły facet albo "Coś mnie opętało, chyba diabeł" ,itp itd ;)
 
S

Spamerski

Guest
Skoro nikt nie udowodnił, że miłość istnieje, to tym bardziej nie jest w stanie udowodnić skali "zakochania". Zapewne to pseudonaukowy bełkot tzw. amerykańskich naukowców. Przeważnie mężczyźni w wyniku procesu socjalizacji po prostu gorzej znoszą porażki. Tu więc należy szukać przyczyny samobójstw z powodu nieradzenia sobie z relacjami z płcią przeciwną, z czego zapewne ci pseudonaukowcy wyciągnęli wniosek, jakby "bardziej zakochiwali się".
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Moim zdaniem to właśnie owe media wylansowały to nieistniejące zjawisko określane jako "miłość", przez co dały pole do popisu kobietom, o których toczy się temat. Mogą one dowolnie definiować swoje potrzeby, podpinając je pod "miłość". Przykładowo, kiedy facet chce ładnej kobiety, żeby ją wyruchać, to nie jest to "miłość", lecz coś złego. Natomiast kiedy kobieta chce "rycerza na białym koniu, który będzie spełniał jej zachcianki", w tym - a jakże - seksualne, to już jest to "miłość".
Dobrze powiedziane.

Jak facet chce seksu to bardzo często jest to przyklejenie łatki "niewyżytego zwierza" ulegającego swoim instynktom ;) Natomiast jak to kobieta chce tego seksu, albo wielkiego domu, to gdy facet tego nie umie zapewnić to dość szybko dostaje łatkę faceta, który nie umie zapewnić "miłości" i który jest niezaradny. Że już o mega fochu jego kobiety nie wspomnę ;) Kobiety też znacznie bardziej lubią się pastwić psychicznie nad ofiarą. Np. ich facet ma pod górkę to kwestią czasu jest to kiedy zaczną pojawiać się malutki szpileczki pt. "patrz ten mąż, tej sąsiadki Anny to jednak porządny gość. Taki zaradny. Ładnie dom wyremontował. Ale jej się trafiło - taka to ma szczęście". I będzie cmokać z zachwytem ;) :D

To jest tak, że trochę (a może i całkowicie) zatracił się gdzies ten termin pt. miłość. Powiedziałbym, że dawniej (np. w świecie naszych rodziców) miłość była bardziej bezinteresowna. Pewnie dlatego, że w PRL'u malo co kto miał ;) Konsumpcyjne podejście do życia niektórych ludzi potrafi zmiażdżyć, albo może inaczej. Nie mam nic do konsumpcyjnego stylu życia - jak ktoś pracuje, zarabia swoje pieniądze i wydaje je na jakieś "błyskotki" - ok, jego sprawa, jego życia. No ale jesli coraz częściej wygląda to tak, że sie szuka frajera , który będzie sponsorem to coś tu jest nie tak.

Fajnie to na naszej klasie zawsze wyglądało - fotki to jeden wielki lans, poza i przedstawianie siebie jako człowieka sukcesu. Dominujący schemat to fotka gdzieś "pod palmami", ewentualnie fotka na tle auta, domu, czy innego obiektu świadczącego o tym, że "nam się powiodło". W przypadku kobiet warto też pokazać, że po latach wyrosło się na fajną d*pencje...
Nie wiem w sumie skąd się to bierze - ja nie muszę manifestować każdego swojego ewentualnego sukcesu w taki krzykliwy sposób.

Jakoś tak niebezpiecznie ta "miłość" zbliżyła się w XXI wieku w stronę prostytucji.

Co do tego kto mocniej "kocha" hmm. Wydaje mi się, że jesteśmy tak różni, w tak inny sposób kochamy (rozróżniająć na płcie), że nie sposób to ocenić. Wiem tyle, że zranione kobiety są znacznie bardziej mściwe. Kobiety nie kontrolują swoich emocji, faceci nie kontrolują swojej psychiki. W efekcie jak coś nie idzie tak jak nalezy to facetom świat się wali i piją, a kobiety wykorzystują każdą okazję do zemsty :) Każdy ma swoje grzeszki choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, że odnośnie chamstwa i zepsucia to (porównując kobiety do mężczyzn) "uczeń przerósł mistrza"
 

myaka

kropla rosy która znika wraz ze wschodem słońca
Dołączył
26 Październik 2010
Posty
601
Punkty reakcji
34
Miasto
Bliżej nieba..
Przerabiał temat wiele razy. Prawdopodobnie takie opinie rodzą się w wyniku określonego zawodu miłosnego czy też porażki, wówczas wszyscy lecą do jednego wora.
 
Dołączył
13 Luty 2010
Posty
627
Punkty reakcji
38
Wiek
31
Miasto
There's a hole in the world like a great black pit
Jeżeli facet będzie grał na zasadach, które dyktują kobiety, to niech się nie dziwi, że przegrywa... ;)
Miej rozum i korzystaj z niego, a nie patrzaj w serce, tylko idź do kardiologa :D
Jak zakochany facet ma nie grać na zasadach kobiety? Dla niego wystarczy jeden odpowiedni ruch, bądź "odgłos" ze strony ukochanej i i tak od razu leży u jej stóp.

Kobietom też racjonalność nigdy nie zaszkodzi, ba, nawet pomoże, bo czasami bazowanie na tych mechanizmach, które opisałem, jest zgubne, bo zatraca się własną tożsamość :)
Jak Ci kiedyś dziecko powie "Tatusiu, Kocham Cię", to też mu zaczniesz tłumaczyć, że nie ma tak mówić, bo to tylko działanie odpowiedniego enzymu w mózgu i ma myśleć racjonalnie?

Skoro nikt nie udowodnił, że miłość istnieje, to tym bardziej nie jest w stanie udowodnić skali "zakochania". Zapewne to pseudonaukowy bełkot tzw. amerykańskich naukowców. Przeważnie mężczyźni w wyniku procesu socjalizacji po prostu gorzej znoszą porażki. Tu więc należy szukać przyczyny samobójstw z powodu nieradzenia sobie z relacjami z płcią przeciwną, z czego zapewne ci pseudonaukowcy wyciągnęli wniosek, jakby "bardziej zakochiwali się".
Wiesz też, że ostatnio ślimaki zostały określone mianem ryby?
Tyle w kwestii udowadniania...

Moim zdaniem to właśnie owe media wylansowały to nieistniejące zjawisko określane jako "miłość", przez co dały pole do popisu kobietom, o których toczy się temat. Mogą one dowolnie definiować swoje potrzeby, podpinając je pod "miłość". Przykładowo, kiedy facet chce ładnej kobiety, żeby ją wyruchać, to nie jest to "miłość", lecz coś złego. Natomiast kiedy kobieta chce "rycerza na białym koniu, który będzie spełniał jej zachcianki", w tym - a jakże - seksualne, to już jest to "miłość".



Nie, nie i jeszcze raz nie. Kobiety po prostu wykorzystują tworzone przez siebie "definicje" do usprawiedliwiania swych dewiacyjnych zachowań. Kiedy kobieta zdradzi, usprawiedliwi się, że z owym partnerem "to nie była miłość". Dlatego o wiele łatwiej sobie z tym radzą.
No i właśnie jesteś jednym z przypadków, któremu media udowodniły, że miłości nie ma. No ale nie ma się co dziwić: otworzysz gazetę i czytasz, że jakaś tam gwiazda siódmy raz zdradziła męża, włączysz radio i słyszysz, że jakiś aktor rozbija piątym rozwodem kolejną rodzinę, włączysz telewizor i widzisz, że jakiś muzyk czwarty raz się żeni, odpalisz internet i czytasz, że kolejna gwiazda ma piąte nieślubne dziecko z czwartą osobą. Oprócz tego mamy te wszystkie debilne seriale i filmy, gdzie mówi się, że jak jedna osoba chce się z drugą przespać, to znaczy, że ją kocha. Przy takim czymś faktycznie można zatracić wiarę w prawdziwą miłość.

Mi jednak chodzi o miłość taką, wręcz już "legendarną", gdzie człowiek oddaje bez namysłu życie za ukochanego, gdzie człowiek odrzuca możliwość zdrady tylko dlatego, że ma już partnera którego/partnerkę którą kocha, gdzie nawet po rozstaniu nie korzystasz z możliwości seksu z inną osobą, bo ty kochasz swojego dawnego partnera/swoją dawną partnerkę i tylko z nim/nią chcesz ten seks uprawiać, gdzie para ludzi żyje z sobą przeszło pięćdziesiąt lat i są szczęśliwi, że spędzili razem życie.

Taka, prawdziwa miłość istnieje (nie obchodzi mnie, że dziś tylko garstka ludzi jest jeszcze do niej zdolna - ta garstka jest i to mi wystarczy) i właśnie przez nią kobiety mogą bardziej zranić mężczyznę, niż na odwrót. Dla kochającego mężczyzny rozstanie to koniec świata. Kobieta jednak, zawsze ma jeszcze coś poza facetem i nigdy on nie jest dla niej wszystkim.
Myślę, że wynika to poniekąd z seksualności obu płci. Jak wiadomo, kobiety są bardziej seksualne od mężczyzn, którzy mają jednak większy popęd seksualny od kobiet. Nie ma również co ukrywać: seks jest istotnym elementem miłości. Kiedy dochodzi do rozstania, element seksu, jest jednym z tych, z którymi kobieta sobie poradzi, bo go zwyczajnie tak nie potrzebuje (no i ciało mężczyzny nie jest nigdy tym dla kobiety, czym ciało kobiety jest dla mężczyzny). Natomiast kochający mężczyzna już sobie tak z tym łatwo nie poradzi. Dla niego ciało ukochanej osoby było ideałem, rajem, świątynią i wszystkim czego tylko sobie zapragnął. Dla niego ciało innej będzie tylko nieudaną parodią ciała ukochanej. A kiedy jeszcze odezwie się instynkt i będzie miał potrzebę seksu, to juz naprawdę będzie mu ciężko.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Prawdopodobnie takie opinie rodzą się w wyniku określonego zawodu miłosnego czy też porażki, wówczas wszyscy lecą do jednego wora.
Zgadzam się z tym co napisałaś Myako, chociaż Hauser kilka razy zaprzeczał, że do powstania tematu zdopingował go osobisty dramat.
Ja również uważam, że człowiek szczęsliwy i zadowolony z własnego zycia, nie będzie przedstawiał płci przeciwnej, w tak krzywdzący sposób. Nasze opinie tworzymy na podstawie własnych życiowych doświadczeń, ale czy zdradzona i oszukana kobieta, ma prawo pisać, ze wszyscy faceci to wulgarne świnie? Zdobyte, negatywne doswiadczenia, powinny uczyć nas ostrożności wobec poznawanych ludzi, a nie napędzać agresję wobec innych osobników.
Jedno nie ulega wątpliwości, moralność zarowno kobiet jak i mężczyzn w niektorych przypadkach sięga dna. Wyjatkowo wyraznie jest to widoczne kiedy degenerat wchodzi w zwiazek z osobą uczciwą. Zawsze partner bardziej zaangazowany uczuciowo, mocniej przeżywa zdradę czy rozpad zwiazku. Wszystkie niepowodzenia odbiera jako tragedię osobistą. Ideałem byłoby gdyby upadły moralnie facet, ktory juz na poczatku zwiazku zakłada, że nie jest w stanie dotrzymać wierności jednej kobiecie, poszukał dziewczyny o podobnym charakterze. Wtedy nikt nie bedzie miał do nikogo pretensji i
na pewno bedzie mniej nieszczęść, narzekań i zawodów miłosnych.
 
S

Spamerski

Guest
Jak zakochany facet ma nie grać na zasadach kobiety? Dla niego wystarczy jeden odpowiedni ruch, bądź "odgłos" ze strony ukochanej i i tak od razu leży u jej stóp.

Normalnie. Jeżeli komuś wyłącza się samokontrola, to moim zdaniem jest po prostu głupcem lub szaleńcem. A nie uważam, że każdy facet to głupiec lub szaleniec.


Jak Ci kiedyś dziecko powie "Tatusiu, Kocham Cię", to też mu zaczniesz tłumaczyć, że nie ma tak mówić, bo to tylko działanie odpowiedniego enzymu w mózgu i ma myśleć racjonalnie?

Rodzice przeważnie wymagają takich słów od dzieci, aby w ten sposób legitymizować swoje wychowanie i nic poza tym. Takie dziecko może powiedzieć "kocham cię" tylko po to, aby dostać cukierka. Ale dyskutujemy w tym temacie o osobach dorosłych, co nie? Dzieci właśnie cechuje rak racjonalnego oceniania rzeczywistości, dlatego też nie biorą odpowiedzialności za swoje zachowanie. Łatwo nimi manipulować itd. Dlatego uważam podany przykład za błędny do analogii.

Wiesz też, że ostatnio ślimaki zostały określone mianem ryby?
Tyle w kwestii udowadniania...

Chodzi ci o prawo UE? Dzięki prawu dokonuje się pewnych definicji, aby można było dane zjawiska zaliczyć do pewnych kategorii. Owe ślimaki zostały "zaliczone" do ryb z celów politycznych.


No i właśnie jesteś jednym z przypadków, któremu media udowodniły, że miłości nie ma. No ale nie ma się co dziwić: otworzysz gazetę i czytasz, że jakaś tam gwiazda siódmy raz zdradziła męża, włączysz radio i słyszysz, że jakiś aktor rozbija piątym rozwodem kolejną rodzinę, włączysz telewizor i widzisz, że jakiś muzyk czwarty raz się żeni, odpalisz internet i czytasz, że kolejna gwiazda ma piąte nieślubne dziecko z czwartą osobą. Oprócz tego mamy te wszystkie debilne seriale i filmy, gdzie mówi się, że jak jedna osoba chce się z drugą przespać, to znaczy, że ją kocha. Przy takim czymś faktycznie można zatracić wiarę w prawdziwą miłość.

Dziękuję za atak personalny. Nie widzę dalszego sensu dyskusji z tobą, bo nie potrafisz jej prowadzić. Tym bardziej że dalsza część twojego postu to jedynie twoje wyobrażenia na ten temat z wyłączeniem zbijania moich argumentów.
 
Dołączył
13 Luty 2010
Posty
627
Punkty reakcji
38
Wiek
31
Miasto
There's a hole in the world like a great black pit
Jak zakochany facet ma nie grać na zasadach kobiety? Dla niego wystarczy jeden odpowiedni ruch, bądź "odgłos" ze strony ukochanej i i tak od razu leży u jej stóp.
Normalnie. Jeżeli komuś wyłącza się samokontrola, to moim zdaniem jest po prostu głupcem lub szaleńcem. A nie uważam, że każdy facet to głupiec lub szaleniec.
Czyli każdy facet, który jest podatny na wdzięki, uwodzenie itp, swojej dziewczyny, jest głupcem lub szaleńcem?

Jak Ci kiedyś dziecko powie "Tatusiu, Kocham Cię", to też mu zaczniesz tłumaczyć, że nie ma tak mówić, bo to tylko działanie odpowiedniego enzymu w mózgu i ma myśleć racjonalnie?
Rodzice przeważnie wymagają takich słów od dzieci, aby w ten sposób legitymizować swoje wychowanie i nic poza tym. Takie dziecko może powiedzieć "kocham cię" tylko po to, aby dostać cukierka. Ale dyskutujemy w tym temacie o osobach dorosłych, co nie? Dzieci właśnie cechuje rak racjonalnego oceniania rzeczywistości, dlatego też nie biorą odpowiedzialności za swoje zachowanie. Łatwo nimi manipulować itd. Dlatego uważam podany przykład za błędny do analogii.
1. Nie pytam o przypadek kiedy rodzice wymagają tego, bądź dziecko chce coś uzyskać, tylko kiedy dziecko mówi to samo z siebie, bez większego powodu.
2. Dziecko jest idealnym przykładem do porównywania z dorosłymi, ponieważ jego umysł nie został jeszcze zepsuty/zatruty/zainfekowany przez zepsucia dzisiejszego świata. Jest moralnie czyste i może pokazać istnienie typowo ludzkich zdolności, jak np: odczuwanie miłości (w tym wypadku, dziecka do rodzica).

Wiesz też, że ostatnio ślimaki zostały określone mianem ryby?
Tyle w kwestii udowadniania...
Chodzi ci o prawo UE? Dzięki prawu dokonuje się pewnych definicji, aby można było dane zjawiska zaliczyć do pewnych kategorii. Owe ślimaki zostały "zaliczone" do ryb z celów politycznych.
Nie konkretnie o prawo UE, tylko o pokazanie tobie, że nie wszystko co jest głoszone publicznie, musi być prawdziwe, oraz że nie wszystko musi zostać naukowo odkryte, aby istniało.

No i właśnie jesteś jednym z przypadków, któremu media udowodniły, że miłości nie ma. No ale nie ma się co dziwić: otworzysz gazetę i czytasz, że jakaś tam gwiazda siódmy raz zdradziła męża, włączysz radio i słyszysz, że jakiś aktor rozbija piątym rozwodem kolejną rodzinę, włączysz telewizor i widzisz, że jakiś muzyk czwarty raz się żeni, odpalisz internet i czytasz, że kolejna gwiazda ma piąte nieślubne dziecko z czwartą osobą. Oprócz tego mamy te wszystkie debilne seriale i filmy, gdzie mówi się, że jak jedna osoba chce się z drugą przespać, to znaczy, że ją kocha. Przy takim czymś faktycznie można zatracić wiarę w prawdziwą miłość.
Dziękuję za atak personalny. Nie widzę dalszego sensu dyskusji z tobą, bo nie potrafisz jej prowadzić. Tym bardziej że dalsza część twojego postu to jedynie twoje wyobrażenia na ten temat z wyłączeniem zbijania moich argumentów.
Atak personalny? :mruga: Poprzez potwierdzenie tego co sam mówiłeś (o tym, że nie wierzysz w miłość) tyle że innymi słowami?
A jak powiem choremu na AIDS, ze jest ofiarą wirusa HIV to to też będzie atak personalny?

To nie był atak personalny, tylko oparcie tego co mówiłem, na przykładzie, a że akurat twój przypadek był odpowiednim przykładem, to tak się złożyło, że na pisałem o tobie. Nie miałem jednak na celu zaatakowania Ciebie i jeżeli odebrałeś to jako atak, to przepraszam za formę mojej wypowiedzi.

No ale nie ma się co dziwić: otworzysz gazetę i czytasz, że jakaś tam gwiazda siódmy raz zdradziła męża, włączysz radio i słyszysz, że jakiś aktor rozbija piątym rozwodem kolejną rodzinę, włączysz telewizor i widzisz, że jakiś muzyk czwarty raz się żeni, odpalisz internet i czytasz, że kolejna gwiazda ma piąte nieślubne dziecko z czwartą osobą. Oprócz tego mamy te wszystkie debilne seriale i filmy, gdzie mówi się, że jak jedna osoba chce się z drugą przespać, to znaczy, że ją kocha. Przy takim czymś faktycznie można zatracić wiarę w prawdziwą miłość.

Mi jednak chodzi o miłość taką, wręcz już "legendarną", gdzie człowiek oddaje bez namysłu życie za ukochanego, gdzie człowiek odrzuca możliwość zdrady tylko dlatego, że ma już partnera którego/partnerkę którą kocha, gdzie nawet po rozstaniu nie korzystasz z możliwości seksu z inną osobą, bo ty kochasz swojego dawnego partnera/swoją dawną partnerkę i tylko z nim/nią chcesz ten seks uprawiać, gdzie para ludzi żyje z sobą przeszło pięćdziesiąt lat i są szczęśliwi, że spędzili razem życie.

Taka, prawdziwa miłość istnieje (nie obchodzi mnie, że dziś tylko garstka ludzi jest jeszcze do niej zdolna - ta garstka jest i to mi wystarczy) i właśnie przez nią kobiety mogą bardziej zranić mężczyznę, niż na odwrót. Dla kochającego mężczyzny rozstanie to koniec świata. Kobieta jednak, zawsze ma jeszcze coś poza facetem i nigdy on nie jest dla niej wszystkim.
Myślę, że wynika to poniekąd z seksualności obu płci. Jak wiadomo, kobiety są bardziej seksualne od mężczyzn, którzy mają jednak większy popęd seksualny od kobiet. Nie ma również co ukrywać: seks jest istotnym elementem miłości. Kiedy dochodzi do rozstania, element seksu, jest jednym z tych, z którymi kobieta sobie poradzi, bo go zwyczajnie tak nie potrzebuje (no i ciało mężczyzny nie jest nigdy tym dla kobiety, czym ciało kobiety jest dla mężczyzny). Natomiast kochający mężczyzna już sobie tak z tym łatwo nie poradzi. Dla niego ciało ukochanej osoby było ideałem, rajem, świątynią i wszystkim czego tylko sobie zapragnął. Dla niego ciało innej będzie tylko nieudaną parodią ciała ukochanej. A kiedy jeszcze odezwie się instynkt i będzie miał potrzebę seksu, to juz naprawdę będzie mu ciężko.
No ale mimo wszystko, gdzie tutaj napisałem nieprawdę?
 
Status
Zamknięty.
Do góry