Czy miłość jest tylko legendą?

Rotek

(nie)ciekawy
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
3 004
Punkty reakcji
55
Wiek
33
Miasto
Spod Mostu
To nie będą zbyt oryginalne przemyślenia. Jednak coraz bardziej przekonuje się do twierdzenia, że miłości zwyczajnie nie ma.
Jest coś na kształt umowy społecznej pomiędzy dwójką ludzi doprawionej mnóstwem fizyczności.
Ludzie którzy twierdzą, że nie przywiązują wagi do wyglądu podczas
poznawania nowej osoby zwyczajnie się oszukują. Osoby które tworzą ze sobą związki podświadomie
już od samego początku chcą uprawiać ze sobą seks - muszą być dla siebie atrakcyjne
(ktoś powie są gusta i guściki - tak się jedynie mówi).
Osoby o mniejszej urodzie mają ogromne trudności ze zbudowaniem relacji
którą można by nazwać związkiem zazwyczaj z powodu tego, że za wysoko stawiają poprzeczkę i nikt nie przeskoczy.
Co by nie mówić zgodzę się również z twierdzeniem, że związki naprawdę ładnych ludzi z ludźmi
posiadającymi urodę poniżej przeciętnej są rzadkie i potwierdzają regułę.
Kiedy przemija seks ludzi trzyma ze sobą najczęściej przyzwyczajenie
lub obawa przed samotnością, nie magiczne uczucia.
Do tego "miłość" to bardzo zwierzęca chemia opisana szeroko (także w internecie).
Kiedyś wierzyłem w motylki, wierność i "tych jedynych" jednak stwierdzam, że to jedynie mrzonki.
Co więcej ludzie w to wierzący mają trudności
dodatkowe w budowaniu relacji z innymi - mówi się romantycy, dla mnie to pewnego rodzaju zaślepienie.
Ono strasznie wszystko utrudnia bo
gdy człowiek szuka miłości a chce dostać związek najczęściej nie dostaje nic.
Do tego wszystko co by nie mówić, i jak bardzo się nie wypierać
krąży wokół łóżka - może dla panów nie tak bardzo, ale kobiety okropnie na tym bazują.
Ludzie "zakochani" i wyznający sobie miłość zwykle robią
to pod wpływem komercjalizacji - tony filmów i konwenansów (no bo prędzej czy później należy).
Większość twierdzi, że jest zakochana w sytuacji gdy najchętniej chciałaby obiekt swoich
uczuć zwyczajnie zgwałcić na wszystkie możliwe sposoby. Na tym świecie zapada ogólna znieczulica i zezwierzęcenie.
Każdy staje się kawałkiem mięsa. Jest mięsem w oczach innych.

Nie wiem czemu ale smutno mi się o tym pisze.
Co wy sądzicie na ten temat?
 

Midus

Nowicjusz
Dołączył
23 Październik 2007
Posty
418
Punkty reakcji
22
Ja mysle ze nie wazne jest czy milosc isnieje czy nie, czy miłosc jest miłoscia czy tylko zauroczeniem, zakochaniem, chemia czy czymkolwiek innym, w kazdym razie jest jakies uczucie, ktore sprawia ze bedac. np. z kobieta czujemy sie lepiej, przebywajac z nia czujemy sie szczesliwsi, bardziej radosni, sa motylki, ciepło w klacie, ciarki na plecach i ogolnie towarzyszy temu masa pozytywnych uczuc, emocji i jesli to czuje i jest mi z tym dobrze to chu.j mnie obchodzi jak to sie nazywa, czy to zwierzece, czy kreca mnie tylko atrakcyjne laski, czy wszystko krazy wokoł łozka, czy owa panna posci sie z moim kumplem za 3,5 miesiaca i co pomysla o tym inni. Jest mi dobrze wiec trwam w tym, a całe to analizowanie gdzie, jak, i dlaczego jest bez sensu.

Podobnie jak nakrecanie sie w stylu "milosci nie ma, wszystkie laski maja skłonnosci do zdrady etc. jestem za brzydki wiec i tak mnie zostawi, to tylko głupi, ptymitywny poped, wszystko krazy tylko wokol lozka, wszystko przeminie i zostanie tylko przyzwyczajenie, te zwiazki sa jednak nie dla mnie bo nie tak sobie to wyobrazałem" to masochizm w czystej postaci. Czy powyzsze przykłady to prawda? Pewnie w wiekszosci tak tylko czy to jest tak wazne, wazniejsze od tego aby cieszyc sie tym co jest teraz?

Jak dla mnie je.bac to ;)
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Milosc jest taki sw. mikolajem dla doroslych ;)

Kazdy wierzy w piekne bajki i za nimi teskni, zderzenie z rzeczywistoscia i uswiadomienie sobie ze to nie istnieje bywa bolesne.. ale lepiej bujac w oblokach i sie dolowac ? czy lepiej stapac twardo po ziemi.. i tez sie dolowac ?
 

Midus

Nowicjusz
Dołączył
23 Październik 2007
Posty
418
Punkty reakcji
22
Milosc jest taki sw. mikolajem dla doroslych ;)

Kazdy wierzy w piekne bajki i za nimi teskni, zderzenie z rzeczywistoscia i uswiadomienie sobie ze to nie istnieje bywa bolesne.. ale lepiej bujac w oblokach i sie dolowac ? czy lepiej stapac twardo po ziemi.. i tez sie dolowac ?


Lepiej sie w ogole nie dołowac?
 

USSJ

so fucking bad :]
Dołączył
11 Czerwiec 2009
Posty
3 208
Punkty reakcji
169
Wiek
32
Miasto
pdkrpc
Podejście Midusa jest dobre, ciesz się chwilą i tym co masz tutaj i teraz. Prawda taka jest, wszystko kręci się wokół jednego ale jednak jest co, co sprawia że lgniesz do kobiet i mając jedną malutką istotkę przy sobie chcesz o nią dbać i się nią opiekować.

@Rotek: ogarnij trochę tekst, wyrównaj bo ciężko się czyta.
@Edit: proszę, choć i tak jest koślawo
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Muszę się zgodzić z pierwszą częścią twojej wypowiedzi: rzeczywiście upieranie się, że zainteresowaliśmy się kimś TYLKO ze względu na jego wewnętrzne piękno, nie zwracając uwagi na powierzchowność, jest wierutnym kłamstwem. Wygląd zewnętrzny ma duże znaczenie zwłaszcza samym początku istnienia danego związku czy odkrycia przez jedną ze stron istnienia jakiegoś uczucia względem tej drugiej. Nawet z historii o tym, jak ktoś nagle, po latach związków z pięknymi ludźmi zauważył, że kocha swojego nie aż tak atrakcyjnego przyjaciela i że dopiero z nim jest naprawdę szczęśliwy, nie znaczy jeszcze, że sama miłość wynikła jedynie dzięki idealnemu zgraniu charakterów i oczekiwań. Musiała tu także zaistnieć akceptacja wyglądu potencjalnego partnera, bo bez tego raczej trudno byłoby mówić o przejściu z miłości w przyjaźń.

Po dłuższym czasie chyba każdy związek przechodzi w stan większego wyciszenia, czy właśnie przyzwyczajenia, jednak to, czy w codziennym życiu będzie brakować tych początkowych dreszczyków emocji, czy wzajemnej, szczerej adoracji i zainteresowania drugą osobą, zależy już od konkretnej pary. Nie każda poddaje się upływowi czasu i pozwala sobie na bycie z kimś "z braku laku". Ludzie będący ze sobą jedynie z obawy przed samotnością, najczęściej z biegiem czasu lądują w toksycznych związkach, gdzie jedna ze stron zwyczajnie podporządkowuje sobie drugą osobę lub w związkach, które kończą się, gdy ta jedyna lub ten jedyny zauważy, że ma całkowitą kontrolę nad swoim partnerem i nie widząc sensu w takim ciągnięciu kogoś przez życie, zwyczajnie doprowadza do rozstania.

Co do romantyzmu, to właśnie przedwczoraj podyskutowaliśmy sobie na ten temat z moim partnerem, porównując nasz związek do relacji między naszymi współlokatorkami a ich chłopakami i rzeczywiście należy przyznać, że nieustanne idealizowanie powstałej między dwoma osobami chemii prędzej czy później kończy się porażką. My, kiedy mówimy "kocham", robimy to szczerze, widzimy swoje wady, akceptujemy się z nimi, docieramy się. One potrafią wyrzucać z siebie deklaracje miłosne i słodkie słówka trzydzieści razy na dobę, rozczulać się nad każdym kwiatem, prezentem czy czułym słówkiem usłyszanym od partnera, a jednocześnie pieklić się, że ten idealny misio czy kotek nie posprzątał po obiedzie, który one ugotowały, że nie zadzwonił, kiedy chciały, itd. Romantyzm romantyzmem - jeśli komuś sprawia przyjemność zaczytywanie się w Harlequinach czy książkach Margit Sandemo, to nic mi do tego, ale kiedy próbuje przenosić to irracjonalne spojrzenie na życie w związku do świata codziennego, to widzę tu źródło przyszłych kłopotów...

Miłość zawsze wiąże się w mniejszym czy większym stopniu z pożądaniem i tak jak napisałeś, w znacznej mierze przykładają do tego wagę kobiety, ale gdyby bycie w związku miało polegać tylko na sypianiu ze sobą, to wątpię, żebyśmy mogli uświadczyć choć kilka szczęśliwych par, a takich jest niemało
 

Rotek

(nie)ciekawy
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
3 004
Punkty reakcji
55
Wiek
33
Miasto
Spod Mostu
Ja nie chce wcale się dołować. I tego nie robię. Możliwe że zwyczajnie tak to odebraliście.
Chodziło mi raczej o zderzenie z tą właśnie "smutną" rzeczywistością.
Sanie wspomnianego tu św. Mikołaja dla dorosłych raz po raz mnie potrącają.
Zaczyna mi się wydawać, że istnieją ludzie upośledzeni miedzy ludzko.
Tacy którzy pomimo starań i nienagannego wyglądu, czy wad charakteru są zwyczajnie sami.
Nie mówię tu nawet osobie bo mi ten stan na jakąś tam metę pasuje.
Jednak zawsze wierzyłem w to, że to jest odrobinkę inaczej.
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Może i ciężko, ale warto próbować, szukając pozytywów w każdej sytuacji. Także, jeśli chodzi o miłość.
 

Rotek

(nie)ciekawy
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
3 004
Punkty reakcji
55
Wiek
33
Miasto
Spod Mostu
Oczywiście. Pozytywy jednak w tej sytuacji pojawiają się chyba jedynie wraz ze związkiem.
I to takim który by należało uznać za udany. Nie wiem czemu ja odnoszę wrażenie, że
tych szczęśliwych par nie jest wcale tak dużo.
Jeżeli popatrzeć na liczbę ludzi samotnych i singli to jest ich chyba znacznie więcej.

(mówię o ludziach wśród których się obracam wiek 19-26 lat)
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Z moich obserwacji wynika, że jest to spowodowane przez dzisiejsze podejście do życia. Dla niektórych bycie singlem jest po prostu łatwiejsze. Odnosząc się do mojego wcześniejszego posta: na początku dużą rolę w związku odgrywa seksualność. Bliskość fizyczna czy choćby sam pociąg do drugiej osoby, sprzyja zacieśnianiu znajomości, prawda? Ale jaki jest sens (zdaniem wielu) ładować się w związek, o który trzeba dbać, znosić swoje wzajemne fochy i pretensje, skoro całą tą bliskość można mieć pozostając singlem? Seks na pierwszej czy drugiej randce, tzw."fucking friends" i wiele innych opcji jakby rozwiązują problem intymnej bliskości z drugą osobą. W niższej grupie wiekowej niż ta, do której ty się odnosisz, właściwe podejście do związku jest wypaczane przez poglądy wpajane przez "doświadczonych kumpli, którzy wiedzą jak się obejść z panienką", czy gazetki typu Bravo, które jak nic innego pokazują, jak powinna się zachowywać dziewczyna w związku... Niektórych też zniechęca już samo obserwowanie takich "skrzywionych" osobników i nie pozostaje im nic innego, jak tylko czekać, aż trafią na kogoś normalniejszego, do kogo w dodatku będzie ich ciągnąć. To mogę potwierdzić na własnym przykładzie.
 

olivier01

gorzkniejacy romantyk
Dołączył
7 Czerwiec 2008
Posty
962
Punkty reakcji
109
Miasto
Lodz
Muszę się zgodzić z pierwszą częścią twojej wypowiedzi: rzeczywiście upieranie się, że zainteresowaliśmy się kimś TYLKO ze względu na jego wewnętrzne piękno, nie zwracając uwagi na powierzchowność, jest wierutnym kłamstwem.

Kiedy wreszcie ludzie przestana mierzyc innych swoja miara ? Wyglad nie musi miec duzego znaczenia - jestem pewien co do tego. Sam to wiem, bo ja zakochac sie moge jedynie w - ze tak romantycznie to ujme - w "duszy" kobiety. Wyglad moze mi sie co najwyzej spodobac lub nie, ale na pewno nie bedzie czyms decydujacym. W zwiazku z tym, ze kochac moge tylko dusze, to mi nie robi zadnej wlasciwie roznicy, czy dziewczyna jest piekna modelka o idealnych ksztaltach, czy dziewczyna srednia z wygladu - jesli beda miec to "cos" w srodku, to zakocham sie z taka sama sila w obu. Piekno ciala to jakby nie patrzyc wspaniala rzecz - sa powszechne kanony piekna, ktore sa o tyle wspaniale, ze nie trzeba ich klasyfikowac - jest to uroda, ktora trafi w kazdy gust. Ale sa ludzie, ktorzy widza wiecej i sami tworza wlasne modele piekna, bo maja umysl otwarty, ktorego nie kontroluje pierwotny poped. Ja osobiscie mam szeroko pojety kanon piekna - w mojej szeroko rozumianej estetyce jedynie nie mieszcza sie kobiety zbyt pulchne, bo jak czlowiek mam swoj gust i lubie kobiety w miare szczuple. Ale twarz to juz kwestia drugoplanowa - grunt, zeby zdecydowanie nie odstraszalo mnie. Majac takie podejscie nie bedziemy wiecznie czekac za swoim kopciuszkiem, modlac sie o kogos, kto nie odstraszy wygladem, ani charakterem, a sami bedziemy w stanie generowac to zewnetrzne piekno.

Porownalbym to do tworcow - artystow - muzykow. Wiekszosc, chocby i zdolna byla, to tworzyc bedzie muzyke, ktora latwo wpadnie w ucho przecietnemu sluchaczowi, takiej szarej masie. Jest to muzyka o banalnym tekscie i latwej melodii, ktora zadowoli przecietniaka. Ale sa artysci, ktorzy nie sprzyjaja gustom, a sami tworza gusta. Nie daja sie skomercjalizowac i wbrew trendom, tworza muzyke ambitna, wycelowana do konkretnego odbiorcy. Takim artysta jest chociazby Piotr Rogucki z zespolu Coma, ktory nie gosci na bankietach z cyklu "Viva najpiekniejsi", ani na okladkach Gali, czy na koncertach sponsorowanych przez Radio Eska. Tworza pewnie niszowa muzyke, ale wiedza czego chca. I odwrotnie ze sluchaczami - jedni sluchaja komercjalnej papki, a inni maja ochote na cos ambitniejszego.

Analogia wedlug mnie pasuje do zwiazkow - niektorzy nie zadowola sie ladna buzia i zgrabnym cialem, idac na kompromis co do charakteru, ktory wystarczy, zeby nie byl zbyt ulomny. Takie zwiazki, to nie milosc, co raczej czasoumilacz. Sa tacy, co szukaja czegos wiecej i im naprawde nie specjalnie zalezy na urodzie, a raczej na niebanalnym wnetrzu czlowieka.

Moge dac przyklad z siebie. Bedac jeszcze w liceum mocno sie zakochalem w kolezance ze szkoly. Nie byla to dziewczyna, ktorej cielesnosc nie nastrajala serca do unoszen. Byla dosc drobna, szczupla, miala rude wlosy i piegi na twarzy - nic szczegolnego. Ale mocno sie w niej zakochalem, bo byla idealna - wrazliwa, delikatna, subtelna, miala swoj charakter i ogolnie madra byla. Kochajac ja, nie czulem, zebym szedl na jakies ustepstwa, wrecz przeciwnie - zakochalem sie w jej calosci - w duszy i ciele.

Sw. Augustyn mowil, ze milosc jest cielesna az do krancow ducha, duchowa az do szpiku kosci. Nietzsche natomiast pisal, ze dusza jest powloka dla ciala. Jesli mowimy o prawdziwej milosci oczywiscie - ktora na pewno istnieje.

Nieco mniej filozofcznie, ale bardzo prawdziwie mowi jedna z najpiekniejszych aktorek w dziejach kina, Audrey Hepburn: "Co to jest prawdziwa miłość, wiedzą tylko kobiety brzydkie, piękne – umieją zaledwie uwodzić."

Bo milosc ma wiele twarzy, a te motylki w brzuchu sa jej - ze tak powiem - "komercjonalna" czescia, ale niczym lepszym od tego, co z pozoru jest nudne, stabilne i monotonne. To, co jest po okresie motylkow jest rowniez miloscia, tylko na innym etapie. To jest milosc dojrzala, ktora jesli jest szczera, to nie podda sie uplywom lat, ani pokusie spedzenia nocy z kims atrakcyjnejszym. Milosc to moze byc tez trzymanie sie za reke pary 70latkow, albo ich wspolne siedzenie na lawce w parku i karmienie golebi. To nie jest w niczym gorsza milosc, od milosci mlodych kochankow, oczarowanych swoim wygladem.
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
olivier rozumiem ze zakochac sie mozesz w kobiecie zupelnie nieatrakcyjnej dla Ciebie, moze wazyc 100 kg i calkowicie Ciebie odpychac ale pokochasz jej cudowna dusze...

malo tego bedzie Ciebie ona fizycznie pociagac bo wkoncu to milosc a wyglad nie ma znaczenia....

rozumiem ze jestes idealista ale skoncz z tymi uroniejami :D

pierwsze wrazenie ma fundamentalne znaczenie i opiera sie ono glownie na wygladze... czy dalej cos z tego bedzie czy nie to inna bajka... ale bez tego ani rusz...

"Co to jest prawdziwa miłość, wiedzą tylko kobiety brzydkie, piękne – umieją zaledwie uwodzić."

Tak bo brzydkie nie maja faceta i tworza sobie w glowce podobne urojenia jak Ty.

Atrakcyjna kobieta nie potrafi kochac a brzydka potrafi... wiekszej bzdury juz napisac nie mogles :)

Sprawa seksualnosci i pociagu fizycznego to kwestie ktore fundamentalnie podwazaja idee pieknej duchowej milosci.
 

Rotek

(nie)ciekawy
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
3 004
Punkty reakcji
55
Wiek
33
Miasto
Spod Mostu
Do tego kolejnym zagadnieniem jest to, że gdy kobieta "przyciągnie" do siebie większą ilość mężczyzn
zawsze wybrany będzie ten który wygląda lepiej.
Chudszy, bardziej wysportowany, mocniej zadbany.
Bo to on właśnie wywoła większą sensację dla jej zmysłów więc automatycznie wyda się:
-mądrzejszy
-tajemniczy
-szarmancki

nie wiem czemu ale odnoszę czasem wrażenie, że kobiety bardzo wiele jeżeli chodzi o facetów
lubią sobie dośpiewywać - snując bajki w podświadomości.
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Do tego kolejnym zagadnieniem jest to, że gdy kobieta "przyciągnie" do siebie większą ilość mężczyzn
zawsze wybrany będzie ten który wygląda lepiej.
Chudszy, bardziej wysportowany, mocniej zadbany.
Bo to on właśnie wywoła większą sensację dla jej zmysłów więc automatycznie wyda się:
-mądrzejszy
-tajemniczy
-szarmancki

nie wiem czemu ale odnoszę czasem wrażenie, że kobiety bardzo wiele jeżeli chodzi o facetów
lubią sobie dośpiewywać - snując bajki w podświadomości.

Oczywiscie ze tak. A atrakcyjny facet wybierze sobie kobiete bardziej seksowna niz reszta, to sa prawidla w przyrodzi jasne jak Slonce.

A olivier snuje dyrdymaly o pieknej milosci :D
 

olivier01

gorzkniejacy romantyk
Dołączył
7 Czerwiec 2008
Posty
962
Punkty reakcji
109
Miasto
Lodz
olivier rozumiem ze zakochac sie mozesz w kobiecie zupelnie nieatrakcyjnej dla Ciebie, moze wazyc 100 kg i calkowicie Ciebie odpychac ale pokochasz jej cudowna dusze...

malo tego bedzie Ciebie ona fizycznie pociagac bo wkoncu to milosc a wyglad nie ma znaczenia....

rozumiem ze jestes idealista ale skoncz z tymi uroniejami :D

Naucz sie czytac, Trollu. Wyraznie przeciez napisalem, ze poza moja estetyka znajduja sie kobiety otyle. Moj gust nie odpowiada gustowi typowemu dla faceta - spodobac mi sie moze dziewczyna, ktora wiekszosci sie nie spodoba, a niespodoba taka, ktorej wiekszosci sie spodoba. Mam swoje prywatne gusta i tyle.

Powiedzialem, co mialem powiedziec w tym temacie i na tym koncze. Dziekuje za uwage.
 

USSJ

so fucking bad :]
Dołączył
11 Czerwiec 2009
Posty
3 208
Punkty reakcji
169
Wiek
32
Miasto
pdkrpc
Do tego kolejnym zagadnieniem jest to, że gdy kobieta "przyciągnie" do siebie większą ilość mężczyzn
zawsze wybrany będzie ten który wygląda lepiej.

Oczywiście. Ludzie to wzrokowcy.

Chudszy, bardziej wysportowany, mocniej zadbany.
Bo to on właśnie wywoła większą sensację dla jej zmysłów więc automatycznie wyda się:
-mądrzejszy
-tajemniczy
-szarmancki

Bo za wszystko odpowiedzialne są reakcje chemiczne, jak zauważyłeś zmysły. Wnętrza, charakteru i osobowości nie widać na pierwszy rzut oka.

nie wiem czemu ale odnoszę czasem wrażenie, że kobiety bardzo wiele jeżeli chodzi o facetów
lubią sobie dośpiewywać - snując bajki w podświadomości.

I tu też słusznie zauważyłeś. Zarówno kobiety jak i mężczyźni mają ogólną tendencję do wielbienia tego, co wyimaginowane.
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Olivier, sam napisałeś, że wygląd nie musi mieć DUŻEGO znaczenia i ja twierdzę tak samo. Oboje w jakiś sposób nie negujemy faktu, że jednak się liczy. Jeżeli uznałeś, wychwytując to jakimś cudem z mojej wypowiedzi, że np.można mnie zdobyć tylko wyglądem, to z przyjemnością wyprowadzę cię z błędu ;) Wygląd zawsze odgrywa mniejszą czy większą rolę przy wyborze partnera, nie oznacza to jednak, że decydując się na bycie z kimś dla nas atrakcyjnym jesteśmy powierzchowni. Nie każda osoba nie grzesząca specjalnie urodą musi być wzorem ideału partnera, dowodzącym istnienia tej najwyższej, uduchowionej miłości. Tak samo nie każdy, kogo my uznajemy za osobę wyjątkowo urodziwą, musi być atrakcyjny dla innych, bo każdy tworzy sobie swój własny ideał piękna.
 

Rotek

(nie)ciekawy
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
3 004
Punkty reakcji
55
Wiek
33
Miasto
Spod Mostu
Własny ideał piękna dla mnie też jest mitem.
Mamy gdzieś zakodowane jak mniej więcej wygląda ktoś "ładny".
Przez media od dzieciństwa, przez znajomych, środowisko, historię.
Oczywiście każdy ma gusta czy guściki.

Zależy też od siły woli.
Znam facetów, którzy polecieliby za każdym kawałkiem cycka gdyby kobieta:
-przytuliła
-dała poczucie bliskości
itp.
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Naucz sie czytac, Trollu. Wyraznie przeciez napisalem, ze poza moja estetyka znajduja sie kobiety otyle. Moj gust nie odpowiada gustowi typowemu dla faceta - spodobac mi sie moze dziewczyna, ktora wiekszosci sie nie spodoba, a niespodoba taka, ktorej wiekszosci sie spodoba. Mam swoje prywatne gusta i tyle.

Powiedzialem, co mialem powiedziec w tym temacie i na tym koncze. Dziekuje za uwage.

Nie wazne jakie masz gusta. Wlasnie wykazales ze wyglad sie dla Ciebie liczy i to bardzo. Wiec skoncz opowiadac o jakims cudnym zakochaniu sie w duszy kobiety.

Zakochac sie mozna tylko w kobiecie co Nam sie podoba, wiec co to za milosc he ?
 
Do góry