Co to jest miłość?

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Bylem w srodku dyskusji wiec nie zalapalem z poczatku, juz sie nie odzywam ;) Bawcie sie dalej...
 
C

Crockett

Guest
Myślę, że wchodzimy w zawiłości związków a nie definicje miłości. Wytłumaczyłem wystarczająco o co mi chodziło od prostej, krótkiej definicji do jej rozwinięcia - na czym polega dawanie szczęścia tylko drugiej osobie przez miłość.
Conajwyżej w małżeństwie liczyło by się to, że Zdzisiek jest inteligentniejszy, jeśli pozostałe kryteria spełniałbym w wystarczającym stopniu, to już z Tobą przerabiałem. Człowiek ma ograniczony zasięg poznawania ludzi i nie da się sprawdzić kto jest najlepszy dla nas spośród wszystkich ludzi. Nie ma technicznie takiej możliwości.
Kobieta robi tak jak ja, na tej samej zasadzie, obydwoje się uszczęśliwiamy. Dobrze dobrane osoby nie będą z tym nigdy mieć problemów, jeśli znają się odpowiednio długo i przeżyli ze sobą już jakieś trudności. Od obydwojga zależy to nie tylko od faceta. Kto jest spełniony nie będzie szukał innych dróg do szczęścia. Owszem może, ale do końca życia nie znajdzie ideału i będzie wiecznie wędrował.
 
D

Drad

Guest
Myślę, że wchodzimy w zawiłości związków a nie definicje miłości.
A ja myślę, że nie umiesz odpowiedzieć na proste pytanie. Ale będzie jeszcze prościej, skoro muszę:

Twoje założenie - miłość = szczęście ukochanej jako absolutny priorytet.
Moja hipotetyczna sytuacja, mająca zweryfikować słuszność Twojej definicji - facet, który da jej więcej szczęścia niż Ty - tylko od Ciebie zależy, czy będą razem, czy jednak zostanie z Tobą i będzie mniej szczęśliwa niż z nim.

Jaką decyzję podejmiesz?
 
C

Crockett

Guest
Rozumiem Twoje pytanie i uważam, że odp. już udzieliłem w ostatnim akapicie poprzedniego postu. Takich sytuacji nie potrzeba rozważać kiedy para jest dobrana odpowiednio, nikt się o to martwić nie musi ani nie powinien stawiać sobie takich pytań. Miłość zobowiązuje do pewnych działań uszczęśliwiających partnera i nie ma się co w nią wplątywać kiedy się nie czuje na tyle silnym by sprostać oczekiwaniom partnera. Lepiej odrazu odpuścić i nie się nie żenić/wychodzić za mąż. Odp. na powyższe, skonkretyzowane pytanie powinieneś wywnioskować już dawno. Pozwoliłbym jej wybrać tego lepszego, ale mając świadomość, że zrobiłem wszystko co mogłem i że faktycznie nie potrafię więcej a ona nadal nie dostała tego co jest w zasięgu ludzkich możliwości ale nie moich.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
A Ty wiesz na czym polega przyjmowanie założeń w celu zweryfikowania słuszności określonych tez?

Edycja: Troll sam coś wymazał ze swojego posta. Jak widać się połapał, że bredzi :]

Ahahaha a Drad sam tez wymazal :p
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
A jak widzę, że się męczy zemną to pozwalam odejść i niech szuka innego. I tu jest miłość bo zawsze chce tego dobrego dla niej.
To niekoniecznie musi być najlepsze wyjście. Kiedy widzimy, ze związek się sypie, to mamy jeszcze prawo go ratować, a nie ucinać na zasadzie: "jak ci się nie podoba, to wypad szukać szczęścia z innym/inną".

Związek to nie jest jedno ciągłe pasmo szczęścia, ochów i achów. To tez właśnie takie okresy, kiedy główne postacie ostro działają sobie na nerwy. I tylko od tego, czy umiemy ze sobą rozmawiać i razem dojść do tego, co nam u sibie nawzajem przeszkadza, zależy przyszłość związku.

Faktem jest, że jeśli stwierdzamy, że dalsza praca nad związkiem jest reanimacją nieboszczyka, to - mimo, że kochamy tą drugą stronę - dla własnego i bliskiej nam osoby spokoju, powinniśmy dać sobie spokój.

Jednak takie mam wrażenie na podstawie swoich wieloletnich obserwacji, że albo ludzie rozstają się w momencie, kiedy wiele jest jeszcze do naprawienia, a kryzys rozpoczął się od totalnego drobiazgu; albo pary trwają ze sobą przez lata, pomimo że wszystkie znaki na niebie i Ziemii wskazują, że gdzieś ulotnił się sens tego bycia razem.
 
D

Drad

Guest
Rozumiem Twoje pytanie i uważam, że odp. już udzieliłem w ostatnim akapicie poprzedniego postu. Takich sytuacji nie potrzeba rozważać kiedy para jest dobrana odpowiednio, nikt się o to martwić nie musi ani nie powinien stawiać sobie takich pytań. Miłość zobowiązuje do pewnych działań uszczęśliwiających partnera i nie ma się co w nią wplątywać kiedy się nie czuje na tyle silnym by sprostać oczekiwaniom partnera. Lepiej odrazu odpuścić i nie się nie żenić/wychodzić za mąż. Odp. na powyższe, skonkretyzowane pytanie powinieneś wywnioskować już dawno. Pozwoliłbym jej wybrać tego lepszego, ale mając świadomość, że zrobiłem wszystko co mogłem i że faktycznie nie potrafię więcej a ona nadal nie dostała tego co jest w zasięgu ludzkich możliwości ale nie moich.
Odpowiedź na moje pytanie to TAK lub NIE, LEWO albo PRAWO. Nie ma się nad czym rozwodzić. Ty nie odpowiesz mi wprost, bo odpowiedź byłaby równoznaczna z obaleniem Twojej definicji "miłości". Zresztą brak odpowiedzi jest dokładnie tym samym...
 
Q

quid pro quo

Guest
troche bezsenu aby kazdy wstawial swoja definicje czegos co jest tylko prywatnym urojeniem i tak naprawde nie istnieje...

Nie wierzę. Po prostu nie wierzę, że ktoś ma podobne zdanie w tej sprawie :eek:h:
Kobiety są bardziej podatne na takie... irracjonalne rzeczy.
Już nie tylko chodzi o miłość, ale i są po prostu bardziej wierzące.
Dlatego też mają hegemonię na definiowanie tej abstrakcji.
Ile kobiet studiuje na kierunkach humanistycznych w porównaniu do studiów technicznych?
Pani socjolog będzie pisać dyrdymały o miłości, a pan mgr inż. będzie budował drogi, konstruował samochody i broń, dzięki której będzie można zabijać.
Kto zmienia świat? Pani socjolog czy pan mgr inż.?
 
C

Crockett

Guest
Odpowiedź na moje pytanie to TAK lub NIE, LEWO albo PRAWO. Nie ma się nad czym rozwodzić. Ty nie odpowiesz mi wprost, bo odpowiedź byłaby równoznaczna z obaleniem Twojej definicji "miłości". Zresztą brak odpowiedzi jest dokładnie tym samym...

Jaką decyzję podejmuję?

Pozwoliłbym jej wybrać tego lepszego, ale mając świadomość, że zrobiłem wszystko co mogłem i że faktycznie nie potrafię więcej a ona nadal nie dostała tego co jest w zasięgu ludzkich możliwości ale nie moich.

Życie to nie loteria, gra czy konkurs gdzie udziela się suchej odp. TAK lub NIE. Nie możemy dyskutować o uczuciach, decyzjach ważących na przyszłości jak o hipotezach, których nie da się wpleść w praktykę życia. Nigdy, nigdzie nikt nikogo nie stawia przed kobietą swojego życia a parę metrów dalej nie ustawia lepszego od nas faceta i nie każe wybierać i poświadczać w tak maszynowy sposób swoich uczuć. Kochasz ją - musisz oddać ją lepszemu. To nie temat do takich suchych rozważań ale wymagający trochę więcej uwagi i szerszego spojrzenia. Wiążemy się z kimś bo znaleźliśmy odpowiednią osobę, ona nas wybrała bo jesteśmy dla niej odpowiednią osobą. Coś się psuje w związku, próbujemy naprawić, nie poddajemy się, nie uciekamy się do zdrady. Nie wychodzi poświadczamy klęskę i mówimy: "Nie zasługujesz na mnie, bo nie mogę Ci tego dać czego ktoś inny". Odejdź, bo jesteś warta czegoś lepszego nawet jeśli będzie inny mężczyzna". Nikt przy zdrowych zmysłach nie rozważa takich sytuacji hipotetycznie, "co by było gdyby?..." bo w życiu robimy coś na bazie decyzji, nie suchej kalkulacji i schematu.

Dodatek: gdzieś wyżej wspominałem i przy tej okazji dopiszę to znowu, że uczestnikiem miłości są dwie osoby zwykle, chyba, że jest to nieszczęśliwa miłość, co nie zmienia moich wcześniejszych słów. Tym samym wzajemne obdarowywanie się uczuciem zamyka koło - para nawzajem pragnie szczęścia drugiej osoby i obydwoje ją odczuwają dając to samo co otrzymują. Jeśli potrafią ją dostatecznie okazać powstaje coś takiego fajnego jak np. małżeństwo :) Późniejsze, mogące wystąpić problemy zmuszają dopiero do wykazania tego, czy opisywana przezemnie klasyczna wersja słowa miłość się urzeczywistni. Ja jestem za tą klasyczną wersją i jeśli tak się stanie, że szczęście partnera będzie większe bez naszej obecności w jego życiu to trzeba tak postąpić. Jedynie w ten sposób można w tym temacie gdybać..

Do usłyszenia
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Edycja: Troll sam coś wymazał ze swojego posta. Jak widać się połapał, że bredzi

Nie spedzam juz x godzin na tym forum aby byc w kazdym temacie, wiec wyrwalo mi sie z kontekstu, ladnie przeprosilem a Ty do mnie ze ja bredze, to chyba nie sposob na nomralna dyskusje co ?

Jednak takie mam wrażenie na podstawie swoich wieloletnich obserwacji, że albo ludzie rozstają się w momencie, kiedy wiele jest jeszcze do naprawienia, a kryzys rozpoczął się od totalnego drobiazgu; albo pary trwają ze sobą przez lata, pomimo że wszystkie znaki na niebie i Ziemii wskazują, że gdzieś ulotnił się sens tego bycia razem.

Dokladnie.

Tylko kiedy konczy sie granica tego "naprawiania zwiazku" a kiedy trzeba dojsc do wniosku ze "moze z kims lepszym bedzie szczesliwsza i trzeba jej to ulatwic" ?

Kto zmienia świat? Pani socjolog czy pan mgr inż.?

Swiat zmieniali mezczyzni, glownie przez wojny... ale do czego ten swiat teraz doszedl ? Osobiscie mam watpliwosci czy mozna byc z tego dumnym...
Chociaz nie sadze tez czy aby w rekach kobiet inaczej to wygladalo, byla caryca Katrzyna i inne podobne :D
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Pani socjolog będzie pisać dyrdymały o miłości, a pan mgr inż. będzie budował drogi, konstruował samochody i broń, dzięki której będzie można zabijać.
Kto zmienia świat? Pani socjolog czy pan mgr inż.?
Socjologia to w niewielkim stopniu tylko "dyrdymały o miłości".
Inżynier zbuduje most, z którego korzystać będzie jakaś tam liczba ludzi, natomiast socjolog przeprowadzi badania, z których skorzysta nieporównanie więcej osób.
Swoją drogą, czy to nie przeżytek, takie przyporządkowanie zawodów do płci lub odwrotnie...?

Podpisano: pani inżynier.
 
Q

quid pro quo

Guest
No, np. jakie badania? Ostatnio przydatny był chyba tylko spis powszechny z paru lat wstecz.
Ale głównie chodziło mi o podejście do definiowania rzeczywistości.
Dowodem na moją tezę jest nawet ten temat, gdzie zdecydowana większość pań definiuje miłość tak, jak definiuje.
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
No, np. jakie badania? Ostatnio przydatny był chyba tylko spis powszechny z paru lat wstecz.
Ale głównie chodziło mi o podejście do definiowania rzeczywistości.
Dowodem na moją tezę jest nawet ten temat, gdzie zdecydowana większość pań definiuje miłość tak, jak definiuje.
Sosjologowie badają np. powody występowania agresji, uprzedzeń, zaangazowania, związków interpersonalnych. Zawsze tak było i będzie, że dla człowieka najważniejsi są inni ludzie; społeczeństwo, w którym żyje. I od zawsze mechanizmy i pewne ogólne prawa rządzące normlami występującymi w społeczeństwie, interesowały ludzi i są przedmiotami badań naukowców. O szerokich zastosowaniach tych badań nie będę się rozpisywała, bo to nie ten dział.
Użyłeś sformułowania :"zdecydowana większość pań". Cóż, na początku mamy dość sensowną wypowiedź Aulelii, a potem dość lakoniczne wypowiedzi Monique 19. Plus ja i to koniec kobiecego grona.
Ala fakt, każdy definiuje miłość tak, jak definiuje. Dość nieszczęśnie ułożone zdanie, ale trudno sie nie zgodzić :D
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Socjologia moze np. przeprwadzic badnia "ile w malzenstwach zdradzaja kobiety a ile mezczyzni", kiedys takie badania wydzialem, nie wiem czy byly rzetelne ale wyniki przekonywaly raczej iz milosci to z pewnoscia na tym swiecie nie ma, przynajmniej nie w takiej formie jaka ja bym ja widzial...

Takie badania oczywiscie nie maja za wiele nic do zycia indywidulanej jednostki ale jako ciekawostka zawsze mozna sie na tym wszytskim zastanowic.

A to ze tyle jest definicji milosci ile jest ludzi to raczej skladania do wniosku iz mamy doczynienia ze zjawiskiem nierealnym. Albo realnym, ale tylko w urojeniach kazdego z Nas ;)

Bajka o sw. Mikolaju jest latwiesza, bo przynajmniej kazdy wie jak on wyglada i co robi, dlatego jest to bajka dla dzieci, dorosli potrzebowali bardziej wydumanej bajki to stworzyli sobie milosc, ogladaja filmy, czytaja ksiazki i wielkie ohh i ahh ;)
 
Q

quid pro quo

Guest
Sosjologowie badają np. powody występowania agresji, uprzedzeń, zaangazowania, związków interpersonalnych. Zawsze tak było i będzie, że dla człowieka najważniejsi są inni ludzie; społeczeństwo, w którym żyje. I od zawsze mechanizmy i pewne ogólne prawa rządzące normlami występującymi w społeczeństwie, interesowały ludzi i są przedmiotami badań naukowców. O szerokich zastosowaniach tych badań nie będę się rozpisywała, bo to nie ten dział.
Użyłeś sformułowania :"zdecydowana większość pań". Cóż, na początku mamy dość sensowną wypowiedź Aulelii, a potem dość lakoniczne wypowiedzi Monique 19. Plus ja i to koniec kobiecego grona.
Ala fakt, każdy definiuje miłość tak, jak definiuje. Dość nieszczęśnie ułożone zdanie, ale trudno sie nie zgodzić :D

Nie od zawsze tak było. Początki socjologii to czasy, o ile dobrze pamiętam, Comte'a, czyli XIX w. Pewne elementy tego, czym jest dzisiaj socjologia, były i wcześniej, ale raczej nie badano społeczeństwa, bo i po co? Społeczeństwo była własnością króla - monarchia patrymonialna, absolutna.
Dopiero po znacznym rozwinięciu gospodarki towarowo-pieniężnej, czyli kapitalizmu, mamy do czynienia z rozwojem socjologii. Ale nie po to, aby ułatwiać życie ludziom, ale aby firmy wiedziały, jak powiększać zyski.
Ja całe 3 lata socjologii przerobiłem w... 3 godziny.
I to dosłownie, mógłbym zdawać dzisiaj nawet egzamin licencjacki z tego przedmiotu. Zamiast tworzyć osobną dyscyplinę, to można byłoby ją dodawać na każdym kierunku studiów, zamiast np. W-F-u. Ponadto nie lubię, jak socjolodzy oceniają np. inne kultury... a tak nie powinien robić żaden naukowiec. Prym w tym wiodą amerykańscy socjologowie. Ale co tu się dziwić - całemu światu chcą narzucić demokrację i McDonalda :D
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Bajka o sw. Mikolaju jest latwiesza, bo przynajmniej kazdy wie jak on wyglada i co robi, dlatego jest to bajka dla dzieci, dorosli potrzebowali bardziej wydumanej bajki to stworzyli sobie milosc, ogladaja filmy, czytaja ksiazki i wielkie ohh i ahh ;)
Mikołaj przychodzi do Ciebie raz do roku i to tylko wtedy, kiedy byłeś grzeczny, a jego hojność zależy od zasobności domowego sejfu Twoich rodziców.
Miłość możesz spotkać każdego dnia w roku i cieszyć się nią znacznie dłużej, niż wynosi przeciętny czas eksploatacji zabawki znalezionej pod choinką. I wcale nie musisz być grzeczny :D

A teraz na serio. Ludzie potrzebują w życiu czegoś więcej, niż kanapki na śniadanie, kawa w pracy i dłuższy sen w weekend. Oprócz potrzeby samorealizacji posiadamy też potrzebę tworzenia więzi z innymi osobami. W tym tej więzi najgłębszej, jaką jest związek z osobą, którą się kocha. Możemy sobie wmawiać, że wystarczy seks, jakieś hobby. A to nieprawda. Każdy gdzieś tam w głębi chciałby spotkać tą "drugą połówkę".

Uważam, że miłość nie jest sztucznym wytworem. Gdybyśmy nie słyszeli nigdy o miłości, to i tak przydarzałoby się ludziom poczuć coś więcej do innej osoby, choć być może inaczej wtedy byśmy to uczucie nazwali.
Natomiast miłość jest dość wdzięcznym podłożem do budowania fabuły filmów i książek, do tworzenia wyciskającej łzy muzyki - to fakt. Ale pomyśl - gdyby ludzie nie tęsknili za uczuciem, to kto by to oglądał, czytał, słuchał tych "ochów i achów". Żyjemy w czasach, w których rządzą prawa rynku. Gdyby nie było zapotrzebowania na temat miłości, dawno by on przepadł. A jednak istnieje i ma się dobrze. (Ja tam uwielbiam "pościelówy :p )
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Miłość możesz spotkać każdego dnia w roku i cieszyć się nią znacznie dłużej, niż wynosi przeciętny czas eksploatacji zabawki znalezionej pod choinką. I wcale nie musisz być grzeczny
biggrin.gif

Jak dlugo zyje nie spotkalem ani prawdziwego mikolaja ani prawdziwej milosci, w obu przypadkach tylko atrapy mozna zauwazyc ;)

A teraz na serio. Ludzie potrzebują w życiu czegoś więcej, niż kanapki na śniadanie, kawa w pracy i dłuższy sen w weekend. Oprócz potrzeby samorealizacji posiadamy też potrzebę tworzenia więzi z innymi osobami. W tym tej więzi najgłębszej, jaką jest związek z osobą, którą się kocha. Możemy sobie wmawiać, że wystarczy seks, jakieś hobby. A to nieprawda. Każdy gdzieś tam w głębi chciałby spotkać tą "drugą połówkę".

w teorii tak, w praktyce.. czy aby napewno ?

Natomiast miłość jest dość wdzięcznym podłożem do budowania fabuły filmów i książek, do tworzenia wyciskającej łzy muzyki - to fakt. Ale pomyśl - gdyby ludzie nie tęsknili za uczuciem, to kto by to oglądał, czytał, słuchał tych "ochów i achów". Żyjemy w czasach, w których rządzą prawa rynku. Gdyby nie było zapotrzebowania na temat miłości, dawno by on przepadł. A jednak istnieje i ma się dobrze. (Ja tam uwielbiam "pościelówy
jezyk.gif
)

No i wlasnie, milosc to jest cos za czym ludzie tesknia, czyli jest to cos co tak naprawde w zyciu sie nie zdarza.

Wezmy kazde klasyczne malzenstwo...

okres narzeczenstwa, wielko ohh ahh, przytulanka, calusanka i inne czulosci...

po slubie, zaraz po slubie, dalekiej wielkie wow...

pare lat po slubie, juz traktowanie siebie jak lokatorow, juz nie ta pasja, nie te czulosci, nie to patrzenie na siebie, gdzie ta wielka milosc ?

jak takie cos moze istniec i trwac w standardowym, klasycznym, beznadziejnym zyciu kazdego czlowieka ?
 
Q

quid pro quo

Guest
Ale zwierzęta też tworzą więzi. Tworzą stada. Jednak w przeciwieństwie do ludzi, nie ukrywają swoich intencji i tworzenie więzi jest bardziej transparentne. Natomiast człowiek przez ukrywanie swoich emocji, intencji utrudnia sobie życie i takie socjologie powstają po to, aby rozszyfrowywać ludzkie zachowania. Ale prawda jest taka, że każdy jest inny i taka nauka nie jest w stanie objąć wszystkich i każdego z osobna.
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Ludzie wyksztalcili lepsze mozgi wiec powstaja w nich takie fanaberie jak emocje i uczucia :)

abstrakcyjne myslenie powoduje iz czlowiek zadaje pytania, niestaty zycie jest marne i jedyny biologiczny w nim cel to kopulowac, dlatego nasz zbyt rozwiniety mozg (chociaz nie o kazdm mozna powiedziec ze go posiada) potrzebuje jakies "wyzszej" motywacji i uzasadnienia tego celu wiec wymysla milosc aby bylo fajniej, proste...
 

imawoman

Bywalec
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
1 757
Punkty reakcji
139
Ludzie wyksztalcili lepsze mozgi wiec powstaja w nich takie fanaberie jak emocje i uczucia :)
Życie bez emocji jest puste. Nie mówię o ciągłum nurzaniu się w beznadziejnym zakochaniu w dawno niewidzianej osobie, ale o całym spectrum uczuć, jakie w życiu odczuwa człowiek, pozytywnych i negatywnych, nie tylko tych związanych z zakochaniem.
Jednak osoby, które przeżywają emocje, są dla mnie bardziej wiarygodne, niż te, których "nic nie rusza".

niestaty zycie jest marne i jedyny biologiczny w nim cel to kopulowac
sztandardowe poglądy naszego Trolla w pigułce :D
 
Do góry