Ateizm

Piotrek kkk

Nowicjusz
Dołączył
5 Styczeń 2011
Posty
35
Punkty reakcji
0
Ja jestem agnostką i traktuję ateizm jak taką samą wiarę jak inne. Bo według mnie to jest wiara, tylko taka bez żadnych praktyk. Tak samo jak nie można potwierdzić istnienia Boga, nie można potwierdzić, że go nie ma, więc trzeba w to wierzyć.

Doświadczenie Bożej miłości jest czym konkretnym. To doświadczenie, nie tylko wiara. Kiedy człowiek doświadcza jej, wie, że to od Boga a im bardziej się otwiera, tym więcej zyskuje.
W zakrytym kubku możesz się domyślać, że jest tam woda. Możesz wierzyć. Ale kiedy odkryjesz wieczko, już zobaczysz, że ona tam jest. Można zrobić tak z sercem. Otworzyć je i zobaczyć, czy wszystko co w nim jest, jest tylko ode mnie, czy wlane z zewnątrz...
 

atheist

Nowicjusz
Dołączył
7 Czerwiec 2011
Posty
4
Punkty reakcji
0
Hmmm ateizm nie jest religia. To tak na poczatek :)
Jestem ateista nie wierze w Boga bo nie ma na jego istnienie zadnych dowodow (prosze mowienia o bibli, objawieniach i
co tam jeszcze mozecie wymyslic)
Jezeli nauka a moze sam Bog dostarczy nam dowodow na jego/swoje istnienie wtedy nie bede mial wyjscia a bede musial zmienic zdanie. Natomiast na dzien dzisiejszy takich dowodow nie ma i jestem pewien ze nigdy ich nie bedzie ;)
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
Hmmm ateizm nie jest religia. To tak na poczatek :)
Jestem ateista nie wierze w Boga bo nie ma na jego istnienie zadnych dowodow (prosze mowienia o bibli, objawieniach i
co tam jeszcze mozecie wymyslic)
Jezeli nauka a moze sam Bog dostarczy nam dowodow na jego/swoje istnienie wtedy nie bede mial wyjscia a bede musial zmienic zdanie. Natomiast na dzien dzisiejszy takich dowodow nie ma i jestem pewien ze nigdy ich nie bedzie ;)

To, ze nigdy nie będzie dowodów na istnienie Boga mówisz ze stanowczym przekonaniem. Ale czy tak będzie? Nie możesz tego wiedzieć na 100 procent. Czyżbyś wykazywał w ten sposób pewnego rodzaju wiarę? ;)
Wielu ludzi wierzących (ściślej - wierzących w Boga), z równie stanowczym przekonaniem mówi, że doświadczyło Boga. Pytanie - kto z was jest bliżej prawdy? ;)
 

Wiesiu PL

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2011
Posty
201
Punkty reakcji
1
Zastanawialiscie sie kiedyś nad tym gdy po urodzeniu od razu jest chrzest i narzucana jest ci wiara od razu katolicka tak nie powinno być w końcu ty wtedy nic nie rozumiesz . ja na przykład chciałbym być lutrem i sie zastanawiam nad tym pasuje mi ta religia
 

spioh

Nowicjusz
Dołączył
1 Czerwiec 2005
Posty
442
Punkty reakcji
0
jeśli zmieniasz wiarę w obrębie chrześcijaństwa to jaki to problem? raczej powinieneś się cieszyć że prawie od urodzenia jesteś włączony do Ludu Bożego.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Zastanawialiscie sie kiedyś nad tym gdy po urodzeniu od razu jest chrzest i narzucana jest ci wiara od razu katolicka

Może któryś ateista wytłumaczy mi w jaki sposób chrzest, narzuca jakąś wiarę. Ksiądz tylko polewa wodą, i smaruje olejkiem, a nie wszczepia implanta, do mózgu. Czy to kolejna niezgłębiona tajemnica ateistycznej wiary, że wszyscy to powtarzacie?
Chrzest jest wyrazem wiary rodziców i ich troski o wychowanie w wierze. (chyba, że prawo do wychowania też negujecie, jest to przecież narzucanie wzorców). Można chrzcielne wyznanie wiary potem potwierdzać, można nie. W konwersji na jakiekolwiek inne wyznanie nie przeszkadza wcale. (choć słyszałem, że w wierze ateistycznej wymaga jakiś dodatkowych ceremonii, ale to chyba niewielki problem)
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
Dobrze, Lobo wywołałeś mnie do tablicy. :)

Może któryś ateista wytłumaczy mi w jaki sposób chrzest, narzuca jakąś wiarę. Ksiądz tylko polewa wodą, i smaruje olejkiem, a nie wszczepia implanta, do mózgu. Czy to kolejna niezgłębiona tajemnica ateistycznej wiary, że wszyscy to powtarzacie?

Chrzest jest oficjalnym włączeniem do wspólnoty wiernych. Podmiotem ceremonii jest kilkumiesięczne niemowlę, co musi budzić wątpliwości. Decydują rodzice, i to mogę zrozumieć. Natomiast akceptacji Kościoła dla takich praktyk wytłumaczyć nie sposób inaczej, niż indoktrynacją od maleńkiego w jedynej, słusznej wierze.

Oczywiście, ta uroczystość jest bez znaczenia dla dziecka, ale stanowi pierwszy krok w programowaniu go w określony sposób.

Dla mnie, człowieka z zewnątrz, logicznym byłoby przyjmować do wspólnoty wiernych ludzi dojrzałych, z uformowanym światopoglądem.
 

Vesemirus

Christopheros
Dołączył
1 Marzec 2010
Posty
1 855
Punkty reakcji
38
Dla mnie, człowieka z zewnątrz, logicznym byłoby przyjmować do wspólnoty wiernych ludzi dojrzałych, z uformowanym światopoglądem.
Może dla Ciebie, to nie temat o chrzcie, coby więc nie robić OT wklejam link w którym masz czarno na białym czemu chrzcimy niemowlęta: LINK

ale stanowi pierwszy krok w programowaniu go w określony sposób.
Czyli mamy nie programować dzieci w żaden sposób... Nie wolno nam ubierać chłopców w spodnie a dziewczynki w sukienki bo pogwałcamy im wolność do samodefiniowania się jako chłopak/dziewczyna. Nie można odebrać możliwości kształtowania sposobu myślenia dziecka, ani księżom, ani harcerzom, przedszkolankom, nauczycielom - ich rolą jest wychowywać (o ile rodzice wyrażają na to zgodę).

Nie możesz odciąć dziecka od wszystkich osób które mają wpływ na ich wychowanie - to po prostu niemożliwe (Panie, takie rzeczy tylko w "Księdze Dżungli".

Kolejną sprawą jest to, że rodzice chcą wychować dziecko w wierze - to jest WYCHOWANIE a nie kościelna indoktrynacja - to rodzice decydują za dziecko - chyba mi nie powiesz, że rodzice nie mają prawa do decydowania za własne pociechy?
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Iron, Kościół nie ukrywa wcale, że obowiązkiem i rzeczą normalna dla chrześcijanina jest wychowanie dziecka w wierze.
Resztę napisał Veserminus. Przekazujesz dziecku standardy moralne, etyczne, wzorce zachowania od niedłubania w nosie poczynając, dlaczego i nie wiarę? Należy zacząć od podstaw. Wiara w Jezusa Chrystusa to coś więcej niż zbiór mitów i dogmatów, to pewna optyka patrzenia na świat. Kto jest w stanie wychować dziecko, bez narzucenia mu pewnej takiej optyki?
 
Dołączył
22 Czerwiec 2011
Posty
273
Punkty reakcji
38
Zastanawialiscie sie kiedyś nad tym gdy po urodzeniu od razu jest chrzest i narzucana jest ci wiara od razu katolicka tak nie powinno być w końcu ty wtedy nic nie rozumiesz . ja na przykład chciałbym być lutrem i sie zastanawiam nad tym pasuje mi ta religia

Rozumiem Ciebie i w tej sprawie staram się wyrażać podobny pogląd, ale mam pewną sugestię - popracuj nad interpunkcją. Twoje wypowiedzi staną się bardziej zrozumiałymi. Pozdrawiam.
 
Dołączył
14 Lipiec 2011
Posty
3
Punkty reakcji
0
Dodam własne trzy grosze...no może trzy i pół.

Ludzie szufladkują moją osobę jako ateistę, bo wprawdzie mnie czasami słuchają ale nie słyszą.
Wiąże się to chyba z tym , w moim mniemaniu, że jestem dosyć aspołecznym typem.
Religia jest utartą kwestią typu: "Ja mam racje , a inni się mylą".
Czemu tak jest? Wpływa na to właśnie to silne zakorzenienie w "niby-własne" przekonania?

Nawiązując do filmu "Dzień Świra" i hasła : "Moja prawda jest najmojsza", nie można zbudować silnej więzi między ludźmi rożnych wyznań.
Traktuje systemy wierzeń jako trochę utopijny temat zastępczy prawdziwego poszukiwania i odkrywania własnej osobowości, bo tak naprawdę dla mnie to odnalezienie indywidualnej drogi i poznanie siebie od środka wpływa na to kim jesteśmy. Toleruje każde wyznanie, które nie sprawia innym (w praktyce, nie w teorii - zaznaczam) szkody. Reasumując me poprzednie zdanie - takich wyznań jest tyle co kot napłakał.

Ludzie wierząc w coś, poddając się jakiemuś systemowi bądź ideologii, zamykają się na poglądy innych, a przecież to jak żyję może się zmienić w mgnieniu oka - na lepsze ,bądź gorsze.

Tomek - lat XY (przypuśćmy) - wierzy w coś. Fundament stoi mocno , narzucony przez jakieś wyznanie.
Czemu nie zmodyfikować fundamentu? Czemu nie czerpać z każdej chwili, poglądu i wyznania , rzeczy dla siebie najlepszych , tylko ciągle taplać się w jednym i tym samym błocie?

Konkludując (oczywiście moim zdaniem) - każdy ma swojego Boga, tylko i wyłącznie własnego, w sobie, w środku. To kim jesteśmy dla siebie, takie Boga kreujemy. Nie musi to być człowiek, małpa, czy wiązka światła. Bóg to coś co tworzymy sami , naszą pasją, myślami, czynami i zachowaniem. Rozliczamy się sami, dzień po dniu.

Warto być sobą. Tylko sobą. Wierzyć w siebie, bo tylko my sami możemy się uratować od nas samych.

Dziękuje.
 

Majordomus

Departament ds. kontroli używania mózgów
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
1 281
Punkty reakcji
11
Wiek
34
Miasto
Łódź
Nawiązując do filmu "Dzień Świra" i hasła : "Moja prawda jest najmojsza", nie można zbudować silnej więzi między ludźmi rożnych wyznań.

Nie zgadzam się. I mówię to na swoim przykładzie.

Tomek - lat XY (przypuśćmy) - wierzy w coś. Fundament stoi mocno , narzucony przez jakieś wyznanie.
Czemu nie zmodyfikować fundamentu? Czemu nie czerpać z każdej chwili, poglądu i wyznania , rzeczy dla siebie najlepszych , tylko ciągle taplać się w jednym i tym samym błocie?

Czytasz czasem to, co piszesz? ;) Spróbuj pogrzebać w fundamentach jakiegoś budynku, spróbuj wysadzić jakąś część i zastąpić inną - będziemy mieli przyjemność obserwować epicką rozwałkę.
 

spioh

Nowicjusz
Dołączył
1 Czerwiec 2005
Posty
442
Punkty reakcji
0
imho pokrzywdzeni mogą się czuć ci, którzy mimo iż zostali ochrzczeni, wiara nie została im przekazana w wychowaniu. ci, którzy wiarę otrzymali nie widzą powodów do narzekań. (też bym się czuł pokrzywdzony, a raczej oszukany - włącza się mnie do Kościoła ale nic nie daje "w pakiecie")
 

Majordomus

Departament ds. kontroli używania mózgów
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
1 281
Punkty reakcji
11
Wiek
34
Miasto
Łódź
imho pokrzywdzeni mogą się czuć ci, którzy mimo iż zostali ochrzczeni, wiara nie została im przekazana w wychowaniu. ci, którzy wiarę otrzymali nie widzą powodów do narzekań. (też bym się czuł pokrzywdzony, a raczej oszukany - włącza się mnie do Kościoła ale nic nie daje "w pakiecie")

Gdyby za "pakiet", który dał Ci Bóg, jednocześnie kazałby Ci płacić, to nie wypłaciłbys się przez wieczność i jeden dzień dłużej :)w porównaniu z tym pakiecikiem, Twój dar może być tylko śmieszny :) ale jest furtką do pakieciku.
 

Fidelis

Nowicjusz
Dołączył
24 Lipiec 2011
Posty
43
Punkty reakcji
2
Wiek
28
Ostatnio na skutek wielu przykrych wydarzeń w życiu tracę wiarę. Coraz bardziej ateizm staje się dla mnie jedynym logicznym wytłumaczeniem całej zagadki istnienia. Nie chcę tego, ale po prostu trudno mi wierzyc obecnie w jakiegokolwiek Boga. To takie smutne, ale prawdziwe niestety. Widać moja wiara nie jest wystarczająco silna. Wciąż jednak pełen nadziei pozostaję wierzącym-praktykującym :D . Ateizm stawia sprawy jasno: Boga nie ma, człowiek powstał w wyniku ewolucji a jego przodkiem jest małpa, świat narodził się z wielkiego wybuchu. Ziemia jak i cały wszechświat to jedynie pył, skały i gaz. A po śmierci nie ma nic. Człowieka zjadają robale. Właśnie przed tym się bronię. Chcę żyć ze świadomością , że śmierć to nie koniec, że wszystko toczy się dalej lecz w miejscu bez przemocy i nienawiści. Staram się wierzyć, ale w dzisiejszych czasach to bardzo trudna rzecz. Życie ateisty jest bardzo przykre. Przecież Ci ludzie świadomie odbierają sobie szczęście. Kto chciałby żyć w przekonaniu, że żyje tylko po to żeby umrzeć? To straszne...
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
Fidelis,

Ostatnio na skutek wielu przykrych wydarzeń w życiu tracę wiarę.

Kiepska motywacja. A dlaczego, nie porzucić wiary w Stwórcę, z powodu cudownej złożoności otaczającego świata? I tego, że możemy zrozumieć tę złożoność bez odwoływania się do transcendentnych bytów. :)

Ateizm stawia sprawy jasno: Boga nie ma, człowiek powstał w wyniku ewolucji a jego przodkiem jest małpa, świat narodził się z wielkiego wybuchu. Ziemia jak i cały wszechświat to jedynie pył, skały i gaz. A po śmierci nie ma nic. Człowieka zjadają robale.

A po śmierci oddajemy pożyczone na kilkadziesiąt lat atomy, które wcześniej były fragmentem skał, morza, ciał innych istot. W tym sensie jesteśmy nieśmiertelni.
Czym zasłużyłem na wieczne istnienie? I czy tego pragnę?
Mam tu i teraz kilka spraw do załatwienia, to wszystko!

Chcę żyć ze świadomością , że śmierć to nie koniec, że wszystko toczy się dalej lecz w miejscu bez przemocy i nienawiści.

Ale nuda!

Rozumiem jeszcze, 40 Hurys do towarzystwa. :D

Życie ateisty jest bardzo przykre. Przecież Ci ludzie świadomie odbierają sobie szczęście. Kto chciałby żyć w przekonaniu, że żyje tylko po to żeby umrzeć? To straszne...

Kto Ci tego naopowiadał? Żyje się po to, by żyć! Właśnie dlatego, że ateista ma tylko to życie i nic więcej, jest ono dla niego niezwykłą wartością!
 

Kerosine

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2011
Posty
75
Punkty reakcji
5
Wiek
34
Fidelis napisał:
Właśnie przed tym się bronię. Chcę żyć ze świadomością , że śmierć to nie koniec, że wszystko toczy się dalej lecz w miejscu bez przemocy i nienawiści.
Ależ zgodnie z założeniami ateizmu, po śmierci nie będziesz w żaden sposób świadomy tego, że Cię nie ma :D Nie będziesz nic widział, nic słyszał, nic czuł, nie będziesz w ogóle MYŚLAŁ! Po prostu NIC! :D W takim razie to, co po śmierci powinno Ci całkowicie i kompletnie zwisać; bo ta kategoria zwyczajnie nie istnieje :D A skoro tą kwestią nie ma sobie co zaprzątać głowy, to nie pozostaje właśnie nic innego, jak radosna pochwała i afirmacja życia :)
 

theforgottenreader

Nowicjusz
Dołączył
24 Lipiec 2011
Posty
8
Punkty reakcji
0
Wiek
29
Miasto
Kraków
Ja jestem ateistą, ale szanuję każdą religię. Nie uważam po prostu, że Bóg istnieje, gdyż zaprzeczają temu katastrofy na świecie. Chętnie czytam o różnych religiach i zdecydowanie nie pałam do nikogo nienawiścią jak niektórzy pseudoateiści, którzy wszczynają nagonkę na Kościół.
 

N3mezja

Nowicjusz
Dołączył
1 Lipiec 2011
Posty
24
Punkty reakcji
2
Wiek
33
Ci "pseudoateiści" to anty teiści tak na prawdę.
Nikt nikogo do wiary nie zmusza (nie powinien), jednak wielu zapomina, że wierzących należy szanować. "Prawdziwy" Katolik(przykładowo) również będzie szanował ateistę.
 
Do góry