względem miejsc publicznych nie jestem skłonny do żadnego kompromisu. To miejsce należy do wszystkich, i nie należy w nim nikogo truć. Na przystanku jedzie matka z dziećmi, są staruszkowie, i jestem kurde ja, jadę przez całe miasto, temperatura na minusie, więc wole miejskim wyjątkowo (preferuje spacery, jednak nie w takiej temperaturze) potem międzymiejskim, a wszędzie ktoś musi mi palić akurat jak ja czekam na autobus. Jakbym przez całe życie od rodzinki się tego dymu nie nawąchał. Płuca mam tak zajechane już pewnie, że na samą myśl mam ochotę komuś papierosa zapalonego wcisnąć w gardło. Podstawą jest niepalenie, jako, że jest ono szkodliwe, nie możemy zmuszać ludzi do otrzymywania dawki dymu tylko dlatego, że muszą jechać na uczelnię, do pracy, cholera wie gdzie. W miejscu publicznym człowiek nie powinien mieć prawa wykonywać czynności mogących szkodzić otoczeniu. Już lepiej by pozwolili pić w miejscach publicznych, smród ubrania zalanego tanim winem nie jest tak szkodliwy jak papierosowy.