- Dołączył
- 3 Maj 2007
- Posty
- 8 989
- Punkty reakcji
- 206
Mężczyzna zmrużył oczy, słuchając Shariana. Przyglądał się mu uważnie, także sposobie gestykulacji, jakby szukając w nich fałszu.
- Fakt faktem fortuna mi nie sprzyjała. Twoje umiejętności, zaskoczyły mnie zupełnie. Nie jestem typem bohatera walczącego o jakieś głupie ideały i potrafię zrozumieć kiedy moje możliwości się kończą. Nie będę walczył z tobą aczkolwiek mam nadzieję, że się dogadamy... - prawił tropiciel.
Osobnik będący zapewne sługą Szakala na razie zdawał się być usatysfakcjonowany, choć nie wiadomo było czy uwierzył w te słowa. Pstryknął palcami i tym samym postaci wokół rozwiały się. Nic dziwnego, podtrzymywanie w świecie materialnym magicznych stworzeń szybko nadwyrężało siły.
- Wiedz, że mogę je w każdej chwili z powrotem, także nie próbuj żadnych sztuczek. Zwą mnie Gorian. Oczekuję zatem twej propozycji, gdyż widzę, że trochę oleju w głowie masz.
Tropiciel przybrał naturalną dla siebie chłodną manierę, po czym zaczął wykładać:
- Widzisz jestem kimś w rodzaju... najemnika można by rzec. Nie interesuje mnie co, kto i dlaczego, ale co ja będę z tego miał. W tej sytuacji ewidentnym jest, że interesuje mnie przeżycie. Z tamtą ekipą związałem się w nadziei na zarobek z tym że teraz okoliczności się zmieniły. Dlatego oferuję swoją pomoc. Oni myślą, że zostałem tutaj aby zabić osoby nas śledzące. Niech tak myślą. Pomogę ci ich podejść. Ostudzę ich zapał i rozwieje obawy. Wtedy ty i twoje sługi zaatakujecie. Będą jak nieruchome cele. Łatwa zdobycz. Zdobędziesz kamień, bo rozumiem, że to tego tak szukacie, ja odejdę w swoją stronę i wszyscy, prócz oczywiście moich chyba już martwych kompanów, będą zadowoleni. Wydaje mi się, że to rozsądny układ - Nelnueve zakończył wywód mając nadzieję, że to starczy, aby przekonać mężczyznę.
Gorian uśmiechnął się drapieżnie. Runy na jego ciele rozświetliły na chwilę groteskową facjatę. Wyraz twarzy tego szaleńca - bądź też opętanego, jeśli również został objęty kontrolą przez Szakala, był trudny do sprecyzowania. Sharian dobrze grał, ale trudno było powiedzieć co naprawdę dzieje się w głowie takiego delikwenta i jakim rodzajem myślenia operuje.
- Mam uwierzyć, że ot tak odwrócisz się od kompanów, nawet jeśli nie wykazujesz zbytniej lojalności? Niech mnie, ale z jakichś powodów nie wydajesz się kłamać. Zatem musisz być dwulicowym skur*ysynem, a w to mi tylko graj. Sam mogę ich nie pokonać, nawet z jeźdźcami, zatem się przydasz. Ale jeśli próbujesz coś kręcić... nie zdążysz powiedzieć ,,ork", a zdejmę ci czerep z karku.
- Fakt faktem fortuna mi nie sprzyjała. Twoje umiejętności, zaskoczyły mnie zupełnie. Nie jestem typem bohatera walczącego o jakieś głupie ideały i potrafię zrozumieć kiedy moje możliwości się kończą. Nie będę walczył z tobą aczkolwiek mam nadzieję, że się dogadamy... - prawił tropiciel.
Osobnik będący zapewne sługą Szakala na razie zdawał się być usatysfakcjonowany, choć nie wiadomo było czy uwierzył w te słowa. Pstryknął palcami i tym samym postaci wokół rozwiały się. Nic dziwnego, podtrzymywanie w świecie materialnym magicznych stworzeń szybko nadwyrężało siły.
- Wiedz, że mogę je w każdej chwili z powrotem, także nie próbuj żadnych sztuczek. Zwą mnie Gorian. Oczekuję zatem twej propozycji, gdyż widzę, że trochę oleju w głowie masz.
Tropiciel przybrał naturalną dla siebie chłodną manierę, po czym zaczął wykładać:
- Widzisz jestem kimś w rodzaju... najemnika można by rzec. Nie interesuje mnie co, kto i dlaczego, ale co ja będę z tego miał. W tej sytuacji ewidentnym jest, że interesuje mnie przeżycie. Z tamtą ekipą związałem się w nadziei na zarobek z tym że teraz okoliczności się zmieniły. Dlatego oferuję swoją pomoc. Oni myślą, że zostałem tutaj aby zabić osoby nas śledzące. Niech tak myślą. Pomogę ci ich podejść. Ostudzę ich zapał i rozwieje obawy. Wtedy ty i twoje sługi zaatakujecie. Będą jak nieruchome cele. Łatwa zdobycz. Zdobędziesz kamień, bo rozumiem, że to tego tak szukacie, ja odejdę w swoją stronę i wszyscy, prócz oczywiście moich chyba już martwych kompanów, będą zadowoleni. Wydaje mi się, że to rozsądny układ - Nelnueve zakończył wywód mając nadzieję, że to starczy, aby przekonać mężczyznę.
Gorian uśmiechnął się drapieżnie. Runy na jego ciele rozświetliły na chwilę groteskową facjatę. Wyraz twarzy tego szaleńca - bądź też opętanego, jeśli również został objęty kontrolą przez Szakala, był trudny do sprecyzowania. Sharian dobrze grał, ale trudno było powiedzieć co naprawdę dzieje się w głowie takiego delikwenta i jakim rodzajem myślenia operuje.
- Mam uwierzyć, że ot tak odwrócisz się od kompanów, nawet jeśli nie wykazujesz zbytniej lojalności? Niech mnie, ale z jakichś powodów nie wydajesz się kłamać. Zatem musisz być dwulicowym skur*ysynem, a w to mi tylko graj. Sam mogę ich nie pokonać, nawet z jeźdźcami, zatem się przydasz. Ale jeśli próbujesz coś kręcić... nie zdążysz powiedzieć ,,ork", a zdejmę ci czerep z karku.