[/quote]Podzielam zdanie Greega. Pozwolilam tez sobie zacytowac jego jedna z wypowiedzi, poniewaz ujal to w idealny sposob.
Jak widac sprawa jest zlozona bardziej niz na pozor sie wydaje. I rowniez jak widac, nie wiaze sie to tylko i wylacznie ze sfera stricte seksualna.
Trzymajac sie tematu, czyli biorac pod uwage 30 letniego mezczyzne, ktory wciaz jest prawiczkiem, i stawiajac sobie jego obraz przed oczami (oczyma), pojawiaja sie
u mnie obawy. I w tym przypadku nie tyle rozchodzi sie o sam seks, umiejetnosci w lozku, a o pewnego rodzaju "obycie" w towarzystwie kobiet. Jak zauwazyl - zapewne z wlasnego doswiadczenia - Greeg. I o ile 20 letni, czy niech bedzie nawet 20kilkuletni prawiczek jest do 'przetrawienia', tak w wieku 30 lat nalezaloby miec jako tako 'obycie' w kontaktach z kobietami. Nie znaczy to wcale, ze zasada jest, iz po skonczeniu 20 lat, natychmiast nalezyt pozbywac sie dziewictwa/prawictwa, jednak nie bez powodu mowi sie, ze kazdy wiek ma swoje prawa..
Do prawiczkow nie mam zadnego ale, jednak jako kobieta, ktora mialaby sie zwiazac z 30 letnim nieobeznanym w temacie mezczyznie, nie umialabym sie przelamac.
Jest tez druga strona medalu. Kiedy widze 20 letniego prawiczka (czy dwudziestoparoletniego, ale jakos tak mam, ze wazne dla mnie, aby nie przekroczyl 'magicznej' liczby 25 lat. w moim odczuciu.) sprawa wyglada inaczej. Jest to na pewien sposob przyciagajace. Cos na ksztalt eksperymentu. Nigdy nie bylam z prawiczkiem. Wiec sila rzeczy, chcialoby sie sprobowac. Zas z 30letnim - wybaczcie, ale wszystko jest odpychajace.
Jest tez tzw. milosc, ktora niby wszystko wybaczy. Mysle, ze zakochana kobieta, pozniej kochajaca, nie bedzie widziala w autorze zadnego problemu. Ale podejrzewam, ze rowniez bedzie zwichrowana psychicznie, czyli majaca kompleksy uniemozliwiajace zdrowe (zdrowe, nie znaczy wchodzaca do lozka kazdemu napotkanemu) kontakty z mezczyznami. Tak to widze.
Zas co do samych umiejetnosci w lozku, im wczesniej, tym wiadomo lepiej dla samego zainteresowanego[/quote] Dziękuję bardzo. Oboje daliście mi dodatkowe powody, żebym nie próbował nawet zmienić obecnego stanu rzeczy- resztę życia spędzę jako prawiczek. Nie ma co, piękna perspektywa, ale to o niebo całe lepsze, niż żebym miał trafić na kobietę podobną do ciebie. Mimo wszystko życzę Ci samych najlepszych i najprzyjemniejszych rzeczy w życiu
Frasunek napisał:
Tylko że ja nie za bardzo mogę sobie pozwolić na ich usługi.
1. Żeby przestać być prawiczkiem wystarczy skorzystać jeden raz.
2. Czyli z tego co widzę to:
- nie masz doświadczenia w seksie,
- kiepsko zarabiasz,
- robisz z siebie ofiarę i zaczynasz mieć pretensje do kobiet jako takich(to na podstawie akapitu o pocieszycielkach)
- jesteś zgorzkniały
Z tych 4 rzeczy brak doświadczenia w seksie uznałby, za Twój najmniejszy problem. To, że nie stać Cię na prostytutkę to drugi najmniej ważny.
Przede wszystkim musisz przestać obwiniać kobiety o to, że jesteś prawiczkiem.
Pocieszycielki nie są hipokrytkami, gdy się okaże, że same by się z kimś taki ja Ty nie przespały. Pocieszają Cię, bo jest im Ciebie żal. To się nazywa empatia, a nie hipokryzja. A może po prostu spodziewała się, że jak odpowie twierdząco na pytanie "Czy przespałabyś się z kimś takim jak ja?" to za chwilę będzie musiała się zmierzyć z o wiele bardziej krępującym pytaniem "Czy przespałabyś się ze mną?" Sorry, ale naprawdę można odnieść wrażenie, że polujesz na jakiś seks z litości dla prawiczka, a odmówienie takiej osobie byłoby bardzo niekomfortowe dla osoby obdarzonej empatią.
Litość bywa gorsza i wolę pozostać prawiczkiem (znając moje skłonności, zraziłbym "pocieszycielkę" jakąś złośliwą uwagą, ale raczej ogólną, a nie personalnie pod jej adresem). Musiałbym się posunąć do szantażu emocjonalnego, a aż tak zdesperowany nie jestem. Kobiet nie obwiniam o to, że nim jestem. Zetknąłem się jednak z przypadkiem znajomego, który po pierwszym razie (przeżył go z kurtyzaną właśnie) nabawił się (zapewne pod wpływem silnych emocji) pewnej przykrej przypadłości- nie może osiągnąć satysfakcji w seksie z żadną kobietą, chyba że to prostytuka. Co do "pocieszycielek", nie mam o nich tak niskiego mniemania- nie sądzę, by większość godziła się uprawiać z kimkolwiek seks z litości.
Frasunek napisał:
Tylko że ja nie za bardzo mogę sobie pozwolić na ich usługi.
1. Żeby przestać być prawiczkiem wystarczy skorzystać jeden raz.
2. Czyli z tego co widzę to:
- nie masz doświadczenia w seksie,
- kiepsko zarabiasz,
- robisz z siebie ofiarę i zaczynasz mieć pretensje do kobiet jako takich(to na podstawie akapitu o pocieszycielkach)
- jesteś zgorzkniały
Z tych 4 rzeczy brak doświadczenia w seksie uznałby, za Twój najmniejszy problem. To, że nie stać Cię na prostytutkę to drugi najmniej ważny.
Przede wszystkim musisz przestać obwiniać kobiety o to, że jesteś prawiczkiem.
Pocieszycielki nie są hipokrytkami, gdy się okaże, że same by się z kimś taki ja Ty nie przespały. Pocieszają Cię, bo jest im Ciebie żal. To się nazywa empatia, a nie hipokryzja. A może po prostu spodziewała się, że jak odpowie twierdząco na pytanie "Czy przespałabyś się z kimś takim jak ja?" to za chwilę będzie musiała się zmierzyć z o wiele bardziej krępującym pytaniem "Czy przespałabyś się ze mną?" Sorry, ale naprawdę można odnieść wrażenie, że polujesz na jakiś seks z litości dla prawiczka, a odmówienie takiej osobie byłoby bardzo niekomfortowe dla osoby obdarzonej empatią.
Litość bywa gorsza i wolę pozostać prawiczkiem (znając moje skłonności, zraziłbym "pocieszycielkę" jakąś złośliwą uwagą, ale raczej ogólną, a nie personalnie pod jej adresem). Musiałbym się posunąć do szantażu emocjonalnego, a aż tak zdesperowany nie jestem. Kobiet nie obwiniam o to, że nim jestem. Zetknąłem się jednak z przypadkiem znajomego, który po pierwszym razie (przeżył go z kurtyzaną właśnie) nabawił się (zapewne pod wpływem silnych emocji) pewnej przykrej przypadłości- nie może osiągnąć satysfakcji w seksie z żadną kobietą, chyba że to prostytuka. Co do "pocieszycielek", nie mam o nich tak niskiego mniemania- nie sądzę, by większość godziła się uprawiać z kimkolwiek seks z litości.
Frasunek napisał:
Tylko że ja nie za bardzo mogę sobie pozwolić na ich usługi.
1. Żeby przestać być prawiczkiem wystarczy skorzystać jeden raz.
2. Czyli z tego co widzę to:
- nie masz doświadczenia w seksie,
- kiepsko zarabiasz,
- robisz z siebie ofiarę i zaczynasz mieć pretensje do kobiet jako takich(to na podstawie akapitu o pocieszycielkach)
- jesteś zgorzkniały
Z tych 4 rzeczy brak doświadczenia w seksie uznałby, za Twój najmniejszy problem. To, że nie stać Cię na prostytutkę to drugi najmniej ważny.
Przede wszystkim musisz przestać obwiniać kobiety o to, że jesteś prawiczkiem.
Pocieszycielki nie są hipokrytkami, gdy się okaże, że same by się z kimś taki ja Ty nie przespały. Pocieszają Cię, bo jest im Ciebie żal. To się nazywa empatia, a nie hipokryzja. Poza tym przez chwilę użyj mózgu i postaw się w sytuacji takiej "pocieszycielki". A może po prostu spodziewała się, że jak odpowie twierdząco na pytanie "Czy przespałabyś się z kimś takim jak ja?" to za chwilę będzie musiała się zmierzyć z o wiele bardziej krępującym pytaniem "Czy przespałabyś się ze mną?" Sorry, ale naprawdę można odnieść wrażenie, że polujesz na jakiś seks z litości dla prawiczka, a odmówienie takiej osobie byłoby bardzo niekomfortowe dla osoby obdarzonej empatią.
. Nie robię z siebie ofiary i nie mam pretensji do kobiet jako takich. Gdybym choćby podejrzewał, że kobieta chce się ze mną kochać z litości, nie wytrzymałbym i zapytał wprost czy tak właśnie mają się sprawy, albo (co gorsza!) powiedział jej, że nie potrzebuję litości. Zresztą potencjalnych "pocieszycielek" nie informuję o swoim dziewictwie czy problemach z jego utratą (życie nauczyło mnie nieufności wobec ludzi, nawet własnej rodziny, bez względu na płeć). "Pocieszanie" na ogół wygląda tak, że jest to po prostu zwyczajna rozmowa i daje mi więcej niż pewnie mógłby dać sugerowany przez niektórych forumowiczów przypadkowy seks (a do takich należą kontakty z prostytutkami, no chyba, że korzystasz cyklicznie z usług jednej dziwki lub poleconej przez godną zaufania osobę). Dokonałeś małej nadinterpretacji mojej wypowiedzi.
Frasunek napisał:
Tylko że ja nie za bardzo mogę sobie pozwolić na ich usługi.
1. Żeby przestać być prawiczkiem wystarczy skorzystać jeden raz.
2. Czyli z tego co widzę to:
- nie masz doświadczenia w seksie,
- kiepsko zarabiasz,
- robisz z siebie ofiarę i zaczynasz mieć pretensje do kobiet jako takich(to na podstawie akapitu o pocieszycielkach)
- jesteś zgorzkniały
Z tych 4 rzeczy brak doświadczenia w seksie uznałby, za Twój najmniejszy problem. To, że nie stać Cię na prostytutkę to drugi najmniej ważny.
Przede wszystkim musisz przestać obwiniać kobiety o to, że jesteś prawiczkiem.
Pocieszycielki nie są hipokrytkami, gdy się okaże, że same by się z kimś taki ja Ty nie przespały. Pocieszają Cię, bo jest im Ciebie żal. To się nazywa empatia, a nie hipokryzja. Poza tym przez chwilę użyj mózgu i postaw się w sytuacji takiej "pocieszycielki". A może po prostu spodziewała się, że jak odpowie twierdząco na pytanie "Czy przespałabyś się z kimś takim jak ja?" to za chwilę będzie musiała się zmierzyć z o wiele bardziej krępującym pytaniem "Czy przespałabyś się ze mną?" Sorry, ale naprawdę można odnieść wrażenie, że polujesz na jakiś seks z litości dla prawiczka, a odmówienie takiej osobie byłoby bardzo niekomfortowe dla osoby obdarzonej empatią.
. Ja sam należę do osób empatycznych (mam dar wczuwania się w stan ducha i intencje rozmówców), ale sęk w tym, że niełatwo sam otwieram się przed innymi ludźmi. Z natury jestem odludkiem i samotniczy tryb życia sprawił, że na zewnątrz jestem pozornie szorstkim, gburowatym gościem i za cholerę nie przyznaję się do tego, iż tak naprawdę jestem wrażliwy.
Dla mnie nie ma to absolutnie żadnego znaczenia.
Żadnego? Śmiem wątpić, może niewielkie, ale na pewno nie "żadne"
Jaka jest pierwsza myśl, która przychodzi Wam do głowy? Że to człowiek z zasadami, który nie ulega instynktowi, czy raczej frajer, który jest tak piz*owaty, że nawet szkoda słów.
[/quote]
A tu już należałoby przyjrzeć się poszczególnym przypadkom, ponieważ każdy ma inne powody, chociaż ... Myślę, iż skłaniałabym się tutaj w stronę człowieka z zasadami .
buderchin napisał:
Jak byście go traktowały w rozmowie? Przechodzicie nad tym do porządku dziennego czy drążycie temat? Traktujecie go jak równorzędnego partnera czy protekcjonalnie i z politowaniem. Myślicie sobie "gdzieś ty się chłopczyku uchował", choć może z grzeczności (lub może raczej z litości) mu tego nie powiecie.
buderchin napisał:
Domyślam się, że dla kobiet ma to jednak duże znaczenie. Oto wyniki google dla zapytania "30 letni prawiczek" - nagłówki i fragmenty postów z forów typu netkobiety, kafeteria.
Nie widzę powodu, dla którego miałabym traktować takiego faceta gorzej ( o ile jest to prawiczek z przekonania ) . Oczywiście są kobiety, dla których liczy się doświadczenie seksualne partnera, ale na szczęście to nie stanowi reguły. Wszystko zależy od tego, jakimi wartościami człowiek się kieruje.
buderchin napisał:
Niedawno zacząłem się uczyć. Już wiem, że na randkę należy iść ubranym lepiej niż na grilla ze znajomymi. Zrozumiałem też, że z pensją 1500 zł brutto nie mam szans u żadnej dziewczyny. Ale te kwestie są do przeskoczenia.
A jak nadrobić zaległości w seksie? Trudna sprawa, bo chciałbym swój pierwszy raz przeżyć z dziewczyną, którą kocham, a nie z jakimś dyskotekowym pustakiem czy prostytutką. Błędne koło, bo dziewczyny, z którym rozmawiam na badoo, najczęściej mają za sobą kilkuletnie związki. Można się domyślać, że w seksie są doświadczone i tego samego wymagają od partnera.
To bardzo fajnie, że masz tak dojrzałe podejście do seksu oraz miłości - niewielu mężczyzn w obecnych czasach może się tym pochwalić.
Poza tym, mylisz się twierdząc, iż kobiety po związkach "wymagają" doświadczenia w seksie. Tak, jak napisałam wyżej - nie ma na to reguły. Ty chyba po prostu nie trafiłeś jeszcze na odpowiednią kobietę, dlatego pewnie wydaje Ci się, że każda będzie oczekiwała od Ciebie biegłej znajomości kobiecych sfer erogennych. Tak więc, naprawdę nie musisz nadrabiać żadnych zaległości, ponieważ w momencie, kiedy poznasz tę właściwą osobę, możesz być pewny, iż zaakceptuje ona ten fakt i ... doceni to, że właśnie na nią czekałeś przez tyle lat. A jeśli nie mam na kogo czekać? Mało prawdopodobne, żebym kogoś takiego znalazł (choć szukam wytrwale). Czasem myślę, że lepiej by było, gdyby trafił mnie szlag. Jeśli spotkam kobietę, która się mną zainteresuje, to znając moje szczęście będzie to wtedy, gdy już dawno stracę wiarę, że coś podobnego się wydarzy i popisowo wszystko... tutaj ZAGŁUSZARKA... A potem skończę jako żałosny stary kawaler, zgorzkniały dziadyga (zgorzkniały to chyba już jestem- która chciałaby kogoś takiego? Żaden!). Sądząc po wypowiedziach niektórych forumowiczów/-ek nic ciekawego mnie już w tej dziedzinie nie spotka
Dla mnie nie ma to absolutnie żadnego znaczenia.
Żadnego? Śmiem wątpić, może niewielkie, ale na pewno nie "żadne"
Jaka jest pierwsza myśl, która przychodzi Wam do głowy? Że to człowiek z zasadami, który nie ulega instynktowi, czy raczej frajer, który jest tak piz*owaty, że nawet szkoda słów.
[/quote]
A tu już należałoby przyjrzeć się poszczególnym przypadkom, ponieważ każdy ma inne powody, chociaż ... Myślę, iż skłaniałabym się tutaj w stronę człowieka z zasadami .
buderchin napisał:
Jak byście go traktowały w rozmowie? Przechodzicie nad tym do porządku dziennego czy drążycie temat? Traktujecie go jak równorzędnego partnera czy protekcjonalnie i z politowaniem. Myślicie sobie "gdzieś ty się chłopczyku uchował", choć może z grzeczności (lub może raczej z litości) mu tego nie powiecie.
buderchin napisał:
Domyślam się, że dla kobiet ma to jednak duże znaczenie. Oto wyniki google dla zapytania "30 letni prawiczek" - nagłówki i fragmenty postów z forów typu netkobiety, kafeteria.
Nie widzę powodu, dla którego miałabym traktować takiego faceta gorzej ( o ile jest to prawiczek z przekonania ) . Oczywiście są kobiety, dla których liczy się doświadczenie seksualne partnera, ale na szczęście to nie stanowi reguły. Wszystko zależy od tego, jakimi wartościami człowiek się kieruje.
buderchin napisał:
Niedawno zacząłem się uczyć. Już wiem, że na randkę należy iść ubranym lepiej niż na grilla ze znajomymi. Zrozumiałem też, że z pensją 1500 zł brutto nie mam szans u żadnej dziewczyny. Ale te kwestie są do przeskoczenia.
A jak nadrobić zaległości w seksie? Trudna sprawa, bo chciałbym swój pierwszy raz przeżyć z dziewczyną, którą kocham, a nie z jakimś dyskotekowym pustakiem czy prostytutką. Błędne koło, bo dziewczyny, z którym rozmawiam na badoo, najczęściej mają za sobą kilkuletnie związki. Można się domyślać, że w seksie są doświadczone i tego samego wymagają od partnera.
To bardzo fajnie, że masz tak dojrzałe podejście do seksu oraz miłości - niewielu mężczyzn w obecnych czasach może się tym pochwalić.
Poza tym, mylisz się twierdząc, iż kobiety po związkach "wymagają" doświadczenia w seksie. Tak, jak napisałam wyżej - nie ma na to reguły. Ty chyba po prostu nie trafiłeś jeszcze na odpowiednią kobietę, dlatego pewnie wydaje Ci się, że każda będzie oczekiwała od Ciebie biegłej znajomości kobiecych sfer erogennych. Tak więc, naprawdę nie musisz nadrabiać żadnych zaległości, ponieważ w momencie, kiedy poznasz tę właściwą osobę, możesz być pewny, iż zaakceptuje ona ten fakt i ... doceni to, że właśnie na nią czekałeś przez tyle lat. A jeśli nie mam na kogo czekać? Mało prawdopodobne, żebym kogoś takiego znalazł (choć szukam wytrwale). Czasem myślę, że lepiej by było, gdyby trafił mnie szlag. Jeśli spotkam kobietę, która się mną zainteresuje, to znając moje szczęście będzie to wtedy, gdy już dawno stracę wiarę, że coś podobnego się wydarzy i popisowo wszystko... tutaj ZAGŁUSZARKA... A potem skończę jako żałosny stary kawaler, zgorzkniały dziadyga (zgorzkniały to chyba już jestem- która chciałaby kogoś takiego? Żaden!). Sądząc po wypowiedziach niektórych forumowiczów/-ek nic ciekawego mnie już w tej dziedzinie nie spotka