Nie chcę być brutalny, ale każdy wiek ma swoje przywileje - jako 30-latek powinieneś mieć choćby jedną dziewczynę / kobietę, która się przewinęła przez twoje łóżko. Dlaczego ? Bo zaczniesz wariować i prędzej czy później siądzie Ci to na psychikę (co pewnie już się dzieje), będziesz nieświadomie fakt swojego "prawictwa" wyolbrzymiał, co będzie niemalże jak samonakręcająca się spirala katastrof w kontaktach z kobietami.
Naprawdę, nie życzę Ci źle Buderchin, ale w takim wieku w jakim jesteś to powinieneś mieć ten etap już dawno za sobą. U kobiet dziewictwo jest czymś co mimo wszystko jakoś tam warto "trzymać", można do tego dobudować jakieś tam przekonania itd. U facetów, choćby nie wiem jak się starać i obudowywać to w miłe słówka pt. czekam na tą jedyną, bycie prawiczkiem świadczy o byciu pi.z.dą.
Szukaj dziewic, dziewczyn "z oaz" trzymających dziewictwo do ślubu, albo starających się. Bycie prawiczkiem dla faceta to tylko brzemię, dlatego gdzieś tak od 20 roku życia lepiej się tego pozbyć. Poza tym świadomość tego, że z kobietą / dziewczyną uprawiasz seks sprawia też, że "rośnie" w tobie facet. To ma w sumie wpływ na resztę twojego życia. Pojawiają się pewne cechy, które potem pomagają w kontakcie z kobietami. Stajesz się bardziej męski, pewny siebie, świadomy swojej wartości. To dla odmiany działa jak samonakręcająca się spirala sukcesu w kontaktach z kobietami. Umiesz je obsługiwać, naciskać "odpowiednie guziki" - to sprawia, że inne kobiety widzą Cię jako jeszcze bardziej atrakcyjnego.
Podzielam zdanie Greega. Pozwolilam tez sobie zacytowac jego jedna z wypowiedzi, poniewaz ujal to w idealny sposob.
Jak widac sprawa jest zlozona bardziej niz na pozor sie wydaje. I rowniez jak widac, nie wiaze sie to tylko i wylacznie ze sfera stricte seksualna.
Trzymajac sie tematu, czyli biorac pod uwage 30 letniego mezczyzne, ktory wciaz jest prawiczkiem, i stawiajac sobie jego obraz przed oczami (oczyma), pojawiaja sie
u mnie obawy. I w tym przypadku nie tyle rozchodzi sie o sam seks, umiejetnosci w lozku, a o pewnego rodzaju "obycie" w towarzystwie kobiet. Jak zauwazyl - zapewne z wlasnego doswiadczenia - Greeg. I o ile 20 letni, czy niech bedzie nawet 20kilkuletni prawiczek jest do 'przetrawienia', tak w wieku 30 lat nalezaloby miec jako tako 'obycie' w kontaktach z kobietami. Nie znaczy to wcale, ze zasada jest, iz po skonczeniu 20 lat, natychmiast nalezyt pozbywac sie dziewictwa/prawictwa, jednak nie bez powodu mowi sie, ze kazdy wiek ma swoje prawa..
Do prawiczkow nie mam zadnego ale, jednak jako kobieta, ktora mialaby sie zwiazac z 30 letnim nieobeznanym w temacie mezczyznie, nie umialabym sie przelamac.
Jest tez druga strona medalu. Kiedy widze 20 letniego prawiczka (czy dwudziestoparoletniego, ale jakos tak mam, ze wazne dla mnie, aby nie przekroczyl 'magicznej' liczby 25 lat. w moim odczuciu.) sprawa wyglada inaczej. Jest to na pewien sposob przyciagajace. Cos na ksztalt eksperymentu. Nigdy nie bylam z prawiczkiem. Wiec sila rzeczy, chcialoby sie sprobowac. Zas z 30letnim - wybaczcie, ale wszystko jest odpychajace.
Jest tez tzw. milosc, ktora niby wszystko wybaczy. Mysle, ze zakochana kobieta, pozniej kochajaca, nie bedzie widziala w autorze zadnego problemu. Ale podejrzewam, ze rowniez bedzie zwichrowana psychicznie, czyli majaca kompleksy uniemozliwiajace zdrowe (zdrowe, nie znaczy wchodzaca do lozka kazdemu napotkanemu) kontakty z mezczyznami. Tak to widze.
Zas co do samych umiejetnosci w lozku, im wczesniej, tym wiadomo lepiej dla samego zainteresowanego