Niby tak powinno być, ale nie zawsze jest. Rozumiem, że ludzie mogą się bać. Pytanie tylko czego ? Już bardziej do mnie przemawia fakt strachu przez zeznaniami, bo nie chcemy mieć czegoś tam na głowie. Tylko, gdyby nas ten problem dotyczył, to czy nie chcielibyśmy, by ktoś zauważył i pomógł. Obawiam się, ze bardzo byłoby nam to na rękę. Patrząc na to z drugiej strony są rodzice, którzy też się wstydzą i ukrywają to i owo w myśl głupiej dla mnie zasady : co ludzie powiedzą ?Pestka__ napisał:Ale jeśli są dzieci, to nawet krzyki za ścianą powinny zaniepokoić i trzeba wtedy wyostrzyć zmysły, być czujniejszym i zwracać uwagę.
To chyba nie o urażenie chodzi, lecz strach lub wspomniany wstyd. Ludzie wówczas reagują specyficznie i dotarcie do nich bywa bardzo trudne. Jeżeli jesteśmy blisko z daną osobą, to nawet kilkukrotne, spokojne wytłumaczenie pokonuje wszelkie bariery. Jeśli nie i do tego partner jest agresywny i ma pseudo dumę, to mamy ciężki orzecz do zgryzienia. Tak czy owak nie można się od rzu zniechęcać i próbować na rózne sposoby. Jak nie bezpośrednio, to drogą pośrednią. Niech się obrażają, dąsają, nawet będą wściekli. Najważniejsze by dziecku było dobrze.Pestka__ napisał:już miałam się odezwać, że mam takie szerokie adidasy z grubą sznurówką, ale ugryzłam się w język, bo mówię - znowu ją urażę.
Dziś czytałam kolejną "sensację" w sprawie Madeleine. To jest dopiero. Co się tak naprawdę stało ? Wina rodziców pośrednia czy bezpośrednia ? Tego do dnia dzisiejszego nie wie nikt....
http://fakty.interia.pl/swiat/news-komisarz-ojciec-maddie-mccann-byl-wsrod-podejrzanych,nId,1045946#utm_source=sg&utm_medium=referral&utm_campaign=wd