Być rodzicem...

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Pestka__ napisał:
Ale jeśli są dzieci, to nawet krzyki za ścianą powinny zaniepokoić i trzeba wtedy wyostrzyć zmysły, być czujniejszym i zwracać uwagę.
Niby tak powinno być, ale nie zawsze jest. Rozumiem, że ludzie mogą się bać. Pytanie tylko czego ? Już bardziej do mnie przemawia fakt strachu przez zeznaniami, bo nie chcemy mieć czegoś tam na głowie. Tylko, gdyby nas ten problem dotyczył, to czy nie chcielibyśmy, by ktoś zauważył i pomógł. Obawiam się, ze bardzo byłoby nam to na rękę. Patrząc na to z drugiej strony są rodzice, którzy też się wstydzą i ukrywają to i owo w myśl głupiej dla mnie zasady : co ludzie powiedzą ?



Pestka__ napisał:
już miałam się odezwać, że mam takie szerokie adidasy z grubą sznurówką, ale ugryzłam się w język, bo mówię - znowu ją urażę.
To chyba nie o urażenie chodzi, lecz strach lub wspomniany wstyd. Ludzie wówczas reagują specyficznie i dotarcie do nich bywa bardzo trudne. Jeżeli jesteśmy blisko z daną osobą, to nawet kilkukrotne, spokojne wytłumaczenie pokonuje wszelkie bariery. Jeśli nie i do tego partner jest agresywny i ma pseudo dumę, to mamy ciężki orzecz do zgryzienia. Tak czy owak nie można się od rzu zniechęcać i próbować na rózne sposoby. Jak nie bezpośrednio, to drogą pośrednią. Niech się obrażają, dąsają, nawet będą wściekli. Najważniejsze by dziecku było dobrze.

Dziś czytałam kolejną "sensację" w sprawie Madeleine. To jest dopiero. Co się tak naprawdę stało ? Wina rodziców pośrednia czy bezpośrednia ? Tego do dnia dzisiejszego nie wie nikt....

http://fakty.interia.pl/swiat/news-komisarz-ojciec-maddie-mccann-byl-wsrod-podejrzanych,nId,1045946#utm_source=sg&utm_medium=referral&utm_campaign=wd
 
0

03092010

Guest
Mam znajoma, ktorej 20 miesieczny chlopczyk nie potrafi samodzielnie stac. Jedyne na co mu pozwalaja (moja znajoma, jej matka i jej babka - kolko wzajemnej asekuracji) to na raczkowanie a i nie na podlodze pokrytej dywanem/wykladzina, bo 'przeciez moze upasc na buzie i zrobic sobie krzywde'. Dziecko trzesie sie jak galaretka, nie trudno dojsc, ze przez niewycwiczone miesnie. Takich przykladow 'kaleczenia' dzieci (w tym przypadku poprzez nadopiekunczosc) sa setki jak nie tysiace wokolo. Aha i dodac moge, ze dziecko jest otluszczone. Wpychaja w niego wszystko co sie da, po kolei, do...zwymiotowania, by po odczekaniu, ponowic. Jak pomoc?
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
No właśnie 03092010. To jest dobre pytanie - jak pomóc?
Tak się utarło,że krzywdę robi się dziecku naruszając jego terytorium fizycznie czy emocjonalnie, godząc w psychikę. A tak naprawdę te wymienione przez nas przypadki to też jest krzywdzenie dziecka i o ile w przypadku, gdy widzimy przemoc wobec dzieci łatwiej jest zareagować, bo przeciez do jasnej ciasnej - jesteśmy świadkami, widzimy, ze coś temu dziecku się dzieje, ze coś z rodzicem/rodzicami jest nie tak, o tyle w przypadku tego przekarmiania czy uniemożliwiania dziecku rozwoju przesadną troską czy diabli wiedzą czym, jest trudniej, bo niby przecież nikt dziecku nic aż tak zlego nie robi. Ja nie umiem się w takich sytuacjach zachować. Przede wszystkim dlatego,że kilka(naście) razy chamsko się sparzyłam, mimo tego,że nie waliłam prosto z mostu, tylko po przyjacielsku poruszałam dany temat - kończyło się fochem z przytupem i obrobieniem mi tyłka, ze się wymądrzam.
Przecież nikt nie jest idealny, ja też nie, nikt nie jest. Ale widać, kto się stara, a kto olewa i widać, kto przegina bagietę obojętnie w która ze stron.
W wychowywanie czyichś dzieci się nie wtrącam, każdy postępuje jak uważa, swiata nie zbawię, dbbam o to,żeby moje wyrosły na ludzi i nie robię im krzywdy w żaden możliwy sposób (tak myślę).
Słuchajcie, moja mama kiedyś zwróciła uwagę sąsiadce, bardzo delikatnie, że mojemu bratu znalazła we włosach wszy. Kiedyś popularne, w szkołach bywały, teraz chyba mniej spotykane. Problem w tym,ze mój brat w szkole nie był 2 miesiące, bo złamał nogę i jedyne gdzie byl poza domem, to u dzieciaków sąsiadki, bośmy drzwi w drzwi mieszkali. I mama do niej mówi najdelikatniej jak można: "zajrzyj dzieciakom we wlosy, bo to dziadostwo sie tak szybko rozprzestrzenia. On nigdzie nie był, jedynie u Was, może nie zauważyliście, a ze szkoły łatwo to przywlec, a może i nam ktoś do domu przyniósł, a on zaniósł Wam". No pobiłaby ją za to! Zaczęla szarpać te swoje dzieciaki za włosy, wrzeszcząc: "no zobacz, sama zobacz! co ty sobie wyobrażasz".
Potem nie było ich kilka dni w szkole, bo rzeczywiście - miały, tylko jej nie interesowało dobro dzieci, tylko żeby dowalić mojej mamie, która chciała dobrze.
Ta sama sąsiadka nie poszła do okulisty z córką, której oko uciekało na bok, bo "co ludzie powiedzą", że okularnica. Ta sama sąsiadka pozwalala dzieciom jeść mięso tonami, bo ich tato rzeźnik wychodził z zalożenia, które głośno deklamował "chude to biedne, macie to jedzcie". Chust,że wyglądali wszyscy jak tuczniki.
To TEŻ jest krzywda. Z gatunku tych, na które nie wiadomo jak reagować, ale myslę,ze życie to skwituje, o ile już tego nie zrobiło. Bo dzieci im urosły i już są dorosłymi ludźmi. Dziewczyny się odchudzają do szaleństwa, ale wady postawy i pewne przyzwyczajenia im zostały, ba! nawet przesiąkły postawą swojej matki, wiecznie kamuflującej, że nic się przecież nie dzieje, zamiast na uszach stawać, żeby te dzieciaki przede wszystkim były zdrowe i ogarnięte.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Pestka__ napisał:
nikt nie jest idealny, ja też nie, nikt nie jest. Ale widać, kto się stara, a kto olewa i widać, kto przegina bagietę obojętnie w która ze stron.
W wychowywanie czyichś dzieci się nie wtrącam, każdy postępuje jak uważa, swiata nie zbawię, dbbam o to,żeby moje wyrosły na ludzi i nie robię im krzywdy w żaden możliwy sposób (tak myślę).
To jest sedno. :szuka:
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Sedno w jakim sensie? No odniosłam wrażenie, ze zacytowałaś wybiórczo,żeby pokazać sedno tej negatywnej strony (nie wiem, może emot). Ale jeśli tak, to opacznie zrozumiałaś, Bluesia ;) mnie o dobro cudzych dzieci chodzi tak samo, jak o dobro moich, tylko mniej emocjonalnie to traktuję (co zrozumiałe z punktu widzenia matki)
 
0

03092010

Guest
Pestka__ napisał:
tylko po przyjacielsku poruszałam dany temat - kończyło się fochem z przytupem i obrobieniem mi tyłka, ze się wymądrzam.
Zalezy na jakich ludzi trafisz. Bo sa tacy, ktorzy zwyczajnie nie wiedza jak nalezy postapic, a jesli pod wplywem sugestii zmieniaja nastawienie do dziecka, to tylko dobrze. Ale jak trafisz na ciemnote, to po tylku obrywasz Ty, a dziecko jak bylo 'traktowane' tak jest nadal. I w pomagajacych rodza sie dylematy. Kiedy takiej zaproponowalam fachowa ksiazke, uslyszalam: "a tam, glupoty pisza".

A tak bedac przy dzieciach, ja mam pytanie do doswiadczonych matek. Moje dziecko w ostatnich tygodniach zafascynowalo sie malowaniem obrazkow. Potrafi narysowac konkretny przedmiot jak np. kolko, kwiatek czy pajak. Ale tylko wtedy gdy poprosze. W innym przypadku sa to zwyczajne (?) bazgroly. Potrafi 'szorowac' kredka czy flamastrem w jednym miejscu, taki obrazek wg mnie nie ma zadnego sensu, zadnego ksztaltu, ktory mozna okreslic. Kiedy przychodzi i pyta czy ladnie, oczywiscie chwale, ale pytam co narysowala. Chwile sie zastanawia i odpowiada ze to kotek. I nie da sie nie zauwazyc, ze postac wymysla na poczekaniu. Czy ja szukam tam gdzie nie trzeba, czy powinnam sie martwic...
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Pestka__ napisał:
Sedno w jakim sensie? No odniosłam wrażenie, ze zacytowałaś wybiórczo,żeby pokazać sedno tej negatywnej strony (nie wiem, może emot). Ale jeśli tak, to opacznie zrozumiałaś, Bluesia ;) mnie o dobro cudzych dzieci chodzi tak samo, jak o dobro moich, tylko mniej emocjonalnie to traktuję (co zrozumiałe z punktu widzenia matki)
W sensie pozytywnym - długi opis całości, a konkretny, wskazany krótszy tekst. Emota pokazuje oczami od początku do końca.



03092010 napisał:
czy powinnam sie martwic...
Nie sądzę. Ile bąbel ma lat ?
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
03092010 napisał:
Coreczka ma 3 lata.
Trzylatek jeszcze nie potrafi się skupić na dłuższy moment. To go męczy. Prace muszą być krótkie i proste, a i tak może nie sprostać naszemu zadaniu. Jeśli chodzi do przedszkola, to gdyby się coś działo nauczycielka to zauważy. Próbuj motywować i nie chwalić za całokształt. Możesz też ukierunkowywać, np. Mówisz, ze to kotek, to pokaż mamusi główkę. A gdzie ma uszka ? Może dorysujemy ? Powolutku z bazgrotek, które są normalne w tym wieku będzie tworzył się obraz. To początkowa faza nauki przez zabawę, więc dajmy maluszkom tego, co potrzebują. Szybko się zniechęcają i męczą na swój sposób. Ponadto każde dziecko ma inne tempo rozwoju, inne możliwości i zainteresowania - tak jak my :)

Jeżeli coś dłużej by Cię niepokoiło, to zawsze można skorzystać z pomocy specjalisty.
 
0

03092010

Guest
Bluesiu to jest tak, ze corka sama bierze kredki i kartke i zaczyna rysowac. Kiedy to widze, prosze o narysowanie konkretnego przedmiotu, z tych, ktore potrafi. Narysuje. Ale kiedy 'jest sama', bazgroli i kiedy przychodzi z kartka do mnie, wtedy pytam co narysowala.
A do przedszkola maszeruje od stycznia.
Jest to moje pierwsze i jedyne dziecko, wiec nie zawsze wiem jakie zachowanie jest wlasciwe dla konkretnego wieku, a ze moge poswiecic jej maksimum uwagi, to nad pewnymi zachowaniami dluzej sie zastanawiam. No i pytam..
A to, ze sie szybko zniechecaja to zauwazylam, zwlaszcza kiedy prosze na koniec dnia o pozbieranie zabawek :)
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
03092010 napisał:
Bluesiu to jest tak, ze corka sama bierze kredki i kartke i zaczyna rysowac. Kiedy to widze, prosze o narysowanie konkretnego przedmiotu, z tych, ktore potrafi. Narysuje. Ale kiedy 'jest sama', bazgroli i kiedy przychodzi z kartka do mnie, wtedy pytam co narysowala.
A do przedszkola maszeruje od stycznia.
Jest to moje pierwsze i jedyne dziecko, wiec nie zawsze wiem jakie zachowanie jest wlasciwe dla konkretnego wieku, a ze moge poswiecic jej maksimum uwagi, to nad pewnymi zachowaniami dluzej sie zastanawiam. No i pytam..
A to, ze sie szybko zniechecaja to zauwazylam, zwlaszcza kiedy prosze na koniec dnia o pozbieranie zabawek :)
Nie martw się, ostatnio ktoś gdzieś bardzo pięknie obalił tezy psychologów, jakoby rysunki dzieci były wiarygodnym źródłem ich problemów z czymkolwiek. Mój synek robił to samo, jak się dorwał jednej kredki, tak zabazgrał całą kartkę i również na poczekaniu wymyślał postać, ja to odbierałam na plus, że ma taką wyobraźnię. Poszedł do zerówki i mieli narysować jakąś postać - wszystkie dzieci malowały piękne księżniczki, inne swoich rodziców czy postaci z bajek. Moje dziecko zafascynowane legendami miejscowymi o diable Borucie, namalowało niebieską plamę bazgrołów, z brązowymi rogami (w sumie to chyba z czułkami :D ). Pani poprzyczepiała magnesami do tablicy i jak poszłam na pierwsze zebranie z rodzicami, myślałam,ze jajo zniosę :D zdjęć ukradkiem narobiłam, żeby te "zdolności" syna uwiecznić. I teraz co najlepsze - minęło kilka tygodni, a on zaczął używać wielu kolorów, malować piękne obrazki, ludzi, zwierzęta, domy, wszystko.
Rozmawiałam z jego wychowawczynią, to stwierdziła, że on się na zajęciach zwyczajnie nudzi. Na angielskim lub kiedy są zajęcia z książkami, siedzi zafascynowany i łapie wiedzę w locie, jest tez bardzo aktywny, ale jeśli chodzi o rysunki - robi to na odwal się, podobno niektóre dzieci tak mają. Nie martwię się, bo chyba nie ma czym. Wiem, że nie są miarodajne te testy psychologów, którzy wróżą z rysunków, ale trafiłam na pewien artykuł, który bardzo, bardzo odzwierciedla mojego synka, wzięłam kilka rysunków i popatrzyłam, to aż można się podbudować, same superlatywy :D
http://mamdziecko.interia.pl/pierwsze-lata/poznaje-swiat/news-co-wyczytasz-z-rysunkow-swojego-dziecka,nId,1036289
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
03092010 napisał:
Jest to moje pierwsze i jedyne dziecko, wiec nie zawsze wiem jakie zachowanie jest wlasciwe dla konkretnego wieku, a ze moge poswiecic jej maksimum uwagi,
Szczęściara z Ciebie. Ja niestety szybko wróciłam do pracy, ale nie były to olbrzymie godziny, więc mogłam być mamą prawie na cały etat. Porównując rózne dzieci swoje i innych wiem jedno, że nie ma co się za bardzo stresować, kiedy nasz maluszek robi coś, ze tak powiem na własną rękę. Jak dla mnie to dobrze, że nie jest robotem czy małpką, która robi to, co mu się każe tak na 100%.. Oczywiście nie mam na mysli zachowania. Uważam, że na chwilę obecną ma tyle czasu na precyzję i trochę więcej na małe co nieco. Nie widzę w tym, co opisujesz nic niepokojącego. W każdym bądź razie na tę chwilę.
Ech, zeby tytlko takie mamy nam się trafiały ;)




Pestka__ napisał:
Rozmawiałam z jego wychowawczynią, to stwierdziła, że on się na zajęciach zwyczajnie nudzi. Na angielskim lub kiedy są zajęcia z książkami, siedzi zafascynowany i łapie wiedzę w locie, jest tez bardzo aktywny, ale jeśli chodzi o rysunki - robi to na odwal się, podobno niektóre dzieci tak mają.
Pewnie, ze mają. Każdy z nas ma jakieś predyspozycje i zainteresowania. A maluszk,i to jak nazwa wskazuje mali ludzie, więc dlaczego miałoby być inaczej ? :)
 
0

03092010

Guest
Pestka__ napisał:
minęło kilka tygodni, a on zaczął używać wielu kolorów, malować piękne obrazki, ludzi, zwierzęta, domy, wszystko.
Wiec mowisz, by nie tracic nadziei :)
Linka sobie przejrze.




Bluesia napisał:
Szczęściara z Ciebie.
Rzeczywiscie, pierwsze kroki, pierwsze zabki, pierwsze slowa (i nie bylo to slowo "mama" lecz "tata!" a ja przeciez tak sie poswiecilam, tak traumatyczny porod mialam i juz od malenkosci taka wdziecznosc...ech..), pozniej piosenki, pierwsze samodzielne wyjscia do toalety, etc - to wszystko bylo ze mna i przy mnie.
Ale jak wiemy wszystko sie konczy. Jak zaprowadze do przedszkola w styczniu, tak odbiore pewnie w czerwcu.
;)




Bluesia napisał:
Nie widzę w tym, co opisujesz nic niepokojącego.
Pestka tez juz mnie uspokoila.
Choc pojawia/pojawiaja sie kolejne zmartwienia, pytania, dla ktorych chyba zaloze oddzielny temat, bo jak narazie Bluesi troche sie wcielam :)

W kazdym razie dzieki.
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Bredzisłowem... Cudnie, Pestko.

Dwie rzeczy są potrzebne, a przynajmniej jedna z nich.
Po pierwsze średnia (przynajmniej taka) równowaga między procesami pobudzania a procesami hamowania emocji.
Po drugie - wpojone w dzieciństwie przekonanie, że pewnych rzeczy robić nie wypada, bo one nie są godne cz lowieka.

Surowość ojca może być równoważona miękkością matki, jeśli jest między rodzicami różnica temperamentów.

A najogólniej w stadle rodzinnym "starzy" powinni mieć uzgodniony cel wychowania i aprobować, a przynajmniej tolerować swoje odrębne metody wychowawcze. Oni stanowią odrębną od dziecek część rodziny. Podczas ślubu już powinni wiedzieć, że mają się starać być "jednym ciałem i jedną duszą", a maluchy mają zaopatrywać, wychowywać i śledzić czy nie skręcają w ślepe ścieżki. Wiadomo że w sposób niejednakowy mają te skrzatki kochać.
Jeśli tego nie ma, to "robienie" dzieci jest nieodpowiedzialne i będzie potem jak Bóg da albo jak własny egoizm podpowie.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
O to chodzi, że wbrew pozorom i mniemaniu pewnych osób z naszej drogiej forumowej gromadki, wiek nie zawsze ma istotne znaczenie. Człowiek albo jest głąbem, albo korzysta z mózgu odpowiednio.
 
0

03092010

Guest
Bluesia napisał:
Co tu komentować.....
Zwyrodniali rodzice wynajmowali corki do filmow porno.
Koszmar dziewczynki. Matka trzymala ja rok w bagazniku.
Szok na Dolnym Slasku. Skatowal 6latke, zalamal jej nos.
..lub cos w stylu sprzedal corke by kupic iphone'a.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
03092010 napisał:
Zwyrodniali rodzice wynajmowali corki do filmow porno.
Koszmar dziewczynki. Matka trzymala ja rok w bagazniku.
Szok na Dolnym Slasku. Skatowal 6latke, zalamal jej nos.
..lub cos w stylu sprzedal corke by kupic iphone'a.
Co za mizoginiczne społeczeństwo.

Hultaje.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Wiecie co - ręce i nogi opadają, kiedy słyszy się , badź czyta o takich rzeczach. Jak to się ma do słodkich reklam z udziałem rodziców i dzieci. Wspólne śniadania, bezpieczny samochód czy serek bez konserwantów, puszysty i biały....
 
Do góry