Chciałabym też ostrzec przed zbyt pochopnym kwalifikowaniem ludzi do tej subkultury.
Ale tutaj nie da sie popełnić błędu. Po takich dziewczynach od razu widać że są jakie są.
Nie mam takich koleżanek, miałam do czynienia jednak z takimi osobami. Znajome na 'cześć, cześć' nawet jak sie jest dla nich miłym potrafią godzine później rozmawiać między sobą jaka to ja jestem... Nie szanują siebie, innych plastików i normalnych ludzi.
Czasami jednak podziwiam je, że są takie pewne siebie, że totalnie sie nie przejmują swoim wyglądem albo że żyją w błogiej nieświadomości jak właściwie wyglądają... Podziwiam też że potrafią sie wcisnąć w ubrania o rozmiar albo nawet kilka rozmiarów za małe, że potrafią całą zimę chodzić w krótkiej kurteczce z gołym brzuchem i plecami, że potrafią przyjść do szkoły zadowolone z życia z malutką torebką w której nie zmieściłoby się nic poza jednym zeszytem i kosmetykami.
Same w sobie w sumie mi nie przeszkadzają takie osoby. Nie rozmawiam z takimi [przestałam próbować], przyzwyczaiłam sie do tego że takie osoby chodzą po mieście i nie robi to już na mnie żadnego wrażenia [przecież jest ich tyle że mało która mnie dziwi].
Jedyne czego nie moge znieść to to, że traktują inne, normalne dziewczyny jak jakieś dziwadła, wyśmiewają itd.
No i tego sie niestety nie da sie pozbyć, obawiam sie że to epidemia.
Ale przecież coś takiego istnieje też u facetów, nie?
Tylko nazywa się Ken xD
Ale czy oni też są tacy odmóżdżeni? Pytam się bo nie wiem, nie miałam z takimi osobiście do czynienia.