ja tam powątpiewam czy się uda...
Może napisze coś z wczorajszego dnia...
Mieliśmy iść do Grabola na piwko, jednak plany nieco sie pokrzyżowały, bo jego rodzice robili jakieś problemy. No nic. Pogodziłam się już ze straconym dniem, aż tu nagle sms: " badzcie u mnie o 16" od Sebastiana. Okazało się, że Sebastian ma wolną chate przez 2 dni. Zadzwoniłam po Gabi [ to może w tym miejscu pokażę na światło dzienne naszą uroczą czwórkę, a oto nasze
Ryje ]
...jak już mówiłam dzwoniłam po Gabi, aby powiadomić ją, że nie wszystko jeszcze stracone. Powiedziała, że spotkamy się pod stadionem Polonia o 15,40. Spotkałyśmy się i poleciałyśmy po piwo
Gabi miała pełne 100 pln'ów. a gdy zapytałam się skąd ma, powiedziała, że wypadło listonoszowi :mruga: . No i w związku z tą sytuacją poszłyśmy poszaleć
na pierwszą turę kupiłyśmy 6 Tyskich. Później do Mrówy
chłopaki już byli. W głośnikach leciał sobie Vader i Sebastian zaprosił nas na naleśniki B) a ponieważ ja nie jadłam miałam zrobić im kawe. Postanowili zrobić mi test na żone
ja nie wiedząc gdzie co jest, co chwila się pytałąm gdzie jest kawa, ile jej sypać, gdzie są łyżeczki... etc
Grabol postawił mi 1= bo nie wiedziałam gdzie co jest
a Sebastian 3, bo nie sypnęłam mu cukru
Gabi zrobiłam herbatke i jedynie ta dała mi pozytywną ocenę. Wniosek? Mrówa byłby lepszą żoną ode mnie
[o matko, ale Was zanudzam] no i...no i... poszliśmy do dużego pokoju. Posiedzieliśmy, przeczytaliśmy 70 punktów "jak zaspokoić partnera"
wypiliśmy po piwku, Grabol musiał się jeszcze pokazać w domu, bo na noc miał zostać u Seby [a ile oni tak alkoholu mieli...] Grabol poszedł, później w kolejności Gabi, ja, Seba wchodziliśmy do WC
kiedy Mrówa był w łazience my skorzystałyśmy z okazji i wrąbałyśmy mu się do łóżka, wyciągnęłyśmy jego różową kołderke i udawałyśmy że śpimy
[to był pomysł Gabi] ten jak wyszedł, wkopał się miedzy nas
no i dzięki samowyzwalaczowi uwieczniliśmy tą scenę
w końcu po długich rozmowach "pod kołderką" poszliśmy powłóczyć się po miescie. Wchodziliśmy do tych takich autek dla małych dzieci, żeby je czymś zająć, kiedy starsi piją piwo. Zazwyczaj ja strzelałam fotki.Później poszliśmy do Kauflandu [taki duży market] i ja władowałam się do wózka. Postrzelali mi fotki i poszliśmy odprowadzić Gabi do domu. Była 20.04 kiedy pożegnaliśmy się z nią. Ja miałam troche zmulony humor, bo żartowali z rzeczy które dla mnie nie są śmieszne [gwałt i te sprawy] ale wybaczam im, bo nie wiedzieli i nie wiedzą nadal, że coś takiego się stało... Szłam z Sebastianem pod wiaduktemi zapaliłam sobie papierosa [przez wspomnienia] ale on mi go zabrał i powiedział, żebym nie paliła. Po części mi to wyperswadował przez własne doświadczenia. Pytał się co mi jest, dlaczego mam taki humor jaki mam. Ja jednak nie jestem w stanie opowiedzieć o tym żadnej fizycznej osobie. Mieliśmy jeszcze dużo czasu, więc znaleźliśmy jakąś polankę i położyliśmy się w trawie patrząc w gwiazdy...
przyjemne uczucie... siedzieliśmy tam dosyć długo. Zazwyczaj w ciszy. W pewnym momencie spytał się mnie czy coś tam widzę, odpowiedziałam, że nic. Po czym dodałam, że nie mam wyobraźni, że nikt nie nauczył mnie jej używać. Powiedział wtedy abym skoncentrowała się na "tych" gwiazdach, pokazał mi na których. Posiedziałam chwilę i powiedziałam, że widzę niedźwiedzia, on, że jednak mam wyobraźnię, bo on też widzi tam niedzwiedzia
pokazał mi później pingwina, nietoperza i coś jeszcze
wtedy... jakoś tak pokochałam gwiazdy
kiedy odprowadził mnie do domu, zaraz weszłam na dach, by posiedzieć i popatrzeć jeszcze raz...
mmmm
Gratulacje, jeśli przeczytaliście to bez ziewania