Wprowadzenie Ferumbas

[Kaththea]

Każdy wybiera własną drogę.. I Ty musisz sam podjąć wybór.. Ale czyż nie obrałeś jej już wcześniej? Czyżbyś potrzebował potwierdzenia słuszności swoich wyborów..?- zapytał kapłan patrząc Ci prosto w oczy.

 

[Ameno]

Wyglądam na dwór zy gwar może ucichł....

 

[Kaththea]

Owszem ludzie na zewnątrz zaczęli się powoli rozchodzić szepcząc między sobą i pod Twoim adresem jakieś klątwy.. Powracali powoli do swoich zajęć.

 

[Ameno]

Po czym odwracam się do kapłana i mówię iż nie jestem pewien swego przeznaczenia....

 

[Kaththea]

Swojego przeznaczenia nikt nie jest pewien.. Pewne jest samo przeznaczenie.. Choć niektórzy wierzą że go nie ma.. Ale czyż już sam nie wybrałeś..? Pomyśl.. Twoja droga czeka..- powiedział kapłan. Zaczął szukać czegoś w połach swojej szaty.. W końcu wyjął niewielką figurkę przedstawiająca dziewczynkę. Wcisnął Ci ją w rękę mówiąc Przynosi szczęście.. Jest uosobieniem przeznaczenia.. To ona jest przeszłością, przyszłością.. - pokiwał głową jakby do siebie. Odwrócił się i udał do swoich pomieszczeń w głębokim zamyśleniu.

PS. Ameno jakbyś zapomniał to masz się udać do stolicy ^^

 

[Ameno]

Tak więc wychodzę na dwór
Rozglądam się za jakims koniem...

 

[Kaththea]

Przed świątynią koni brak.

 

[Ameno]

odchodzę troche dalej aby rozejrzec sie za koniami

 

[Kaththea]

Kiedy stajesz na skrzyżowaniu ulic widzisz w głębi jednej z nich karczmę wraz ze stajnią. Być może jakiś pijak odsprzedałby Ci swojego konia. Na wprost Ciebie znajduje się nieszczęsny rynek a tam na pewno jakiś sprzedawca koni. Są tam też inni kupcy, którzy przyjechali tu wozami mógłbyś spróbować nająć się u jednego zmierzającego do Hagartu jako straż. Wewnątrz trzeciej ulicy są tylko kamienice i jakieś sklepiki za Tobą jest uliczka ze świątynią.

 

[Ameno]

Podchodzę do jednego z kupców i zaoferowałem się jako strażnik w drodze do hagardu....

 

[Kaththea]

Kupiec spojrzał na Ciebie zaskoczony. Ależ Panie.. Ja dopiero przyjechałem, nie wybieram się w drogę powrotną.

 

[Ameno]

podchodzę do innego kupca ofereując mu to samo

 

[Kaththea]

Kupiec spojrzał na Ciebie zaskoczony. Był to mężczyzna w średnim wieku, ciemnowłosy pod wąsem, grubawy i niski jak na człowieka. Akurat tam jadę.. To zadziwiające.. Skąd o tym wiesz? No i oczywiście co potrafisz skoro chcesz się nająć do ochrony mnie i mojego towaru- zapytał kupiec basem.

 

[Ameno]

Jestem Magiem... postafie uzywać czarów ataku i obrony...

 

[Kaththea]

Skoro tak mówisz.. Pomóż mi zapakować moje towary i wyjeżdżamy.- powiedział kupiec. Przez chwilę przyglądał Ci się. Po czym zaczął wkładać towary do skrzyń.

 

[Ameno]

Pomagałem mu załadowywać towary jednak męczyło mnie to bardzo....

 

[Kaththea]

Panie co z Ciebie za obrońca skoro ładunek Cię męczy?!- powiedział kupiec widząc Twoje zmęczenie. Czy aby na pewno uważasz się za odpowiedniego do obrony mego wozu?

 

[Ameno]

Mówiłęm iz jestem magiem znam sie na czarach a nie walce bronia biała....


Eee co mi daje czar przyjaciele ??

 

[Kaththea]

Ehh.. Dobrze chłopcze wsiadaj na wóz. Ja jeszcze zaprzęgnę konie i możemy jechać. Mam nadzieję, że w razie ataku skutecznie obronisz mnie i mój dobytek.. Drogi w dzisiejszych czasach są wyjątkowo niebezpieczne.. - mamrotał mężczyzna rozglądając się dookoła czy czegoś nie zostawił. Po czym zajął się końmi.

Wydajesz się rozmówcy dużo bardziej charyzmatyczny i uroczy wszyscy chcą być Twoimi przyjaciółmi ^^ tak w skrócie x)

 

[Ameno]

Tak sobie siedze w pamięci przypominając wszystki czary jakie kiedykolwiek umiałem