wewnetrzne zrodlo religijnosci (pierwotnie:religia naturalna

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Tak sobie mysle, sledzac te dyskuje oparte o pisma wszelakie, iz to wszystko jest bladzeniem. Kazdy ma bowiem pewna naturalna intuicyjna wiare. Nawet ja, buddysta wredny, mam wiare.

Wiara ta jest niestety czesto zgwalcona wychowaniem, tradycja i problemami emocjonalnymi czasu dorastania. Staje sie mieszanina naturalnej intuicji, przyjetych z zewnatrz dogmatow i wlasnych projekcji.

Rozumiejac to, nie sposob nie przyznac czesciowo racji tym ktorzy neguja naturalna wiare twierdzac iz jest tylko wyobrazeniem. Niestety w ten sposob wylewa sie dziecko z kapiela. Bo naturalna wiara jest przynieciona stosem pojec i emocji. Trzeba by usunac ow stos i rozplatac emocje by do niej dotrzec.

Do tej wiary mozna jednak dotrzec. W ciszy zadumy. W pieknie poranka. W zyczliwym gescie. Wszedzie znalesc mozna jej odbicie. Trzeba tylko oczyscic umysl. Zatrzymac na chwile bieg mysli pozadajacych tego czy owego.

Sa pewne stwierdzenia, koncepcje, ktore oddaja ducha tej naturalnej intuicyjne wiary w Prawde na temat naszego zycia, swiata i przeznaczenia.

Przykladowo, Charles Kinsley, duchowny angielski sprzed wielu lat, rzekl iz Bog nie stworzyl gotowego swiata lecz zrobil cos sprytniejszego - wykreowal swiat w ktorym istoty stwarzaja sie same gdyz stworzenie jest darem milosci, darem wolnosci. Wbrew wiec temu co mowia niektorzy, ewolucja wszechswiata i zycia jest darem milosci i wolnosci. W przeciwienstwie do obrazu swiata pelnego marionetek rozstawionych na planszy w raz ustalonym porzadku.

Lub chocby koniec czasow, Sad nazwijmy to - w ujeciu Johna Polkinghorna jako nadzeija, nadzieja na staniecie przed prawda o sobie z mozliwoscia pogodzenia sie ze soba. Integracji. Bog w tym ujeciu nie jest sedzia ale nauczycielem, opiekunem. Sprawca mozliwosci poznania.

Niektorzy mowia tez iz pieklo ma drzwi zamykane od wewnatrz. To nie Bog kogokolwiek tam wtraca. To istoty same sie tam zamykaja. Tak wierze.

Zycie jest poznawaniem, doswiadczaniem. Nie jestesmy tu za kare ani dla nagrody. Nie jestesmy tu by walczyc o Boze prawa - one doskonale bronia sie same. W ciszy kazdej chwli, w biciu kazdego serca, w naturze umyslu. Tam objawia sie prawda.

Mamy wolnosc. Stad jest czasem trudno. Taki jest dar wolnosci. Stad czasami zalewa nas woda i strzelaja z karabinow lub zzera nas rak. To drugie oblicze wolnosci - swiat plynie sam. W sposob wolny. A przez to ma slepe zaulki, miejsca pelne cierpienia ale i miejsca pelne radosci.

Wierze, iz w probie zrozumienia wolnosci, w poznawaniu jej, jest ukryty klucz do sensu naszego zycia.

Pozdr.
YFM
 

Keehl

positive thinking sucks
Dołączył
4 Grudzień 2009
Posty
982
Punkty reakcji
35
Miasto
Śląsk Cieszyński
No i dobrze ;) Uważam, że takie podejście do wiary jest sto razy lepsze niż ślepe ufanie ustalonym przez różnych ludzi i z różnych powodów dogmaty i niejasne pisma, które można interpretować na dziesiątki sposobów. Tylko że takie stanowisko niesie ze sobą o wiele większą odpowiedzialność, trzeba uważać by się nie zagalopować w tej swojej wolności i braku przytłaczających naturalny instynkt czynników. Niewielu ludzi naprawdę to potrafi i w rezultacie ta "wolność" ich niewoli.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Tylko że takie stanowisko niesie ze sobą o wiele większą odpowiedzialność, trzeba uważać by się nie zagalopować w tej swojej wolności i braku przytłaczających naturalny instynkt czynników. Niewielu ludzi naprawdę to potrafi i w rezultacie ta "wolność" ich niewoli.

Tak! Słusznie iż to podkreśliłeś. Odpowiedzialność jest tu bardzo ważna. Odpowiedzialność wobec siebie. Nie chodzi bowiem o innych ludzi i co im mówimy. Ważne jest dotknięcie siebie. Ta głęboka więź pomiędzy postrzegającym a postrzeganym: miłość i zrozumienie.

Wbrew tym co mogą powiedzieć niektórzy, religia to odniesienie do siebie. Oczywiście z zewnątrz przekłada się to na nasze działania wobec innych istot i z racji naszego przywiązania do opinii zewnętrznuych, to jest naszą główną percepcją. Jednakże właśnie poczucie odpowiedzialności w religii naturalnej szybko prowadzi do zrozumienia iż tak naprawde jedyną istotną kwestią jest owo poczucie indywidualnego istnienia. Reszta, ważna oczwywiście, jest wtórna. Wszystko bowiem odbywa się najpierw w tej wewnętrznej grze ja-ja. Od tego jak postrzegamy/traktujemy "ja" zależy jak traktujemy świat "poza-ja".

Jakże pierwotne, jakże przytłaczające, jakże wyzwalające jest bezpośrednie dotknięcie siebie, dotknięcie podstawowego dualizmu "ja-ja". A jeśli to jest takie wyzwalające, jakże wyzwalające jest więc uwolnienie od tego dualizmu?

Zostawiawszy jednak dualizmy... "ja-ja". Pierwotna odczucie. Esensja "jestem". I to uświadomienie wolności. Jestem teraz i nie wiem co dalej. To jest miejsce narodzić pojęcia wolności. I właśnie odpowiedzialności.

Są odczucia pierwotne i wtórne. Pierwotne to proste intuicyjne postrzeganie rzeczywistości. Wtórne to intuicyjna analiza skutków tego postrzegania. Postrzegana zatem wolność skutkuje odpowiedzialnością. Studiowanie wolności jest studiowaniem odpowiedzialności.

Uważność w każdej chwili. Świadomość tego co się dieje. Wolność i odpowiedzialność. Wolność w postaci niewiedzy i odpowiedzialność w postaci projekcji konsekwencji. To się dzieje naraz. Jest tylko to.

Z tej pierwotnej odpowiedzialności wobec siebie. Odpowiedzialności "ja-ja" wynika odpowiedzialne działanie wobec świata. Im klarowniejsza świadomość "ja-ja" tym klarowniejsza odpowiedzialność "ja-świat".

Ta odpowiedzialność staje się mentalnym odbiciem pierwotnej wolności. Projekcja konsekwencji działania staje się prawem. Projekcja ta odbywa sie w jedności bezczasu. Projekcja jest zatem absolutnie jedyna i prawdziwa.

Chyba już bredze dla co poniektórych więc zamilknę. :)

YFM
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Wszystko jest błądzeniem? Może lepiej powiedzieć poszukiwaniem. Zasadniczo Yeti masz sporo racji. Szukając Boga poszukujemy siebie. Nasz stosunek do Boga nie może być prawidłowy, bez prawidłowego stosunku do siebie. Istnieje jak najbardziej religia naturalna, wewnętrzna, ale jest ona mocno zagłuszona. Taki Raj, który człowiek utracił. Cała epoka nowożytna, to próba rozumowego szukania przez czlowieka Boga gdzieś daleko, przez co staje się on mniej prawdziwy, mniej żyjący i bardziej alegoryczny, a na końcu ginie, przez co wylądowaliśmy w świecie wysterylizowanym z duchowości, gdzie człowiek jest totalnie zagubiony. Nie potrafi pogodzić się z samym sobą. I wtedy to jest już błądzenie.
 

Jamsen

stojący na straży
Dołączył
30 Wrzesień 2005
Posty
4 662
Punkty reakcji
5
Tak! Słusznie iż to podkreśliłeś. Odpowiedzialność jest tu bardzo ważna. Odpowiedzialność wobec siebie. Nie chodzi bowiem o innych ludzi i co im mówimy. Ważne jest dotknięcie siebie. Ta głęboka więź pomiędzy postrzegającym a postrzeganym: miłość i zrozumienie
A gdzie odpowiedzialność wobec Boga?
Czy Jego bierzemy pod uwagę?
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Mam czasami wrażenie, że dokonujesz tego, przed czym tak przestrzegasz Yeti. Tworzysz pewne pojęcia apriorycznie i się przy nich upierasz. A może odpowiedzialność wobec siebie jest projekcją odpowiedzialności wobec Boga? Właściwie nie ma to znaczenia w którą stronę to rozpatrujemy.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Mam czasami wrażenie, że dokonujesz tego, przed czym tak przestrzegasz Yeti. Tworzysz pewne pojęcia apriorycznie i się przy nich upierasz. A może odpowiedzialność wobec siebie jest projekcją odpowiedzialności wobec Boga? Właściwie nie ma to znaczenia w którą stronę to rozpatrujemy.

Sluszna uwaga - tworze niedoskonale pojecia gdyz moje poznanie jest ciagle niedoskonale. Staram sie jednakze opisujac cokolwiek wychodzic z wgladu, z poznania. Wychodzi raz lepiej, raz gorzej.

Dodatkowo tworze pojecia z pewnym glownym zalozeniem iz lepiej wszystko budowac wokol wewnetrznego poznania niz wokol czyichs ideii. Mniejsze ryzyko spowodowania masowego cierpienia. Dlatego jesli mam wybierac to wybieram odpowiedzialnosc wobec siebie niz wobec Boga. Przy czym zastrzegam iz zarowno "ja" jak i "Bog" to tylko projekcje jednego umyslu.

Wracajac do religii naturalnej: poza wiara w pewne mniej lub bardziej okreslone przejawy Prawdy istotne jest rowniez glebokie poczucie nadzieji iz kazdy kolejny krok przybliza nas do tej Prawdy. Wydaje mi sie iz w naturalnej duchowosci jest to dosyc wyrazne. Daje duzo energii.

Z tej wiary i nadzieji rozbudza sie tez coraz glebsza milosc. Wiem, kopiuje nieco Pawelka (ktorego nie cierpie ale czasem cos mu wyszlo - tu akurat slusznie spostrzegl ta sekwencje).

Resumujac: wiara w cos poza rzeczywistoscia jaka objawia sie naszym zmyslom prowokuje do rozbudzania nadzieji na glebsze poznanie. Z tego poznania rodzi sie z czasem bezwarunkowa milosc.

Gdy ta milosc rosnie wszystko poza radoscia ze wspolczujacego i radosnego obcowania z innymi istotami traci smak. Gdy ta milosc rosnie jakze puste staja sie zmyslowe sprawy, jakze puste sa materialne sukcesy.

Pozdr.
YFM
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Dodatkowo tworze pojecia z pewnym glownym zalozeniem iz lepiej wszystko budowac wokol wewnetrznego poznania niz wokol czyichs ideii. Mniejsze ryzyko spowodowania masowego cierpienia. Dlatego jesli mam wybierac to wybieram odpowiedzialnosc wobec siebie niz wobec Boga. Przy czym zastrzegam iz zarowno "ja" jak i "Bog" to tylko projekcje jednego umyslu.
Racja, ja z kolei obawiam się tego co po drugiej stronie, czyli niedostatecznego zwrócenia uwagi, że jesteśmy tylko przejawem czegoś większego i wspanialszego. To "tylko" i ewentualne "aż" ma tutaj oczywiście znaczenie bardzo względne. Obecnie nasza cywilizacja gubi się w zbyt rozbuchanym humanizmie, w którym po prostu się pogubiła, tworząc jakieś jego dziwaczne wersje zapominając o korzeniach tego humanizmu, który przecież jest jej najwspanialszym wytworem. Dlatego ja przekładam, akcent, w drugą stronę. Jezus kładł właściwie akcent w inną stronę, co w Jego czasach, w kulturze Żydowskiej było obrazoburcze.

Wracajac do religii naturalnej: poza wiara w pewne mniej lub bardziej okreslone przejawy Prawdy istotne jest rowniez glebokie poczucie nadzieji iz kazdy kolejny krok przybliza nas do tej Prawdy. Wydaje mi sie iz w naturalnej duchowosci jest to dosyc wyrazne. Daje duzo energii.

Z tej wiary i nadzieji rozbudza sie tez coraz glebsza milosc. Wiem, kopiuje nieco Pawelka (ktorego nie cierpie ale czasem cos mu wyszlo - tu akurat slusznie spostrzegl ta sekwencje).

Resumujac: wiara w cos poza rzeczywistoscia jaka objawia sie naszym zmyslom prowokuje do rozbudzania nadzieji na glebsze poznanie. Z tego poznania rodzi sie z czasem bezwarunkowa milosc.

Gdy ta milosc rosnie wszystko poza radoscia ze wspolczujacego i radosnego obcowania z innymi istotami traci smak. Gdy ta milosc rosnie jakze puste staja sie zmyslowe sprawy, jakze puste sa materialne sukcesy.

Pozdr.
YFM
Pozostaje się zgodzic. No, ale tu mówimy o religii rozwijanej samodzielnie, a czy religia może byc rzeczywiście naturalna i pierwotna, a jednocześnie dostępna człowiekowi świadomemu, o rozbudowanej psychice? Chodzi o istnienie jakiejś pierwotnej formy religii, na przykład u dziecka, albo u bardzo "dzikiego" człowieka, dzikszego niż Aborygen. Religii, która nie jest wcale uświadomiona, ale jest. A może umysł pierwotny bez wytworzonej jeszcze świadomości, nie potrzebuje religii, bo znajduje się w stanie religijnej doskonałości, kiedy jeszcze jego ja nie oddzieliło się od otaczającego świata?
 
B

Bad Boy

Guest
Obecnie nasza cywilizacja gubi się w zbyt rozbuchanym humanizmie, w którym po prostu się pogubiła, tworząc jakieś jego dziwaczne wersje zapominając o korzeniach tego humanizmu, który przecież jest jej najwspanialszym wytworem.
Masz na myśli: humanizm jako religia/filozofia, czy humanizm jako człowieczeństwo?


Odnośnie tematu:
Jeżeli Biblia jest prawdziwa, a wierzę, że jest, to wszystko co tutaj napociłeś jest diabła warte :)
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Odnośnie tematu:
Jeżeli Biblia jest prawdziwa, a wierzę, że jest, to wszystko co tutaj napociłeś jest diabła warte :)

Tak sobie mysle iz w gruncie rzeczy Biblia jest prawdziwa. Jest proba opisania pewnego wycinka Rzeczywistosci w sposob jaki byl mozliwy do pojecia dla zapisujacych jej stronice. Tym samym jest to prawda. Moze nawet jest prawda w sensie realnym. Jednakze umieszczajac nauki biblijne w kontekscie kosmologii buddyjskiej czy nawet hinduskiej wyraznie widac iz biblia zajmuje sie jednym cyklem wszechswiata podczas gdy te kosmologie zajmuja sie wszystkimi cyklami multi-wszechswiata.

Nie zdziwilbym sie wiec gdyby chrzescijanie po smierci napotkali dokladnie to w co wierza. I tak bedzie do czasu az zrozumieja nature rzeczywistosci i osiagna wyzwolenie gdyz chrzescijanskie niebo to wg. mnie ciagle samsarra. Piekna ale samsarra.

Wracajac do religii naturalnej BadBoy - zastanawia mnie co mozesz powiedziec na temat tego co wogole pchnelo Cie do poszukiwan duchowych?

Pozdr.
YFM
 
B

Bad Boy

Guest
Tak, Yeti, lecz jeżeli Biblia jest prawdziwa to wszystko wywodzi się od Adama i Ewy oraz ludu prowadzonego przez Boga, zatem wszystkie inne religie są tworem demonów.

Są ludzie, którzy wędrując po astralu potwierdzają to co piszesz, lecz chyba nie dostrzegają tego, że w astral to tylko iluzja, nie można ufać w cokolwiek pochodzącego z tamtej płaszczyzny. Jak to ktoś kiedyś ładnie napisał: 'jest to płaszczyzna w której pod każdym kwiatem kryje się wąż'. Jednoznaczność nauk wschodnich z doświadczeniami podróżników astralnych niejako wykluczają te nauki. Nie można uznać ich za prawdziwe.


Wracajac do religii naturalnej BadBoy - zastanawia mnie co mozesz powiedziec na temat tego co wogole pchnelo Cie do poszukiwan duchowych?
Ciekawość, chęć bycia kimś lepszym, chęć posiadania mocy i władzy, chęć poznania prawdy. Moja podróż po wszelkich zagadnieniach duchowych zaczęła się dość dawno, naście lat temu, gdy byłem jeszcze młody, dlatego moje intencje nie były czyste. Lecz im człowiek bardziej się zagłębia, im więcej wie, tym bardziej jest przekonany o śmieszności posiadania czegokolwiek dla siebie. Dlatego te niskie intencje odpadły ode mnie samoistnie parę lat temu. Pozostała tylko chęć poznania prawdy.
Słowo prawda, jest zgubne samo w sobie, bardzo łatwo zabłądzić. Człowiek wychowany w chrześcijaństwie, wśród ludzi, którzy tak naprawdę sami mają mglistą wiedzę na ten temat, szybko się wypala. Gdy pojawia się 'nowość' w stylu ateizm, religie wschodu, człowiek taki szybko się zachłystuje, i uznaje z góry wszystko co nowe za prawdę.

Gdy ktoś uzna coś za prawdę, wtedy zazwyczaj idzie w kierunki zaślepionego i nieobiektywnego patrzenia. Czyli będzie się nakręcał, że wszystko co poznał to prawda, a wszystko co przedtem to kłamstwo (poprzez poznawanie materiałów potwierdzających (to co nowe) i negujących/wypaczających (to co stare)). Jest to ślepa droga donikąd. Ponieważ taki człowiek już przestał szukać prawdy, przestał się uczyć i przestał myśleć.

Wiele błądziłem, wiele razy powracałem do chrześcijaństwa i wiele razy je odrzucałem/negowałem/wypaczałem, tak długo aż w końcu uzyskałem pewność.


Pojęcie religii naturalnej to tworzenie nowego pogaństwa. Ludzie tęsknią za Bogiem i nie potrafią bez Niego żyć, dlatego często błądzą (ci co nie znają Biblii lub ją odrzucają) oddając cześć demonom.

Przykładem jest buddyzm, niby umysł ładnie pięknie, ale później tworzenie ołtarzyków, składanie ofiar, kapłani (pod postacią mnichów), kadzidła i wiele innych cech wspólnych z religią pierwotną, stworzoną przez Boga. Człowiek nie chce pustki, człowiek chce pełni w jedności z Bogiem.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Tak, Yeti, lecz jeżeli Biblia jest prawdziwa to wszystko wywodzi się od Adama i Ewy oraz ludu prowadzonego przez Boga, zatem wszystkie inne religie są tworem demonów.

No niezupelnie. To tak jest z prawami fizyki klasycznej. Sa prawdziwe ale fizyka einsteina jest szersza. Patrzac w ten sposob Biblia moze opisywac prawa fizyki Newtona podczas gdy Buddyzm siega do teori wzglednosci itp. I jedni i drudzy maja racje.

Bad Boy napisał:
Przykładem jest buddyzm, niby umysł ładnie pięknie, ale później tworzenie ołtarzyków, składanie ofiar, kapłani (pod postacią mnichów), kadzidła i wiele innych cech wspólnych z religią pierwotną, stworzoną przez Boga. Człowiek nie chce pustki, człowiek chce pełni w jedności z Bogiem.

Dzieki za wyjasnienia Twoich motywacji.

Jak wielokrotnie juz wykazano na forum nie masz pojecia o buddyzmie wiec lepiej juz nic nie pisz :) Nawet pojecia pustki nie rozumiesz. Pustka to pelnia. To przestrzen przejawienia sie stworzenia.

Mowisz iz religia naturalna to poganstwo czyli w Twoim rozumieniu cos zlego. Wg. mnie nie. To raczej religie typu chrzescijanstwo czy islam, rowniez hinduizm sa przykladem wykorzystania przez uwarunkowych bogow ludzkiego glebokiego przeczucia iz jest cos jeszcze. Bogowie, z definicji, sa gleboko przekonani o swej mocy sprawczej, wladzy, itp. Wiec nic dziwnego iz sie objawiaja i rozne rzeczy gadaja. Wielu w to wierzy. I fajnie - pewnie odrodza sie w krainach tych bogow. Pewnie pojda do piekiel zarzadzanych przez tych bogow. Jednakze to sie bedzie krecic w kolko przez tysiaclecia. Bogowie tez kiedys umieraja. To tylko uwarunkowane istoty. Jest oczywiscie i nadzieja gdyz jesli Jezus mowil to co mowil to wskazuje to na to iz jest bodhisattwa. A skoro jest to istoty trafiajace do nieba chrzescijanskiego beda mialy szanse wysluchac jego nauk i osiagnac oswiecenie.

Wiec chrzesciajanstwo w moim zrozumieniu, wlasciwie praktykowane, jest dobra droga. Ja jej nie neguje ostatecznie. Choc nia nie podazam. Jednakze chrzescijanstwo w Twoim wykonaniu jest dla mnie nieakceptowalne: za duzo w tym agresji, fanatyzmu, dogmatyki. To nie jest prawda. Slyszac to co piszesz moja dusza po prostu nie jest w stanie tego zaakceptowac. To jest w wielu miejscach zaprzeczenie prawdy. Lub tez inaczej - jej ludzkie wypaczenie. Przelozenie prawdy na ludzki umysl omotany pojeciami.

Pozdr.
YFM
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa

Wiesz co - ja sobie mysle iz BadBoy ma taki nieswiadomy skrypt. Szuka naszej uwagi (przeciez napisal iz jest samotny) poprzez przyjecie postawy, ktorej wiekszosc ludzi nie jest w stanie zaakceptowac. Powoduje to naturalne wsrod nas poruszenie by ta postawe prostowac. To skoleii popycha BadBoya do kolejnych absurdow. My zas znow mu kontrujemy. Dzieki temu BadBoy czuje sie mniej samotny. Na krotka mete to dobre jest wiec co robimy. Z drugiej strony lepiej dac komus wedke a nie ciagle przynosic ryby.

Jednym z integralnych elementow tej wędki jest naturalna religa - duchowa intuicja. Jak wiec pomoc BadBoyowi, odgruzowac jego umysl z smiecowych pojec i pomoc mu ponownie napic sie ze swego wewnetrznego zrodla?

Oto jest pytanie godne bodhisattwow ktorych na tym forum na peczki. Wiec do dziela. Ja, zwykla czujaca istota, chetnie pomoge. Moge przyajc np. role adwokata diabla i bronic BadBoya bo jak widac sam nie potrafi - tylko sie pograza.

Kto z czcigodnych Buddow pierwszy przystapi do pomocy BadBoy'owi?

YFM
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
W chrześcijaństwie to się nazywa gnoza, i raczej ciężko będzie BadBoya pociągnąć w tą stronę. Zbyt dużo złego PR, zresztą gnoza zachęcała do wielu herezji w chrześcijaństwie więc po części słusznie. Ale trochę gnozy nie jest złe. Ostatnio gdzieś tutaj gnozy bronił BLyy.
Choć właściwie nie wiem czy dobrze robię utożsamiając te pojęcia. Wcześniej zdefiniowałem religie naturalną, jako tęsknotę za stanem pierwotnym, nierozdzielonymi pojęciami. Pewnie buddyście łatwiej pogodzić tak sprzeczne pojęcia.
 

Keehl

positive thinking sucks
Dołączył
4 Grudzień 2009
Posty
982
Punkty reakcji
35
Miasto
Śląsk Cieszyński
Eeej, nie psujcie BadBoya - to dzięki takim jak on to forum jest tak kolorowe!

Zresztą, jak widać chłopak pomocy nie chce. A skoro ustaliliśmy, że "religia naturalna" to jest to do czego powinno się dążyć, to zmuszanie go do przejścia na jasną stronę mocy byłoby z naszej strony hipokryzją. Sami stalibyśmy się tym czynnikiem przytłaczającym. Można komuś wskazać drogę, co zgrabnie zrobił YFM. Ale żeby to faktycznie było "naturalne" to powinno być oparte na własnej chęci i przemyśleniach. Więc jak dla mnie pozostaje tylko czekać, aż z własnej woli porzuci "agresję, fanatyzm i dogmatykę". Otwartości umysłu się nikogo nie nauczy, a już na pewno nie na siłę.
 
B

Bad Boy

Guest
No niezupelnie. To tak jest z prawami fizyki klasycznej. Sa prawdziwe ale fizyka einsteina jest szersza. Patrzac w ten sposob Biblia moze opisywac prawa fizyki Newtona podczas gdy Buddyzm siega do teori wzglednosci itp. I jedni i drudzy maja racje.
W twoich snach ;)

Wiesz co - ja sobie mysle iz BadBoy ma taki nieswiadomy skrypt. Szuka naszej uwagi (przeciez napisal iz jest samotny) poprzez przyjecie postawy, ktorej wiekszosc ludzi nie jest w stanie zaakceptowac. Powoduje to naturalne wsrod nas poruszenie by ta postawe prostowac. To skoleii popycha BadBoya do kolejnych absurdow. My zas znow mu kontrujemy. Dzieki temu BadBoy czuje sie mniej samotny. Na krotka mete to dobre jest wiec co robimy. Z drugiej strony lepiej dac komus wedke a nie ciagle przynosic ryby.
hahaha jednak potrafisz być zabawny :D
To nie jest samotność w wymiarze materialnym i fizycznym. Będąc ciągle utwierdzonym w świecie materialnym i w świecie własnych wyobrażeń, nigdy mnie nie poznasz.

Jednym z integralnych elementow tej wędki jest naturalna religa - duchowa intuicja. Jak wiec pomoc BadBoyowi, odgruzowac jego umysl z smiecowych pojec i pomoc mu ponownie napic sie ze swego wewnetrznego zrodla?
Przerabiałem to już, to droga donikąd. Sam jesteś przepełniony śmieciami i błędnymi wyobrażeniami, dlaczego tego nie dostrzegasz?

Oto jest pytanie godne bodhisattwow ktorych na tym forum na peczki. Wiec do dziela. Ja, zwykla czujaca istota, chetnie pomoge. Moge przyajc np. role adwokata diabla i bronic BadBoya bo jak widac sam nie potrafi - tylko sie pograza.
Prawda sama potrafi się obronić.

Kto z czcigodnych Buddow pierwszy przystapi do pomocy BadBoy'owi?
Dziękuję, ale nie będę skorzystać z pomocy demonów.

W chrześcijaństwie to się nazywa gnoza, i raczej ciężko będzie BadBoya pociągnąć w tą stronę. Zbyt dużo złego PR, zresztą gnoza zachęcała do wielu herezji w chrześcijaństwie więc po części słusznie. Ale trochę gnozy nie jest złe. Ostatnio gdzieś tutaj gnozy bronił BLyy.
Od kiedy Biblia jest złym PR?


Eeej, nie psujcie BadBoya - to dzięki takim jak on to forum jest tak kolorowe!
Spokojnie, mnie nie da się zepsuć :)
 
Do góry