K
kate2
Guest
Nie chcesz.Lorellai napisał:ale jakoś nie umiem z
Nie chcesz.Lorellai napisał:ale jakoś nie umiem z
No i to to mi chodziłokate2 napisał:Greggxx ale ja nie przykładam swojego czy Twojego przypadku do sytuacji Lorellai. Po prostu podzieliłam się kawałkiem swojego życia w obrębie omawianego tematu. Tylko tyle.....czasem w toku dyskusji zatrzymujemy się przy jakiejś kwestii i dzielimy się swoimi spostzreżeniami. Autoka nie jest zobligowana podkładać nasze doświadczenia pod swoją historię życia. Rzecz to jest dla mnie oczywista że nie da się wszystkich historii ludzkich wsunąć pod jeden mianownik. A Lorellai bierze sobie z treści założonego przez Nią wąttku, to co chce
Wiesz, zawsze pozostaje jeszcze terapia szokowa...Lorellai napisał:To będzie ciężkie, wbrew pozorom, próbowałam ale jakoś nie umiem zdobyć się na kliknięcie tego magicznego przycisku usunięcia...
greggxx napisał:Wiesz, zawsze pozostaje jeszcze terapia szokowa...
kate2 napisał:Nie chcesz.
Owszem pomogliście. :wink: I teraz z tego miejsca, raz jeszcze chciałam podziękować Wam wszystkim. Zwłaszcza @Blancos i @kate2, oraz @greggxx, @Elen, @Kuqi i innym którzy dorzucili swe trzy grosze do tego tematu. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się pomocy. Na prawdę. Sądziłam, że każdy tutaj zajrzy, oleje, lub napisze trzy słowa i sobie pójdzie. Tymczasem Wy pisaliście tutaj na prawdę ściany, ściany tekstu, daliście mi cenne porady, materiały i zmieniliście moje myślenie i podejście do tego problemu. Nie znamy się osobiście, jestem dla Was osobą obcą, randomową, w sumie cóż by Wam tam zależało by komuś przypadkowemu pomagać? Ale jednak podjęliście się tego i na prawdę, szczerze, z całego serca Wam dziękuję.Blancos napisał:Uważam, iż w przebiegu tego tematu padło wiele naprawdę cennych stwierdzeń, które pomogą autorce. Może nie wszystkie już teraz od razu, ale sporo z tych rzeczy z czasem zacznie do niej, mam nadzieję, docierać. Tu więc się z Tobą nie zgadzam - uważam, że pomogliśmy.
Te ściany tekstu to ja chyba wiem, kogo najbardziej dotycząLorellai napisał:Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się pomocy. Na prawdę. Sądziłam, że każdy tutaj zajrzy, oleje, lub napisze trzy słowa i sobie pójdzie. Tymczasem Wy pisaliście tutaj na prawdę ściany, ściany tekstu,
Jak widzisz, dobrzy ludzie chyba jeszcze nie do końca wyginęli Tylko, teraz to już naprawdę wszystko jest w Twoich rękach - trzymam kciuki, abyś wyciągnęła dobre wnioski z naszego gadania i na tyle umiejętnie zastosowała je w życiu, żeby zrobiło to różnicę. Pamiętaj - najważniejsze są DZIAŁANIA. Także idź i rób ze swoim życiem dobre rzeczy.Lorellai napisał:Nie znamy się osobiście, jestem dla Was osobą obcą, randomową, w sumie cóż by Wam tam zależało by komuś przypadkowemu pomagać? Ale jednak podjęliście się tego i na prawdę, szczerze, z całego serca Wam dziękuję.
Boleć będzie jeszcze jakiś czas. Myśli, wspomnienia i tęsknota też jeszcze przez jakiś czas będą Cię dopadać. To zupełnie normalne. Jeżeli jednak postarasz się unikać myślenia o swoim byłym i zaczniesz pracować nad sobą, to wraz z upływem czasu ten ból i smutek zaczną maleć aż w końcu zauważysz, że nie towarzyszą Ci codziennie. Napady wspomnień i myśli oraz te wredne sny też będą przytrafiać się coraz rzadziej, i z czasem także będą miały na Ciebie coraz mniejszy wpływ, aż pewnego dnia złapiesz się na tym, że zdarzają Ci się one bardzo, bardzo rzadko i tak naprawdę tylko przez chwilę przebiegają przez Twoją glowę, po czym znikają nie powodując żadnego smutku, tęsknoty czy innego negatywnego doznania.Lorellai napisał:Dalej boli, dalej czasami dopadają mnie wspomnienia, myśli.
I do tego też się dołączam. My powiedzieliśmy już Ci dużo, a wiele jeszcze sama się nauczysz - bądź tak miła i postaraj się przekazywać dobre i mądre rzeczy innymkate2 napisał:Mam nadzieję, że będziesz tu nadal zaglądać i zostawiać ślad swojej obecności w różnych wątkach . No i dziel się postępami oraz nowymi doswiadczeniami.
Nie zamierzam znikać.kate2 napisał:Mam nadzieję, że będziesz tu nadal zaglądać i zostawiać ślad swojej obecności w różnych wątkach . No i dziel się postępami oraz nowymi doswiadczeniami.
Miałeś rację.Blancos napisał:A tak poważniej to mówiłem Ci już wcześniej, abyś zostawiła ten temat, bo jeszcze Ci się przyda? Mówiłem?
Mam pytanie - jesteś w tym momencie na grzbiecie fali, czy w jej dolinie?Lorellai napisał:Z jednej strony boję się, z drugiej zaś... Ja już mam plany na samotne życie. Chciałabym być behawiorystą kynologicznym i hodowcą psów. Nie boję się samotności, staropanieństwa. Przynajmniej tak sobie "wmawiam", staram się w to uwierzyć. I chyba o to chodzi. Bym nie szukała desperacko, na siłę, po prostu - zostawiła kwestię partnera losowi i jeśli będzie kolejnym dupkiem, nie bała się go rzucić i wiedziała, że bez niego będzie mi dobrze i on nie będzie moim tlenem. Bo moim tlenem są psy. One są moją pasją i miłością. I zawsze będą ze mną.
Dobre Ale same sobie wybieracie takich, a nie innych. Inni, cisi, spokojni i wrażliwi są dla Was nudni, więc nie powiem, że mi Was szkoda.Lorellai napisał:poza dyspozycyjnym o każdej porze dnia i nocy penisem i "miłym słowem" nie umieją dać kobiecie nic
Desperacja ni ejest objawem dojrzałości , dobrze wiesz, że może ona człowieka zapędzić w kozi róg i poplatać mu życie tak, że trudno będzie wyjść z tego cało.Lorellai napisał:Bym nie szukała desperacko, na siłę, po prostu - zostawiła kwestię partnera losowi
tak jak napisałam - ludzi poznajemy całe życie i nie wiemy kiedy wyjdzie szydło z worka. Mój były też był inny, cichy, spokojny, wrażliwy i wcale nie był dla mnie nudny, wręcz przeciwnie. I co okazało się po pół roku? Że rzucił mnie, bo jego uczucie wygasło. Bo niby robiłam mu świństwa. Widać, że nie czytałeś mojego tematu od początku. Nadrób zaległości.MacaN napisał:Ale same sobie wybieracie takich, a nie innych. Inni, cisi, spokojni i wrażliwi są dla Was nudni, więc nie powiem, że mi Was szkoda.
MacaN napisał:jesteś w tym momencie na grzbiecie fali, czy w jej dolinie?
Dziękuję za miłe słowa. Na prawdę, bardzo mi miło. Być może mój przyszły partner także ma podobną pasję. Od jakiegoś czasu postanowiłam, że będę jeździć na wystawy psów, zawody, jako obserwator. Być może właśnie tam czeka na mnie ten jedyny. Być może czeka na mnie gdzieś indziej - może w Ameryce, w końcu to tam być może spędzę cztery miesiące od maja. Kto wie... Gdzieś on musi być. I prędzej czy później na siebie trafimy.Elen napisał:Droga Lorellai Ty wiesz jak mnie rozbudzic . To bardzo dobrze, ze sobie radzisz (mimo ze jeszcze boli) i dobrze, ze masz wspaniala pasje. Skoro sie tym interesujesz, to na pewno wiesz, ze psy maja terapeutyczne zdolnosci. Na pewno kontakt z nimi pomoze Ci. Posluchaj slonce- taka duchowa samotnosc jest czescia zycia i kazdy ja w sobie nosi. Ale Ty nie musisz bac sie zyciowej samotnosci, bo... nie bedziesz sama w zyciu. Jestes tak wspaniala dziewczyna, ze tylko glupiec i slepiec by nie dostrzegl Twoich zalet. Zareczam Ci, ze ktoregos dnia spotkasz rownie wartosciowego mezczyzne i stworzycie fajny zwiazek. Ja wiem, ze po tym swiecie chodzi wiele "karaluchow" ale... tacy nie sa w kregu Twych zainteresowan. Zycie nie musi byc droga pelna cierni i lez. Moze byc calkiem szczesliwe. Naucz sie myslec pozytywnie... ludzie przychodza i odchodza ale TY jestes najwazniejsza dla siebie. *** Tak na intuicje- nie bede zaskoczona jesli spotkasz tego mezczyzne na drodze swojej pasji. Moze byc rowniez zwiazany z hodowla psow. Rozejrzyj sie wsrod czlonkow zrzeszajacych milosnikow zwierzat. Na pewno maja w necie swoje strony i organizuja spotkania. Powodzenia!
kate2 napisał:Na wiele rzeczy się w zyciu czeka choć człowiek by chciał wszystko na JUŻ!
Bardzo dobre masz pomysly i z wystawami psow i z wyjazdem do Ameryki. Mysle, ze tam szybko sie zaaklimatyzujesz i zaczniesz oddychac pelna piersia. Tam jest inna mentalnosc ludzi i nikt nie bedzie Ci patrzyl na rece ani ocenial. W naszym kraju jest wciaz sporo obludy i zasciankowych pogladow. Fajnie masz, pozwiedzaj troche Ameryke, jest co ogladac. Pamietaj, ze nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo. Jestes WOLNA i docen to. Idz za intuicja i kieruj sie wlasna madroscia, a nie dziwnymi krytykami ludzi, ktorzy sami powinni naprawic swoje zycie. Nie pozwalaj innym decydowac za Ciebie. Udanych wojazy.Lorellai napisał:Dziękuję za miłe słowa. Na prawdę, bardzo mi miło. Być może mój przyszły partner także ma podobną pasję. Od jakiegoś czasu postanowiłam, że będę jeździć na wystawy psów, zawody, jako obserwator. Być może właśnie tam czeka na mnie ten jedyny. Być może czeka na mnie gdzieś indziej - może w Ameryce, w końcu to tam być może spędzę cztery miesiące od maja. Kto wie... Gdzieś on musi być. I prędzej czy później na siebie trafimy.
Jest takie powiedzenie: ,,Wszedzie dobrze gdzie nas nie ma''. Wszędzie są ludzie o różnej mentalności. Nie tylko w Polsce. Nie wiem co Ty się tak na tę Polskę uparłaś i ją ciągle krytykujesz Jakby nie było to własnie w Polsce Lorrrelai otrzymała sporo dobrych rad.Elen napisał:Tam jest inna mentalnosc ludzi i nikt nie bedzie Ci patrzyl na rece ani ocenial. W naszym kraju jest wciaz sporo obludy i zasciankowych pogladow.
Czas pozwala wiele rzeczy odkryć, także w sobie. Z jego perpektywy możesz te sparwy, za którymi tęsknisz i które nadal sparwiają Ci ból spojrzeć innym okiem. Człowiek się uczy całe życie. Często na własnych błędach i doświadczeniach.Lorellai napisał:Niestety, wiem po sobie! Ja na JUŻ! chciałabym pozbyć się tego cierpienia.
Myślę, że powinnaś przede wszystkim nauczyć się rozróżniać miłość od zakochania.Lorellai napisał:Miłości być może nie ma. Gdyby była to by nie było rozstań, ludzie by byli gotowi dla siebie życie poświęcać.
Widzisz, zakochanie ma to do siebie, że często jest ono bezkrytyczne i wiąże się z olbrzymią idealizacją partnera oraz zakładaniem na oczy różowych okularów. Po prostu - czujesz "to coś" i brniesz w tę relację, bo... no, uczucia. Nie ma tu wcale znaczenia, czy ta druga strona jest dobrym człowiekiem, czy macie wspólne cechy i zgodne charaktery. Ignorujesz wiele problemów w waszej relacji, ale - one przez to nie znikają i prędzej czy później wychodzą.Lorellai napisał:Niektórzy do końca życia żyją z potworami, albo co najmniej w niedopasowaniu. Wybory ich czy wybory losu?
Musisz rozgraniczyć dwie rzeczy - swoje pragnienia i rzeczywistość, której doświadczasz.Lorellai napisał:Nie wiem, ale boję się, że tak samo będzie ze mną. Coraz mniej wartościowych mężczyzn, kobiet też zresztą, nie sądzicie? Gdzie zatem szukać, wśród kogo wybierać... Czy ja szukam? Nie wiem. Przeraża mnie fakt bycia samej do końca życia. Zawsze chciałam mieć dzieci, być wspaniałą matką i żoną.
Nie chcę za bardzo odwoływać się do tego przykładu, ale jest najprostszy, więc... no, trudno - popatrz,ja nie zaproponowałem Ci penisa ani miłego słowa, ale zrozumienie i rozmowę, które jak sama twierdzisz Ci pomagały. Nie chcę z siebie robić jakiegoś bohatera, ale przecież jestem facetem i zaoferowałem Ci coś więcej niż to, co mówisz, a więc jednak niektórzy faceci mają więcej do zaproponowania. Nie jest więc tak jak mówisz, że mężczyźni mogą dać Ci tylko penisa i "miłe słowo"Lorellai napisał:chyba wolę być sama niż z jednym z tych idiotów, którzy poza dyspozycyjnym o każdej porze dnia i nocy penisem i "miłym słowem" nie umieją dać kobiecie nic. Z jednej strony boję się, z drugiej zaś... Ja już mam plany na samotne życie
I to jest bardzo dobrze podejście.Lorellai napisał:Nie boję się samotności, staropanieństwa. Przynajmniej tak sobie "wmawiam", staram się w to uwierzyć. I chyba o to chodzi. Bym nie szukała desperacko, na siłę, po prostu - zostawiła kwestię partnera losowi i jeśli będzie kolejnym dupkiem, nie bała się go rzucić i wiedziała, że bez niego będzie mi dobrze i on nie będzie moim tlenem.
Pocieszę Cię tym, że zazwyczaj to, co można mieć "na już" jest mniej wartościowe od tego, na co trzeba poczekać i co wymaga trochę walkiLorellai napisał:Niestety, wiem po sobie! Ja na JUŻ! chciałabym pozbyć się tego cierpienia.